Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

Ken Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar
‹Escalator: No-Exit Corner›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEscalator: No-Exit Corner
Wykonawca / KompozytorKen Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar
Data wydania10 sierpnia 2018
Wydawca NotTwo Records
NośnikCD
Czas trwania56:40
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ken Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar
Utwory
CD1
1) Left Sided Driver19:23
2) Everyday Fabric14:00
3) Objective 4904:52
4) Split Hinge03:43
5) Message to the Past14:43
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Powroty z gatunku pożądanych
[Ken Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar „Escalator: No-Exit Corner” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Escalator – to kolejny z kilkunastu projektów freejazzowych, którym lideruje amerykański saksofonista Ken Vandermark. Tym razem zaprosił on do współpracy ukraińskiego kontrabasistę Marka Tokara oraz niemieckiego bębniarza Klausa Kug(e)la. Trio narodziło się na scenie krakowskiego klubu „Alchemia” wiosną 2016 roku i po siedmiu miesiącach powróciło tam, aby dać następny rewelacyjny koncert, wydany właśnie na albumie „No-Exit Corner”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Powroty z gatunku pożądanych
[Ken Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar „Escalator: No-Exit Corner” - recenzja]

Escalator – to kolejny z kilkunastu projektów freejazzowych, którym lideruje amerykański saksofonista Ken Vandermark. Tym razem zaprosił on do współpracy ukraińskiego kontrabasistę Marka Tokara oraz niemieckiego bębniarza Klausa Kug(e)la. Trio narodziło się na scenie krakowskiego klubu „Alchemia” wiosną 2016 roku i po siedmiu miesiącach powróciło tam, aby dać następny rewelacyjny koncert, wydany właśnie na albumie „No-Exit Corner”.

Ken Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar
‹Escalator: No-Exit Corner›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEscalator: No-Exit Corner
Wykonawca / KompozytorKen Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar
Data wydania10 sierpnia 2018
Wydawca NotTwo Records
NośnikCD
Czas trwania56:40
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ken Vandermark, Klaus Kugel, Mark Tokar
Utwory
CD1
1) Left Sided Driver19:23
2) Everyday Fabric14:00
3) Objective 4904:52
4) Split Hinge03:43
5) Message to the Past14:43
Wyszukaj / Kup
Jak można przetłumaczyć tytuł albumu? Dosłownie? Brzmi kiepsko: „kącik bez wyjścia”. Dużo lepiej sprawdza się chyba związek frazeologiczny „kozi róg”, w który można kogoś „zapędzić”. Czy to jednak miał na myśli Ken Vandermark, wymyślając szyld dla swojego najnowszego materiału? Chciał komuś „napędzić strachu”, „dać mu po nosie”, „rozłożyć na obie łopatki”? A jeśli tak, to kogo? Pewnie słuchaczy zebranych w krakowskim klubie „Alchemia”, którzy w późnojesienny wieczór (12 grudnia 2016 roku) zdecydowali się wybrać na koncert artysty doskonale znanego w naszym kraju, a w stolicy Małopolski czującego się wręcz jak u siebie w domu. Amerykański saksofonista i klarnecista to twórca bardzo pracowity, stojący na czele kilkunastu projektów z okolic jazzu improwizowanego, wśród których do najsłynniejszych należą obecnie The Resonance Ensemble, Made to Break oraz DKV Trio. jego najnowszym dzieckiem jest trio Escalator.
Narodziło się ono wiosną 2016 roku (być może nawet dokładnie 5 maja), kiedy to Amerykanin zagrał w krakowskiej „Alchemii” koncert z towarzyszeniem, znanego sobie właśnie ze składu The Resonance Ensemble, ukraińskiego kontrabasisty Marka Tokara (vide kwartet z między innymi Sabirem Mateenem i Connym Bauerem) oraz niemieckiego perkusisty Klausa Kug(e)la (Ganelin Trio Priority, Charles Gayle Trio, Switchback). Musiał być bardzo zadowolony z tego występu, skoro zdecydował się kontynuować współpracę z obydwoma panami. W efekcie po siedmiu miesiącach muzycy wrócili do stolicy Małopolski i zagrali ponownie w tym samym miejscu. Oba materiały nieco się odleżały, aż w końcu krakowska wytwórnia NotTwo Records zdecydowała się je upublicznić. Koncert majowy ujrzał światło dzienne – pod tytułem „Escalator” – w lipcu ubiegłego, natomiast grudniowy – jako „No-Exit Corner” – w sierpniu tego roku.
I oby nie była to ostatnia produkcja Escalatora (taki szyld – w domyśle: zespołu – pojawia się na grzbiecie okładki obok nazwisk grających artystów), albowiem oba krążki zawierają jazz improwizowany na najwyższym światowym poziomie. Materiał, jaki zamieszczono na „No-Exit Corner”, to nieco ponad pięćdziesiąt sześć minut muzyki podzielonej na pięć oddzielnych, choć stylistycznie powiązanych ze sobą opowieści. Na początek pojawia się fragment najdłuższy, czyli niemal dwudziestominutowy „Left Sided Driver”. Jest to potężne uderzenie prosto między oczy. Od pierwszej sekundy – bez żadnych wstępów, rozruchu czy „strojenia instrumentów” – mnóstwo się dzieje; dynamicznemu saksofonowi tenorowemu Vandermarka towarzyszy energetyczny pochód sekcji rytmicznej. Tokar i Kugel znają się doskonale, funkcjonują więc nienagannie, jak szwajcarski zegarek. Przez pierwszych kilka minut Amerykanin nie oszczędza ani siebie, ani słuchaczy, prowadząc nieustanny, zmasowany atak. Jest jak żołnierz z kałasznikowem w dłoni – nie bierze jeńców.
Dopiero gdy przekonuje się, że wszelki opór został zdławiony, a „wróg” pokonany, pozwala sobie na pewne modyfikacje, aż w końcu, chcąc trochę odpocząć, na kilkadziesiąt sekund oddaje pałeczkę – w tym wypadku dosłownie – perkusiście. Kiedy wraca, nie jest już tak zdeterminowany; nie wypluwa z siebie kaskady dźwięków, dzięki czemu możemy dokładniej wsłuchać się w grę sekcji rytmicznej. A skoro miał swoją solówkę Klaus Kugel, to w końcu nadchodzi też pora na popis Marka Tokara, po którym trio powraca do zbiorowej improwizacji. Aczkolwiek teraz diametralnie zmienia jej charakter, nawiązując – dotyczy to zwłaszcza Kena Vandermarka – do klasyków gatunku, czyli Johna Coltrane’a i Ornette’a Colemana. Słucha się tego wybornie. Po tak potężnym, a momentami wręcz monumentalnym wstępie, w utworze drugim – „Everyday Fabric” – muzycy łagodzą brzmienie, dając słuchaczom czas na wzięcie oddechu i pozbieranie z podłogi szczęk.
Zaczyna Mark, który nadzwyczaj delikatnie traktuje swój instrument smyczkiem; kiedy dołącza do niego Ken, nie wybiega przed szereg – dłuższy czas pozostaje na drugim planie, przymierzając się dopiero do rozbudowanej nastrojowej narracji. I tak jest praktycznie do samego końca, przez czternaście minut. Tym sposobem trio udowadnia, że zdolni artyści freejazzowi nie mają najmniejszych problemów z zagraniem… ballady. Dwie kolejne kompozycje to już szalone improwizacje: o ile w „Objective 49” dopatrzyć (czy też raczej dosłuchać) można się jeszcze wielu – podkreślonych lżejszym od saksofonu brzmieniem klarnetu Vandermarka – elementów zabawowych (skoczno-radosnych), o tyle „Split Hinge” to już – podobnie jak otwierający album „Left Sided Driver” – free jazz zagrany na sto procent, bez oszczędzania się. Z kolei zamykający płytę „Message to the Past” na swój sposób rekapituluje wiedzę przekazaną wcześniej.
Słyszymy w nim wszystko to, co pojawiało się już w poprzednich kompozycjach: od delikatnego kontrabasu (na którym Ukrainiec gra smyczkiem), poprzez eksperymenty z pogranicza minimalizmu, aż po improwizowane solówki na klarnecie i saksofonie (w takiej właśnie kolejności). Nie brakuje również żywiołowych pochodów Tokara i Kug(e)la, którzy w jednym momencie wprowadzają lekkie taneczne rytmy, by kilkadziesiąt sekund później tak zagęścić tło, by nawet zwykłe przytupywanie stopą stało się wyzwaniem. Drugi album tria pozostawia po sobie świetne wrażenie. Słychać, że muzycy rozumieją się jeszcze lepiej, niż te kilka miesięcy wcześniej, gdy byli dopiero na początku wspólnej drogi artystycznej. Grają pewniej, pozwalają sobie na mrugnięcia okiem w stronę słuchaczy (vide całe „Objective 49” i fragmenty „Message to the Past”). Słowem: mają świadomość, że świat stoi przed nimi otworem. Dotyczy to przede wszystkim Ukraińca i Niemca, dla których tak udana kooperacja z Vandermarkiem może zaowocować kolejnymi propozycjami na rynku północnoamerykańskim. Oby tylko nie zapomnieli od czasu do czasu wpaść do Krakowa i zagrać w „Alchemii”!
koniec
28 sierpnia 2018
Skład:
Ken Vandermark – saksofon tenorowy, klarnet
Mark Tokar – kontrabas
Klaus Kugel – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Utopijna opowieść weselna
Sebastian Chosiński

22 IX 2023

Izraelskie trio jazzowe Shalosh od pięciu lat związane jest z monachijską wytwórnią ACT, dla której nagrało właśnie swój trzeci (a szósty w ogóle) album – „Tales of Utopia”. Wbrew pozorom nie znajdziemy na nim muzyki klezmerskiej, aczkolwiek pewne elementy folkloru żydowskiego do muzyki artystów z Tel Awiwu mimo wszystko przeniknęły.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Moment, którego nie da się zapomnieć
Sebastian Chosiński

21 IX 2023

Choć album „In This Forever Unfolding Moment” sygnuje jedynie kontrabasista Vilhelm Bromander, w rzeczywistości został on nagrany przez big band, w którym pojawiają się takie tuzy skandynawskiego jazzu improwizowanego, jak Martin Küchen, Christer Bothén, Mats Äleklint, Mattias Ståhl i Alex Zethson. Efektem ich (i jeszcze kilkorga innych muzyków) pracy jest doskonała muzyka, której majestat w niczym nie ustępuje nostalgii.

więcej »

Grać obrazami, malować dźwiękami
Sebastian Chosiński

20 IX 2023

Piotr Komosiński – połowa duetu POLA – postanowił sprawić sobie prezent na trzydziestolecie działalności artystycznej. Wydanie albumu z gatunku „greatest hits” nie wchodziło w rachubę. Zdecydował się więc na wydawnictwo zbierające powstałe w ciągu ostatnich kilku lat instrumentalne kompozycje z pogranicza jazzu i elektroniki. Tak narodziły się „Wietrzne historie”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Moment, którego nie da się zapomnieć
— Sebastian Chosiński

Lodowa otchłań naszych snów
— Sebastian Chosiński

Święć się jubileusz twój!
— Sebastian Chosiński

Zachodni wiatr niesie chłód
— Sebastian Chosiński

Gdybym miał gitarę, to bym na niej nie grał…
— Sebastian Chosiński

Rogaci i z kopytami
— Sebastian Chosiński

Luksemburski łącznik
— Sebastian Chosiński

Fionia – wyspa szczęścia i radości
— Sebastian Chosiński

Pośpiech ewidentnie niewskazany
— Sebastian Chosiński

Już nie tacy „young”, ale z większym „powerem”
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Utopijna opowieść weselna
— Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
— Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Gdy ofiarą pada gliniarz…
— Sebastian Chosiński

Grać obrazami, malować dźwiękami
— Sebastian Chosiński

Lamentacje nad losem ojców i synów
— Sebastian Chosiński

„Kobra” i inne zbrodnie: Stirlitz versus Hans Kloss
— Sebastian Chosiński

East Side Story: Bohaterowie i zdrajcy
— Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: W cieniu historycznego browaru
— Sebastian Chosiński

Wrzesień 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

PRL w kryminale: Krwawe gody
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.