Przez dziury w dachu widać księżyc nad górami [Neil Young, Crazy Horse „Barn” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Od ukazania się „Barn” – chronologicznie, biorąc pod uwagę czas nagrania, najnowszej płyty Neila Younga i Crazy Horse – minęło już ponad pół roku. W tym czasie Kanadyjczyk opublikował kilka płyt z archiwaliami, wśród których znalazł się również niewydany wcześniej materiał zarejestrowany także z Crazy Horse. Warto więc teraz, mając również w ręku „Toast”, porównać oba wydawnictwa.
Przez dziury w dachu widać księżyc nad górami [Neil Young, Crazy Horse „Barn” - recenzja]Od ukazania się „Barn” – chronologicznie, biorąc pod uwagę czas nagrania, najnowszej płyty Neila Younga i Crazy Horse – minęło już ponad pół roku. W tym czasie Kanadyjczyk opublikował kilka płyt z archiwaliami, wśród których znalazł się również niewydany wcześniej materiał zarejestrowany także z Crazy Horse. Warto więc teraz, mając również w ręku „Toast”, porównać oba wydawnictwa.
Neil Young, Crazy Horse ‹Barn›Utwory | | CD1 | | 1) Song of the Seasons | 06:04 | 2) Heading West | 03:23 | 3) Change Ain’t Never Gonna | 02:53 | 4) Canerican | 03:12 | 5) Shape of You | 02:56 | 6) They Might Be Lost | 04:32 | 7) Human Race | 04:14 | 8) Tumblin’ Thru the Years | 03:20 | 9) Welcome Back | 08:28 | 10) Don’t Forget Love | 03:48 |
Neil Young działa w takim tempie, że trudno za nim nadążyć. Co rusz ukazuje się jego nowa płyta – czy to z materiałem premierowym, czy też z wyciągniętymi z przepastnej „szafy” archiwaliami. Z tych drugich w tym roku ukazały się trzy solowe koncerty akustyczne („Royce Hall 1971”, „Dorothy Chandler Pavilion 1971”, „Citizen Kane Jr. Blues 1974”) oraz „ Toast”, nagrany z towarzyszeniem Crazy Horse pomiędzy listopadem 2000 a lutym 2001 roku. 5 sierpnia z kolei światło dzienne ujrzy album „Noise & Flowers”, będący zapisem koncertu Younga i zespołu Promise of the Real sprzed trzech lat. I gotów jestem postawić dolary przeciwko orzechom, że to wcale nie jest ostatnie tegoroczne wydawnictwo Kanadyjczyka, że czymś na pewno nas jeszcze do grudnia uraczy. Wszak na koniec poprzedniego roku podarował swoim fanom „Barn”… Crazy Horse to jedna z kilku formacji akompaniujących Neilowi. Na pewno jednak ta najwierniejsza, ponieważ towarzyszy mu w studiu i na scenie – oczywiście z przerwami – od 1969 roku (i drugiego solowego longplaya Younga „Everybody Knows This is Nowhere”). W ostatniej dekadzie muzycy nie próżnowali, chociaż po dwóch krążkach wydanych w 2012 roku – „ Americana” i „Psychedelic Pill” – zaliczyli kilkuletnią przerwę. Była ona spowodowana przede wszystkim odejściem z Crazy Horse (po niemal czterech dekadach) gitarzysty Franka Sampedra, który w składzie grupy zadebiutował w połowie lat 70. na albumie „Zuma”. W efekcie zespół na cztery lata zawiesił działalność; ponownie zebrał się w 2018 roku, aby przystąpić do pracy nad płytą „Colorado” (2019). Obok Younga, basisty Billy’ego Talbota oraz perkusisty Ralpha Moliny w „studiu” (dlaczego słowo to wziąłem w cudzysłów, przekonacie się za chwilę) pojawił się – zastępujący Sampedra – Nils Lofgren. To wieloletni współpracownik Younga, który zresztą pojawiał się także na longplayach Crazy Horse. Dość powiedzieć, że był, obok Danny’ego Whittena (1943-1972), drugim gitarzystą na wydanym w 1971 roku debiutanckim krążku amerykańskiej formacji (nagranym bez udziału Neila). Można więc stwierdzić, że to stary znajomy, znany zresztą także z liderowania rockowej formacji Grin, współpracy z Bruce’em Springsteenem (od połowy lat 80. XX wieku) oraz ponad dwudziestu płyt solowych. Jeżeli ktoś miał godnie zastąpić Sampedra, to Lofgren nadawał się do tej roli najlepiej. Sprawdził się już zresztą na „Colorado”, więc nie dziwi, że Young poprosił go także o pomoc w nagraniu „Barn”. Przedsięwzięcie było nadzwyczaj ambitne. Urzeczony „zieloną polityką” Kanadyjczyk postanowił bowiem zarejestrować swoją nową muzykę w pięknych okolicznościach przyrody. Wynajął mobilne studio Guya Charbonneau i wyciągnął go z kalifornijskiego Carlsbad w Góry Stołowe. Tam w odrestaurowanej dziewiętnastowiecznej drewnianej stodole, której longplay zawdzięcza zresztą tytuł, zainstalowano sprzęt i… Reszty można się domyśleć. A jeśli ktoś chce, to nawet zobaczyć na własne oczy. Wraz z muzykami i ekipą realizatorską na wybrane przez Younga miejsce udała się bowiem także jego obecna (od 2018 roku) żona, aktorka Daryl Hannah, która pracę nad albumem uwieczniła w pełnometrażowym filmie dokumentalnym (podpisując się pseudonimem DHLoveLife). Pomiędzy 19 a 24 czerwca 2021 kwartet nagrał jedenaście utworów, spośród których na płytę trafiło dziesięć (Neil odrzucił „No Fucking Cold Beer”, a odpowiedzią na pytanie, dlaczego tak się stało, jest już chyba sam tytuł tej kompozycji). Stylistycznie wpisują się one w to, co Kanadyjczyk i Crazy Horse proponowali już wcześniej, są więc mieszanką energetycznego hard rocka i country. Choć… taaak, to jednak rzuca się w uszy po kilku odsłuchach – nie da się ukryć, że na tle innych płyt kwartetu ta prezentuje się mimo wszystko lżej, więcej jest na niej utworów stonowanych i stricte country’owych. Young – kompozytor i autor tekstów całego materiału – tak ułożył program, by utwory country sąsiadowały z rockowymi. Skupił się też tym razem na lapidarności przekazu; tylko jeden numer („Welcome Back”) wybija się długością ponad inne, a i tak trwa „zaledwie” osiem i pół minuty (przy trzynasto- czy szesnastominutowcach, jakie zazwyczaj pojawiają się na wspólnych płytach z Crazy Horse, nie robi to wielkiego wrażenia, a przy prawie półgodzinnym „Driftin’ Back” z „Psychedelic Pill” to praktycznie miniatura). Te utwory, którym bliżej do stylistyki country, charakteryzują się głównie wykorzystaniem gitar akustycznych i fortepianu (Neil i Niels) oraz harmonijki ustnej (Neil) i, ale to tylko w jednym przypadku (chodzi o otwierający całość „Song of the Seasons”), akordeonu, na którym zagrał Lofgren. Nie pojawiają się tym razem żeńskie chórki (eksżona Pegi zmarła 1 stycznia 2019 roku, a poza tym po rozwodzie niezręcznie byłoby ją zapraszać do współpracy, zwłaszcza że na miejscu była obecna również nowa wybranka Younga), nie brakuje za to chórków męskich. Utwory country’owe, do których – obok wspomnianego już „Song of the Seasons” – należy zaliczyć również „Change Ain’t Never Gonna”, „Shape of You” (choć w obu pojawiają się też elementy bluesa), „Tumblin’ Thru the Years” oraz wieńczący całość „Don’t Forget Love”, opowiadają przede wszystkich o relacjach damsko-męskich i związanych z tym uczuciach i emocjach. Neil jest w nich zazwyczaj stonowany i nastrojowy. W podobnym klimacie, między innymi za sprawą wykorzystanego instrumentarium, utrzymany jest „They Might Be Lost”, bliżej mu jednak do ballady rockowej niż country. Lecz nie tylko ciepłe uczucia towarzyszą Neilowi na „Barn”. Często bywa on zirytowany otaczającym go światem; w takich sytuacjach bierze do ręki gitarę elektryczną, rozkręca wzmacniasz i z pozostałymi członkami Crazy Horse – daje czadu! Na tym albumie są trzy kompozycje, które sprawiają, że pod słuchaczami nogi uginają się same. To „Heading West”, „Canerican” i „Human Race” – każda jest jak cios wymierzony prosto między oczy. Motoryczna sekcja rytmiczna, przesterowane gitary i emocjonalny śpiew Younga – wszystko to brzmi jak ostateczne ostrzeżenie przed końcem świata, do którego katastrofy doprowadzimy zapewne my sami. Opus magnum albumu jest najdłuższy na płycie „Welcome Back”, którego nie sposób zaliczyć do żadnej z dwóch wymienionych wyżej grup. Subtelne partie gitar towarzyszą leniwej melodeklamacji Neila. Nawet jeżeli lider w pewnym momencie czuje pokusę, aby „dać czadu”, szybko z tego rezygnuje i wycisza emocje, skupiając się na snuciu przejmującej opowieści. A to przecież – jak wiemy – potrafi robić mistrzowsko. „Barn” to kolejne wartościowe wydawnictwo w przebogatym dorobku kanadyjskiego wokalisty i gitarzysty. Może nie tak – by pozostać przy płytach z XXI wieku – przełomowe jak „Greendale” czy też rozdzierające serce jak „ Americana”, lecz na pewno pełne perełek, do których wielbiciele Younga będą często wracać i domagać się ich na koncertach. Skład: Neil Young – śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna, fortepian (3,5,8,10), harmonijka ustna (1,3,5,6), muzyka, teksty Nils Lofgren – gitara elektryczna, gitara akustyczna, akordeon (1), fortepian (2,6), chórek Billy Talbot – gitara basowa, chórek Ralph Molina – perkusja, chórek
|