Olbrzym, którego nie należy się bać [Пикник [Piknik] „В руках великана [W rukach wielikana]” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Aż trudno w to uwierzyć, ale petersburski Piknik (Пикник) obchodził w ubiegłym roku czterdziestolecie istnienia. Co ciekawe, do dzisiaj w składzie grupy nie pozostał już ani jeden z jego założycieli; nie był nim nawet pełniący nieprzerwanie funkcję lidera od 1981 roku wokalista i gitarzysta Edmund Szklarski. Najnowszy album formacji, „В руках великана”, jest jej dwudziestym trzecim wydawnictwem z premierowym studyjnym materiałem.
Olbrzym, którego nie należy się bać [Пикник [Piknik] „В руках великана [W rukach wielikana]” - recenzja]Aż trudno w to uwierzyć, ale petersburski Piknik (Пикник) obchodził w ubiegłym roku czterdziestolecie istnienia. Co ciekawe, do dzisiaj w składzie grupy nie pozostał już ani jeden z jego założycieli; nie był nim nawet pełniący nieprzerwanie funkcję lidera od 1981 roku wokalista i gitarzysta Edmund Szklarski. Najnowszy album formacji, „В руках великана”, jest jej dwudziestym trzecim wydawnictwem z premierowym studyjnym materiałem.
Пикник [Piknik] ‹В руках великана [W rukach wielikana]›Utwory | | CD1 | | 1) Счастливчик | 04:17 | 2) В руках великана | 04:30 | 3) Лиловый корсет | 04:34 | 4) Сияние | 05:11 | 5) Такая их карма | 04:45 | 6) Разноцветные ленты | 03:19 | 7) Фильм окончен | 03:53 | 8) Душа самурая – меч | 04:15 | 9) Где душа летает… | 03:00 | 10) Эпизод № 10 | 01:01 | 11) Grand Finale | 01:12 |
By sięgnąć do źródeł grupy Piknik (Пикник), trzeba cofnąć się w czasie o czterdzieści jeden lat. To właśnie wtedy pięciu studentów leningradzkiej Politechniki postanowiło założyć zespół rockowy. W pierwszym jego składzie znaleźli się: wokalista Aleksiej Dobryczin, gitarzysta Siergiej Omielniczenko, flecista Nikołaj Michajłow, basista Jewgienij Wołoszczuk oraz perkusista Aleksandr Mackow. W kolejnych latach często następowały w nim roszady personalne; najpoważniejsza, patrząc z perspektywy czasu, dokonała się wiosną 1981 roku, kiedy to obowiązki gitarzysty i wokalisty (oraz niekiedy także klawiszowca) objął Edmund Szklarski, wcześniej udzielający się w formacji Łabirint (Лабиринт). Zbiegło się to również z powstaniem kultowego już dzisiaj Leningradzkiego Rock-Klubu, miejsca znajdującego się przez cały czas istnienia pod mniej lub bardziej dyskretną – w zależności od czasów – kontrolą KGB. Szybko skupił on wokół siebie najważniejszych miejscowych rockmanów, wśród których – obok wspomnianego już Pikniku – prym wiedli między innymi członkowie formacji Akwarium (Аквариум), Pop-Mechanika (Поп-меха́ника), Alisa (Алиса), AukcYon (АукцЫон), Zoopark (Зоопарк), Kino (Кино) oraz Strannyje Igry (Странные игры). W 1982 roku Piknik zarejestrował – w nieoficjalnym domowym studiu Andrieja Tropiłły – swój debiutancki materiał zatytułowany „Дым”, który następnie rozprowadzany był w formie kaset magnetofonowych w czasie koncertów grupy. W jego nagraniu udział wzięli Szklarski, Dobryczin, Wołoszczuk i nowy perkusista Ali Bachtijarow. Rok później tego ostatniego zastąpił Leonid Kirnos, ale na krótko, ponieważ wkrótce zespół oficjalnie rozpadł się. Na szczęście jeszcze szybciej został zreorganizowany przez Szklarskiego. Na razie jednak bez Kirnosa, który powrócił do składu w 1988 roku i dzięki temu wziął udział w nagraniu płyty „Родом ниоткуда”. Po drodze ukazały się jeszcze „Танец волка” (1984) i doskonały „ Иероглиф” (1986). Od tamtej pory Leonid wiernie trwa przy Edmundzie aż do dzisiaj. Piętnaście lat po nim do „piknikowej” rodziny dołączył basista Marat Korczemnyj (po raz pierwszy zaistniał na albumie „Говорит и показывает”), natomiast jako ostatni na pokładzie zameldował się pełniący obowiązki klawiszowca… Stanisław Szklarski, syn Edmunda. Pierwszym nagranym z nim krążkiem były – siedemnaste w dyskografii – „Железные мантры” (2008). Przyjście do zespołu Stanisława Edmundowicza było, jak do tej pory, ostatnią zmianą personalną. Oznacza to, że od dekady Piknik występuje w tym samym czteroosobowym składzie. Zdążył w tym czasie nagrać siedem płyt, w tym recenzowaną swego czasu na naszych łamach „ Певец декаданса” (2012). Tę najnowszą muzycy zatytułowali „В руках великана”, co na język polski można przetłumaczyć jako „W rękach olbrzyma”, względnie „giganta”. Należy to rozumieć symbolicznie, odczytując przez pryzmat tego, co przydarzyło się muzykom 16 marca ubiegłego roku, gdy jadąc busem na koncert do Kazania, przeżyli groźny wypadek samochodowy. Na zaśnieżonej, oblodzonej drodze uderzył w nich samochód osobowy i zepchnął do przydrożnego rowu. Najbardziej poszkodowani byli Szklarski senior i Kirnos, którzy na jakiś czas wylądowali nawet w szpitalu w miejscowości Guś-Chrustalnyj (w obwodzie włodzimierskim). Szczęśliwym trafem szybko jednak doszli do siebie i wkrótce wrócili do pracy, czego efektem nowy krążek. Zawiera on muzykę dokładnie taką, jakiej można było spodziewać się po Pikniku. Wsłuchując się w kolejne płyty muzyków z Petersburga, odnosi się zresztą wrażenie, że czas zatrzymał się dla nich w miejscu – w latach 80. XX wieku. Poprawiło się jedynie – i to znacznie – brzmienie zespołu. Ale kompozycje, sposób śpiewania, stylistyczne łączenie nowej fali i post-punku z art-rockiem – to wszystko jest wciąż takie samo. Czy to źle? Kwestia spojrzenia. W moim przypadku, a pewnie nie jestem w tym względzie odosobniony, nie wyobrażam sobie, aby formacja Edmunda Szklarskiego nagle wykonała jakąś artystyczną woltę. Byłaby w tym kompletnie niewiarygodna. I zapewne wielu starych fanów, towarzyszących Piknikowi od trzech dekad, byłoby mocno zirytowanych. Nie oznacza to oczywiście, że zespół się nie rozwija – on robi to po prostu w ściśle określonych przez siebie granicach, stawiając głównie na przebojowość (wprawdzie ograniczoną) i nostalgię. Przy okazji zabarwia swoje utwory, choć najprawdopodobniej jest to wpisane w genom grupy, typowo słowiańską melodyką i zaśpiewem. Dzięki temu niektóre kompozycje urzekają pięknem i smutkiem, tak charakterystycznymi dla „sierdceszczypatielnej” duszy rosyjskiej. Początek albumu jest – za sprawą piosenki „Счастливчик” – energiczny i… zaskakująco optymistyczny. W uszy rzuca się przede wszystkim charakterystyczny motyw gitarowy i głos Szklarskiego seniora, który z miejsca przywodzi na myśl nowofalowe formacje sprzed ponad trzech dekad. Tytułowy numer „В руках великана” w wielu elementach kojarzy się z postpunkowym wydaniem Kina Wiktora Coja – jest w nim bowiem zarazem moc, jak i przebojowy, zapadający w pamięć refren. „Лиловый корсет” to z kolei ballada, w której na plan pierwszy najpierw wybija się gitara akustyczna, a później stery przejmują syntezatory. Mimo to utwór nie traci nic na delikatności i melodyjności. Promujące album singlowe „Сияние” ma charakter hymnu znaczonego podniosłym, momentami wręcz patetycznym śpiewem Edmunda, z dodaną dla powagi rockową gitarą i rytmicznym uderzaniem syntezatorowych dzwonów. By jednak nie było zbyt słodko, należy dodać, że bezpośrednio po jednym z najmocniejszych fragmentów płyty pojawia się zdecydowanie najsłabszy – nijaka, zdecydowanie zbyt popowa „Такая их карма” (chyba że ktoś lubi klimaty The Beach Boys). Na szczęście zarazem potem zaczyna się prawdziwy pochód doskonałych kompozycji. Począwszy od „Разноцветные ленты”, w którym ponownie do głosu dochodzi nostalgiczna natura lidera (vide gitara akustyczna i rzewny śpiew), poprzez „Фильм окончен” (z rockowym pazurem, ale i refleksją w głosie wokalisty), aż po „Душа самурая – меч”, po wysłuchaniu którego ma się ochotę wziąć do ręki katanę i zostać roninem. W każdym razie te trzy następujące po sobie numery chwytają za serce i ściskają za gardło, ale – co też godne podkreślenia – nie wywołują depresji. A gdyby ktoś jednak dostrzegł u siebie po ich wysłuchaniu jakieś objawy chandry czy przygnębienia – wcale nie musi się obawiać, ponieważ z miejsca wyleczy go skoczno-radosny, stylizowany na dziecięcą piosenkę (z męskim chórkiem w tle), buddyjski „Где душа летает…”. Intrygującym zabiegiem jest także to, że album ma dwa zakończenia w postaci instrumentalnych miniatur: nawiązującego do muzyki dawnej, podniosłego, ale i w finale lekko ironicznego „Эпизод № 10” (z dźwiękami klawesynu) oraz właściwego już zamknięcia całości, czyli „Grand finale”. „В руках великана” to kolejna w stu procentach przewidywalna, ale z tego powodu wcale nie mniej cenna produkcja Pikniku. Ta formacja po prostu tak ma – i to jest jej największą wartością. Skład: Edmund Szklarski – śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna Stanisław Szklarski – instrumenty klawiszowe Marat Korczemnyj – gitara basowa Leonid Kirnos – perkusja
|