Tu miejsce na labirynt…: Pionierzy po siedemdziesiątce [Hawkestrel „Pioneers of Space” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl W nieco ponad rok od debiutu Alan Davey – były gitarzysta basowy Hawkwind – potwierdził, że jego solowy projekt Hawkestrel nie jest jedynie efemerydą. W październiku tego roku ukazało się bowiem jego nowe wydawnictwo – album „Pioneers of Space”, który powinien przypaść do gustu wszystkim bez wyjątku wielbicielom – nomen omen – pionierów space rocka.
Tu miejsce na labirynt…: Pionierzy po siedemdziesiątce [Hawkestrel „Pioneers of Space” - recenzja]W nieco ponad rok od debiutu Alan Davey – były gitarzysta basowy Hawkwind – potwierdził, że jego solowy projekt Hawkestrel nie jest jedynie efemerydą. W październiku tego roku ukazało się bowiem jego nowe wydawnictwo – album „Pioneers of Space”, który powinien przypaść do gustu wszystkim bez wyjątku wielbicielom – nomen omen – pionierów space rocka.
Hawkestrel ‹Pioneers of Space›W składzie | Alan Davey, Gilli Smyth, Larry Wallis, Robert Calvert, Arthur Brown, Josie Davey, Wyatt Davey, Michael Moorcock, Bridget Wishart, Joel Vandroogenbroeck, Nik Turner, Simon House, Lakshminarayana Shankar, David Cross, Mick Taylor, Huw Lloyd-Langton, Paul Rudolph, Todd Rundgren, Mick Slattery, Wayne Kramer, Ginger Baker, Adam Hamilton, Carmine Appice |
Utwory | | CD1 | | 1) Biometrics | 08:30 | 2) Cosmic Divide | 05:04 | 3) Day of the Quake | 04:30 | 4) Glass Wolves | 04:57 | 5) Atmospheric Window | 02:33 | 6) Circles | 04:00 | 7) No Doubt | 04:58 | 8) Journey | 05:41 | 9) Pioneers of Space | 05:53 |
Owszem, można psioczyć, że kolejne produkcje Hawkwind (w tym ta ubiegłoroczna, czyli „ All Aboard the Skylark”), jak i albumy nagrywane przez obecnych i byłych członków formacji – vide Dave Brock („ Carnivorous”), Nik Turner („ The Final Frontier”) czy Harvey Bainbridge („ Heaven’s Gate”) – niewiele się w zasadzie od siebie różnią. Że wciąż eksplorują te same rejony space’owo-psychodelicznego świata. Ale, patrząc z drugiej strony – z punktu widzenia zaprzysięgłego wielbiciela tej brytyjskiej formacji – tego właśnie się od nich oczekuje: kosmicznych podróży na krańce Uniwersum. Nawet jeśli niekiedy okazuje się, że ten kraniec jest na wyciągnięcie dłoni. Tworząc Hawkestrel, Alan Davey nie miał ambicji przecierania nowych szlaków, odczytywania wspak dotychczasowego, nadzwyczaj bogatego, dorobku formacji – chciał po prostu dać fanom Hawkwind radość wynikającą z obcowania po raz kolejny z ulubionymi artystami. Nawet takimi, którzy już nie żyją. Stąd obecność na płycie „ The Future is Us” (2019) gitarzysty Huwa Lloyda-Langtona oraz wokalisty Lemmy’ego Kilmistera czy też, zmarłego zaledwie dwa miesiące po publikacji krążka, perkusisty Gingera Bakera (znanego także z Cream, Blind Faith, Baker Gurvitz Army, własnego Air Force). Na wydanym w październiku 2020 roku longplayu „Pioneers of Space” ta liczba „obecnych nieobecnych” została poszerzona o kilka kolejnych osób: wypadł z niej wprawdzie Lemmy, ale za to uzupełnili ją wokalista Robert Calvert (który odszedł 14 sierpnia 1988 roku), wokalistka Gilli Smyth (22 sierpnia 2016), znany ze współpracy z The Pink Fairies, Blodwyn Pig, UFO i Mötorhead wokalista Larry Wallis (19 września 2019) oraz belgijski flecista Joel Vandroogenbroeck (23 grudnia 2019), który poza karierą solową dał się poznać także jako muzyk progresywno-krautrockowego Brainticket. Alan Davey postanowił wykorzystać zarejestrowane przez nich przed laty (Calvert, Smyth, Lloyd-Langton) bądź nagrane krótko przed śmiercią (Baker, Wallis, Vandroogenbroeck) ścieżki. Tradycyjnie do współpracy Davey zaprosił też byłych (i wciąż jeszcze żyjących) członków Hawkwind. Ponownie nie odmówili mu wsparcia wokalistka Bridget Wishart, saksofonista Nik Turner, skrzypek Simon House oraz gitarzyści Paul Rudolph i Mick Slattery. Ba! czas znalazł nawet wiekowy już pisarz science fiction i fantasy Michael Moorcock. Ale na tym Alan wcale nie poprzestał; z odpowiednią propozycją zwrócił się również do innych wielkich gwiazd rocka z lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Tym sposobem w pojedynczych kompozycjach usłyszeć możemy chociażby wokalistę Arthura Browna (Kingdom Come, The Crazy World of Arthur Brown), gitarzystów Micka Taylora (The Bluesbreakers Johna Mayalla, The Rolling Stones, The Gods), Todda Rundgrena (Utopia, solo) i Wayne’a Kramera (MC5), skrzypka Davida Crossa (King Crimson, solo) oraz perkusistę Carmine’a Appice’a (Vanilla Fudge, Cactus, King Kobra). Przyznacie, że „lista płac” przyprawia o zawrót głowy. Lecz, co najważniejsze – ilość przeszła w jakość. Na dziewięć zawartych na „Pioneers of Space” utworów pięć to prawdziwe killery, dwa trzymają bardzo przyzwoity poziom i tylko bez dwóch spokojnie wydawnictwo to mogłoby się obyć. Zacznijmy zatem od najsłabszych punktów. Obie kompozycje umieszczone są w drugiej części płyty. Pierwszą, czyli „Circles”, „przywiózł” ze sobą zza Oceanu Todd Rundgren, a podpisało się pod nią aż pięciu autorów-producentów amerykańskich i kanadyjskich (jest to zarazem jedyny numer, którego nie stworzył Alan Davey). Cóż, tym razem cała para poszła w gwizdek. Zdecydowanie zbyt dużo jest w tej kompozycji mdłego popu, gitar Todda praktycznie nie słychać, a gwoździem do trumny okazuje się jeszcze miałka, zahaczająca o stylistykę country partia skrzypiec L.(akshminarayany) Shankara. Tego samego hinduskiego muzyka możemy usłyszeć w zaśpiewanym przez Bridget Wishart „Journey” – i także trudno powiedzieć, by swoją obecnością podniósł poziom. Inna sprawa, że zaśpiewana „dziewczęco” piosenka sama w sobie zbyt atrakcyjna nie jest. O klasę wyżej lokują się natomiast, mimo że wciąż nie sposób uznać je za rewelacyjne, „Atmospheric Window” z opowieścią leniwie snutą przez Michaela Moorcocka oraz „No Doubt”, w którym obowiązki wokalisty przejmuje sam Davey, choć w uszy i tak rzucają się głównie hardrockowa partia Micka Slattery’ego na gitarze i Simona House’a na skrzypcach. Teraz z czystym sumieniem i z wielką radością można przejść do mocnych punktów albumu. A jest ich – i to od samego otwarcia – niemało. Na początek Davey wybrał najdłuższy w całym zestawie (tak samo zrobił na „ The Future is Us”) „Biometrics”. To Hawkwind w niemal czystej postaci – dynamiczny i motoryczny, z psychodelicznym śpiewem Daveya (i pojawiającymi się w tle wokalizami Smyth) oraz przełamującą space’ową konwencję solówką fletu Joela Vandroogenbroecka, która z czasem przechodzi w nastrojowy dialog ze skrzypcami House’a. Sporym zaskoczeniem jest za to drugi w kolejności, zaśpiewany przez Larry’ego Wallisa „Cosmic Divide”, w którym wykorzystano ścieżki gitar akustycznej i hawajskiej zarejestrowane przez Paula Rudolpha. Wyszła z tego znakomita „ogniskowa” ballada, z zadziornym głosem charyzmatycznego wokalisty. Powrót do stylistyki Hawkwind, nieco jednak lżejszej niż zazwyczaj, zespół serwuje w „Day of the Quake”, w którym na tle hipnotycznych syntezatorów Daveya pojawia się śpiewający… Robert Calvert (ach, ten zapadający w pamięć refren!), a całość wieńczą partie gitary Micka Taylora i saksofonu Nika Turnera. Bardzo mocnym punktem jest również powolny, hardrockowy „Glass Wolves” z niesamowitą melorecytacją (z czasem przechodzącą w bardziej klasyczny śpiew) Arthura Browna. Ale klimat tego utworu buduje także Davey, który gra w nim na wszystkich instrumentach: jego autorstwa są więc gęste od dźwięków partie gitar, podniosłe syntezatory i soczysta sekcja rytmiczna (bas z perkusją). Potem, niestety, pojawią się cztery słabsze momenty. Za to finał ponownie robi spore wrażenie. A wszystko za sprawą kompozycji tytułowej – „Pioneers of Space”, pod którą jako kompozytorzy podpisali się Alan i David Cross. Tu mamy także do czynienia z amerykańskich desantem w osobach gitarzysty Wayne’a Kramera i perkusisty Carmine’a Appice’a, chociaż na ich grze możemy skupić się dopiero w drugiej części utworu; pierwszą w całości „przywłaszczył” bowiem sobie grający nie tylko na skrzypcach, ale również altówce i wiolonczeli Cross. Jego smyczkowa introdukcja buduje odpowiedni nastrój, który następnie zostaje zdemolowany, co odbywa się stopniowo, przez Alana, Wayne’a i Carmine’a. Lepszy finał niezłej płyty trudno byłoby sobie wyobrazić. Skład: Alan Davey – śpiew (1,7), syntezatory, gitara basowa, gitara rytmiczna, gitara solowa (4,5), mellotron, smyczki, muzyka
oraz Gilli Smyth – głos (1) Larry Wallis – śpiew (2) Robert Calvert – śpiew (3) Arthur Brown – śpiew (4) Josie Davey – chórek (4)vWyatt Davey – chórek (4) Michael Moorcock – śpiew (5) Bridget Wishart – śpiew (8) Joel Vandroogenbroeck – flet (1) Nik Turner – saksofon (3) Simon House – skrzypce elektryczne (1,7) Lakshminarayana Shankar – skrzypce (6,8) David Cross – skrzypce elektryczne, altówka, wiolonczela (9) Mick Taylor – gitara solowa (1,3) Huw Lloyd-Langton – gitara solowa (2) Paul Rudolph – gitara akustyczna, gitara hawajska (2) Todd Rundgren – gitara solowa, gitara rytmiczna (6) Mick Slattery – gitara elektryczna (7) Wayne Kramer – gitara solowa (9) Ginger Baker – perkusja (2) Adam Hamilton – perkusja, instrumenty perkusyjne (3) Carmine Appice – perkusja (9)
|