Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

The Way Ahead
‹Bells, Ghosts and other Saints›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBells, Ghosts and other Saints
Wykonawca / KompozytorThe Way Ahead
Data wydania17 listopada 2018
Wydawca Clean Feed
NośnikCD
Czas trwania38:30
Gatunekjazz
EAN5609063005030
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Eclipse10:20
2) Lakenskrekk05:52
3) Headway Heat05:12
4) Tåkefyrste03:45
5) Skremmerud03:49
6) Molefonken05:28
7) Bells, Ghosts and other Saints04:05
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Moc i smutek. Współczesność i przeszłość
[The Way Ahead „Bells, Ghosts and other Saints” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Łatwość z jaką muzycy freejazzowi powołują do życia kolejne projekty, musi wzbudzać zazdrość innych. Dzięki temu ich dyskografie często rozrastają się do ogromnych rozmiarów. Tak jest z każdym z siedmiu artystów tworzących norwesko-szwedzką supergrupę The Way Ahead, która już zdążyła zapisać się w dziejach współczesnego jazzu improwizowanego bardzo udanym albumem „Bells, Ghosts and other Saints”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Moc i smutek. Współczesność i przeszłość
[The Way Ahead „Bells, Ghosts and other Saints” - recenzja]

Łatwość z jaką muzycy freejazzowi powołują do życia kolejne projekty, musi wzbudzać zazdrość innych. Dzięki temu ich dyskografie często rozrastają się do ogromnych rozmiarów. Tak jest z każdym z siedmiu artystów tworzących norwesko-szwedzką supergrupę The Way Ahead, która już zdążyła zapisać się w dziejach współczesnego jazzu improwizowanego bardzo udanym albumem „Bells, Ghosts and other Saints”.

The Way Ahead
‹Bells, Ghosts and other Saints›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBells, Ghosts and other Saints
Wykonawca / KompozytorThe Way Ahead
Data wydania17 listopada 2018
Wydawca Clean Feed
NośnikCD
Czas trwania38:30
Gatunekjazz
EAN5609063005030
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Eclipse10:20
2) Lakenskrekk05:52
3) Headway Heat05:12
4) Tåkefyrste03:45
5) Skremmerud03:49
6) Molefonken05:28
7) Bells, Ghosts and other Saints04:05
Wyszukaj / Kup
Gdybyście dokładnie przeanalizowali pojawiające się na łamach „Esensji” teksty poświęcone skandynawskim formacjom z okolic free jazzu, okazałoby się, że przewijały się w nich już nazwiska wszystkich instrumentalistów, których można odnaleźć w projekcie zatytułowanym The Way Ahead. I nic w tym dziwnego. Po pierwsze: trafiło na artystów nadzwyczaj aktywnych na muzycznej scenie; po drugie – co poniekąd wynika z pierwszego – wielu z nich pod różnymi szyldami grało ze sobą wcześniej. Znają się więc doskonale; wiedzą, kogo na co stać – w efekcie współpraca między nimi układa się znakomicie. Co ogromnie skraca dystans pomiędzy skrzyknięciem się, wspólną sesją i – docelowo – publikacją płyty. Choć akurat w przypadku albumu „Bells, Ghosts and other Saints” ten ostatni okres trwał najdłużej. Sesja odbyła się bowiem w studiu Paradiso w Oslo 18 września 2017 (tak, zamknęła się w jednym dniu!), a płyta ujrzała światło dzienne – nakładem lizbońskiej wytwórni Clean Feed – dopiero w połowie listopada następnego roku.
Nie było to jednak wcale spowodowane ani niezdecydowaniem samych muzyków, ani opieszałością wytwórni; wynikło raczej z nadmiaru obowiązków po obu stronach. Motorem napędowym The Way Ahead jest norweski saksofonista i klarnecista André Roligheten (Rune Your Day, Damana, Jon Rune Strøm Quintet, solo), któremu w sekcji dętej towarzyszyli jeszcze jego rodak Kristoffer Berre Alberts (Cortex, Starlite Motel) oraz dwóch Szwedów znanych z Fire! Orchestra, to jest trębacz Niklas Barnö i puzonista Mats Äleklint (Large Unit, Angles 9). Sekcję rytmiczną stworzyli dwaj kolejni Norwegowie, czyli kontrabasista Ola Høyer (Cortex) i perkusista Tollef Østvang (All Included, Universal Indians, Friends & Neighbors), dodatkowo wspierani przez szwedzkiego wibrafonistę Mattiasa Ståhla (Angles 9).
Zaiste, zacny skład! W każdym razie taki, którego każde wydawnictwo można kupować w ciemno. Nie inaczej rzecz ma się z „Bells, Ghosts and other Saints” – płytą w pełni improwizowaną, ale przy okazji też bardzo klasyczną, nawiązującą do dokonań mistrzów gatunku z lat 60. ubiegłego wieku, czyli Johna Coltrane’a, Ornette’a Colemana czy Erika Dolphy’ego. Jest to też album bardzo zwarty, czasowo zamyka się bowiem w niespełna trzydziestu dziewięciu minutach. Co oznacza, że Skandynawowie doskonale wiedzieli, co chcą przekazać, wszystko mieli dokładnie przemyślane, tym samym do minimum ograniczyli poszukiwania nie wnoszące nic nowego do ogólnego wydźwięku dzieła. Jednocześnie wszystkie kompozycje zostały tak zaaranżowane, że żaden z instrumentalistów nie ma prawa czuć się pominięty czy tym bardziej pokrzywdzony. Każdy ma bowiem swoje – co najmniej – „pięć minut”, a niektórzy nawet dziesięć (vide sekcja dęta) lub – w skrajnym przypadku, jak wibrafonista – piętnaście.
Trochę przekornie na otwarcie albumu muzycy umieścili kompozycję najdłuższą i najbardziej zróżnicowaną – dziesięciominutowy „Eclipse”. Zaczyna się spokojnie, od dwugłosu wibrafonu i saksofonu, ale bardzo szybko nabiera właściwego freejazzowego charakteru. Najpierw rozkręca się saksofonista (Roligheten), a zaraz potem stopniowo dołączają do niego kolejni członkowie sekcji dętej (Alberts, Barnö i Äleklint), wchodząc ze sobą w bardzo intensywną interakcję. Tymi, którzy starają się nieco powściągnąć wyobraźnię kolegów, są kontrabasista i bębniarz – w miarę możliwości zwalniają rytm, jednocześnie umożliwiając wibrafoniście budowanie w tle nastrojowych pasaży. Takie „przekomarzanie” się trwa niemal cały czas. Kiedy do głosu dochodzą dęciaki, robi się bardzo free (przy okazji pojawiają się solówki trąbki i puzonu); kiedy sekcja rytmiczna – septet zaskakująco łagodnieje. To zderzenie dwóch filozofii podejścia do improwizacji daje wspaniały efekt zwłaszcza w finale, gdzie moc, wybijająca się, co naturalne, na plan pierwszy, miesza się z melodyjnym tłem.
Nieco oddechu Skandynawowie zapewniają w „Lakenskrekk”. Leniwie snujące się unisono saksofony, wsparte równie stonowanymi instrumentami rytmicznymi, otwierają przestrzeń dla kolejnych popisów – choć może akurat tutaj słowo to nie jest najodpowiedniejsze – solowych, z czego korzystają najpierw Alberts (saksofon barytonowy), a następnie Høyer (kontrabas). Na koniec zespół zatacza koło i powraca do hipnotycznie brzmiących dęciaków. „Headway Heat” to – dla odmiany – popis rytmicznych łamańców, w czym aktywny udział biorą także członkowie sekcji dętej. Przy okazji siła przekazu przekłada się tu na klasyczne freejazzowe szaleństwo, aż do atomowego przesilenia, po którym głos zabiera Mattias Ståhl. Jego partia wibrafonu należy bezsprzecznie do najciekawszych fragmentów płyty, zwłaszcza że stanowi wstęp do rozbudowanej solówki saksofonu altowego. W jeszcze inną rzeczywistość przenosi słuchaczy „Tåkefyrste” – z jednej strony bardzo nastrojowy, z drugiej jednak nieco posępny, wręcz elegijny. Rzewne dęciaki są ewidentnie w stanie wzruszyć. Może nie aż tak, jak „In Tears” Trespass Trio (z płyty „The Spirit of Piteşti”), ale blisko. Naprawdę blisko.
Echa „Tåkefyrste” pojawiają się jeszcze w „Skremmerud” w postaci krótkich, przejmujących, kilkunastosekundowych wrzutek, ale generalnie jest to utwór dużo bardziej energetyczny, oparty na improwizowanych dialogach (raz wibrafonu z puzonem, to znów pozostałych instrumentów dętych). „Molefonken” natomiast to najbardziej oczywista podróż w lata 60. XX wieku. Delikatna perkusja, pobrzmiewające w tle dęciaki i wybijający się przed nie wibrafon (sam Jerzy Milian w swoich najlepszych latach nie powstydziłby się takiej solówki) – wszystko to decyduje o wartości tej przepięknej kompozycji. Nader udanie zwieńczonej smutnym pochodem saksofonów, puzonu i trąbki oraz nastrojową repryzą wibrafonu. Jeszcze jedną niespodziankę septet przygotował na finał. Utwór tytułowy zaskakuje bowiem… wyeksponowanym parokrotnie w ciągu zaledwie czterech minut skandynawskim motywem ludowym. Przeplatany jest on freejazzowymi wtrętami, ale co rusz powraca w trochę odmienionej formie. Ktokolwiek wpadł na taki pomysł zwieńczenia „Bells, Ghosts and other Saints”, należą mu się wielkie brawa.
Po dotarciu do mety robi się trochę żal, że album The Way Ahead jest tak krótki, mimo że parę akapitów wyżej uznałem to przecież za ewidentny plus. Mając jednak do czynienia z produkcją tak intrygującą i urzekającą, chciałoby się mimo wszystko otrzymać trochę więcej. Tym bardziej że nie mamy żadnej pewności, iż zespół ten jeszcze kiedyś powróci. Trzeba mocno ściskać kciuki.
koniec
12 marca 2019
Skład:
André Roligheten – saksofon tenorowy, klarnet
Kristoffer Berre Alberts – saksofon altowy, saksofon barytonowy
Niklas Barnö – trąbka
Mats Äleklint – puzon
Mattias Ståhl – wibrafon
Ola Høyer – kontrabas
Tollef Østvang – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.