Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Monolord
‹Your Time to Shine›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułYour Time to Shine
Wykonawca / KompozytorMonolord
Data wydania29 października 2021
Wydawca Relapse Records
NośnikCD
Czas trwania38:57
Gatunekmetal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Thomas V. Jäger, Mika Mäkki, Esben Willems
Utwory
CD1
1) The Weary04:58
2) To Each Their Own07:28
3) I’ll Be Damned06:54
4) Your Time to Shine10:26
5) The Siren of Yersinia09:11
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Najlepszy czas, by zabłysnąć
[Monolord „Your Time to Shine” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trio Monolord jest w ostatnich latach bardzo regularne. Od 2015 roku kolejne albumy wydaje w odstępach dwurocznych. Poprzedni – „No Comfort” – nieco zawiódł, najnowszy – „Your Time to Shine” – okazał się strzałem w dziesiątkę. Idealną propozycją dla tych, którzy przed laty rozkochali się w skandynawskim doom metalu i psychodelicznym stoner rocku.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Najlepszy czas, by zabłysnąć
[Monolord „Your Time to Shine” - recenzja]

Trio Monolord jest w ostatnich latach bardzo regularne. Od 2015 roku kolejne albumy wydaje w odstępach dwurocznych. Poprzedni – „No Comfort” – nieco zawiódł, najnowszy – „Your Time to Shine” – okazał się strzałem w dziesiątkę. Idealną propozycją dla tych, którzy przed laty rozkochali się w skandynawskim doom metalu i psychodelicznym stoner rocku.

Monolord
‹Your Time to Shine›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułYour Time to Shine
Wykonawca / KompozytorMonolord
Data wydania29 października 2021
Wydawca Relapse Records
NośnikCD
Czas trwania38:57
Gatunekmetal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Thomas V. Jäger, Mika Mäkki, Esben Willems
Utwory
CD1
1) The Weary04:58
2) To Each Their Own07:28
3) I’ll Be Damned06:54
4) Your Time to Shine10:26
5) The Siren of Yersinia09:11
Wyszukaj / Kup
Jakiś czas temu zrobiłem sobie przerwę od Monolord. Po zrecenzowaniu dwóch wczesnych albumów tej szwedzko-fińskiej formacji (fińskie korzenie ma bowiem basista Mika Mäkki) rodem z Göteborga – „Vænir” (2015) i „Rust” (2017) – pominąłem wydany przed dwoma laty krążek „No Comfort”. Zrobiłem to świadomie, z pełną premedytacją, chociaż nie była to wcale decyzja łatwa. Pamiętam do dziś, jak biłem się wtedy z myślami. Jak dziesiąty, dwudziesty, trzydziesty raz odsłuchiwałem tę płytę i już miałem ją rozładać na czynniki pierwsze, aby opisać, gdy… zawsze wtedy na horyzoncie pojawiało się wydawnictwo ciekawsze i wartościowsze. W efekcie recenzji „No Comfort” w „Esensji” nie znajdziecie. Czy słusznie – pewnie nie, teraz w każdym razie brakuje mi jej w naszych zasobach. Byłoby lepiej, gdyby – nawet jeśli bardzo krytyczna – została zamieszczona.
Na szczęście z najnowszą produkcją tria nie miałem żadnego problemu. Już po kilku odsłuchach album dostał wysoki priorytet, co oznaczało, że opiszę go w ciągu tygodnia od premiery. A ta miała miejsce w miniony piątek, 29 października. W porównaniu z „No Comfort” nie zmieniło się praktycznie nic: piąty w dyskografii pełnowymiarowy krążek Monolord (należy pamiętać jeszcze o debiutanckim „Empress Rising” z 2014 roku) wydała ponownie amerykańska wytwórnia Relapse Records (z Upper Darby w Pensylwanii), a zarejestrowany został w tym samym składzie, co wszystkie poprzednie. Co oznacza, że oprócz wspomnianego wcześniej Mäkkiego w nagraniu udział wzięli jeszcze wokalista i gitarzysta Thomas V. Jäger oraz perkusista Esben Willems. Tym razem, inaczej niż przy „Rust”, nie zaproszono do göteborskiego studia Berserk gości.
Stylistycznie zespół po raz kolejny przygotował porcję potężnie brzmiącego doom metalu wymieszanego ze stonerem. Niekiedy bardzo surowego (wszak obyło się bez smaczków instrumentalnych i aranżacyjnych), ale w paru fragmentach bardzo klimatycznego. Pewne jest, że fani wczesnego Black Sabbath czy Monster Magnet z lat 90. ubiegłego wieku powinni być „Your Time to Shine” w pełni usatysfakcjonowani. Muzycy tak ułożyli program albumu, aby na otwarcie trafiła kompozycja najkrótsza i wpadająca w ucho. Oba te warunki bez wątpliwości spełnia pięciominutowy „The Weary”. Mimo ciężkości brzmienia (za co odpowiada sekcja rytmiczna) i gęstości faktury (co jest z kolei sprawką przesterowanych gitar Jägera), jest w tym utworze sporo – skrytej na drugim planie – subtelności. Pojawia się ona zarówno w nastrojowym śpiewie Thomasa, jak i delikatniejszych akordach gitary rozbrzmiewających w drugiej części kompozycji.
W bardziej rozbudowanym „To Each Their Own” panowie z Monolord udowadniają z kolei, że doom i stoner są blisko spokrewnione z klasyczną rockową psychodelią. W pierwszych minutach trio w tym właśnie kierunku zmierza, aczkolwiek z każdą kolejną coraz bardziej pogrąża się w doomowej mgle. Moc idzie jednak w parze z melancholijną powłóczystością gitar, by w ostatnim fragmencie eksplodować feerią smutno-majestatycznych dźwięków. Gdyby ktoś stwierdził, że to najlepszy moment na całej płycie, na pewno bym się z nim o to nie spierał. A już na pewno takim się wydaje w zetknięciu z następującym po „To Each Their Own” mało wyrazistym „I’ll Be Damned”. Wrażenie to potęguje jeszcze zepchnięcie, zniekształconego przez efekt elektroniczny, śpiewu Jägera na drugi plan i dodatkowe „przykrycie” go gitarą. W efekcie staje się on mało czytelny. To na pewno było zamierzone, lecz na pewno nie okazało się wartością dodaną.
Szczęście, że tak nijaki utwór jest na całym wydawnictwie tylko jeden. Zresztą zaraz po nim pojawia się kompozycja tytułowa, która sprawia, że twarz każdego wielbiciela doomu i stoneru momentalnie rozświetla się szczerym uśmiechem. „Your Time to Shine” to tak naprawdę… ballada (nie, nie pomyliłem się!), której początek brzmi wręcz elegijnie (jakby Thomas, Mika i Esben nasłuchali się pierwszych dwóch płyt swoich rodaków z Candlemass). Z czasem nabiera mocy i ciężkości, jak również rozmachu (dochodzą też przestery i pogłosy), ale nie zmienia to faktu, że całość utrzymana jest w mocno nostalgicznym nastroju. Gdyby komuś zdarzyło się pod koniec przysnąć, może być pewien, że finałowy „The Siren of Yersinia” w ułamku sekundy postawi go na równe nogi. Chociaż i tu pomiędzy porcjami doomowego czadu pojawiają się wtręty bardziej liryczne.
Podsumowując: na całym „Your Time to Shine” dzieje się tyle, że nudzić się nie sposób. Czy w takim razie teraz wrócę do „No Comfort”?… Chyba jednak nie. Bo właśnie uświadomiłem sobie, co najbardziej mnie w tamtym wydawnictwie uwierało – za mało doomu. A to przecież głównie on nadaje sens istnieniu Monolord!
koniec
4 listopada 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.