Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hexabit
‹Unrulers›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUnrulers
Wykonawca / KompozytorHexabit
Data wydania21 października 2022
NośnikCD
Czas trwania42:56
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Stina Hellberg Agback, Simon Svärd, Örjan Hultèn, Tove Brandt, Karl Jansson, Daniel Olsson
Utwory
CD1
1) Troy06:13
2) Time is Up07:26
3) Mock Duck06:32
4) Moon Trip05:53
5) Martin07:09
6) Lokomotiv09:42
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Bez reguł, ale z przesłaniem
[Hexabit „Unrulers” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie zdziwię się, jeżeli „Unrulers” okaże się debiutanckim, ale zarazem jedynym albumem w karierze szwedzkiego sekstetu Hexabit. W jego składzie znaleźli się bowiem artyści z różnych muzycznych światów, którzy podjęli się eksperymentu tym wartościowszego, im rzadziej przeprowadzanego.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Bez reguł, ale z przesłaniem
[Hexabit „Unrulers” - recenzja]

Nie zdziwię się, jeżeli „Unrulers” okaże się debiutanckim, ale zarazem jedynym albumem w karierze szwedzkiego sekstetu Hexabit. W jego składzie znaleźli się bowiem artyści z różnych muzycznych światów, którzy podjęli się eksperymentu tym wartościowszego, im rzadziej przeprowadzanego.

Hexabit
‹Unrulers›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUnrulers
Wykonawca / KompozytorHexabit
Data wydania21 października 2022
NośnikCD
Czas trwania42:56
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Stina Hellberg Agback, Simon Svärd, Örjan Hultèn, Tove Brandt, Karl Jansson, Daniel Olsson
Utwory
CD1
1) Troy06:13
2) Time is Up07:26
3) Mock Duck06:32
4) Moon Trip05:53
5) Martin07:09
6) Lokomotiv09:42
Wyszukaj / Kup
Choć nazwa zespołu, Hexabit, zapewne nic Wam nie powie – wszak longplay „Unrulers” to wydawnictwo debiutanckie – to jego autorów macie pełne prawo dobrze znać, są to bowiem artyści od lat obecni na skandynawskiej (a konkretnie: szwedzkiej) scenie jazzowej i rockowej. Troje z nich – harfistka Stina Hellberg Agback, gitarzysta Simon Svärd oraz perkusista Karl Jansson – udzielało się wcześniej w jazzowo-psychodeliczno-eksperymentalnej formacji Trilobit (albumy: „Brutus”, 2014; „Trilobit”, 2016). Poza tym Stina dała się poznać z kwartetu, którego współliderem był Jonas Isaksson, a w szeregach którego udzielał się drugi bębniarz Hexabit Daniel Olsson („Quiet Now”, 2018), jak również z nawiązującego do jazzu modalnego zespołu Namna („Namna”, 2020). Z kolei Svärd od niemal dekady jest podporą psychodelicznej grupy Pocket Size („Exposed Undercurrents”, 2014; „Vemood – Clearing the Mirror, Volume 1”, 2016; „Immortality – Clearing the Mirror, Volume 2”, 2018).
Tak, ale to dopiero połowa zespołu. W składzie Hexabit spotkały się bowiem dwa tria. To drugie stanowią pozostali trzej muzycy: saksofonista Örjan Hultèn, kontrabasista Tove Brandt oraz wspomniany już powyżej perkusista Daniel Olsson. To także artyści, których niemały dorobek wzbudza szacunek. Hultèn od dwóch dekad kieruje własnym Triem („Med. Vänner live i tensta”, 2002; „Ayouni”, 2005; „In the Woods”, 2005; „In the City”, 2008; „The Dead”, 2012; „14 October 2017 – Live at BAS”, 2018), a czas pomiędzy nagrywaniem przez ten skład kolejnych płyt wypełnia działalnością drugiego ze swoich zespołów – Orion („Radio in My Head”, 2010; „Mr Nobody”, 2013; „Fältrapport”, 2016; „Minusgrader”, 2019). Brandt jest typowym człowiekiem do wynajęcia; w swojej karierze grał już pop z The Magic Bling („The Magic Bling”, 2011), jazz z Holger Horizon („Holger Horizon”, 2015) i Into the Wild („Into the Wild”, 2016) oraz bluesa z Among Lynx („Movement”, 2019). Olssona można natomiast usłyszeć na wydawnictwach Daniel Lantz Trio („On the Tiles”, 2007; „Remember When”, 2008), Markus Eriksson Kvintett („Två komma noll”, 2016) oraz Sagi („Färger”, 2003), która z czasem wyewoluowała w Open Trio („Goodbye Everytime”, 2008; „Dinosaurs”, 2013; „Heal the World”, 2017).
A to przecież, jak można się domyśleć, jedynie najważniejsze projekty artystyczne, w jakich muzycy Hexabit brali udział. W kontekście tego dziwić może jedynie fakt, że znaleźli jeszcze czas, aby w gąszczu powiązań i zobowiązań odnaleźć się i zaproponować słuchaczom jeszcze jeden koncept. Nagrany materiał zdecydowali się wydać za własne pieniądze. Może zależało im na większej swobodzie twórczej, a może po prostu z góry założyli, że na muzykę zarejestrowaną przez sekstet z dwiema perkusjami, w którym oprócz typowego dla jazzu saksofonu role instrumentów solowych odgrywają zazwyczaj niekojarzone z tym gatunkiem harfa i gitara hawajska – mogą długo i niekoniecznie z powodzeniem szukać wydawcy. Zamiast więc czekać w nieskończoność i frustrować się faktem, że ich dzieło spoczywa zakurzone w szufladzie – zainwestowali swoje oszczędności. Wielbiciele jazzu (wszelkich jego odmian: od modalnego po free) powinny być z tego nadzwyczaj zadowoleni.
Muzyka, jaka trafiła na „Unrulers”, jest wypadkową wielu dotychczasowych doświadczeń artystów tworzących Hexabit. Sztuką było znalezienie wspólnego dla nich mianownika i stworzenie materiału, który łączyłby tak różne wpływy i inspiracje. Oczywiście korzeniem, z którego wszystko wyrasta, jest jazz, a mówiąc konkretniej: jazz improwizowany. To język uniwersalny, za pomocą którego można porozumieć się praktycznie z każdym – rodzaj klucza otwierający wszystkie drzwi. Trzeba tylko znaleźć w sobie odwagę, by przez nie przejść i wkroczyć do różnych muzycznych światów. Skoro tę odwagę znaleźli w sobie artyści, tym bardziej nie powinno zabraknąć jej słuchaczom. Zwłaszcza że w zamian gwarantowane są im najróżniejsze, zawsze jednak pozytywne, doznania. Wybrany na początek sześciominutowy „Troy” przepięknie ewoluuje: od dźwięków subtelnych i stonowanych (główne role odgrywają tu harfa i gitara hawajska) do intensywnej improwizacji (napędzanej przez dwa zestawy perkusyjne). Łącznikiem pomiędzy nimi staje się natomiast optymistyczny motyw saksofonu, który z miejsca przywodzi na myśl przełom lat 50. i 60. ubiegłego wieku.
W „Time is Up” nie brakuje natomiast psychodelicznej kontemplacji, za którą odpowiadają przede wszystkim kontrabasista i perkusiści. Narzucony przez nich transowy rytm staje się fundamentem, na którym soliści wznoszą swoje budowle. I tak Örjan Hultèn z jednej strony proponuje podróż do świata podszytej southern rockiem i bluesem americany, z drugiej natomiast – serwuje klasyczną jazzową improwizację; zgodnym głosem przemawiają też Stina Hellberg Agback i Simon Svärd, których duet płynnie przechodzi w przenikające się nawzajem popisy solowe. W „Mock Duck” mamy do czynienia z kilkoma niezależnymi od siebie wątkami: po introdukcji sekcji rytmicznej pałeczkę przejmują – ponownie! – harfistka z gitarzystą, by następnie oddać „głos” saksofoniście. Nakładające się na siebie ścieżki kolejnych instrumentów sprawiają zaś, że faktura utworu coraz bardziej zagęszcza się, prowadząc do pełnego intensywności dźwiękowej przesilenia, z którego wyłania się stonowana finałowa solówka Svärda.
Tytuł czwartej kompozycji „Moon Trip” może kojarzyć się z psychodeliczno-spacerockowymi szaleństwami grup pokroju Hawkwind. W rzeczywistości to zaskakująco skoczny, utrzymany w klimacie lat 50. numer, który napędzają duety Simona z Örjanem i Stiną. Im jednak bliżej końca, tym więcej w tym utworze nie tylko energii, ale również improwizatorskich zapędów najpierw saksofonisty, a na zakończenie harfistki. Jeśli jesteście więc ciekawi, jak brzmi free jazz grany na harfie, odsłuch „Unrulers” powinniście zacząć właśnie od tego kawałka. Z kolei przepiękny, nastrojowy „Martin” przenosi nas w lata 60. – do epoki, w której królował jazz modalny, a free dopiero się rodziło. Sporo tu powłóczystych brzmień, z najczęściej wybijającą się na plan pierwszy harfą. Dla odmiany w wieńczącym dzieło „Lokomotiv” (niemal dziesięciominutowym!) nie brakuje czadu. Owszem, trafiają się fragmenty bardziej subtelne, ale generalnie – zwłaszcza w drugiej części – mamy do czynienia z feerią jazzrockowych i freejazzowych dźwięków. To wrażenie pogłębia jeszcze fakt, że klamrą spinającą całość jest stricte jazzowy motyw saksofonu.
Czy Hexabit przebije się na salony – mam wątpliwości. Zresztą gdyby na tym właśnie zależało muzykom, nagraliby płytę dużo bardziej przystępną. Oni natomiast stworzyli album, który oddaje to, co gra im w duszy. Połączyli na nim różne artystyczne żywioły, z których zrodziła się nowa jakość. Występując w klubach jazzowych przed kilkudziesięcioosobową wyrobioną publicznością – sukces mają gwarantowany.
koniec
20 października 2022
Skład:
Stina Hellberg Agback – harfa
Simon Svärd – gitara hawajska
Örjan Hultèn – saksofon
Tove Brandt – kontrabas
Karl Jansson – perkusja
Daniel Olsson – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.