Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Krokofant
‹Q›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułQ
Wykonawca / KompozytorKrokofant
Data wydania27 września 2019
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania43:44
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jørgen Mathisen, Tom Hasslan, Axel Skalstad, Ståle Storløkken, Ingebrigt Håker Flaten
Utwory
CD1
1) Q – Part 113:31
2) Q – Part 206:34
3) Q – Part 312:09
4) Q – Part 411:31
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Fusion ze znakiem „Q”
[Krokofant „Q” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Przez wiele lat działali jako trio. Teraz – przy okazji realizacji czwartej płyty długogrającej – postanowili rozszerzyć skład do kwintetu. I była to jak najbardziej słuszna decyzja. Krokofant w wersji pięcioosobowej brzmi jeszcze mocniej i bardziej rockowo, choć wciąż jego muzyka wyrasta z korzeni fusion z początku lat 70. ubiegłego wieku. Wielbiciele King Crimson czy Ornette’a Colemana będą płytą „Q” zachwyceni.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Fusion ze znakiem „Q”
[Krokofant „Q” - recenzja]

Przez wiele lat działali jako trio. Teraz – przy okazji realizacji czwartej płyty długogrającej – postanowili rozszerzyć skład do kwintetu. I była to jak najbardziej słuszna decyzja. Krokofant w wersji pięcioosobowej brzmi jeszcze mocniej i bardziej rockowo, choć wciąż jego muzyka wyrasta z korzeni fusion z początku lat 70. ubiegłego wieku. Wielbiciele King Crimson czy Ornette’a Colemana będą płytą „Q” zachwyceni.

Krokofant
‹Q›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułQ
Wykonawca / KompozytorKrokofant
Data wydania27 września 2019
Wydawca Rune Grammofon
NośnikCD
Czas trwania43:44
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jørgen Mathisen, Tom Hasslan, Axel Skalstad, Ståle Storløkken, Ingebrigt Håker Flaten
Utwory
CD1
1) Q – Part 113:31
2) Q – Part 206:34
3) Q – Part 312:09
4) Q – Part 411:31
Wyszukaj / Kup
Jazz, rock, metal, punk, awangarda – wszystkie te elementy odnaleźć można w twórczości Krokofant. I chociaż taka mieszanka może wydawać się wyjątkowo dziwna i zaskakująca, w Norwegii, skąd grupa pochodzi, nie jest wcale niczym nadzwyczajnym. Wystarczy przywołać takie formacje, jak Møster! czy Hedvig Mollestad Trio, by zdać sobie sprawę, że północny klimat i bliskość fiordów muszą w sposób szczególny wpływać na artystyczną wyobraźnię. Przez pierwsze lata działalności Krokofant funkcjonowało jako – głównie studyjne – trio, któremu ton nadawał saksofonista Jørgen Mathisen (znany z takich projektów, jak na przykład Damana, Momentum oraz Instant Light), a u boku którego pojawiali się także gitarzysta i basista Tom Hasslan oraz perkusista Axel Skalstad (z Mathisenem pojawił się później w składzie Rune Your Day).
W takiej konstelacji grupa zarejestrowała trzy pełnowymiarowe albumy, które w rzeczywistości nie posiadały własnych tytułów, a jedynie dodane do nazwy zespołu kolejne rzymskie cyferki: „Krokofant” (2014), „Krokofant II” (2015) oraz „Krokofant III” (2017). Można więc było spodziewać się, pod jakim szyldem pojawi się w sklepach czwarte wydawnictwo Norwegów, prawda? Ale tutaj czekała fanów niemała niespodzianka. Zresztą nie jedyna. Bo chociaż Mathisen, Hasslan i Skalstad nadal zachowali szczególną powściągliwość, tytułując płytę… „Q”, to przede wszystkim postanowili zaprosić do współpracy gości. I to jakich! Dwaj muzycy, którzy wraz z Jørgenem, Tomem i Axelem „zamelinowali” się w Studio Paradiso w Oslo, to żyjące legendy współczesnego skandynawskiego jazzu i rocka – artyści, których nazwiska są gwarancją najwyższej jakości.
O kogo chodzi? O grającego na instrumentach klawiszowych Stålego Storløkkena (dawno temu w Møster! i Motorpsycho, a obecnie między innymi w Humcrush, Reflections in Cosmo i Elephant9) oraz (kontra)basistę Ingebrigta Håkera Flatena (Atomic, Starlite Motel, The Thing, Angles 3 i wiele innych). Wnieśli oni do muzyki Krokofant sporo ożywienia, choć już wcześniej pod względem dynamiki czy emocji nic jej przecież nie brakowało. Teraz jednak stała się ona jeszcze bogatsza, bardziej przestrzenna, bliższa stylistyce rocka progresywnego sprzed ponad czterech dekad – tego spod znaku King Crimson czy Soft Machine. Ale też wciąż mocno zakorzenionego w dokonaniach takich klasyków free jazzu i fusion, jak Ornette Coleman, Mahavishnu Orchestra czy „elektryczny” Miles Davis. Taka mieszanka musi dać efekt wybuchowy i tak właśnie jest w tym przypadku.
Album „Q” to – podzielona na cztery części – prawie czterdziestoczterominutowa instrumentalna suita, w której nie brakuje zarówno fragmentów – i są one dominujące – dosłownie zwalających słuchacza z nóg, jak i takich, które dają wytchnienie, a nawet skłaniają do zadumy i refleksji. Część pierwsza zaczyna się od dynamicznego wejścia perkusisty, do którego po kilkunastu sekundach dołączają grający unisono Hasslan na gitarze solowej i Storløkken na organach Hammonda. Kiedy mija kolejna minuta, melduje się jeszcze Mathisen i w tym momencie robi się już tak gęsto (nie zapominajmy bowiem o wspierającym Axela Ingebrigcie), że trudno byłoby wcisnąć choć jeden dodatkowy dźwięk. Prowadzi to oczywiście do szybkiego przesilenia i otwarcia następnego wątku – klasycznie freejazzowego, z wyeksponowanym dęciakiem. Ale i on nie ciągnie się w nieskończoność, ustępując wkrótce miejsca wprowadzającemu eteryczny nastrój Stålemu, któremu towarzyszy powłóczysta progresywna solówka gitarzysty. To zaledwie kilka minut, a muzycy Krokofant i ich goście zdążyli już z prędkością świetlną przelecieć przez kilka, niekiedy dość znacznie oddalonych od siebie, muzycznych światów.
Dalej natomiast powracają do wątków zaanonsowanych wcześniej i na ich bazie budują ekscytujące improwizowane solówki: raz są to przesterowane Hammondy Storløkkena, to znów duet saksofonowo-perkusyjny Mathisena i Skalstada (mogący kojarzyć się z najlepszymi albumami Kena Vandermarka i Paala Nilssen-Love’a). W szalonych freejazzowym finale wszystkich godzi jednak Håker Flaten, który tak podkręca wzmacniacz basowy, że gdyby to się działo podczas występu na żywo, widzom stojącym najbliżej sceny zapewne popękałyby bębenki w uszach. „Q – Part 2” również otwiera partia perkusji, do której jako pierwszy dołącza organista; następnie trochę nieśmiało prosi o zrobienie mu miejsca gitarzysta – i zostaje wysłuchany za czwartym podejściem. Od tej chwili wszystko toczy się już w miarę przewidywalnie – oczywiście jak na Krokofant – z podkreśleniem pierwszoplanowej roli klawiszy (z czasem coraz bardziej zadziornych). W porównaniu z „Part 1” część druga niesie jednak nieco ukojenia; więcej jest w niej rozmachu i przestrzeni, za co przede wszystkim powinniśmy być wdzięczni Storløkkenowi.
„Part 3” przenosi słuchaczy w inny świat. Pierwsze minuty są bowiem smutno-refleksyjne, a za sprawą saksofonu Mathisena utrzymane głównie w stylu Ornette’a Colemana i Johna Coltrane’a z początku lat 60. XX wieku. Dopiero kiedy odważniej daje o sobie znać Tom Hasslan, przeskakujemy w następną dekadę. Bez wątpliwości norweski gitarzysta nasłuchał się wczesnych płyt King Crimson i postanowił oddać hołd Robertowi Frippowi. Jego duet z Jørgenem jest nie mniej piękny niż niezapomniany motyw ze „Starless”. W dalszej części na plan pierwszy wybijają się pozostali instrumentaliści: najpierw perkusista, a następnie klawiszowiec, który gra na Hammondach tak majestatycznie, że pod ciężarem ich dźwięków kolana uginają się same. A to jeszcze wcale nie wszystkie zaskoczenia… Zwieńczenie suity też rozpięte jest pomiędzy skrajnymi emocjami: z jednej strony nie brakuje w „Q – Part 4” motywów dynamiczno-ekstatycznych (za sprawą klawiszowca), z drugiej – refleksyjnych (do czego nakłania głównie saksofonista). Finał finałów jest godny tego, co słyszeliśmy wcześniej – odpowiednio patetyczny i czadowy. Jeśli po nim należałoby wnioskować, w jaką stronę podąży Krokofant na kolejnym albumie, to… – zresztą przekonajcie się sami.
koniec
26 grudnia 2019
Skład:
Jørgen Mathisen – saksofony
Tom Hasslan – gitara elektryczna
Axel Skalstad – perkusja, wibrafon

gościnnie:
Ståle Storløkken – organy Hammonda, syntezatory
Ingebrigt Håker Flaten – gitara basowa

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.