Jedną nogą w Polsce, drugą – w Senegalu [Mamadou & Sama Yoon „Umbada” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Senegalczyk z polskim paszportem mieszka nad Wisłą już ponad trzydzieści lat; aktywny twórczo jest natomiast od ponad dwudziestu. W tym czasie współpracował między innymi z Włodzimierzem Kiniorskim, Voo Voo i Anną Marią Jopek. Od dwóch lat, do spółki z saksofonistą Grzegorzem Rytką, stoi na czele projektu Mamadou & Sama Yoon, który właśnie zadebiutował albumem „Umbada”. Chodzi o wokalistę i perkusjonalistę Mamadou Dioufa.
Jedną nogą w Polsce, drugą – w Senegalu [Mamadou & Sama Yoon „Umbada” - recenzja]Senegalczyk z polskim paszportem mieszka nad Wisłą już ponad trzydzieści lat; aktywny twórczo jest natomiast od ponad dwudziestu. W tym czasie współpracował między innymi z Włodzimierzem Kiniorskim, Voo Voo i Anną Marią Jopek. Od dwóch lat, do spółki z saksofonistą Grzegorzem Rytką, stoi na czele projektu Mamadou & Sama Yoon, który właśnie zadebiutował albumem „Umbada”. Chodzi o wokalistę i perkusjonalistę Mamadou Dioufa.
Mamadou & Sama Yoon ‹Umbada›W składzie | Mamadou Diouf, Grzegorz Rytka, Patrycja Napierała, Anna Patynek, Michał Marecki, Paweł Mazurczak, Łukasz Hodor, Piotr Korzeniowski, Buba Badjie Kuyateh, Janusz Tytman, Pablopavo, Pako Sarr, Marcin Rumiński |
Utwory | | CD1 | | 1) Prelude a mangi xaar | 01:26 | 2) Mangi xaar | 03:53 | 3) Aminata | 05:13 | 4) Afrocountry | 04:37 | 5) Biguine | 05:24 | 6) Bulma tooñ | 04:53 | 7) Xam xam | 04:41 | 8) Jigéenu Afrika | 04:56 | 9) Sama yaye | 05:05 | 10) Sama reggae | 04:12 | 11) Umbada | 05:29 |
Senegal to kraj geograficznie od Polski daleki, ale muzycznie – jak się okazuje – całkiem bliski. Nie tak dawno, nakładem wytwórni For Tune, ukazał się album Marii Pomianowskiej „ Warszawa – Dakar” (2015), który ta wybitna artystka nagrała wespół z senegalską Groupe Gaindé. Z kolei przed niespełna trzema miesiącami ten sam wydawca uraczył nas płytą polskiego (to znaczy posiadającego polskie obywatelstwo) Senegalczyka Mamadou Dioufa – „Umbada”. To wokalista, który nad Wisłą mieszka już od trzydziestu trzech lat! Przybył do naszego kraju, jako dwudziestolatek, w 1983 roku – po to by studiować. Zdobył dyplom lekarza weterynarii, ale znany jest przede wszystkim ze swej działalności artystycznej i społecznej. Na koncie ma albumy nagrane z Włodzimierzem Kiniorskim („African Snow”, „Fakira”, 2007), Voo Voo („Zapłacono”, 1994; „Rapatapa-to-ja”, 1995; „Oov Oov”, 1998) oraz Tam Tam Project („Tam Tam Project”, 2001; „Sunu Music”, 2005). Poza tym pojawiał się gościnnie na wydawnictwach takich wykonawców, jak Anna Maria Jopek, Fisz czy Zakopower. Od wielu lat stoi też, wraz ze swoim rodakiem Pako Sarrem, na czele projektu Djolof-Man. Jak więc widać, nawet gdyby bardzo chciał, na leczenie zwierząt niewiele mógłby znaleźć czasu. Mamadou Diouf jest Wolofem, a więc przedstawicielem najliczniejszej w Senegalu grupy etnicznej (żyjącej również na terenie Gambii i Mauretanii); na płycie „Umbada” śpiewa w swoim ojczystym języku (jest też autorem wszystkich tekstów). Na czele formacji Sama Yoon, co na język polski można przetłumaczyć jako „moja droga” bądź „mój wybór”, stoi od dwóch lat. Założył ją razem z saksofonistą Grzegorzem Rytką, znanym z Elektrycznych Gitar, T. Love, Szwagierkolaski, Sidneya Polaka, obecnym także na najświeższym, jak dotąd, albumie punkowo-nowofalowego Kryzysu Roberta Brylewskiego i Macieja Góralskiego „ Kryzys komunizmu” (2010). Poza nimi skład uzupełniają jeszcze: perkusjonalistki i chórzystki Patrycja Napierała (Shannon, Same Suki, Tranbsoriental Orchestra towarzysząca na scenie Kayah) oraz Anna Patynek (Orkiestra na Zdrowie, Drum Freaks, Habakuk), jak również klawiszowiec Michał Marecki (będący wziętym muzykiem sesyjnym) i kontrabasista Paweł Mazurczak (Maja Kleszcz, Kapela ze Wsi Warszawa, Sidney Polak). W czasie sesji nagraniowej, która odbyła się w dwóch rzutach – na początku kwietnia i w czerwcu ubiegłego roku – w studiu pojawili się też liczni goście, w tym trębacz Piotr Korzeniowski (także z Kapeli ze Wsi Warszawa), wspomniany już Pako Sarr oraz grający na korze, nazywaną popularnie afrykańską harfą, Gambijczyk Buba Badjie Kuyateh. Jak już zostało nadmienione, teksty wszystkich piosenek wyszły spod ręki Dioufa, ale ich kompozytorem jest… Grzegorz Rytka (w pięciu na jedenaście przypadków wraz z innymi). Co może zaskakiwać, biorąc pod uwagę, że „Umbada” zawiera muzykę na wskroś afrykańską. Nawet jeśli z elementami reggae, to jednak przez cały czas zachowującą charakter Czarnego Lądu. Album otwierają dwa utwory, które należy traktować jako jedno, chociaż muzycznie nieco się różnią: „Prelude a mangi xaar” oraz „Mangi xaar”. Introdukcja jest bardzo nastrojowa, za to rozwinięcie – mocno energetyczne, z afrobeatowym rytmem i typowym dla muzyki z Jamajki zaśpiewem. Dużo robią, jeśli chodzi o budowanie klimatu, rasowe organy; można się jedynie zastanawiać, czy niezbędny był tutaj rapowany wtręt Pablopavo. Jeśli jednak chodziło o to, aby tym sposobem przykuć uwagę wielbicieli mistrza polskiego raggamuffin – zapewne to się udało. Apetyt na twórczość Dioufa jeszcze bardziej podsyca wybrana na numer promujący „Umbadę” – „Aminata” (do której zrealizowano zresztą znakomity teledysk). Psychodelia z lat 70. XX wieku (vide organy i transowy saksofon) miesza się tutaj z dygresjami folkowo-jazzowymi (pozostałe dęciaki). A wszystko to podane w niemal rockowym sosie. Nie mniej dynamicznie brzmi „Afrocountry” (który to utwór, gwoli ścisłości, z muzyką country nie ma nic wspólnego). Słychać w nim natomiast wpływy afrykańskiego folku, z napędzającymi rytm instrumentami perkusyjnymi, oraz jazzu (czy nawet free jazzu), o czym świadczy środkowa – w pełni improwizowana – część kompozycji. Dodatkowym smaczkiem są chórki – zarówno męskie (Pako Sarr i Paweł Mazurczak), jak i żeńskie (Patrycja Napierała, Anna Patynek). „Biguine” otwiera szamańska melorecytacja Mamadou, która z czasem przekształca się w nostalgiczny śpiew; w tle natomiast stopniowo rozkręcają się pozostali instrumentaliści, z czego wykluwa się numer w stylu przeżywającej okres największej świetności w latach 70. XX wieku, chociaż istniejącej do dzisiaj, Osibisy. Początek „Bulma tooñ” przenosi słuchaczy ponownie w rejony psychodeliczne z domieszką jazzu, choć z biegiem czasu skręca w stronę reggae z afrykańskim zaśpiewem. Dużo daje tu od siebie Michał Marecki, który najpierw wypełnia tło efektami generowanymi na syntezatorach, by później zaserwować partię solową na fortepianie elektrycznym. Pozostali starają się natomiast podkręcić tempo, by zwieńczyć całość spektakularnym finałem. W stylistyce reggae utrzymany jest także „Xam xam”, choć i w nim czekają na nas intrygujące ciekawostki, jak na przykład wpadający w ucho wstęp na melodyce czy też gardłowy śpiew Marcina Rumińskiego, kolegi Patrycji Napierały z folkowo-celtyckiego Shannon. Im bliżej końca „Umbady”, tym bardziej rośnie napięcie. W „Jigéenu Afrika” podnoszą je mocne dęciaki zafundowane na otwarcie oraz powtarzany jak mantra motyw przewodni na organach, wokół którego zbudowane są partie perkusjonaliów oraz wokalna. Marecki dorzuca tu jeszcze od siebie solówkę na syntezatorach, która zresztą znakomicie wpisuje się w kontekst całości. „Sama yaye” to kolejny mocny punkt płyty i zarazem kolejna wycieczka do świata psychodelicznego jazzu (vide hipnotyczne kontrabas Pawła Mazurczaka i saksofon Grzegorza Rytki). „Sama reggae”, wbrew tytułowi, wcale nie jest kompozycją rodem z Jamajki. Więcej tu balladowego rocka; za budowanie pełnego nostalgii klimatu odpowiedzialne są zaś przede wszystkim melodyka i organy. I oczywiście przejmujący głos Dioufa. Na pożegnanie Mamadou umieścił utwór tytułowy. Jeśli jego zadaniem było wprowadzenie słuchaczy w nastrój kontemplacyjny, udało się to znakomicie. Zarówno dzięki melancholijnej melorecytacji, jak i urzekającym tęsknotą solówkom saksofonów (tenorowego i barytonowego). Debiut Sama Yoon nie jest albumem pozbawionym wad, ale zawiera kilka utworów, które z jednej strony potrafiłyby roztopić lód w każdym sercu (jak „Aminata” czy „Afrocountry”), z drugiej – skłoniłyby do głębszej refleksji („Xam xam”, „Sama yaye”, tytułowy). Czego jeszcze można od Senegalczyka wymagać? Skład: Mamadou Diouf – śpiew, shekere Grzegorz Rytka – saksofon tenorowy, saksofon barytonowy, melodyka, chórki Patrycja Napierała – cajon, darbuka, udu, perkusja, chórki Anna Patynek – konga, djembe, instrumenty perkusyjne, chórki Michał Marecki – fortepian elektryczny, klawinet, organy, syntezatory Paweł Mazurczak – kontrabas elektroniczny, chórki gościnnie: Łukasz Hodor – puzon (2-4,6,8,11) Piotr Korzeniowski – trąbka (2-4,6,8,11) Buba Badjie Kuyateh – kora (1,2,9) Janusz Tytman – mandolina (1,2,9) Pablopavo – śpiew (2) Pako Sarr – chórki (3,4) Marcin Rumiński – śpiew gardłowy (7)
|