Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Byrklymyny Trio
‹Opera in Heaven›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOpera in Heaven
Wykonawca / KompozytorByrklymyny Trio
Data wydania1 września 2016
Wydawca Allegro Records
NośnikCD
Czas trwania43:44
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Henryk Gembalski, Wojciech Zduniak, Michał Zduniak
Utwory
CD1
1) Prologue05:23
2) Act 105:21
3) Act 205:12
4) Act 304:48
5) Act 403:53
6) Act 506:44
7) Act 606:28
8) Act 703:37
9) Epilogue02:19
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Czyst(sz)a forma
[Byrklymyny Trio „Opera in Heaven” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Choć perkusista Michał Zduniak nie żyje od jedenastu lat, jego dyskografia staje się z czasem coraz bogatsza. Dbają o to przyjaciele i muzycy, którzy z nim przez lata występowali. Jak chociażby skrzypek Henryk Gembalski i basista Wojciech Zduniak, współtworzący z Michałem eksperymentalne Byrklymyny Trio. Na co było ich stać, obrazuje wydany w 2016 roku album „Opera in Heaven”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Czyst(sz)a forma
[Byrklymyny Trio „Opera in Heaven” - recenzja]

Choć perkusista Michał Zduniak nie żyje od jedenastu lat, jego dyskografia staje się z czasem coraz bogatsza. Dbają o to przyjaciele i muzycy, którzy z nim przez lata występowali. Jak chociażby skrzypek Henryk Gembalski i basista Wojciech Zduniak, współtworzący z Michałem eksperymentalne Byrklymyny Trio. Na co było ich stać, obrazuje wydany w 2016 roku album „Opera in Heaven”.

Byrklymyny Trio
‹Opera in Heaven›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOpera in Heaven
Wykonawca / KompozytorByrklymyny Trio
Data wydania1 września 2016
Wydawca Allegro Records
NośnikCD
Czas trwania43:44
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Henryk Gembalski, Wojciech Zduniak, Michał Zduniak
Utwory
CD1
1) Prologue05:23
2) Act 105:21
3) Act 205:12
4) Act 304:48
5) Act 403:53
6) Act 506:44
7) Act 606:28
8) Act 703:37
9) Epilogue02:19
Wyszukaj / Kup
Lista zespołów i przeróżnych jednorazowych projektów, w jakich udzielał się zmarły po długiej i ciężkiej chorobie 5 maja 2009 roku perkusista jazzowy Michał Zduniak, jest doprawdy imponująca. Od tych najwcześniejszych, jak Strajk 80, The Jazz Trio, Pociąg Towarowy, Free Cooperation, Asocjacja Andrzeja Przybielskiego, Green Revolution Wojciecha Konikiewicza, aż po Trio Labirynt, Stół Pański, Orkiestrę Świętokrzyską, Zdu-Bop, duet z gitarzystą Andrzejem Chochółem czy kwartet z Krzysztofem Majchrzakiem, Henrykiem Gembalskim i Januszem Iwańskim, o którym była mowa w tym cyklu przed dwoma dniami (vide album „1999 Harmolodic Odyssey”). Do tego należałoby jeszcze dorzucić owocną współpracę z teatrami w Łodzi, Chorzowie, Warszawie (skąd Zduniak pochodził) i Kielcach. Ta krótka wyliczanka dobitnie świadczy o tym, z jakiego formatu artystą mieliśmy do czynienia.
Jednym z muzyków, z którymi Michał Zduniak pracował najczęściej, był improwizujący skrzypek Henryk Gembalski – ich drogi przecinały się we Free Cooperation i Trio Labirynt („Labirynt”, 1998; „Ethnic”, 1999; „Exit”, 2004; „Motion Tissue”, 2007), w kwartecie Zdu-Bop („Tańce zdubopskie”, 2000) i będącym jego okrojoną o Andrzeja Chochóła wersją – Byrklymyny Trio. Stwierdzić więc, że obaj panowie zjedli ze sobą beczkę soli, to mało powiedzieć. Można sobie zatem zadać pytanie: skoro to tak wybitny muzyk, dlaczego dzisiaj tak niewiele o nim wiadomo i tak niewielu go wspomina? Z bardzo prostej przyczyny: tworzył on bowiem muzykę niszową, wiele projektów, w których uczestniczył, nie doczekała się w swojej epoce realizacji płytowych. Czego najlepszym dowodem właśnie wzmiankowane Byrklymyny Trio. Materiał nagrany przez grupę w studiu Polskiego Radia w Kielcach w kwietniu 2005 roku światło dzienne ujrzał dopiero po jedenastu latach (za sprawą należącej do saksofonisty Wojciecha Staroniewicza niezależnej sopockiej wytwórni Allegro Records).
W nagraniach grającemu tym razem nie tylko na skrzypcach elektrycznych, ale również obsługującemu elektronikę Henrykowi Gembalskiemu (w latach 80. liderowi jazzrockowego Pick-Up Formation) i perkusiście Michałowi Zduniakowi towarzyszył brat tego ostatniego – basista Wojciech Zduniak (między innymi Zdu-Bop). Cały materiał – całkowicie improwizowany – zarejestrowany został na żywo (choć w studiu); nie poddawano go później także żadnemu montażowi dźwiękowemu. Na płycie „Opera in Heaven” otrzymujemy więc czystą formę – ponad czterdziestominutową jazzową suitę, podzieloną na osiem części (z „prologiem” i „epilogiem” oraz poszczególnymi „aktami” dramatu). Niech Was jednak nie zwiedzie tytuł. Poza pewnymi nawiązaniami koncepcyjnymi do struktury dzieła symfoniczno-operowego jest to muzyka na wskroś jazzowa, która powinna przypaść do gustu zwłaszcza wielbicielom Stéphane’a Grappellego, Jean-Luka Ponty’ego czy też innego naszego rodaka Zbigniewa Seiferta.
Niepokojący, ale dzięki temu bardzo nastrojowy „Prologue” wprowadza na scenę najważniejszych aktorów tego artystycznego wydarzenia. Początkowo wydają się trochę nieśmiali – zwłaszcza tworzący sekcję rytmiczną bracia Zduniakowie, których nieco przytłacza wypełniająca tło elektronika. Z czasem jednak stają się odważniejsi, pewnie stają – już jako pełnoprawni partnerzy liderującego projektowi skrzypka – na nogach. W „Act 1” to wciąż instrument Gembalskiego odgrywa najważniejszą rolę. Zaskakujące jest jednak to, jak ewoluuje sposób jego gry – od typowego dla gitary akustycznej po dźwięki czysto ilustracyjne, skończywszy na dynamicznej jazzowej improwizacji. W „Act 2” dochodzą do tego jeszcze, przynajmniej w pierwszych sekundach, wtręty ludowe, bo z kolei w zakończeniu skrzypek sięga po rozwiązania mogące kojarzyć się z alternatywnym country, blues-rockiem i fusion. I to wszystko w ciągu zaledwie nieco ponad pięciu minut! Folkowe inspiracje pojawiają się również w „Act 3”, który z czasem przeobraża się w kompozycję niemalże ambientową. Warto jednak przedrzeć się przez elektroniczne plamy dźwiękowe, by wychwycić to, co dzieje się w tle – w warstwie rytmicznej.
Najbliższy tradycji Stéphane’a Grappellego jest skoczny i melodyjny, zagrany bez pośpiechu i spinania się „Act 4”. Za to „Act 5”, za sprawą powolnego, nieco rozmytego rytmu, sprawia wrażenie utworu psychodelicznego. By nieco ożywić atmosferę, Henryk Gembalski „bawi” się tutaj elektroniką. Zaskoczeniem może być z kolei „Act 6”, w którym trio ponownie parokrotnie zmienia brzmienia i stylistykę, płynnie przechodząc od progresywnego rozmachu, przez jazz klasyczny, aż po… free jazz, w którego stronę konsekwentnie zmierza sekcja rytmiczna. Całość wieńczą coraz bardziej usypiające syntezatory. W zasadzie w tym miejscu płyta mogłaby się zakończyć, tym bardziej że „Act 7” pod wieloma względami jest kontynuacją wątku pojawiającego się w finale poprzedniego utworu. Ale skoro mieliśmy „Prologue”, musimy otrzymać także „Epilogue”. To najkrótszy fragment albumu, w którym jazzowo-psychodeliczne gitara basowa i perkusja zderzają się z ambientową elektroniką. Niecodzienne połączenie, prawda? Ale czy należy się temu dziwić, wiedząc, jak różnymi ścieżkami poruszała się wcześniej – już w latach 80. i 90. XX wieku – artystyczna wyobraźnia Henryka Gembalskiego i Michała Zduniaka? Uznajcie to pytanie za retoryczne.
Szkoda, że materiał ten nie ujrzał światła dziennego jeszcze za życia perkusisty. Nie oznacza to oczywiście, że w połowie poprzedniej dekady miałby większe szanse na odniesienie sukcesu komercyjnego. Tak by się oczywiście nie stało, ale być może opublikowana wówczas „Opera in Heaven” sprawiłaby, że Byrklymyny Trio nabrałoby wiatru w żagle i pozostawiło po sobie więcej płyt.
koniec
7 maja 2020
Skład:
Henryk Gembalski – skrzypce elektryczne, efekty elektroniczne
Wojciech Zduniak – gitara basowa
Michał Zduniak – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.