Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zu
‹Jhator›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJhator
Wykonawca / KompozytorZu
Data wydania7 kwietnia 2017
NośnikCD
Czas trwania42:05
Gatunekelektronika, rock
EAN884388160415
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Luca Tommaso Mai, Massimo Pupillo, Tomas Järmyr, Stefano Michelotti, Kristoffer Lo, Stefano Pilia, Michiyo Yagi, Lorenzo Stecconi, David Chalmin, Andreas Elvenes, Jessica Moss
Utwory
CD1
1) Jhator: A Sky Burial21:27
2) The Dawning Moon of the Mind20:38
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Niebiański pogrzeb w świetle księżyca
[Zu „Jhator” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dwadzieścia lat działalności, czternaście płyt długogrających, do tego kilka singli i tak zwanych „czwórek”. Tysiące koncertów pod każdą szerokością i długością geograficzną. A mimo to nad Wisłą trio Zu pozostaje niemal całkowicie nieznane. I raczej nie zmieni się to w najbliższych latach, mimo że szwedzka formacja plasuje się w światowej czołówce awangardowego jazz-rocka, a jej najnowszy album „Jhator” to mroczne arcydzieło.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Niebiański pogrzeb w świetle księżyca
[Zu „Jhator” - recenzja]

Dwadzieścia lat działalności, czternaście płyt długogrających, do tego kilka singli i tak zwanych „czwórek”. Tysiące koncertów pod każdą szerokością i długością geograficzną. A mimo to nad Wisłą trio Zu pozostaje niemal całkowicie nieznane. I raczej nie zmieni się to w najbliższych latach, mimo że szwedzka formacja plasuje się w światowej czołówce awangardowego jazz-rocka, a jej najnowszy album „Jhator” to mroczne arcydzieło.

Zu
‹Jhator›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJhator
Wykonawca / KompozytorZu
Data wydania7 kwietnia 2017
NośnikCD
Czas trwania42:05
Gatunekelektronika, rock
EAN884388160415
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Luca Tommaso Mai, Massimo Pupillo, Tomas Järmyr, Stefano Michelotti, Kristoffer Lo, Stefano Pilia, Michiyo Yagi, Lorenzo Stecconi, David Chalmin, Andreas Elvenes, Jessica Moss
Utwory
CD1
1) Jhator: A Sky Burial21:27
2) The Dawning Moon of the Mind20:38
Wyszukaj / Kup
Ostia to starożytne miasto położone nad ujściem Tybru do Morza Tyrreńskiego, kilkadziesiąt kilometrów od centrum Rzymu. W czasach Republiki wykorzystywana była jako port, ale ważną rolę zaczęła odgrywać dopiero od I wieku naszej ery, gdy za rozbudowę Ostii zabrał się cesarz Klaudiusz. Miasto szybko rozkwitło, stając się centrum przeładunkowym zboża (i innych towarów) sprowadzanych do stolicy Cesarstwa z Egiptu. Obecnie znajduje się już ono w granicach administracyjnych Rzymu, będąc jego dzielnicą nadmorską. W 1997 roku czterech młodych mieszkańców Ostii postanowiło założyć zespół, w szeregach którego mogliby dać upust swoim awangardowym zapędom. Byli to: saksofonista Luca Tommaso Mai, trębacz Roy Paci, basista Massimo Pupillo oraz perkusista Jacopo Battaglia. Grupa przyjęła nazwę Zu i początkowo grała muzykę eksperymentalną na potrzeby miejscowego teatru; z czasem jednak zdecydowała się zaistnieć samodzielnie, w czym pomogło jej wydanie debiutanckiej płyty – „Bromio” (1999). Podsumowywała ona najwcześniejszy etap działalności formacji; więcej było więc na niej noise’u, niż rocka czy jazzu.
Z czasem twórczość Zu ewoluowała. Dwa kolejne albumy, zarejestrowane z udziałem amerykańskiego gitarzysty Eugene’a Chadbourne’a – „The Zu Side of the Chadbourne” (2000) oraz „Motorhellington” (2001) – prezentowały już zupełnie inne, awangardowo-freejazzowe, oblicze włoskiego zespołu. I tak miało pozostać przez następne lata. Mimo zmian personalnych. W 2001 roku grupę opuścił Roy Paci, który zaczął karierę solową, współpracując ze stworzonymi przez siebie formacjami Aretuska i CorLeone. Od tej pory Zu występowało jako trio, choć gdy tylko istniała taka potrzeba, Włosi chętnie zapraszali do studia bądź na koncerty gości (niekiedy nawet kilku). Na „Igneo” (2002) i „Radiale” (2004) zagrał między innymi Ken Vandermark; na „The Way of the Animal Powers” (2005) Fred Lomberg-Holm; na „How to Raise an Ox” (2005) Mats Gustafsson; na „Identification with the Enemy: A Key to the Underworld” (2007) Nobukazu Takemura; na „Carboniferous” (2009) Mike Patton, natomiast na albumie „The Left Hand Path” (2014) Eugene S. Robinson.
Zmiany personalne – i fakt, że zapraszani goście pochodzili z różnych muzycznych światów – sprawiały, że na kolejnych płytach twórczość Zu zmieniała swoje oblicze: od noise’owej awangardy grupa przeszła do free jazzu, by potem rozpocząć swobodny dryf ku rockowi progresywnemu („Carboniferous”); z kolei wydany przed dwoma laty krążek „Cortar Todo” – na którym zamiast Jacopo Battaglii za bębnami zasiadł Amerykanin Gabe (Gabriel) Serbian – zahaczał o sludge metal. Można więc było i po najnowszym wydawnictwie spodziewać się stylistycznej wolty. I tak też się stało. Choć raczej nie należy tego łączyć z kolejną zmianą na stanowisku „pałkera”. Artystę zza Oceanu tym razem zastąpił muzyk z dalekiej północy Europy, Norweg Tomas Järmyr (od kilku miesięcy posiadający także etat w kultowej grupie Motorpsycho). Do pracy nad płytą „Jhator” zaproszono aż ośmioro gości: Włochów (Stefano Michelotti, Stefano Pilia, Lorenzo Stecconi), Norwegów (Kristoffer Lo, Andreas Elvenes), Francuza Davida Chalmina, Kanadyjkę Jessikę Moss (z zespołu A Silver Mt. Zion) oraz Japonkę Michiyo Yagi, znaną w Europie głównie ze współpracy z Paalem Nilssen-Love’em („Angular Mass”, „Soul Stream”, „Decayed – Live! at Aketa No Mise”).
Z racji rozpiętości geograficznej krajów, z których pochodzili zaproszeni do współpracy z Zu muzycy, korzystano z różnych studiów nagraniowych: podstawowe ścieżki zarejestrowano w Bolonii i Rzymie, Chalmin natomiast zamknął się w swoim paryskim studiu, Lo – w Trondheim, a Yagi – w Tokio. Album wydała za to niezależna firma z Londynu (istniejąca dopiero od dwóch lat) – House of Mythology. Światło dzienne ujrzał on na początku kwietnia w dwóch formatach: na winylu i krążku kompaktowym. Zawarty na nich materiał jest identyczny – dwie kompozycje, każda po ponad dwadzieścia minut. Słowem: gratka dla wielbicieli rozbudowanych form. Dodajmy: form rozbudowanych i nastrojowych. Niezwykle istotny jest już tytuł albumu. „Jhator” to określenie stosowanego w buddyzmie tybetańskim i zoroastryzmie „pogrzebu niebiańskiego”, czyli formy pochówku zwłok polegającej na pozostawianiu ciał w odludnych miejscach, gdzie stają się one pożywką dla sępów i innych dziko żyjących zwierząt. Ten, zdawałoby się, barbarzyński obyczaj wywodzi się z przekonania, że ciało ludzkie stanowi wartość tak długo, jak długo żyje w nim dusza; gdy je opuszcza, staje się bezwartościową materią, której spalenie może skazić ogień, a pogrzebanie – ziemię.
Dlatego też pierwsza w kolejności kompozycja „Jhator: A Sky Burial” ma funeralno-elegijny charakter. Brzmi jak muzyka rytualna, towarzysząca tytułowemu obrzędowi pogrzebowemu. Otwierają ją dźwięki z założenia „naturalne”, choć oczywiście takimi nie są – delikatne uderzenia w talerze oraz wyczarowywane syntezatorowo „ptaszki”. Pod koniec drugiej minuty dochodzą pozostałe instrumenty; uwagę przykuwają zwłaszcza grające ten sam motyw wiolonczela, lira korbowa, koto i skrzypce. Można odnieść wrażenie, że w tym momencie mamy do czynienia z grającym marsz pogrzebowy zespołem muzyki dawnej. Słychać w tym pewną teatralność (wyniesioną z początków działalności Zu), ale na pewno nie sztuczność. Z biegiem czasu „Jhator: A Sky Burial” ewoluuje: w części drugiej pojawiają się elementy ambientowo-postrockowe (głównie dzięki efektom elektronicznym), w trzeciej natomiast mamy już do czynienia z niemal czystym post-rockiem (na co pracuje przede wszystkim hipnotyzująca gitara elektryczna i motoryczna, doommetalowa sekcja rytmiczna). Zamykając oczy, z łatwością można sobie wyobrazić rytuał pogrzebowy, jakiemu towarzyszy ta muzyka – rytuał tyleż przerażający, wywołujący ciarki na plecach, co fascynujący.
Drugi utwór – „The Dawning Moon of the Mind” – jest nie mniej nastrojowy. Otwiera go partia Michiyo Yagi na koto, do którego z czasem dochodzą syntezatory i efekty generowane elektronicznie. Faktura kompozycji zagęszcza się, kiedy w tle pojawiają się kolejne instrumenty. Prawdziwa eksplozja następuje jednak wraz z momentem wejścia sekcji rytmicznej; Massimo Pupillo i Tomas Järmyr mają ciągotki do grania muzyki rockowej i niczego sobie tutaj nie żałują. Przez ponad dwie minuty dają potężnego czadu, by potem zejść na dalszy plan. Ustępują tym samym miejsca dźwiękom z pogranicza noise’u (zgrzyty i szumy) oraz dark ambientu (syntezatory i idealnie wpisująca się w nie wiolonczela). I tak pozostaje praktycznie do samego końca – klimatycznie, niepokojąco, wręcz mrocznie. Mimo że w finale muzycy starają się przełamać ten nastrój anielskimi głosami Andreasa Elvenesa i Jessiki Moss. Jak więc widać (a raczej słychać) Zu, mimo dwudziestu lat w branży, nie stroni od artystycznych poszukiwań – każdą kolejną płytą stara się zaskakiwać słuchaczy, penetrując nieodkryte wcześniej przez siebie lądy. Nie zawsze efekt jest satysfakcjonujący, ale w przypadku albumu „Jhator” na pewno nie można narzekać. Oczywiście jeżeli ktoś lubi się umartwiać i nie unika pogrzebów.
koniec
18 kwietnia 2017
Skład:
Luca Tommaso Mai – wokaliza, efekty elektroniczne
Massimo Pupillo – gitara basowa, gitara elektryczna, fortepian, syntezatory
Tomas Järmyr – perkusja, talerze
gościnnie:
Stefano Michelotti – lira korbowa
Kristoffer Lo – tuba, flugabone
Stefano Pilia – gitara elektryczna, wiolonczela
Michiyo Yagi – koto (21-strunowe elektryczne, 17-strunowe basowe), efekty elektroniczne
Lorenzo Stecconi – syntezator granularny
David Chalmin – syntezator analogowy
Andreas Elvenes – wokaliza
Jessica Moss – wokaliza, skrzypce

Komentarze

27 V 2023   17:20:34

Szanowny Panie recenzencie, zapewniam Pana, że ta niemal całkowicie nieznana nad Wisłą formacja Zu, o której Pan pisze, pochodzi z Włoch nie ze Szwecji.

29 V 2023   23:33:14

Zważywszy na treść recenzji — ot, przejęzyczenie.

Inna rzecz, że że naście lat temu dwa razy byłem na koncercie Zu we Wrocławiu i z pewnością nie byli nieomal całkowicie nieznani (raz występowali jako support, przed The Mount Fuji Doomjazz Corporation, ale też nie wydawali się anonimowi: raczej nie byłem jedynym, który przyszedł ze względu na nich). Swoją drogą rzeczywiście praktycznie nieznana grupa Black Engine, czyli spora część Zu oraz Eraldi Bernocchi, pojawiła się u nas w 2010 r. w rankingu 50 najlepszych zagranicznych płyt dekady. Części propagowanych wówczas przeze mnie albumów nie jestem dziś zresztą w stanie słuchać; ale wrocławski koncert samego Bernocchiego wspominam czule :>

29 V 2023   23:33:40

*Eraldo, rzecz jasna.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.