Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Black Bombaim, Peter Brötzmann
‹Black Bombaim & Peter Brötzmann›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Bombaim & Peter Brötzmann
Wykonawca / KompozytorBlack Bombaim, Peter Brötzmann
Data wydania22 września 2016
NośnikCD
Czas trwania47:16
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Peter Brötzmann, Ricardo Miranda, Vitor „Tojó” Rodrigues, Paulo „Senra” Gonçalves
Utwory
CD1
1) Part 113:04
2) Part 208:37
3) Part 311:32
4) Part 407:04
5) Part 506:58
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: „Są w życiu chwile, w których trzeba podjąć ryzyko i dać się ponieść szaleństwu”
[Black Bombaim, Peter Brötzmann „Black Bombaim & Peter Brötzmann” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Rock i free jazz to niezbyt często spotykana mieszanka stylistyczna. Dlaczego? Prawdopodobnie takich eksperymentów bardziej obawiają się muzycy rockowi, bo przecież improwizatorzy jazzowi są w stanie zagrać z każdym. Jak jednak widać, portugalskie trio Black Bombain podobnych obaw nie żywi i zdecydowało się zarejestrować płytę z niemieckim saksofonistą Peterem Brötzmannem.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: „Są w życiu chwile, w których trzeba podjąć ryzyko i dać się ponieść szaleństwu”
[Black Bombaim, Peter Brötzmann „Black Bombaim & Peter Brötzmann” - recenzja]

Rock i free jazz to niezbyt często spotykana mieszanka stylistyczna. Dlaczego? Prawdopodobnie takich eksperymentów bardziej obawiają się muzycy rockowi, bo przecież improwizatorzy jazzowi są w stanie zagrać z każdym. Jak jednak widać, portugalskie trio Black Bombain podobnych obaw nie żywi i zdecydowało się zarejestrować płytę z niemieckim saksofonistą Peterem Brötzmannem.

Black Bombaim, Peter Brötzmann
‹Black Bombaim & Peter Brötzmann›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Bombaim & Peter Brötzmann
Wykonawca / KompozytorBlack Bombaim, Peter Brötzmann
Data wydania22 września 2016
NośnikCD
Czas trwania47:16
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Peter Brötzmann, Ricardo Miranda, Vitor „Tojó” Rodrigues, Paulo „Senra” Gonçalves
Utwory
CD1
1) Part 113:04
2) Part 208:37
3) Part 311:32
4) Part 407:04
5) Part 506:58
Wyszukaj / Kup
Peter Brötzmann to człowiek-instytucja. Na scenie (free)jazzowej obecny jest od początku lat 60. ubiegłego wieku, chociaż pierwszą płytę – „For Adolphe Sax” – wydał dopiero w 1967 roku, mając dwadzieścia sześć lat. Muzyk urodzony w nadreńskim Remscheid od dawna zalicza się do najwybitniejszych europejskich saksofonistów (i klarnecistów), a jego dyskografia liczy grubo ponad setkę (a może i dwie setki) albumów. I rośnie z każdym następnym rokiem. Pisaliśmy o nim parokrotnie – zarówno przy okazji publikacji kolejnych wydawnictw solowych („Mental Shake”, 2014; „Krakow Nights”, 2015; „Song Sentimentale”, 2016), jak i powstałych we współpracy z grupami Defibrillator („Conversations About Not Eating Meat”, 2016) czy Full Blast („Risc”, 2016). A to – jak zapewne się domyślacie – i tak jedynie wierzchołek góry lodowej. Tylko w tym roku światło dzienne ujrzały bowiem także płyty Brötzmanna nagrane z formacjami Konstrukt („The Message: Live at Kangart”), Laboratorio Musicale Suono C („DEcomposition”), ICI Ensemble („Beautiful Lies”), ale też z Paalem Nilssen-Love’em i Claude’em Deppą („Cafe Oto, London 9th April 2013”), Heather Leigh („Ears are Filled with Wonder”), Peeterem Uuskylą („A Crack to Beauty”) czy Borahem Bergmanem i Frodem Gjerstadem („Left”).
Mało? To jest jeszcze jedna: wydana w drugiej połowie września, sygnowana nazwą (i tak też zatytułowana) Black Bombain & Peter Brötzmann. Black Bombain to portugalskie trio, rodem z położonego na północy kraju Barcelos (niedaleko Bragi). Grupie lideruje gitarzysta Ricardo Miranda, który oprócz tego udziela się również w zespołach Black Gnod i Alto!. Skład dopełniają basista Vitor Rodrigues „Tojó” oraz perkusista Paulo Gonçalves „Senra” (także w szeregach Black Gnod). Gdy zaczynali karierę pod koniec ubiegłej dekady, specjalizowali się w psychodelii i stoner-rocku. I taka też muzyka znalazła się na ich pierwszych płytach: „Black Bombain” (2009), „Saturdays and Space Travels” (2010), „Titans” (2012), „Far Out” (2014) oraz koncertowej „Black Bombain & La La La Resonance” (2014), podczas nagrywania której na scenie towarzyszyła im zaprzyjaźniona grupa z Barcelos. Dopiero wydany w ubiegłym roku krążek „Live at Casazul” znamionował znaczącą zmianę stylistyczną, głównie za sprawą zaproszonych gości: gitarzysty Isaiaha Mitchella, klawiszowca João Pereiry i… jazzowego saksofonisty Rodrigo Amado. Powiedziawszy tym wydawnictwem „a”, parę miesięcy później panowie z Black Bombain postanowili powiedzieć również „b” – i do współpracy zarosili Petera Brötzmanna.
Sesja odbyła się w ciągu jednego dnia – 28 lutego tego roku – w Estúdios sá da Bandeira w samym sercu Porto; siedem miesięcy później natomiast zarejestrowany wówczas materiał trafił do sklepów. Wersję kompaktową wydała – powiązana ze słynną lizbońską wytwórnią Clean Feed – Shhpuma, natomiast winylową (niestety, bez jednego utworu) – oficyna Lovers & Lollypops. Zawartość „Black Bombain & Peter Brötzmann” to instrumentalny concept-album rozpisany na pięć części, w których rock psychodeliczny idealnie miesza się z szalonym free jazzem. Co jednak najważniejsze – zarówno dla wielbicieli Portugalczyków, jak i Niemca – żaden z „podmiotów wykonawczych” nie był zmuszony iść na kompromis, by dostosować się do warunków stawianych przez kooperatora. Oznacza to tyle, że panowie z Black Bombain grają swoje i swoje gra także Brötzmann – i to się wcale ze sobą nie kłóci, a wręcz przeciwnie – idealnie uzupełnia. Z jednej strony to na pewno zasługa umiejętności i sprawności wszystkich instrumentalistów, z drugiej – otwartości ich umysłów i zamiłowania do poszukiwań.
„Part 1” otwiera partia solowa saksofonu; przez nieco ponad dwie minuty słyszymy jedynie Petera Brötzmanna, grającego zresztą zaskakująco klasycznie (choć niekoniecznie w stylu Johna Coltrane’a czy Ornette’a Colemana). Dopiero później dołączają do niego Portugalczycy z Black Bombain. I wtedy z miejsca robi się garażowo i rockowo – przynajmniej z uwagi na instrumentarium, albowiem to, co grają i jak grają, kwalifikuje ich raczej jako artystów… freejazzowych. W dalszym ciągu bywa jednak różnie: trio z Barcelos z równą swobodą co do świata psychodelii, wkracza na pole zarezerwowane zazwyczaj dla grup postrockowych, a nie brakuje także – w finale – typowo noise’owych zgrzytów gitary. Przez cały ten czas na drugim planie słyszymy natomiast grającego bez chwili wytchnienia, z ogromną energią niemieckiego saksofonistę. Jego improwizacja perfekcyjnie wpisuje się w rytmiczny fundament budowany przez Portugalczyków, staje się jego nadzwyczaj fantazyjnym i wyrafinowanym ornamentem, przekraczając wszelkie stylistyczne ograniczenia i przecierając tym samym nowe szlaki.
Dla odmiany „Part 2” rozpoczynają dźwięki czysto psychodeliczne, z dominującą lekko „roztrzęsioną” (dzięki zastosowaniu odpowiednich efektów) gitarą Mirandy. Brötzmann początkowo przysłuchuje się jedynie temu, co grają jego partnerzy, kiedy zaś uznaje, że jest już gotowy do wejścia do gry, śmiałym manewrem przebija się od razu na plan pierwszy. Sekcja rytmiczna przez cały czas powtarza ten sam motyw, gitarzysta konsekwentnie podąża za nią, wzmacniając tym sposobem przekaz kolegów; w efekcie to na Niemca po raz kolejny spada odpowiedzialność za „zdobnictwo”. Choć gwoli ścisłości dodajmy, że w końcówce wydatnie wspiera go w tym Miranda; pojedynek obu panów staje się jednym z najbardziej ekscytujących momentów na płycie. „Part 3” zbudowane jest na podobnej zasadzie: Portugalczycy wznoszą dekoracje, Brötzmann – ku uciesze słuchaczy – prezentuje na ich tle pełnię swych twórczych możliwości. Nie nadużywa jednak gościnności i od czasu do czasu usuwa się w cień, by dać możliwość wykazania się gospodarzom. Pozostawieni samym sobie panowie z Black Bombain harcują na całego, nader chętnie zahaczając o stylistykę post-rocka.
W „Part 4” grupa przypomina z kolei o swoich stonerowych początkach. Przesterowany bas Rodriguesa, motoryczna perkusja Gonçalvesa i „plumkająca” gitara Mirandy – można mieć wątpliwość, czy jest tu jeszcze miejsce dla saksofonu? Okazuje się, że… tak. Peter Brötzmann bez najmniejszych problemów, wcale się nie rozpychając, znajduje miejsce obok gitarzysty i wchodzi z nim w dialog. Finał brzmi tak potężnie, że gdyby utwór ten znalazł się na płycie którejś z ortodoksyjnych formacji metalowych, wcale nie uchodziłby tam za bękarta. Dynamiki nie brakuje także ostatniej części opowieści. Choć akurat w „Part 5” moc pojawia się dopiero z biegiem czasu. Hipnotyczny rytm (ten bas przyprawiający o ciarki!) i pełna wściekłości partia saksofonu sprawiają, że im bliżej końca, tym bardziej słuchacz czuje się uzależniony. I tym boleśniej przeżywa nagłe rozstanie. Dużo czasu potrzeba, aby otrząsnąć się po wysłuchaniu tej płyty. By wrócić do rzeczywistości i uwierzyć, że za oknem zobaczymy wciąż te same – co pięćdziesiąt minut wcześniej – drzewa, trawnik, ludzi. Podróż, w jaką zabiera nas portugalsko-niemiecki kwartet, nie należy ani do najłatwiejszych, ani najprzyjemniejszych, ale na pewno spełnia kryteria najbardziej ekscytującej.
koniec
6 października 2016
Skład:
Peter Brötzmann – saksofony
Ricardo Miranda – gitara elektryczna
Vitor Rodrigues „Tojó” – gitara basowa
Paulo Gonçalves „Senra” – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.