Tu miejsce na labirynt…: Odyseusze w londyńskiej Itace [Levitation Orchestra „Inexpressible Infinity” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Londyńska scena jazzowa przeżywa w ostatnich latach prawdziwy renesans. Dzieje się tak za sprawą grona młodych artystów, wywodzących się z różnych kręgów kulturowych. Tworząc nowe formacje, mieszają oni gatunki i style, nierzadko czerpią inspiracje z charakterystycznej dla krajów swego pochodzenia muzyki etnicznej. Tak jest również w przypadku big bandu Levitation Orchestra, który w ostatni weekend października opublikował swój płytowy debiut – „Inexpressible Infinity”.
Tu miejsce na labirynt…: Odyseusze w londyńskiej Itace [Levitation Orchestra „Inexpressible Infinity” - recenzja]Londyńska scena jazzowa przeżywa w ostatnich latach prawdziwy renesans. Dzieje się tak za sprawą grona młodych artystów, wywodzących się z różnych kręgów kulturowych. Tworząc nowe formacje, mieszają oni gatunki i style, nierzadko czerpią inspiracje z charakterystycznej dla krajów swego pochodzenia muzyki etnicznej. Tak jest również w przypadku big bandu Levitation Orchestra, który w ostatni weekend października opublikował swój płytowy debiut – „Inexpressible Infinity”.
Levitation Orchestra ‹Inexpressible Infinity›W składzie | Axel Kaner-Lindstrom, Sophie Plummer, Zakia Sewell, Lluís Domènech Plana, James Akers, Deji Ijishakin, Maria Zofia Osuchowska, Paris Charles Raine, Roella Oloro, Saskia Horton, Tom Oldfield, Hamish Nockles-Moore, Harry Ling |
Utwory | | CD1 | | 1) Oddyssey | 09:25 | 2) Mystical Yang | 10:07 | 3) MF One | 01:09 | 4) Clairevoyance | 06:05 | 5) A Small Truth | 01:34 | 6) Twin Serpents | 10:53 |
Niesprawiedliwym byłoby twierdzenie, że – przykładowo – przez ostatnią dekadę na londyńskiej scenie jazzowej nie działo się nic godnego uwagi. Ale też nie zmienia to faktu, że dopiero w ostatnich latach napłynęła z niej bardzo ożywcza fala. Stało się tak za sprawą całkiem licznego grona młodych artystów, powiązanych ze sobą zawodowo i towarzysko, którzy postanowili poddać klasykę jazzu gruntownej „rewitalizacji”. Z jednej strony przywracając jej metafizyczno-duchowy charakter, z drugiej – doprowadzając do fuzji z innymi gatunkami: rockiem, psychodelią, muzyką etniczną. W dużej mierze stało się to możliwe dzięki kooperacji twórców wywodzących się z różnych kręgów kulturowych: o odmiennych kolorach skóry, wyznaniach, językach ojczystych. Okazało się, że współczesny jazz improwizowany może stać się w ich przypadku idealnym środkiem komunikacji – swoistym lingua franca, pozwalającym na zasypanie wszystkich podziałów. Nazwy takie, jak Maisha, The Comet is Coming, Cykada, Don Kipper czy Nérija – nie są już zapewne obce tym, którzy dokładniej przyglądają się młodej scenie londyńskiej. Co istotne, teraz otrzymali oni do analizy kolejny materiał badawczy w postaci debiutanckiego albumu nowego projektu trębacza Axela Kanera-Lindstroma (niekiedy jako drugi człon nazwiska pojawia się wersja „Lidstrom”) – Levitation Orchestra. Axel to, jak się okazuje, bardzo zapracowany człowiek; był bowiem zaangażowany zarówno w rozkręcenie Maishy („ There is a Place”), jak i Cykady („ Cykada”). Należy mieć tylko nadzieje, że starczy mu czasu i energii, aby pogodzić wszystkie swoje aktywności. Do współpracy w nowym big bandzie zaprosił zarówno „starych” znajomych (vide polska harfistka Maria Zofia Osuchowska i angielski wiolonczelista Tom Oldfield), jak i liczne grono artystów, z którymi dotąd nie było mu dane grać. W efekcie Levitation Orchestra rozrosła się do trzynastu osób. Wśród nich znalazły się między innymi dwie wokalistki (Sophie Plummer i Zakia Sewell), dwóch saksofonistów tenorowych (James Akers i Deji Ijishakin) oraz mająca ciągotki rockowe sekcja rytmiczna (kontrabasista Hamish Nockles-Moore i perkusista Harry Ling). Skład uzupełnili jeszcze: flecista Lluís Domènech Plana, gitarzysta Paris Charles Raine, pianistka Roella Oloro (kształcąca się obecnie w prestiżowym Berklee College of Music w Bostonie) oraz skrzypaczka Saskia Horton (grająca razem z Osuchowską w zespole Sawa Manga). Jak widać, to artystyczne grono jest naprawdę mocno zróżnicowane. Co akurat w tym przypadku jest wartością dodaną, której przecenić się nie da. Tym samym bowiem Levitation Orchestra staje się najskuteczniejszym ambasadorem idei multikulti, przekonującym, że mieszanie kultur muzycznych może prowadzić do nadzwyczaj pozytywnych wyników. Gdyby szukać źródeł inspiracji zespołu, bez trudu można je znaleźć w dokonaniach mistrzów spiritual jazzu – od Alice Coltrane, poprzez Pharaoh Sandersa, aż po Sun Ra. Sami artyści dorzucają jeszcze… Michała Urbaniaka z lat 70. ubiegłego wieku, czyli z okresu, w którym powstały „folkujące” płyty „Fusion” (1974), „Atma” (1974) czy „Smiles Ahead” (1977). Na repertuar nagranego w ciągu jednego dnia (7 grudnia ubiegłego roku) w londyńskim studiu Snorkel albumu zatytułowanego „Inexpressible Infinity”, który ukazał się w końcu października nakładem Astigmatic Records, składają się cztery długie kompozycje i dwie miniatury. Razem złożyło się to na czterdzieści minut muzyki. Całość otwiera klimatyczny „Oddyssey” (tak właśnie pisany), któremu od pierwszych sekund ton nadają żeńskie wokalizy i klasyczna partia harfy. Nastrój jednak szybko się zmienia, zwłaszcza kiedy do głosu dochodzą saksofoniści; z kolei basista i bębniarz skutecznie ciągną w stronę psychodelicznego rocka. Na granicy jazzu i rocka porusza się również grająca na fortepianie elektrycznym Roella Oloro, której „kwasowa” solówka jest doskonałym przykładem fusion, pochylającego się z szacunkiem przed klasykami gatunku. Natomiast saksofoniści sprawiają, że w paru momentach orkiestra odważnie skręca w kierunku free jazzu – i to tego rozumianego bardzo rebeliancko. Powracające na koniec – w formie klamry – wokalizy mogą z kolei przywodzić na myśl dokonania Urszuli Dudziak bądź Novi Singers, ewentualnie – z wykonawców czasowo nam bliższych – Fire! Orchestra. W „Mystical Yang” klasyka (vide harfa) i world music mieszają się z natchnionymi kosmicznymi podróżami spod znaku Sun Ra. Odrobiny pozytywnego szaleństwa przydają temu utworowi improwizacje – zarówno saksofonowe, jak i wokalne. Dzięki nim kompozycja te z czasem nabiera rozmachu i staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. Przewidywalny jest chyba tylko jej finał, w którym – podobnie jak na otwarcie – rozbrzmiewają delikatne dźwięki harfy. W kontekście wcześniejszych numerów stanowiący rodzaj przerywnika minutowy „MF One” może być pewnym zaskoczeniem, głównie z powodu szybkiego, motorycznego tempa i energetycznych dialogów saksofonów z wokalistkami. Jazzowa forma skrywa tutaj niemal punkową treść. Zupełnie inaczej niż w następującym po nim „Clairevoyance”, w którym najwięcej do powiedzenia ma Maria Zofia Osuchowska. To utwór uszyty na jej miarę, mający podkreślić talent pięknej i uzdolnionej Polki. Wszystko jest tu, jak harfa, zwiewne i delikatne: począwszy od śpiewu (ponownie kłaniają się Ewa Wanat z Novi Singers i Urszula Dudziak), poprzez partie basu i fletu, aż po pojawiające się na drugim planie skrzypce. Jedyne, czego brakuje, to – mówiąc przekornie – saksofonów. Ten brak rekompensuje jednak druga z miniatur, czyli „A Small Truth”, w całości wypełniona dźwiękami generowanymi przez ten instrument. Z jakiegoś powodu muzycy postanowili zakończyć swoje pierwsze płytowe spotkanie ze słuchaczami optymistycznie. W taki bowiem nastrój wprowadza zamykający debiut Levitation Orchestra „Twin Serpents”, który jest nie tylko najbardziej melodyjnym fragmentem albumu, ale także – wprawdzie w innych momentach – najbardziej monumentalnym, kojarzącym się z potęgą brzmienia Angles 9. Axelowi – i jego licznym przyjaciołom – należy zatem pogratulować, ale również życzyć wytrwałości. Zarówno w promowaniu „Inexpressible Infinity”, jak i w tworzeniu kolejnych płyt, pod innymi szyldami (vide Cykada i Maisha). Skład: Axel Kaner-Lindstrom – lider, trąbka Sophie Plummer – wokalizy Zakia Sewell – wokalizy Lluis Domenech Plana – flet James Akers – saksofon tenorowy Deji Ijishakin – saksofon tenorowy Maria Zofia Osuchowska – harfa Paris Charles Raine – gitara elektryczna Roella Oloro – instrumenty klawiszowe Saskia Horton – skrzypce Tom Oldfield – wiolonczela Hamish Nockles-Moore – kontrabas Harry Ling – perkusja
|