Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Acid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O.
‹Sacred and Inviolable Phase Shift›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSacred and Inviolable Phase Shift
Wykonawca / KompozytorAcid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O.
Data wydania21 grudnia 2018
Wydawca Bam Balam
NośnikCD
Czas trwania68:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Makoto Kawabata, Hiroshi Higashi, Nani Satoshima, Takashi (S/T / Wolf) Uchida, Tsu Jyonson
Utwory
CD1
1) I Enter01:57
2) Errors in Gold Room12:40
3) Astrological Rendezvous06:34
4) From Planet Orb with Love / Good-Bye Mrs. Uranus19:33
5) Invisible Eyes and Phantom Cathedral27:57
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Kraina Wiecznej Psychodelii
[Acid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O. „Sacred and Inviolable Phase Shift” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Makoto Kawabata to tytan pracy. Muzyk, który nie odpuszcza i każdego roku nagrywa przynajmniej kilka płyt, zawsze trzymając wysoki poziom. W 2018 roku formacja, którą kieruje, czyli Acid Mothers Temple (z afiliacjami), opublikowała dziewięć albumów. Ostatnim chronologicznie jest „Sacred and Inviolable Phase Shift” – kolejne może nie arcydzielne, ale na pewno udane dzieło kwintetu.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Kraina Wiecznej Psychodelii
[Acid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O. „Sacred and Inviolable Phase Shift” - recenzja]

Makoto Kawabata to tytan pracy. Muzyk, który nie odpuszcza i każdego roku nagrywa przynajmniej kilka płyt, zawsze trzymając wysoki poziom. W 2018 roku formacja, którą kieruje, czyli Acid Mothers Temple (z afiliacjami), opublikowała dziewięć albumów. Ostatnim chronologicznie jest „Sacred and Inviolable Phase Shift” – kolejne może nie arcydzielne, ale na pewno udane dzieło kwintetu.

Acid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O.
‹Sacred and Inviolable Phase Shift›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSacred and Inviolable Phase Shift
Wykonawca / KompozytorAcid Mothers Temple & The Melting Paraiso U.F.O.
Data wydania21 grudnia 2018
Wydawca Bam Balam
NośnikCD
Czas trwania68:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Makoto Kawabata, Hiroshi Higashi, Nani Satoshima, Takashi (S/T / Wolf) Uchida, Tsu Jyonson
Utwory
CD1
1) I Enter01:57
2) Errors in Gold Room12:40
3) Astrological Rendezvous06:34
4) From Planet Orb with Love / Good-Bye Mrs. Uranus19:33
5) Invisible Eyes and Phantom Cathedral27:57
Wyszukaj / Kup
Pod koniec 2017 roku formacja kierowana przez grającego na gitarze i syntezatorach oraz od czasu do czasu udzielającego się wokalnie Makoto Kawabatę przeszła poważny lifting składu. Pojawiła się w niej nowa sekcja rytmiczna – basista Takashi Uchida i perkusista Nani Satoshima – oraz wcześniej przewijający się jedynie gościnnie wokalista i gitarzysta Tsu Jyonson (rocznik 1980), wcześniej działający głównie na własny rachunek, a tworzący muzykę z pograniczna folku, awangardy i rocka progresywnego. Słowem: nic dziwnego, że Makoto go wypatrzył i zaproponował stałą współpracę. Do tego grona dodać należy jeszcze klawiszowca Hiroshi Higashiego – i będziemy mieć cały skład jednej z najsłynniejszych obecnie grup psychodelicznych z Kraju Kwitnącej Wiśni. Grup – dodajmy – niezwykle pracowitych. W ubiegłym roku pod szyldem Acid Mothers Temple (czasami jeszcze z dopiskami) ukazało się w sumie dziewięć (sic!) albumów. My pisaliśmy dotąd tylko o jednym, ale za to znakomitym – „Electric Dream Ecstasy ”.
Ostatni w kolejności chronologicznej ujrzał światło dzienne tuż przed Bożym Narodzeniem – 21 grudnia – nakładem niezależnej francuskiej wytwórni Bam Balam (działającej w Bordeaux od 1982 roku). To kolejny przykład na stosowaną od lat przez Japończyków dywersyfikację wydawniczą. Z jednej strony super, ponieważ każdy – dobrze, niemal każdy – chętny ma szansę mieć w swoim katalogu płytę Acid Mothers Temple (a to ewidentnie zaszczyt), z drugiej jednak – strasznie trudno wyłuskiwać później ich produkcję. Trzeba się nieźle naszukać, a niekiedy też sporo zapłacić, aby uzbierać całą dyskografię (jeśli to w ogóle realne). Francuzom przyszło w udziale partycypować w publikacji albumu ochrzczonego jako… „Sacred and Inviolable Phase Shift”. Psychodeliczny, natchniony tytuł to w przypadku Japończyków norma. Podobnie w klimacie wcześniejszych produkcji utrzymana jest „kosmiczna” muzyka, będąca wypadkową klasyków krautrocka (chociażby spod znaku Guru Guru) i będących u szczytu kariery spacerockowców z Hawkwind.
Na „Sacred and Inviolable Phase Shift” trafiło pięć utworów. A jeśli odejmiemy miniaturową introdukcję, to nawet cztery. Ale za to trzy z nich rozbudowane, a dwie – nawet bardzo. Otwierający płytę króciutki „I Enter” to w zasadzie klasyczny free jazz, lecz zagrany bez udziału typowych dla tej muzyki instrumentów (dęciaki, względnie fortepian), za to wsparty spokojnym śpiewem Tsu i przebijającą się stopniowo na plan pierwszy gitarą Kawabaty. W „Errors in Gold Room” rozbrzmiewa już Acid Mothers Temple, jakie doskonale znamy – pełne psychodelicznej werwy zderzonej ze świszczącymi syntezatorami i licznymi efektami elektronicznymi (za które prawdopodobnie odpowiadał Jyonson). Dzieje się tu sporo, także dlatego, że muzycy podzielili tę kompozycję na kilka części, co parę minut wprowadzając nowe wątki, zmieniając tempo, zagęszczając rytm. Podsumowując: robią wszystko, aby nie znudzić słuchacza – i to im się udaje.
Po takiej porcji rockowego ognia pewnym zaskoczeniem może wydać się „Astrological Rendezvous”. Owszem, otwarcie wciąż jest psychodeliczne, ale tym razem podlane sosem… popowym. Tak przynajmniej prezentuje się wokaliza Tsu – pierwotnie wspierana dźwiękami gitary i syntezatorów, później kolejnych instrumentów (pojawiających się z coraz większą intensywnością). Bardzo mocnym punktem albumu są połączone w jedno „From Planet Orb with Love” oraz „Good-Bye Mrs. Uranus”. W sumie to prawie dwadzieścia minut transowego „odlotu” w przełom lat 60. i 70. ubiegłego wieku, gdy wciąż jeszcze definiowano pojęcie rocka psychodelicznego. Nie brakuje tu optymizmu (w części pierwszej), ale także kombinacji i eksperymentów. Po dotrwaniu do końca nietrudno z kolei dojść do wniosku, że Tsu można (względnie należy) się bać. Potrafi śpiewać tak maniakalnie, że od pewnego momentu na skórze pojawiają się ciarki. Brrr! Na szczęście w części drugiej przechodzi na melodeklamację, a z czasem zostaje w ogóle przykryty przez nałożone na siebie ścieżki gitar.
W tym momencie album mógłby się skończyć. Mija właśnie – mniej więcej – czterdzieści minut. Nikt do nikogo nie miałby żalu. Tyle że Kawabata lubi iść na całość, dlatego na finał pojawia się jeszcze – niemal półgodzinne! – „Invisible Eyes and Phantom Cathedral”. Rozruch, oparty na elektronice i syntezatorach, wprowadza w swoiste odrętwienie, które ugruntowuje jeszcze zapętlony motyw gitary i głos (naprawdę trudno nazwać to śpiewem). Ale kiedy wydaje się, że słuchacz jest już naprawdę bliski popadnięcia w katatonię – Japończycy uderzają z potężną siłą. Ciężko pracuje (choć i wcześniej przecież się nie ociąga) sekcja rytmiczna, swoje dorzuca Makoto na gitarze, a Tsu zabawia się na dodatek elektroniką, poddając obróbce dźwięki generowane przez kolegów. I tak docieramy aż do erupcji, do przesilenia, po którym musi nastąpić wyciszenie, chwila zadumy. Nie oznacza to wprawdzie, że odtąd, aż do ostatniego dźwięku mamy do czynienia z balladą, lecz moc wylewająca się z głośników jednak nieco słabnie. Dopiero w ostatnich kilkudziesięciu sekundach, na pożegnanie, Japończycy przypominają, że pochodzą z Krainy Wiecznej Psychodelii.
Spróbujcie dotrzeć do tego albumu jak najszybciej. Bo za moment będzie nieaktualny. Lada tydzień pojawią się bowiem zapewne kolejne płyty Acid Mothers Temple – i te stare (z 2018) zostaną przymuszone do ustąpienia miejsca nowym (z 2019 roku).
koniec
17 stycznia 2019
Skład:
Tsu Jyonson – śpiew, gitara elektryczna, buzuki
Makoto Kawabata – gitara elektryczna, syntezatory, głos
Hiroshi Higashi – syntezatory
Takashi Uchida (S/T / Wolf) – gitara basowa
Nani Satoshima – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.