Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dungen
‹Häxan›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHäxan
Wykonawca / KompozytorDungen
Data wydania18 listopada 2016
NośnikCD
Czas trwania39:21
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Gustav Ejstes, Reine Fiske, Mattias Gustavsson, Johan Holmegård
Utwory
CD1
1) Peri Banu vid sjön03:02
2) Jakten genom skogen04:10
3) Wak-Wak’s portar01:35
4) Den fattige Alladin00:31
5) Trollkarlen och fågeldräkten04:30
6) Grottan00:59
7) Häxan02:49
8) Alladins flukt över havet00:59
9) Kalifen04:37
10) Achmed flyger04:34
11) Aladdin och lampan, del 100:50
12) Aladdin och lampan, del 201:12
13) Achmed och Peri Banu03:10
14) Andamas krig06:21
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Wróżka, czarownica i latający dywan
[Dungen „Häxan” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To zadziwiające, że album „Häxan” ukazał się tak szybko, zaledwie w rok (i dwa miesiące) po publikacji swego poprzednika – „Allas sak”. Na tamten krążek fani szwedzkiego kwartetu musieli przecież czekać aż pięć lat. Czyżby nagle Dungen poczuło przypływ weny twórczej? nie do końca. Materiał na najnowsze wydawnictwo gotowy był już bowiem przed 2015 rokiem i zwyczajnie czekał na swoją kolej. Kiedy zaś ujrzał światło dzienne, okazało się, że to… arcydzieło.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Wróżka, czarownica i latający dywan
[Dungen „Häxan” - recenzja]

To zadziwiające, że album „Häxan” ukazał się tak szybko, zaledwie w rok (i dwa miesiące) po publikacji swego poprzednika – „Allas sak”. Na tamten krążek fani szwedzkiego kwartetu musieli przecież czekać aż pięć lat. Czyżby nagle Dungen poczuło przypływ weny twórczej? nie do końca. Materiał na najnowsze wydawnictwo gotowy był już bowiem przed 2015 rokiem i zwyczajnie czekał na swoją kolej. Kiedy zaś ujrzał światło dzienne, okazało się, że to… arcydzieło.

Dungen
‹Häxan›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHäxan
Wykonawca / KompozytorDungen
Data wydania18 listopada 2016
NośnikCD
Czas trwania39:21
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Gustav Ejstes, Reine Fiske, Mattias Gustavsson, Johan Holmegård
Utwory
CD1
1) Peri Banu vid sjön03:02
2) Jakten genom skogen04:10
3) Wak-Wak’s portar01:35
4) Den fattige Alladin00:31
5) Trollkarlen och fågeldräkten04:30
6) Grottan00:59
7) Häxan02:49
8) Alladins flukt över havet00:59
9) Kalifen04:37
10) Achmed flyger04:34
11) Aladdin och lampan, del 100:50
12) Aladdin och lampan, del 201:12
13) Achmed och Peri Banu03:10
14) Andamas krig06:21
Wyszukaj / Kup
Po wydaniu przed sześcioma laty płyty „Skit i allt” można było stracić wiarę w Dungen. Zespół niby nie ogłosił, że zawiesza działalność, ale de facto przestał ją prowadzić. Muzycy skupili się na innych projektach, a fanom z czasem pozostało jedynie odświeżanie staroci. Owszem, świetnych, ale przecież słuchanie po raz dziesiąty czy setny tego samego albumu nie wywoła takich ciarek na plecach, jak możliwość obcowania z absolutną nowością. Na szczęście po kilku latach zaciekłego milczenia panowie Gustav Ejstes (śpiew, instrumenty klawiszowe, flet), Reine Fiske (gitary elektryczna i akustyczna), Mattias Gustavsson (gitara basowa) oraz Johan Holmegård (perkusja, instrumenty perkusyjne) zdecydowali się w końcu spotkać w studiu i zarejestrować premierowy materiał. Efektem tej sesji stał się album „Allas sak”, który do sprzedaży trafił we wrześniu 2015 roku. Radość z tego faktu mogła jedynie mącić obawa, że na jego następcę być może trzeba będzie czekać znów połowę dekady. Okazało się jednak, że tym razem Szwedzi postanowili nie nadwyrężać cierpliwości swoich oddanych wielbicieli.
Po cichu, bez szumnych zapowiedzi, w połowie listopada ukazała się kolejna pozycja w dyskografii Dungen – album „Häxan” (w tłumaczeniu na język polski: „Czarownica”). To siódmy studyjny pełnowymiarowy album Szwedów, który opublikowano na dwóch nośnikach: za wersję winylową odpowiada norweska wytwórnia Smalltown Supersound (z Oslo), natomiast za kompaktową – amerykańska Mexican Summer (z Nowego Jorku). W obu przypadkach materiał jest identyczny, co w dużej mierze wynika z tego, że całość trwa niespełna czterdzieści minut, nic więc nie trzeba było przycinać, aby zmieściło się na longplayu. Wciąż jednak nie została wyjaśniona tajemnica związana z tak szybkim – po wydaniu „Allas sak” – pojawieniem się nowego krążka. Pogrzebawszy nieco w newsach publikowanych przez muzyków ze Sztokholmu, można doszukać się odpowiedzi. Otóż „Häxan” zawiera nagrania, które powstały pomiędzy 2010 a 2015 rokiem, najczęściej podczas spontanicznych sesji, w czasie wolnym od innych zobowiązań. Czy to oznacza z kolei, że mamy do czynienia z nagraniami, które stanowią swoistą składankę? Nic z tych rzeczy! Jest dokładnie na odwrót.
Nie liczy się bowiem w tym przypadku moment realizacji nagrań. Najistotniejszy jest ich cel. „Häxan” to specyficzna ścieżka dźwiękowa zawierająca muzykę, która powstała z inspiracji filmem sprzed dziewięćdziesięciu lat. O jaki film chodzi? O pierwszy pełnometrażowy film animowany, który trafił na ekran kinowy. Nosił on tytuł „Przygody księcia A©hmeda” i oparty był na wątkach z „Baśni z tysiąca i jednej nocy”. Nakręciła go niemiecka reżyserka – zmarła w 1981 roku – Lotte Reiniger. Była to jeszcze epoka kina niemego; animacje dopiero raczkowały, a ich twórcy poszukiwali różnorakich sposobów na ożywianie postaci. Polak Władysław Starewicz wykorzystywał do tego celu… preparowane żuczki jelonki (sic!); Reiniger poszła zupełnie inną drogą – zastosowała wycinanki, a niezwykłe efekty wizualne osiągała dzięki odpowiedniej grze świateł. Tak właśnie powstały wyprzedzające swą epokę „Przygody księcia A©hmeda”, które okazały się zresztą najwybitniejszym dziełem w bardzo bogatym dorobku Niemki.
Chcąc zilustrować obraz Reiniger, Szwedzi musieli znaleźć do niego klucz. Przede wszystkim wyszli z założenia, że – wbrew powszechnemu przekonaniu – nie każdy film animowany jest filmem dla dzieci. A przynajmniej nie tylko. „Przygody księcia A©hmeda” to właśnie takie dzieło, które ma znacznie większą szansę przypaść do gustu dorosłym widzom, także z uwagi na nieco już dzisiaj archaiczną formę. W pewnym sensie archaiczna jest również muzyka, która brzmi tak, jakby powstała co najmniej przed czterema dekadami. Wszystko zatopione jest w klimacie wczesnych lat 70. XX wieku, na co w dużej mierze wpłynął fakt, że do rejestracji nagrań – jak najbardziej świadomie – użyto sprzętu analogowego. Mamy więc do czynienia z concept-albumem, który wyrasta z tradycji „The Snow Goose” (1975) Camela, „The Geese & the Ghost” (1977) Anthony’ego Phillipsa czy którejś z muzycznych „adaptacji” Tolkiena, jak na przykład „Bilbo” (1996) Pära Lindha i Björna Johanssona. To, co łączy „Häxan” z nimi, to między innymi sięganie po motywy etniczne przy jednoczesnej wierności klasyce rocka progresywnego (chociaż zdarzają się tutaj też wycieczki do świata psychodelii i ambientu).
„Häxan” to czternaście instrumentalnych kompozycji, spośród których zaledwie osiem trwa dłużej niż dwie i pół minuty; pozostałe to miniatury, które jednak idealnie wpisują się w klimat dzieła, dopełniając bądź rozwijając główne jego muzyczne wątki. Utwory te układają się w zamkniętą całość, mimo że formę i stylistykę miewają różne; wspólnym mianownikiem wszystkich jest zaś brzmienie instrumentów klawiszowych. Szwedom udała się rzecz niezwykła. Płyta „zasysa” słuchacza bowiem od pierwszych sekund i trzyma go w wielkim napięciu do samego końca. Już otwierający krążek transowy „Peri Banu vid sjön” (Peri Banu to wróżka, będąca jedną z bohaterek opowieści) urzeka pięknem melodii, od której trudno się później uwolnić. A byłoby to zapewne jeszcze trudniejsze, gdyby nie równie wspaniały, pełen aranżacyjnych smaczków „Jakten genom skogen”, znaczony delikatnymi dźwiękami gitary akustycznej na pierwszym planie i organami Hammonda w tle. Z kolei w „Wak-Wak’s portar” zostajemy nagle wyrwani ze stanu błogości – przesterowana gitara bezlitośnie świdruje uszy; nawet orientalizujący flet Gustava Ejstesa zaskakuje dynamiką, mimo że stanowi mocny kontrast dla instrumentu Reinego Fiske.
Po impresji na flecie w postaci „Den fattige Alladin” pojawia się jazzowo-psychodeliczny „Trollkarlen och fågeldräkten”. Niemal przez cały czas słyszymy w nim ten sam motyw rytmiczny, do generowania którego zaprzęgnięte zostają również takie instrumenty, jak fortepian czy flet, dzięki czemu znacznie więcej swobody zyskują basista i perkusista. Klawiszowy „Grottan” otwiera nieco mroczniejszy fragment płyty; w ten sam nastrój wpisuje się również utwór tytułowy, z początku pełen niepokojących zgrzytów, w dalszej zaś części – znacznie bardziej patetyczny, z intrygującym dialogiem fortepianu i… syntezatora. Majestatyczności nie brakuje także „Kalifen”, który otwiera kojarząca się z muzyką sakralną partia organów. W dalszej części muzycy jednak trochę spuszczają z tonu, przydając tej kompozycji bardziej liryczny, a fragmentami wręcz kołysankowy charakter. Delikatności, ale i rozmachu, nie brakuje utworowi zatytułowanemu „Achmed flyger”, w którym Szwedzi, zapętlając główny motyw, perfekcyjnie wręcz, z niezwykłym wprost wyczuciem, operują nastrojem.
Dwie części „Aladdin och lampan” trwają w sumie około dwóch minut. Ale ile w ciągu tych nieco ponad stu dwudziestu sekund się dzieje! Część pierwsza, fortepianowa, koi i usypia; druga, w której na plan pierwszy wybija się flet, dzięki folkowym wstawkom podrywa do tańca. Popadłszy w taneczny trans, słuchacz pozostaje w nim także, „wwiercając” się w „Achmed och Peri Banu”, któremu ton nadają rytualne bębny; wokół nich zaś Gustav Ejstes i Reine Fiske konsekwentnie konstruują zapadającą w pamięć melodię. Całość zamyka natomiast utwór najdłuższy i najbardziej – dosłownie – elektryzujący, ponad sześciominutowy „Andamas krig”. Zgodnie z „wojennym” tytułem mamy tu pełne wściekłości partie gitar (z przesterem i pogłosem) i – wspomaganą przez klawiszowca – sekcję rytmiczną, która rozpędzona jak walec, miażdży wszystko na swej drodze. To Dungen, którego dawno, a może nawet nigdy wcześniej, nie słyszeliśmy. Dungen alternatywnie metalowe i awangardowo noise’owe, okrutnie bezlitosne i po superbohatersku potężne. Trudno byłoby wyobrazić sobie mocniejszy akcent na finał. „Häxan” to specyficzny soundtrack, który idealnie sprawdza się jako osobne dzieło, choć jednocześnie bardzo zachęca do tego, aby w odmętach Internetu odszukać „Przygody księcia A©hmeda” Lotte Reiniger i porównać je z ilustracją muzyczną, która powstała prawie wiek później.
koniec
24 listopada 2016
Skład:
Gustav Ejstes – flet, fortepian, organy, syntezatory
Reine Fiske – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Mattias Gustavsson – gitara basowa
Johan Holmegård – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.