To były długie trzy lata. Znaczone pandemią i agresją rosyjską na Ukrainę. Na szczęście od czasu do czasu trafiały się też chwile milsze. Choć trudno jakąkolwiek z nich porównać z tym, co wydarzyło się 17 czerwca. Tego bowiem dnia światło dzienne ujrzało najnowsze dzieło formacji Angles Martina Küchena – „A Muted Reality”!
Tu miejsce na labirynt…: To co milczące i ukryte
[Angles „A Muted Reality” - recenzja]
To były długie trzy lata. Znaczone pandemią i agresją rosyjską na Ukrainę. Na szczęście od czasu do czasu trafiały się też chwile milsze. Choć trudno jakąkolwiek z nich porównać z tym, co wydarzyło się 17 czerwca. Tego bowiem dnia światło dzienne ujrzało najnowsze dzieło formacji Angles Martina Küchena – „A Muted Reality”!
Angles
‹A Muted Reality›
Utwory | |
CD1 | |
1) Muted Reality | 15:38 |
2) The Hidden Balcony | 13:42 |
3) Fkk Down, Fkk Off | 09:07 |
Każdy prawdziwy wielbiciel muzyki (obojętnie jakiej) ma takich wykonawców, których wynosi po niebiosa. Gdy ich płyta trafia w jego ręce, rzuca wszystko, cokolwiek robi, i „odpala” album, by oddać się przyjemności obcowania z czymś nieziemsko metafizycznym. Ja coś takiego przeżywam za każdym razem, kiedy dostaję w swoje ręce nowe wydawnictwo najsłynniejszego projektu szwedzkiego saksofonisty Martina Küchena – zespołu Angles (i nieważne z jakim liczebnikiem na końcu). Nie ma znaczenia, czy jest to akurat sekstet, oktet, nonet, tentet czy trio – za każdym razem wrażenia artystyczne są najwyższych lotów. Sygnowane tą nazwą longplaye to gwarancja najwyżej jazzowej jakości, z jaką równać mogą się jedynie najwybitniejsze dzieła Johna Coltrane’a, Ornette’a Colemana czy Dona Cherry’ego. Od kilkunastu lat Angles wyznacza poziom niebotyczny. I, co istotne, nie chodzi tu jedynie o perfekcję wykonawczą, lecz nade wszystko – porażające emocje, jakie niesie ze sobą muzyka skandynawskiej formacji.
Wystarczy zresztą przyjrzeć się ocenom, jakie uzyskały w „Esensji” poprzednie płyty grupy Martina Küchena: „
Parede” (2018) – 80%, „
Injuries” (2014), „
Disappeared Behind the Sun” (2017) i „
Today is Better Than Tomorrow” (2019) – 90%, a „
Beyond Us” (2019) natomiast – najwyższą notę. Gdyby wcześniejsze krążki (vide „Every Woman is a Tree”, 2008; „Epileptical West: Live in Coimbra”, 2010; „By Way of Deception: Live in Ljubljana”, 2012; „In Our Midst”, 2013) również doczekały się na naszych łamach recenzji – oceny wcale nie byłyby niższe… Możecie się więc domyślać, że kiedy w piątek 17 czerwca – ponownie za sprawą lizbońskiej wytwórni Clean Feed – ujrzał światło dzienne „A Muted Reality”, nagle wszystko inne przestało się liczyć!
Tym razem płyta sygnowana jest nazwą bez liczebnika. Gdybyśmy jednak chcieli go koniecznie dodać, byłaby to tym razem „8”. W sesji, która odbyła się w studiu BAS w Bandhagen (południowej dzielnicy Sztokholmu) 22 kwietnia ubiegłego roku, udział wzięli niemal sami etatowi współpracownicy Küchena: trębacze Goran Kajfeš i Magnus Broo, puzonista i suzafonista Mats Äleklint, pianista Alexander Zethson, wibrafonista Mattias Ståhl oraz kontrabasista Johan Berthling. Jedyną nową postacią w tym świetnie znającym się od lat gronie okazał się bębniarz – Konrad Agnas, znany głównie z kwartetu Agnas Bros. i różnych formacji włoskiego saksofonisty Alberto Pintona. I chociaż w składzie Angles był debiutantem, na płycie absolutnie tego nie słychać. W każdym razie radzi sobie nie gorzej niż jego wielcy poprzednicy – Andreas Werliin i Kjell Nordeson. Pytanie tylko, czy pozostanie w zespole na dłużej, czy został jedynie wynajęty na tę konkretną sesję (i ewentualnie trasę koncertową promującą album).
Jedyne na co można w kontekście „A Muted Reality” psioczyć, to na fakt, że po trzech latach – plus jeden miesiąc – oczekiwania (tyle bowiem minęło od momentu ukazania się „
Beyond Us”) dostajemy krążek trwający niespełna czterdzieści minut. Mało! W przypadku Angles – wręcz piekielnie mało. Z drugiej strony nie ma co narzekać: wszak liczy się muzyka, jej jakość i wrażenia artystyczne, a te są – jak już zasugerowałem powyżej – na poziomie wszechświatowym (sic!). Na płytę trafiły trzy kompozycje Küchena, ułożone od najdłuższej do najkrótszej, choć wcale nie to musiało być kryterium doboru kolejności. Aczkolwiek jestem w stanie sobie wyobrazić zdziwienie na twarzach wielu fanów skandynawskiej formacji, gdyby zaczęli oni odsłuch od zamykającego album, najkrótszego w zestawie „Fkk Down, Fkk Off”. Niejeden musiałby się upewniać, czy na sto procent ma do czynienia z muzyką grupy, której nazwa widnieje na okładce.
Na początek Martin wybrał zatem ponad piętnastominutowy „Muted Reality”, w którym pierwsze dźwięki docierają do słuchacza z głębokiego wyciszenia. Zaczyna się od powolnego rytmu narzuconego przez fortepian, do którego z czasem dołączają – stopniowo – dęciaki: trąbka, suzafon, puzon. Z miejsca robi się też podniośle, wręcz elegijnie – i ten nastrój nie znika nawet wtedy, kiedy muzycy przystępują do popisów solowych (na tle rozbudowanej o subtelne brzmienie wibrafonu sekcji rytmicznej). Zasadniczą różnicą staje się to, że soliści oprócz prezentacji własnych umiejętności, skutecznie podnoszą poziom emocjonalny narracji. I nie ma znaczenia, czy jest to trąbka Kajfeša, saksofon altowy Küchena, czy też fortepian Zethson. Wszyscy oni dają z siebie wszystko, serwując porywające improwizacje. Aż do przesilenia, po którym oktet zaczyna od nowa budować swoją opowieść. Tym razem z pomocą wypełniających tło syntezatorów, których delikatność coraz bardziej kontrastuje z kolejnymi nadzwyczaj przejmującymi solówkami. Przekaz zyskuje na intensywności, a jako ostatni dosłownie przykłada do tego Mattias Ståhl na swoim wibrafonie.
Krótszy o dwie minuty od utworu tytułowego „The Hidden Balcony” ma zupełnie inną konstrukcję. Oparta na sekcji dętej introdukcja jest potężnym uderzeniem, z którego – gdy impet zespołu nieco już słabnie – wyłania się pulsujący fortepian napędzany rozbudowanym zestawem instrumentów perkusyjnych. To przede wszystkim za ich sprawą kompozycja nabiera charakteru etnicznego. W tym momencie łatwiej też zrozumieć, dlaczego jako jedną ze swoich inspiracji w pracy nad najnowszą płytą Skandynawowie wymienili prowadzony przez Chrisa McGregora (1936-1990) big band Brotherhood of Breath, który swoje najlepsze chwile przeżywał w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Rozbrzmiewające unisono dęciaki chętnie wchodzą też ze sobą w dialogi, dzięki intensywności których udaje się – w zależności od potrzeb – podgrzewać bądź schładzać emocje. Nie brakuje tu również popisów solowych, wśród których parokrotnie na plan pierwszy wybija się puzon Äleklinta, brzmiący tak potężnie, że byłby w stanie zburzyć biblijne mury Jerycha. Dopiero w finale oktet nieco spuszcza z tonu, pozwalając sobie wręcz na wtręty stricte taneczne.
Ale to i tak nic w porównaniu z tym, co czeka słuchaczy w zamykającym całość „Fkk Down, Fkk Off”, w którym muzycy z północy kontynentu przywołują ducha okresu międzywojennego. Wspaniale swingująca sekcja dęta musi jednak co rusz mierzyć się z próbującą popsuć jej szyki swymi freejazzowymi improwizacjami sekcją rytmiczną. Solówki na fortepianie i puzonie tym razem służą głównie wyeksponowaniu tanecznie kołyszącej melodii. I choć to zupełnie odmienne od znanego wcześniej oblicza Angles, pozostawia po sobie kapitalne wrażenie. Bo tak właśnie rozpościera się mosty pomiędzy epokami, tak łączy się swing z lat 30. ze współczesnym orkiestrowym jazzem improwizowanym. Jak się okazuje, oba te muzyczne światy mogą ze sobą współistnieć, mogą się ze sobą wzajemnie przenikać, tworząc nową jakość. Od kilku dni słucham „A Muted Reality” niemal na okrągło. I zapewne tak szybko to się nie zmieni. Jestem pewien, że kiedy poznacie ten album – wielu z Was znajdzie się w takiej samej sytuacji.

Skład:
Martin Küchen – saksofon altowy, instrumenty perkusyjne, muzyka
Goran Kajfeš – trąbka, instrumenty perkusyjne
Mats Äleklint – puzon, suzafon, instrumenty perkusyjne
Magnus Broo – trąbka
Alexander Zethson – fortepian, syntezator Rolanda, instrumenty perkusyjne
Mattias Ståhl – wibrafon, instrumenty perkusyjne
Johan Berthling – kontrabas
Konrad Agnas – perkusja, instrumenty perkusyjne