Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

A Swarm of the Sun
‹The Woods›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Woods
Wykonawca / KompozytorA Swarm of the Sun
Data wydania11 stycznia 2019
Wydawca Version Studio Records
NośnikCD
Czas trwania38:47
Gatunekrock
EAN7320470234402
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Erik Nilsson, Jakob Berglung, Minna Heimo, Samuel Lundström, Anders Carlström, Karl Daniel Lidén
Utwory
CD1
1) Blackout13:18
2) The Woods13:19
3) An Heir to the Throne12:09
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Elegia o chłopcach szwedzkich
[A Swarm of the Sun „The Woods” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jakob Berglund i Erik Nilsson – liderzy szwedzkiej formacji A Swarm of the Sun – nie rozpieszczają swoich wielbicieli. Na kolejne albumy każą czekać latami. Dość powiedzieć, że pomiędzy znakomitym „The Rifts” a najnowszym „The Woods” zrobili sobie przerwę czteroletnią. Najważniejsze jednak, że wciąż grają i że od czasu do czasu raczą słuchaczy nową porcją atmosferycznego post-rocka z elementami doom metalu.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Elegia o chłopcach szwedzkich
[A Swarm of the Sun „The Woods” - recenzja]

Jakob Berglund i Erik Nilsson – liderzy szwedzkiej formacji A Swarm of the Sun – nie rozpieszczają swoich wielbicieli. Na kolejne albumy każą czekać latami. Dość powiedzieć, że pomiędzy znakomitym „The Rifts” a najnowszym „The Woods” zrobili sobie przerwę czteroletnią. Najważniejsze jednak, że wciąż grają i że od czasu do czasu raczą słuchaczy nową porcją atmosferycznego post-rocka z elementami doom metalu.

A Swarm of the Sun
‹The Woods›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Woods
Wykonawca / KompozytorA Swarm of the Sun
Data wydania11 stycznia 2019
Wydawca Version Studio Records
NośnikCD
Czas trwania38:47
Gatunekrock
EAN7320470234402
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Erik Nilsson, Jakob Berglung, Minna Heimo, Samuel Lundström, Anders Carlström, Karl Daniel Lidén
Utwory
CD1
1) Blackout13:18
2) The Woods13:19
3) An Heir to the Throne12:09
Wyszukaj / Kup
A Swarm of the Sun weszło właśnie w trzynasty rok istnienia. Do pełnoletniości Szwedom jeszcze daleko, ale przez ponad dekadę można bardzo mocno zaakcentować swoją obecność na rynku muzycznym. I żeby oddać twórcom grupy sprawiedliwość – oni to robią, są bardzo pracowici, aczkolwiek angażują się w wiele projektów, w efekcie czego nie zawsze starcza im czasu na odpowiednie kierowanie karierą tego najwartościowszego zespołu. Zabieganym człowiekiem jest przede wszystkim gitarzysta i pianista Erik Nilsson, który nie dość, że w poprzednich latach stał na czele postrockowych formacji Aoria i Kausal, to na dodatek teraz pomaga wielu młodym wykonawcom. Jakby tego było mało, musi też doglądać swego biznesu, czyli działającej w Sztokholmie firmy płytowej Version Studio Records. Wokalista Jakob Berglund nie ma wprawdzie aż tylu zajęć, ale w przypadku A Swarm of the Sun uzależniony jest właśnie od Erika.
Od 2007 roku duet (wraz z zapraszanymi za każdym razem do studia gośćmi) wydał w sumie – wraz z najnowszą – zaledwie cztery płyty: debiutancki minialbum „The King of Everything” (2007) oraz, mające już normalne wymiary czasowe, „Zenith” (2010), „The Rifts” (2015) i „The Woods”. Tym razem w sesji nagraniowej wsparli Erika i Jakoba, obok „starych” znajomych – jak organistka Minna Heimo (obsługująca tradycyjnie organy piszczałkowe), basista Anders Carlström oraz perkusista Karl Daniel Lidén – również jeden debiutant w gronie artystów powiązanych z A Swarm of the Sun. To altowiolinista Samuel Lundström, na co dzień udzielający się przede wszystkim w grupach free- i jazzrockowych (na przykład Originalljudet i Ironville). Swoją drogą ciekawe, w jaki sposób Nilsson i Berglund zdołali przekonać Samuela do tego, aby stanął u ich boku. Wszak dotąd grywał muzykę znajdującą się na drugim biegunie.
Album „The Woods” ma wiele zalet i, niestety, jedną, ale za to znaczącą wadę – jest krótki. Zdecydowanie zbyt krótki. Niespełna czterdzieści minut muzyki to, w kontekście współczesnych produkcji postrockowych – vide najnowszy albumu japońskiego Mono „Nowhere Now Here” czy którykolwiek krążek z bogatej dyskografii kanadyjskich grup Godspeed You! Black Emperor bądź Thee Silver Mt. Zion – zaledwie wstęp do właściwej części. To oczywiście pewne przerysowanie, lecz nie da się ukryć, że słuchacze tego gatunku przyzwyczajeni są do tego, iż płyty ich ulubionych wykonawców ciągną się w nieskończoność. Ta też może tyle trwać, jednak pod warunkiem, że ją zapętlimy. Co wcale nie jest takim złym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę, jak bardzo klimatyczne i wciągające kompozycje wyszły spod rąk skandynawskich artystów.
Album otwiera „Blackout” – przez większość czasu bardzo delikatny i stonowany, oparty na akustycznych brzmieniach fortepianu Nilssona i altówki Lundströma. Nawet kiedy dołącza do nich Heimo ze swymi organami piszczałkowymi nastrój się nie zmienia. Może tylko – ale to przede wszystkim za sprawą sekcji rytmicznej – robi się jeszcze mroczniej. Dopiero w ostatnim fragmencie utworu Szwedzi uderzają z pełną mocą. Gęsta i zapętlona gitara Erika czy majestatyczny pochód basu i perkusji – wprost nawiązują do stylistyki doommetalowej. Co akurat w tym przypadku sprawdza się doskonale. Ale też pamiętajmy, że i Carlström, i Lidén z niejednego metalowego pieca jedli w przeszłości chleb (wystarczy wymienić takie grupy, jak Come Sleep, The Isolation Process, The Old Wind, Vaka, Greenleaf). Mają więc doskonałe wyczucie formy i treści; z jednej strony wiedzą, kiedy zwolnić tempo, z drugiej – kiedy przydać kompozycji mocy.
Wiedza ta przydaje się również w tytułowym „The Woods”, choć tu akurat początek należy do Minny Heimo i melorecytującego na tle organów Berglunda. Głos Jakoba jest do bólu monotonny, ale dzięki temu wprowadza w trans, z którego dopiero po kilku minutach wybija słuchacza rozdzierająca serce i umysł partia gitary Nilssona. Minna w tym samym momencie także zmienia wątek, gra nadzwyczaj patetycznie, co wprowadza elegijny nastrój. I to jednak nie trwa długo. Po paru następnych minutach sekcja rytmiczna nieco podkręca tempo, z czego korzysta również Erik i przystępuje do budowy charakterystycznej dla post-rocka ściany dźwięku. Utwór trzeci – „An Heir to the Throne” – okazuje się być jednocześnie ostatnim. Jakob ponownie swoim lekko chropawym głosem snuje w nim wzruszającą opowieść, w czym pomagają mu, wypełniając tło, Nilsson i Heimo. Jeśli jednak komuś wydaje się, że bardziej przejmująco już być nie może – jest w błędzie.
Prawdziwy smutek wylewa się z głośników bowiem dopiero w drugiej części kompozycji, gdy Szwedzi uderzają wprost w tony postapokaliptyczne. Nie stroniąc przy tym, co może zaskakiwać, od melodii. Końcówka „An Heir to the Throne” jest – dosłownie! i pod każdym względem – miażdżąca. Można zatem zrozumieć, że po takim utworze nic już nie może (a przynajmniej nie powinno) wybrzmieć. Ale czy ktoś bronił Erikowi i Jakobowi umieścić inne numery wcześniej? W tych słowach przemawia przeze mnie żal, wzmiankowany już powyżej, że czarowny i pełen nostalgii album kończy się tak szybko. Tym bardziej że jest wielce prawdopodobne, iż na następcę „The Woods” poczekamy sobie do – w najlepszym razie – 2023 roku. Po takiej konstatacji muzyka zawarta na płycie zdaje się być jeszcze smutniejsza.
koniec
24 stycznia 2019
Skład:
Jakob Berglung – śpiew
Erik Nilsson – gitara elektryczna, fortepian
Gościnnie:
Minna Heimo – organy piszczałkowe
Samuel Lundström – altówka
Anders Carlström – gitara basowa
Karl Daniel Lidén – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.