Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Glasgow Coma Scale
‹Sirens›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSirens
Wykonawca / KompozytorGlasgow Coma Scale
Data wydania17 września 2021
Wydawca Tonzonen Records
NośnikCD
Czas trwania45:00
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Piotr Kowalski, Marek Kowalski, P. Adamowicz
Utwory
CD1
1) Orion07:51
2) Magik06:42
3) Underskin08:07
4) Sirens06:20
5) Day 36609:11
6) One Must Fall06:49
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Syreni śpiew (bez słów)
[Glasgow Coma Scale „Sirens” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Chociaż nazwa zespołu może kojarzyć się ze Szkocją, a miasto, w jakim rezydują muzycy – Frankfurt nad Menem – z Niemcami, tworzą go obecnie trzej… Polacy. Album „Sirens”, który ukaże się w sprzedaży w przyszły piątek, to drugie pełnowymiarowe wydawnictwo Glasgow Coma Scale, które lokuje formację wśród najciekawszych europejskich wykonawców spod znaku post-rocka i post-metalu.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Syreni śpiew (bez słów)
[Glasgow Coma Scale „Sirens” - recenzja]

Chociaż nazwa zespołu może kojarzyć się ze Szkocją, a miasto, w jakim rezydują muzycy – Frankfurt nad Menem – z Niemcami, tworzą go obecnie trzej… Polacy. Album „Sirens”, który ukaże się w sprzedaży w przyszły piątek, to drugie pełnowymiarowe wydawnictwo Glasgow Coma Scale, które lokuje formację wśród najciekawszych europejskich wykonawców spod znaku post-rocka i post-metalu.

Glasgow Coma Scale
‹Sirens›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSirens
Wykonawca / KompozytorGlasgow Coma Scale
Data wydania17 września 2021
Wydawca Tonzonen Records
NośnikCD
Czas trwania45:00
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Piotr Kowalski, Marek Kowalski, P. Adamowicz
Utwory
CD1
1) Orion07:51
2) Magik06:42
3) Underskin08:07
4) Sirens06:20
5) Day 36609:11
6) One Must Fall06:49
Wyszukaj / Kup
Zaiste długą drogę przeszli bracia Kowalscy – grający na gitarach i instrumentach klawiszowych Piotr oraz jego brat Marek, basista – by znaleźć się w tym miejscu kariery. Wyruszyli w świat przed laty z Olsztyna; mieszkali w różnych miejscach w Europie, by ostatecznie, choć nie wiadomo na jak długo, osiąść we Frankfurcie nad Menem. W 2011 roku powołali do życia zespół Glasgow Coma Scale, którego nazwa odwołuje się do tak zwanej „skali Glasgow”, używanej w medycynie w celu oceny poziomu przytomności pacjenta (na podstawie otwierania oczu, kontaktu słownego oraz reakcji ruchowej). Działalność grupy nabrała rozpędu, kiedy do dwóch Polaków dołączył niemiecki perkusista Helmes Bode. Z nim w składzie najpierw nagrali i opublikowali własnym sumptem (siedem i pół roku temu) EP-kę „Apophenia”, a następnie pełnowymiarowy debiutancki krążek „Enter Oblivion”, który ujrzał światło dzienne w grudniu 2016 roku za sprawą amerykańskiej niezależnej wytwórni Fluttery Records.
Płyta zyskała bardzo pozytywne recenzje. Tym bardziej może dziwić fakt, że na jej następczynię musieliśmy czekać aż do września tego roku. zapewne było to spowodowanej roszadą w składzie – odszedł Bode, którego zastąpił trzeci Polak, P. (Paweł? Piotr? Patryk? – w opisie wydawnictwa takiej informacji nie znajdujemy) Adamowicz – oraz pandemią, która opóźniła sesję nagraniową i zmusiła muzyków do zmiany studia. Pracę nad „Sirens” zakończyli późną wiosną (w końcu maja bądź na początku czerwca) ubiegłego roku w studiu 45 w Koblencji (w Nadrenii-Palatynacie), gdzie pieczę nad triem sprawował ceniony producent Kurt Ebelhäuser, odpowiadający między innymi za brzmienie Long Distance Calling. Co ciekawe, rozglądając się za najodpowiedniejszym dla siebie projektem okładki, bracia Kowalscy postanowili skorzystać z usług kolejnego mieszkającego w Niemczech rodaka – konkretnie to w nadreńskim Andernach – Marka Sulewskiego, grafika i autora komiksów.
Jak więc traktować Glasgow Coma Scale? To zespół polski czy niemiecki? W czasach globalizacji to oczywiście sprawa drugorzędna, zwłaszcza w kontekście post-rocka, który w przygniatającej większości przypadków jest muzyką instrumentalną, a więc tym samym w pełni uniwersalną. Na „Sirens” trafiło sześć rozbudowanych kompozycji zespołowych, których czas trwania obliczono tak, by było to równe czterdzieści pięć minut. Stylistyczna jednorodność sprawia, że możemy postrzegać to wydawnictwo jako zamkniętą całość, swoisty concept-album, spojony dodatkowo komiksem Sulewskiego, jaki ma być dodawany do płyty. Choć punktem wyjścia jest dla muzyków bardzo klasycznie pojmowany post-rock, to jednak w muzyce Glasgow Coma Scale nie brakuje „wycieczek” w sąsiednie rejony: w świat post-metalu, stoner rocka (sic!) czy – za sprawą pulsujących syntezatorów i elektroniki programowanej przez Piotra Kowalskiego – trip-hopu.
Podróż swoją polskie trio zaczyna w odległych rejonach Wszechświata, o czym przekonuje tytuł pierwszego utworu – „Orion”. Po nastrojowej, lecz niepokojącej klawiszowej introdukcji (wzmocnionej „nieziemskim” szeptem oraz odgłosami burzy), daje o sobie znać cały zespół: potężnej sekcji rytmicznej towarzyszy motoryczna gitara – i jest to tak mocne uderzenie, że potrzeba chwili, by dojść do siebie. Muzycy wiedzą jednak doskonale, że post-rock, chociaż zazwyczaj kojarzony z monotonią, mający wpisaną ją w swoje DNA, musi mimo wszystko przykuwać uwagę intrygującymi rozwiązaniami brzmieniowymi. Stąd właśnie wykorzystywane przez Polaków pasaże triphopowe czy stonerowa gitara, jak również płynne przechodzenie od podkładu stricte metalowego do zapętlonych lżejszych dźwięków rockowych. Dzięki temu grupie udaje się nie zanudzić słuchacza, przez cały czas trzymając go w niepewności, czego można spodziewać się za minutę, dwie czy w kolejnym utworze.
Drugi w kolejności „Magik” zagrany jest od pierwszych sekund na wysokim poziomie intensywności. Dopiero po czterech minutach trio nieco spuszcza z tonu, kojąc uszy powłóczystymi klawiszami i przebijającym się przed gitarę solową basem. W tym czasie Piotr Kowalski od nowa snuje swoją opowieść, skupiając się na budowaniu odpowiedniego nastroju, ale też nie rezygnując przy tym z metalowej zadziorności. W ośmiominutowym „Underskin” tę dwoistość twórczości Glasgow Coma Scale słychać jeszcze bardziej: nastrojowe gitary i frapujące klawisze sąsiadują z fragmentami ocierającymi się o zgiełk (chociaż, co warte podkreślenia, zespół unika wtrętów noise’owych), po czym przeradzają się w klimatyczne gitarowe tremola. Nawet kiedy zespół podkręca tempo i podnosi dynamikę, to jednak potrafi zachować nastrój.
Kompozycja tytułowa – najkrótsza z całej szóstki – oparta jest na powtarzających się motywach gitarowych, które nałożone na siebie tworzą bardzo gęstą fakturę. Gdyby to była sieć rybacka, nie prześlizgnęłaby się przez nią nawet najdrobniejsza płotka. „Sirens” wieńczą podniosłe, ale nie pompatyczne, instrumenty klawiszowe, które skutecznie wyciszają emocje. Przydaje się to zwłaszcza w kontekście następującego po „Syrenach” – „Day 366” (to, dla odmiany, numer najdłuższy), w którym nie brakuje ani gitarowych erupcji, ani intrygujących orientalnie brzmiących dygresji. Postmetalowe inklinacje przejawiają się również w zamykającym całość „One Must Fall”, w którym obok wypełniających tło klimatycznych klawiszy pojawia się dodatkowo… chórek żeński (pytanie, czy oryginalny, czy też generowany elektronicznie?). „Sirens” to kolejny ważny krok w karierze Glasgow Coma Scale. Teraz głównie od tego, jak będzie wyglądała promocja albumu wydanego przez niemieckie wydawnictwo Tonzonen Records, zależeć będzie, czy w najbliższym czasie formacja tworzona przez Polaków zdobędzie jeszcze wyższą pozycję.
koniec
9 września 2021
Skład:
Piotr Kowalski – gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe, programowanie
Marek Kowalski – gitara basowa
P. Adamowicz – perkusja

Komentarze

20 II 2022   16:05:17

Dzisiaj mi spotify zasugerowało "Underskin" i wessało mnie. Właśnie wałkuję album i jest absolutnie świetny :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.