Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Julia Marcell
‹Proxy›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułProxy
Wykonawca / KompozytorJulia Marcell
Data wydania11 marca 2016
Wydawca Mystic Production
NośnikCD
Gatunekpop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Tarantino
2) Tesko
3) Więcej niż Google
4) Ministerstwo Mojej Głowy
5) Marek
6) Wstrzymuję Czas
7) Tetris
8) Andrew
Wyszukaj / Kup

Drogi e-mailowy bocie z Amazonu
[Julia Marcell „Proxy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ostatnie słowa, jakie padają na płycie „Proxy” Julii Marcell, skierowane są do bota z Amazonu, któremu artystka zwierza się ze swych rozterek. Dobrze, że ostatecznie nie tylko on stał się ich adresatem.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Drogi e-mailowy bocie z Amazonu
[Julia Marcell „Proxy” - recenzja]

Ostatnie słowa, jakie padają na płycie „Proxy” Julii Marcell, skierowane są do bota z Amazonu, któremu artystka zwierza się ze swych rozterek. Dobrze, że ostatecznie nie tylko on stał się ich adresatem.

Julia Marcell
‹Proxy›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułProxy
Wykonawca / KompozytorJulia Marcell
Data wydania11 marca 2016
Wydawca Mystic Production
NośnikCD
Gatunekpop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Tarantino
2) Tesko
3) Więcej niż Google
4) Ministerstwo Mojej Głowy
5) Marek
6) Wstrzymuję Czas
7) Tetris
8) Andrew
Wyszukaj / Kup
Julia Marcell jest niebanalną osobowością, o czym świadczy już fakt, że jej kariera potoczyła się w odwrotnym kierunku niż dzieje się to z większością rodzimych artystów. Na ogół najpierw starają się oni zabłysnąć na krajowej scenie, by z czasem porwać się na rynki zagraniczne. Chyba że jest się Riverside i rodzimy rynek reaguje dopiero po sukcesie osiągniętym na obczyźnie. Ale to tylko wyjątek od reguły. Z Julią było jednak na odwrót. Z marszu rzuciła się w świat, pierwsze trzy płyty nagrywając w Berlinie i śpiewając po angielsku. Dopiero teraz postanowiła powalczyć w ojczyźnie. Chciałoby się powiedzieć – nareszcie.
Pocztą pantoflową, z daleka od nachalnej promocji, zaczęto sobie przekazywać informację, że istnieje ktoś taki jak Julia Marcell – dziewczyna, która gra na całym świecie, a u nas jest prawie całkiem nieznana. Myślę, że stąd wzięła się decyzja, by tym razem nagrać materiał w całości w rodzimym języku. W myśl zasady, że tylko Wilkom i „Son of a Blue Sky” udało się zabłysnąć, śpiewając po obcemu. Komercyjnemu sukcesowi nie przysłużył się także przytłaczająco surowy klimat ostatniego krążka artystki „Sentiments”, zwłaszcza po efektownie zaaranżowanym „June”. Ja na ten przykład poczułem się rozczarowany.
Tymczasem teraz, kiedy ukazał się „Proxy”, jasno widać, że był to artystyczny kaprys i próba poszukiwania własnej ścieżki. A ta, wydaje się, że właśnie została odkryta. Muzyka zawarta na tym albumie jest prostsza niż dotychczas, co nie znaczy, że prostacka. Nie wstydźmy się tego słowa, ale mamy do czynienia z popem, z tym że jak najbardziej szlachetnym. Do tego poprzedzonym takimi określeniami jak indie, synth czy alternatywny. Jakkolwiek by go nie nazwać, najważniejsze jest, że prawie każda kompozycja urzeka melodyjnością i od razu wkręca się w głowę. Spora w tym zasługa ustabilizowania się składu zespołu towarzyszącego Marcell, który rozumie jej wrażliwość.
Ta jest nieprzeciętna, o czym można się przekonać po raz pierwszy bez wspierania się słownikiem angielsko-polskim. Jako osoba, która rozpoczęła karierę dzięki zbiórce pieniędzy na jednym z serwisów crowdfundingowych w celu sfinansowania debiutanckiego albumu, doskonale odnajduje się w świecie, który nierozerwalnie związany jest z rzeczywistością cyfrową. Wie, co gryzie osoby w nim zagubione, rozdarte między realnym, szarym życiem a popkulturalnymi wzorami, do jakich należy dążyć. Dobrze widać to już w otwierającym całość utworze „Tarantino”, w którym parafrazuje słynne wersy z piosenek Urszuli i Lombardu: „Dmuchawce, latawce, wiatr / pode mną z Ikei świat / Szyby niebieskie od telewizorów / Celulit i celuloid”.
Tak jak w latach 80. w utworach punkowych (i nie tylko) pojawiał się język zrozumiały dla tej subkultury, tak samo Julia sprawnie posługuje się współczesnymi słowami kluczami, których młodym ludziom nie trzeba tłumaczyć, a które dla ich rodziców są czarną magią. Wydaje mi się, że w przyszłości słuchacze będą mieli problemy z rozszyfrowaniem wszystkich tekstów, tak jak dzisiejsi nastolatkowie mogą zastanawiać się, o co chodzi w „Autobiografii” Perfectu. Na dzień dzisiejszy jednak jest to strzał w dziesiątkę i takie sformułowania jak „e-mailowy bot z Amazonu”, „wiesz o mnie więcej niż Google”, „reklamowe banery śledzą krzywą moich zainteresowań” czy odniesienia do „Minecrafta” i „Matrixa” w utworze „Tetris” idealnie opisują naszą rzeczywistość.
Julia Marcell staje się brakującym ogniwem rodzimej damskiej sceny muzycznej. Jej twórczość postawiłbym po środku drogi między enigmatycznością Meli Koteluk a dosłownością Marii Peszek. Może nie jest to granie specjalnie oryginalne (wyczuwalne są wpływy chociażby Patrycji Kosiarkiewicz), ale bardzo melodyjne i okraszone niebanalnymi, działającymi na wyobraźnię tekstami. Ja w każdym razie bez problemu potrafię zwizualizować sobie scenę z „Andrew”, kiedy Julia przedstawia się jako „jedną z tych dziewczyn, którym zawsze zimno” i „sypiają w swetrach”, a „w lipcu siedzą pod kocem”.
koniec
31 maja 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kobieta ich bije
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.