Tu miejsce na labirynt…: Przerwane milczenie może stać się… platyną [All Traps On Earth „A Drop of Light” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Po paru latach pełnego niepokoju oczekiwania chciałoby się wreszcie pełną piersią zakrzyknąć: Änglagård powrócił! Ale czy na pewno? I tak, i nie. Tak, bo na omawianej najnowszej płycie gra aż trzech muzyków tej legendarnej szwedzkiej formacji. Nie, ponieważ nie posłużyli się oni mile łechtającym uszy szyldem grupy. Przyjęli nową nazwę – All Traps On Earth. Lecz nagrany przez nich album „A Drop of Light” bez wątpienia ucieszy wszystkich wielbicieli Änglagård.
Tu miejsce na labirynt…: Przerwane milczenie może stać się… platyną [All Traps On Earth „A Drop of Light” - recenzja]Po paru latach pełnego niepokoju oczekiwania chciałoby się wreszcie pełną piersią zakrzyknąć: Änglagård powrócił! Ale czy na pewno? I tak, i nie. Tak, bo na omawianej najnowszej płycie gra aż trzech muzyków tej legendarnej szwedzkiej formacji. Nie, ponieważ nie posłużyli się oni mile łechtającym uszy szyldem grupy. Przyjęli nową nazwę – All Traps On Earth. Lecz nagrany przez nich album „A Drop of Light” bez wątpienia ucieszy wszystkich wielbicieli Änglagård.
All Traps On Earth ‹A Drop of Light›Utwory | | CD1 | | 1) All Traps On Earth | 18:15 | 2) Magmatic Warning | 16:09 | 3) Omen | 12:59 | 4) First Step | 02:03 | 5) Bortglömda Gårdar | 14:03 |
Änglagård jest trochę jak widziadło. Pojawia się na krótko, dokumentuje swoje istnienie fantastycznymi płytami, a potem znika na długie lata, by znienacka powrócić. Po jakimś czasie historia powtarza się. I tak już trzy razy. Ostatnim studyjnym dziełem szwedzkiego zespołu jest doskonały krążek „ Viljans Öga”, wydany w 2012 roku. Potem pojawiły się jeszcze tylko wydawnictwa koncertowe: album „Prog på Svenska – Live in Japan” (2014) oraz – zarejestrowane w lutym cztery lata temu – DVD „Live: Made in Norway” (2017). Po czym zapadło milczenie. Przedłużające się. Denerwujące. Wywołujące przypuszczenie, że grupa po raz kolejny zniknęła z firmamentu największych współczesnych gwiazd rocka progresywnego. Jesienią ubiegłego roku okazało się wreszcie, czym było ono spowodowane. Okazało się bowiem, że trzej muzycy z najnowszego składu Änglagård – w tym jego lider Johan Brand (Högberg) – zaangażowali się w nowy projekt, który ostatecznie ochrzcili nazwą All Traps On Earth. Brand – grający w All Traps On Earth na gitarach (solowej i basowej), instrumentach klawiszowych i perkusyjnych oraz udzielający się wokalnie (w jednym utworze) – zaprosił do współpracy klawiszowca Thomasa Johnsona (który, jak się przez jakiś czas wydawało, na dobre poświęcił się pracy naukowej jako fizyk specjalizujący się w teorii fuzji plazmy) oraz perkusistę i perkusjonalistę Erika Hammarströma (jednocześnie udzielającego się w symfoniczno-rockowej formacji Brighteye Brison). Skład uzupełniła jeszcze ciemnoskóra wokalistka Miranda Brand, córka Johana. Ale nie tylko ich można usłyszeć na albumie „A Drop of Light”. W jego realizacji gościnnie wzięła bowiem udział także czwórka jazzowych specjalistów od instrumentów dętych: saksofonista i klarnecista Fredrik Lindborg (trio LSD), trębacz Karl Olandersson (Trinity, Beat Funktion) oraz fleciści Magnus Båge (własny Kwartet) i Matthias Bååth. Ostatnim muzykiem zaproszonym do udziału w projekcie był brytyjski gitarzysta Phil Mercy, od czasu do czasu kooperujący z folkowo-progresywną grupą Thieves’ Kitchen, w której w wolnych chwilach grywa Johnson. Proces powstawania „A Drop of Light” był rozciągnięty w czasie. Muzycy nie wyznaczyli sobie żadnego konkretnego terminu, zabierali się do pracy, gdy akurat mieli czas, ochotę i natchnienie. Pierwsze fragmenty nagrali w 2014, a ostatnie w 2018 roku. Korzystali ze studiów w Sztokholmie, Berlinie i angielskim Watchfield (gdzie swoje partie zarejestrował Mercy). Na koniec gotowy materiał oddali w ręce właścicieli niezależnej włoskiej firmy płytowej AMS Records, działającej w niewielkim lombardzkim miasteczku Segrate nieopodal Mediolanu. Efekt ich wytężonych działań trafił do sklepów w połowie listopada ubiegłego roku – jako kompakt bądź podwójny krążek winylowy. I od razu wzbudził skojarzenia z dokonaniami… Änglagård. Inaczej zresztą, biorąc pod uwagę skład kwartetu, być nie mogło. Także dlatego, że stylistycznie muzyka All Traps On Earth lokuje się w tym samych rejestrach. Ale „lokuje się” nie oznacza, że jest identyczna. O czym decyduje przede wszystkim udział w sesjach wymienionych już wcześniej muzyków jazzowych, którzy nie są jedynie kwiatkiem do kożuszka. Dzięki nim w wielu momentach twórczość nowego zespołu Johana przypomina dorobek takich tuzów progresywnego jazz-rocka, jak Magma, King Crimson czy formacji tworzących niezapomnianą tak zwaną scenę Canterbury. Na płytach Änglagård dominowały zazwyczaj rozbudowane, kilkunastominutowe kompozycje; ten chwalebny obyczaj Brand przeniósł również do All Traps On Earth. Nie jest jednak, co oczywiste, wielką sztuką stworzyć utwór, który ciągnąłby się w nieskończoność, wywołując przy tym znużenie słuchacza. Prawdziwą maestrią jest przez cały ten czas przykuwać jego uwagę, zaskakiwać zmianami tempa i nastroju, wzbudzać efekt „wow!” smaczkami aranżacyjnymi. Na „A Drop of Light” wszystko to jest – na dodatek w idealnie dobranych proporcjach. Wszak Szwedzi są świetnymi multiinstrumentalistami, z wielkim rozmachem wykorzystującymi przede wszystkim możliwości, jakie dają instrumenty klawiszowe i elektroniczne (vide syntezatory, organy, fortepian, fortepian elektryczny, mellotron, klawinet). A jeśli na czymś grać nie potrafią, jak na przykład na dęciakach, to nie wahają się sięgnąć po pomoc innych. Skutkiem tego jest aranżacyjny rozmach. Właśnie: rozmach! Ale bez zbędnego przepychu. Tu każdy instrument ma swoje miejsce, dopełnia obrazu. Niekiedy pojawia się tylko po to, by wydobyć z niego kilka dźwięków, a potem znika, ustępując miejsca kolejnemu. Podróż do świata All Traps On Earth zaczyna się od osiemnastominutowego utworu zatytułowanego – nie, to nie błąd! – „All Traps On Earth”. Już jego pierwsze minuty dowodzą, że mimo pewnych podobieństw album ten nie będzie kopią dokonań Änglagård. W introdukcji do uszu słuchaczy dociera bowiem początkowo głównie operowa wokaliza Mirandy Brand, której towarzyszy nastrojowe syntezatorowo-mellotronowe tło. Trwa to przez kilkadziesiąt sekund – do momentu, w którym z wielką mocą na arenę wkracza cały zespół. Wspomagany przez nałożone na siebie ścieżki saksofonów Fredrika Lindborga. Skojarzenia z King Crimson wydają się naturalne, tym bardziej że członkowie sekcji rytmicznej – to jest Thomas Johnson i Erik Hammarström – mają naturalną skłonność do kombinowania i szukania niekonwencjonalnych rozwiązań. To również łączy Szwedów z formacją prowadzoną przez Roberta Frippa. Około ósmej minuty utworu ma miejsce istotna zmiana: grupa pokornieje, a na plan pierwszy wybijają się delikatne dęciaki. Nie trwa to wprawdzie zbyt długo, ale powraca w kolejnych fragmentach. Do samego końca bowiem muzycy zmieniają nastroje, podbijają napięcie, aby potem skutecznie łagodzić emocje. W „Magmatic Warning” – tytuł nie jest chyba przypadkiem i ma najzupełniej świadomie kojarzyć się z legendarną grupą Christiana Vandera – jest znacznie więcej nawiązań do fusion. Chociaż otwarcie – fortepian, syntezator i przewijająca się w tle skrzydłówka – jeszcze tego nie zwiastuje. Dopiero z czasem, gdy Hammarström sięga po wibrafon, robi się naprawdę jazzowo. Zwłaszcza kiedy do Erika dołącza z jednym ze swoich saksofonów Fredrik Lindborg. Mimo tych inklinacji, mogących przywodzić na myśl początki kariery Christiana Burcharda i najwcześniejsze wcielenie jego krautrockowej grupy Embryo, narracyjny rozmach All Traps On Earth jednoznacznie kojarzy się z progresem z lat 70. ubiegłego wieku. A wrażenie to pogłębia się z biegiem czasu – końcówka jest już nie tylko symfoniczna, ale i monumentalna (i w niczym nie przeszkadzają tu ani dęciaki, ani natchnione wokalizy Mirandy). W przywodzącym z kolei na myśl klasyczny horror Richarda Donnera utworze „Omen” (jednym z krótszych, bo zaledwie… trzynastominutowym) kwartet – adekwatnie do tematu – wprowadza mrok i niepokój. Nie rozwiewają go nawet, o dziwo!, dźwięki saksofonu i fletów. Zaskakującym przerywnikiem jest dwuminutowa miniatura „First Step” – głównie dlatego, że ma ilustracyjny charakter (tym samym mogłaby zaistnieć jako fragment ścieżki dźwiękowej do filmu) i że solowa partia fortepianu akustycznego przerywana jest tu orkiestrowymi wstawkami syntezatorów i organów. Jest też jednak wielce pożądanym interludium przed kolejnym (i zarazem ostatnim) bardzo mocnym akcentem płyty – „Bortglömda Gårdar”. Jedynym utworem, w którym Miranda i Johan (córka i ojciec) śpiewają konkretny tekst (na dodatek w języku ojczystym). Również w tym numerze progres w stylu King Crimson i Änglagård (to, jak się okazuje, jest nie do uniknięcia) miesza się z jazz-rockiem (głównie w warstwie rytmicznej, choć swoje dorzucają także przewijające się przez niemal cały czas dęciaki). Hammarström raz jeszcze sięga po wibrafon i nie ma co ukrywać, że są to jedne z najmilszych fragmentów utworu, tym bardziej kiedy zaczyna dialogować z fletem i syntezatorem. Po wspaniałym „Hybris” (1992), od którego ponad ćwierć wieku temu zaczął się konsekwentny marsz Szwedów ku wielkości i sławie, oraz nie mniej fascynującym „ Viljans Öga”, „A Drop of Light” to kolejne arcydzieło, jakie wyszło spod ręki Johana Branda. Czy stanie się ono początkiem nowej drogi w karierze artysty, czy też okaże tylko lśniącą wspaniałym blaskiem efemerydą na wzór innej szwedzkiej supergrupy Morte Macabre i jej jedynego wydawnictwa „ Symphonic Holocaust” (1998) – dowiemy się zapewne dopiero za kilka lat. Ale chyba nikt nie psioczyłby, gdyby Änglagård i All Traps On Earth funkcjonowały niezależnie od siebie i w miarę regularnie (nie wymagajmy bowiem za dużo) nagrywały nowe albumy. Skład: Miranda Brand – śpiew, wokalizy Johan Brand – syntezatory, organy, fortepian elektryczny, mellotron, klawinet, gitara elektryczna, gitara basowa, instrumenty perkusyjne, śpiew (5) Thomas Johnson – fortepian, fortepian elektryczny, mellotron, syntezatory, organy, klawinet Erik Hammarström – perkusja, instrumenty perkusyjne, wibrafon, marimba, ksylofon, dzwonki Gościnnie: Fredrik Lindborg – klarnet basowy, saksofon barytonowy, saksofon tenorowy, saksofon altowy, saksofon sopranowy Karl Olandersson – trąbka, skrzydłówka Magnus Båge – flet poprzeczny Matthias Båårh – flet basowy, flet poprzecznym flet altowy, flet tenorowy Phil Mercy – gitara elektryczna
|