Tu miejsce na labirynt…: A światłość wiekuista niechaj… [Motorpsycho „The Crucible” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Drugi album nagrany przez norweskie Motorpsycho z udziałem szwedzkiego perkusisty Tomasa Järmyra, który dołączył do zespołu przed trzema laty, sprawia, że przestajemy tęsknić za Kennethem Kapstadem, poprzednim bębniarzem formacji z Trondheim. Na „The Crucicble” słychać wyraźnie, że Szwed stał się pełnoprawnym członkiem zespołu, osiągając z Hansem Magnusem Ryanem i Bentem Sætherem pełną symbiozę.
Tu miejsce na labirynt…: A światłość wiekuista niechaj… [Motorpsycho „The Crucible” - recenzja]Drugi album nagrany przez norweskie Motorpsycho z udziałem szwedzkiego perkusisty Tomasa Järmyra, który dołączył do zespołu przed trzema laty, sprawia, że przestajemy tęsknić za Kennethem Kapstadem, poprzednim bębniarzem formacji z Trondheim. Na „The Crucicble” słychać wyraźnie, że Szwed stał się pełnoprawnym członkiem zespołu, osiągając z Hansem Magnusem Ryanem i Bentem Sætherem pełną symbiozę.
Motorpsycho ‹The Crucible›Utwory | | CD1 | | 1) Psychotzar | 08:43 | 2) Lux aeterna | 10:56 | 3) The Crucible | 20:51 |
Kiedy przed trzema laty z obozu Motorpsycho dotarła wieść, że z grupą rozstaje się Kenneth Kapstad (od 2014 roku coraz bardziej skupiający się na działalności w zespole Spidergawd), wśród fanów zapanowała konsternacja. Jak to, odchodzi muzyk, który w ciągu minionej dekady miał ogromny wpływ na stylistyczną ewolucję formacji? Z którym Hans Magnus Ryan i Bent Sæther nagrali tak udane albumy, jak „ Behind the Sun” (2014) i „ Here Be Monsters” (2016)? Cóż, zdarza się i tak. Drogi Kennetha, Hansa Magnusa i Benta rozeszły się, ale to wcale nie oznacza, że panowie patrzą na siebie krzywo i że w przyszłości niemożliwa jest między nimi jakakolwiek kooperacja artystyczna. Wszak Kapstad i Ryan wciąż jeszcze są podporami supergrupy Møster!, czego dowodzi wydana w sierpniu ubiegłego roku płyta „ States of Minds”. Po odejściu Kennetha obowiązki perkusisty powierzono doświadczonemu szwedzkiemu pałkerowi Tomasowi Järmyrowi, który oprócz współpracy z Motorpsycho udziela się również chociażby we włoskiej awangardowo-rockowej formacji Zu (dwa lata temu wydał z nią ekscytujący album „ Jhator”). Mimo tak wielu zajęć „pozalekcyjnych”, trio znajduje czas na realizację kolejnych wydawnictw. Ba! od jakiegoś czasu podchodzi do własnej twórczości z jeszcze większym rozmachem. „The Tower” – pierwszy krążek nagrany z Tomasem, który ukazał się we wrześniu 2017 roku – był dwupłytowym concept-albumem, nawiązującym do tematów biblijnych; najnowszy „The Crucible” – tym razem pojedynczy – jest zaś jego bezpośrednią kontynuacją. I wcale nie jest powiedziane, że to koniec muzycznych opowieści Motorpsycho, które swoje źródła mają w Starym i Nowym Testamencie. Kolejnymi wspólnymi mianownikami obu produkcji są: wydawcy, czyli wytwórnia Rune Grammofon z Oslo (w przypadku płyty kompaktowej) i Stickman Records z Norymbergi (w przypadku krążków winylowych), oraz twórca okładek, to jest norweski malarz rodem z Trondheim – a więc miasta, z którego wywodzi się zespół – Håkon Gullvåg (rocznik 1959). Ciekawostką jest również to, że oba albumy w zdecydowanej większości nagrane zostały poza Norwegią (ba! w ogóle poza Skandynawią): „The Tower” w Kalifornii, w Los Angeles i miasteczku Joshua Tree, a „The Crucible” w walijskim Monmouth. Jedynie goście zarejestrowali swoje ścieżki w studiach norweskich. A tym razem członkowie Motorpsycho skorzystali z pomocy ukrywającego się pod pseudonimem Deathprod Helgego Stena, który odpowiadał za efekty elektroniczne, produkcję i mastering, jego żony, wokalistki Susanny Wallumrød, oraz grającego na instrumentach dętych Larsa Horntvetha, podpory innej norweskiej formacji awangardowej – Jaga Jazzist. Nowym albumem Motorpsycho fani cieszą się zaledwie od kilku dni (dokładnie od piątku 15 lutego). Trochę krótko, by ferować autorytatywne wyroki, ale nie zmienia to faktu, że po kilkunastu odsłuchach można jednak spróbować dokonać w miarę obiektywnej, sprawiedliwej oceny. Co jest podstawowym plusem tego wydawnictwa w porównaniu z poprzednim – to przede wszystkim czas trwania: „The Tower” był pod tym względem nieco przeciągnięty, ale „The Crucible” jest idealne. Czterdzieści minut wystarczy, aby zaspokoić apetyt zagorzałych fanów, a jednocześnie podgrzać emocje na tyle, aby przez kolejne miesiące z utęsknieniem wyczekiwali oni kontynuacji (bo chyba będzie, prawda?). Ale nie wybiegajmy zbyt daleko w przyszłość; wszak kompakt Rune Grammofon jest wciąż na tyle gorący, że parzy w dłonie. Na płytę – w obu wersjach (CD i LP) – trafiły te same kompozycje, rozbudowane na tyle, że zmieściły się jedynie trzy. Nie jest to jednak żadne zaskoczenie, ponieważ praktycznie na każdym wydawnictwie Norwegów – chociaż nie, pamięć bywa niekiedy zawodna, ponieważ mimo wszystko zdarzały się wyjątki – nie brakuje utworów trwających po kilkanaście minut. A tym razem trafił się nawet dwudziestominutowy! Płytę otwiera najkrótsza z opowieści – „Psychotzar”. Jest to za to bardzo energetyczne otwarcie, w którym stonerowe gitary mieszają się z heavymetalową sekcją rytmiczną, a nad wszystkim góruje smutno-niepokojący głos wokalisty. Dzięki efektom Helgego Stena całość nabiera transowego charakteru, choć Deathprod nie zapomniał także o dodaniu sporej porcji psychodelicznego „brudu”. Czyściej robi się jedynie w tych momentach, gdy solówki gra Hans Magnus Ryan, dzięki czemu bez najmniejszych przeszkód możemy cieszyć się wytworami jego talentu i wyobraźni. Po przesileniu w mniej więcej dwóch trzecich utworu trio od nowa buduje napięcie – i robi to jeszcze intensywniej, maksymalnie zagęszczając fakturę kompozycji. Jeśli muzykom zależało na tym, aby już na samym początku albumu wprawić słuchaczy w oszołomienie – trzeba przyznać, że udało im się znakomicie. Rozdział drugi tej historii to „Lux aeterna” (czyli „Światłość wiekuista”). Tytuł do czegoś zobowiązuje – i muzycy mają tego pełną świadomość. Może więc dlatego tę właśnie kompozycję wzbogacają żeńskim wokalem (Susanna Wallumrød) oraz partiami saksofonu i klarnetu (Lars Horntveth). Początek jest jeszcze delikatny, znaczony dźwiękami gitary akustycznej i eterycznym trójgłosem. Później jednak utwór nabiera mocy; przez kilkadziesiąt sekund trio – choć w rzeczywistości kwartet, ponieważ należy jeszcze doliczyć Larsa – rozpędza się, aby znów wyhamować i przenieść się z XXI wieku w psychodeliczne lata 70. ubiegłego stulecia. Ten manewr panowie z Motorpsycho powtarzają parokrotnie, po drodze pozwalając sobie na intrygującą improwizację, zbudowaną przede wszystkim na dialogach gitary i saksofonu. Następnie Hans Magnus, nagadawszy się już z Horntvethem, odreagowuje „spór” z nim w samotności, serwując bliską progresywnej stylistyce nastrojową solówkę. W finale natomiast najpierw następuje powrót do akustycznego otwarcia „Światłości…”, by w ostatniej minucie udowodnić, że mimo wszystko Norwegom (i Szwedowi) najbliższy jest rockowy rozmach. „The Crucible” to suita stanowiąca najprawdziwsze opus magnum albumu. Utwór, w którym – nie tylko z racji długości – dzieje się najwięcej. Hans Magnus, Bent i Thomas dbają tu o to, aby co kilka minut pojawiał się nowy intrygujący wątek. Nie brakuje także aranżacyjnych smaczków; dlatego z psychodelicznym „brudem” i elektronicznymi „pomrukami” sąsiadują delikatne tony fortepianu i symfoniczne wtręty mellotronu (imitującego smyczki). Stonerowo-metalowa sekcja rytmiczna pojawia się zaś w tle zgrzytliwej i przesterowanej, choć niekoniecznie noise’owej, gitary. Z kolei po szaleńczych eksplozjach następują momenty wyciszenia, stanowiące punkt wyjścia do dalszego mozolnego wznoszenia majestatycznej budowli. Tą budowlą okazuje się całe „The Crucible” – album, który sprawia, że Tomas Järmyr przestaje być tym, który „zastąpił Kennetha Kapstada” i staje się pełnoprawnym członkiem grupy. Do którego Ryan i Sæther mogą już bez najmniejszych obaw czy wątpliwości zawołać: „Jeden za wszystkich! Wszyscy za jednego!” Szukacie płyty, która powinna znaleźć się w ścisłym gronie „najlepszych wydawnictw 2019 roku”? No to już ją macie! Skład: Hans Magnus Ryan – śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna, fortepian Bent Sæther – śpiew, gitara basowa, gitara elektryczna, mellotron Tomas Järmyr – perkusja, instrumenty perkusyjne, śpiew, mellotron Gościnnie: Helge Sten – elektronika, produkcja, mastering Susanna Wallumrød – śpiew (2) Lars Horntveth – instrumenty dęte (2)
|