Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

74 Grupa Biednych, Grupa 74, Sygnały 74
‹W trąby dąć. Nagrania archiwalne z lat 1970-1973›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW trąby dąć. Nagrania archiwalne z lat 1970-1973
Wykonawca / Kompozytor74 Grupa Biednych, Grupa 74, Sygnały 74
Data wydania10 grudnia 2022
Wydawca Kameleon Records
NośnikCD
Czas trwania57:01
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jerzy Izdebski, Mieczysław Żukowski, Andrzej Marchutta, Kazimierz Panasiak, Henryk Tomala, Barbara Fijałkowska, Grażyna Walczak, Mariola Młyńska, Teresa Świecka, Andrzej Diering, Zdzisław Pawiłojć
Utwory
CD1
1) W trąby dąć04:38
2) Mam jedno słońce02:59
3) Kto wie, co przyniesie nam lato03:31
4) Sunny02:57
5) Uzupełnienia05:26
6) Każda rzecz03:37
7) Kto wie, co przyniesie nam lato [wersja 2]05:45
8) Temat opracowany jazzowo #106:35
9) Temat opracowany jazzowo #210:23
10) Temat opracowany jazzowo na motywach wschodnich11:09
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Arcydzieło! – nic więcej dodawać nie trzeba
[74 Grupa Biednych, Grupa 74, Sygnały 74 „W trąby dąć. Nagrania archiwalne z lat 1970-1973” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wokół ustecko-słupskiej formacji 74 Grupa Biednych już w latach 70. XX wieku narosła legenda. Która zresztą nie przysłużyła się zespołowi, ściągając na niego zainteresowanie Służby Bezpieczeństwa. Muzykom utrudniano działalność, nie prezentowano ich dokonań w radiu ani telewizji. O nagraniu płyty artyści mogli zapomnieć. Na szczęście niemal pół wieku po rozpadzie psychodeliczni rockowi jazzmani z Pomorza doczekali się upamiętnienia pod postacią krążka „W trąby dąć”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Arcydzieło! – nic więcej dodawać nie trzeba
[74 Grupa Biednych, Grupa 74, Sygnały 74 „W trąby dąć. Nagrania archiwalne z lat 1970-1973” - recenzja]

Wokół ustecko-słupskiej formacji 74 Grupa Biednych już w latach 70. XX wieku narosła legenda. Która zresztą nie przysłużyła się zespołowi, ściągając na niego zainteresowanie Służby Bezpieczeństwa. Muzykom utrudniano działalność, nie prezentowano ich dokonań w radiu ani telewizji. O nagraniu płyty artyści mogli zapomnieć. Na szczęście niemal pół wieku po rozpadzie psychodeliczni rockowi jazzmani z Pomorza doczekali się upamiętnienia pod postacią krążka „W trąby dąć”.

74 Grupa Biednych, Grupa 74, Sygnały 74
‹W trąby dąć. Nagrania archiwalne z lat 1970-1973›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW trąby dąć. Nagrania archiwalne z lat 1970-1973
Wykonawca / Kompozytor74 Grupa Biednych, Grupa 74, Sygnały 74
Data wydania10 grudnia 2022
Wydawca Kameleon Records
NośnikCD
Czas trwania57:01
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jerzy Izdebski, Mieczysław Żukowski, Andrzej Marchutta, Kazimierz Panasiak, Henryk Tomala, Barbara Fijałkowska, Grażyna Walczak, Mariola Młyńska, Teresa Świecka, Andrzej Diering, Zdzisław Pawiłojć
Utwory
CD1
1) W trąby dąć04:38
2) Mam jedno słońce02:59
3) Kto wie, co przyniesie nam lato03:31
4) Sunny02:57
5) Uzupełnienia05:26
6) Każda rzecz03:37
7) Kto wie, co przyniesie nam lato [wersja 2]05:45
8) Temat opracowany jazzowo #106:35
9) Temat opracowany jazzowo #210:23
10) Temat opracowany jazzowo na motywach wschodnich11:09
Wyszukaj / Kup
To była najbardziej doskwierająca „biała plama” w dziejach polskiego rocka i fusion. O istniejącej na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku pomorskiej formacji 74 Grupa Biednych mówiło się bowiem od dawna; poszukiwano jej oficjalnych nagrań (sam zostałem zasypany przez potencjalnych wydawców pytaniami o nie, kiedy przed, bodajże, siedmioma laty trzy z nich zaprezentowałem w jednej z audycji radia Rock Serwis), rekonstruowano zagmatwaną historię (udało się to ostatecznie Sławomirowi Nowakowi). Aż wreszcie przed miesiącem świat muzyczny obiegła długo oczekiwana wieść: jest płyta! Szefowie Kameleon Records dopięli swego i po latach eksploracji doprowadzili do wydania niezwykłego krążka – „W trąby dąć”, którego wielce znaczący jest podtytuł „Nagrania archiwalne z lat 1970-1973”. W sumie udało się zebrać dziesięć utworów (jedna kompozycja pojawia się w dwóch wersjach), które zarejestrowane zostały dla rozgłośni koszalińskiej Polskiego Radia (w latach 1970 i 1973) oraz dla ogólnokrajowej radiowej „Trójki” (w 1970 roku).
Choć zespół cieszył się na początku lat 70. całkiem sporą popularnością, zwłaszcza wśród hipisującej braci studenckiej, w tamtym czasie nie było dane mu się przebić. Mimo że na tle wielu innych formacji epoki „wczesnego Gierka” wybijali się zdecydowanie ponad przeciętność, nie puszczano ich kompozycji w radiu; nie zarejestrowano też żadnego programu telewizyjnego z ich udziałem. Byli – dosłownie – zbyt kolorowi i nazbyt cenili sobie wolność, aby dać się wprzęgnąć w kierat peerelowskiej cenzury. Ich teksty mogły wydawać się obrazoburcze i niezrozumiałe; daleko było im do radosnych, bezrefleksyjnych deklaracji typu „chcę wyjechać na wieś, dojrzałe wiśnie z drzewa rwać” (Urszula Sipińska), „parostatkiem piękny rejs, statkiem na parę w piękny rejs” (Krzysztof Krawczyk) czy „jak dobrze wstać skoro świt, jutrzenki blask duszkiem pić” (Grupa I). Cena, jaką płacili za swoją niezależność artystyczną, była jednak bardzo wysoka, włącznie z inwigilacją przez Służbę Bezpieczeństwa.
Początki 74 Grupy Biednych sięgają lata 1968 roku, kiedy to w Ustce powstał, założony przez studentów Studium Nauczycielskiego w Słupsku, zespół Izotopy. Pierwszy jego skład tworzyli wokalista i gitarzysta, grający również na harmonijce ustnej, Jerzy Izdebski (zmarły w Londynie w 2010 roku), jego siostra Joanna, która pełniła obowiązki wokalistki, gitarzyści Franciszek Rymarz i Emil Pakulnicki, basista Roman Wawrowski oraz perkusista Wojciech Nierzwicki. Niebawem dołączył do nich drugi perkusista, którym został Henryk Tomala (znaleziony zamarznięty 8 stycznia 1982 roku na przystanku autobusowym w Katowicach). Początkowo, jak większość formacji beatowych z tamtych czasów, grali głównie covery takich wykonawców, jak The Beatles, The Rolling Stones, The Kinks, The Yardbirds i wielu innych. Popularność zdobywali w czasie cotygodniowych „fajfów” (od godziny piątej, czyli siedemnastej, o której zwyczajowo rozpoczynały się potańcówki), jakie odbywały się w usteckim „Domu Rybaka” (będącym siedzibą miejscowego domu kultury).
Z czasem muzycy zaczęli tworzyć własne, niekonwencjonalne utwory, którym blisko było do tego, co prezentowały Nurt, Romuald i Roman czy Zdrój Jana. Tamte zespoły miały jednak to szczęście, że pochodziły z dużych miast (Wrocławia, Krakowa), łatwiej było im więc przebić się do radia i telewizji. Ale legenda 74 Grupy Biednych krążyła po kraju; w lecie, gdy studenci cieszyli się wolnością, do Ustki przybywali nie tylko ci, którzy chcieli posłuchać formacji Izdebskiego, ale także dołączyć do niej i pograć razem, jak chociażby flecista Dominik Kuta (później w Czerwonych Gitarach, Rodzinie Pastora, Bractwie Kurkowym 1791) oraz zmarły w australijskim Brisbane w 2005 roku wokalista i gitarzysta akustyczny Piotr „Pastor” Buldeski (twórca wspomnianej przed chwilą Rodziny Pastora, ale także grupy Pastor Gang, która następnie przeistoczyła się w… Oddział Zamknięty).
Jesienią 1969 roku 74 Grupa Biednych – jako kwartet tworzony przez Izdebskiego, Buldeskiego, Tomalę i basistę Ryszarda Klorka – wystąpiła podczas I Ogólnopolskiego Festiwalu Awangardy Beatowej w Kaliszu, gdzie otrzymała wyróżnienie. To wtedy zwrócili na nią uwagę krytycy z pism branżowych. Kilka miesięcy później muzycy przenieśli swoją bazę z Ustki do Słupska, by zakotwiczyć w Domu Kultury „Kolejarz”. Tam działała już wcześniej formacja Sygnały, której dwaj muzycy doszlusowali do Izdebskiego i jego kolegów, tworząc nowy zespół, który nazwano… Sygnały 74. Lider 74 Grupy Biednych wniósł w „posagu” Tomalę i basistę Kazimierza Panasiaka, natomiast słupską formację reprezentowali wokalista i perkusjonista Mieczysław Żukowski i klawiszowiec Andrzej Machutta. To właśnie w tym składzie i pod tą nazwą dokonano pierwszych oficjalnych nagrań radiowych w Koszalinie. I choć ponoć nie były one w stu procentach reprezentatywne dla tego, co Izdebski i jego koledzy prezentowali wcześniej, to i tak robią do dzisiaj ogromne wrażenie.
W kolejnych miesiącach muzycy Sygnałów 74 nie tylko doskonalili dotychczasowy repertuar, ale także pracowali nad nowymi kompozycjami. Część z nich zaprezentowali w styczniu 1972 roku podczas kaliskiego II Festiwalu Młodzieżowej Muzyki Współczesnej (który zastąpił Ogólnopolski Festiwal Awangardy Beatowej – widocznie komuś ta „awangarda” w nazwie była mocno nie w smak), gdzie wywalczyli jedną z pięciu równorzędnych nagród (pozostałe trafiły między innymi do krakowskiego jazzrockowego Laboratorium oraz wrocławskiego psychodelicznego Nurtu). Zaowocowało to sesją radiową dla warszawskiej „Trójki”, podczas której zarejestrowano trzy piosenki. I właśnie wtedy, gdy wydawało się, że wreszcie coś może się ruszyć, że kariera zespołu nabierze tempa – ten rozpadł się. Izdebski nie miał jednak wcale zamiaru rezygnować z dalszego grania. Przeniósł się z „Kolejarza” do słupeckiego Powiatowego Domu Kultury i skompletował nowy skład.
Ze starego pozostali jedynie on i Tomala; nowymi twarzami stali się natomiast trębacz Andrzej Diering (w przyszłości w Spisku, Alex Bandzie i kilku projektach Janusza Komana) oraz basista Zdzisław Pawiłojć. Muzyka grana przez Grupę 74 – na taką właśnie nazwę, zapewne nie chcąc więcej irytować cenzorów, zdecydował się Izdebski – różniła się znacząco od tego, co prezentowały 74 Grupa Biednych i Sygnały 74: to była mieszanka free jazzu i fusion, za patrona mająca nade wszystko „elektrycznego” Milesa Davisa. To wcielenie ustecko-słupeckiej formacji w 1973 roku ponownie zdobyło nagrodę w Kaliszu (na III Festiwalu Młodzieżowej Muzyki Współczesnej), pojawiło się we Wrocławiu na „Jazzie nad Odrą”, dokonało kolejnych nagrań dla rozgłośni koszalińskiej Polskiego Radia, po czym… rozpadło się definitywnie (przed „śmiercią” wracając jeszcze na krótko do nazwy 74 Grupa Biednych). Izdebskiemu znudziło się użeranie z peerelowską codziennością, nie bawiła go też praca wiejskiego nauczyciela fizyki i chemii (w Postominie) i w 1974 roku wyjechał do Londynu. Tam też, jak już wiemy, zmarł, choć „po drodze” zaliczył jeszcze okres spędzony w Polsce (po upadku komunizmu).
Na opublikowany przez Kameleon Records album „W trąby dąć” trafiły nagrania, które oficjalnie zarejestrowano pod nazwami Sygnały 74 (siedem piosenek) i Grupa 74 (trzy kompozycje instrumentalne). Wydawca zdecydował się jednak umieścić na okładce również – i to na samej górze – ten szyld, pod którym zespół zdobył nieprzemijającą, choć jedynie undergroundową, sławę, czyli 74 Grupa Biednych. Tytuł płyty, trzeba przyznać, że robiący wrażenie swoim alarmistycznym przesłanie, pochodzi od utworu, który ją otwiera. Z jednej strony to typowa dla tamtych czasów mieszanka brytyjskiego beatu z amerykańską psychodelią, z drugiej jednak – zaskoczeniem mogą być mocne wtręty funkowe (posłuchajcie, jak czadowo brzmi bas Panasiaka!) oraz gitarowe improwizacje jazzrockowe Izdebskiego. Do tego dochodzi jeszcze niezwykły tekst i pojawiające się w tle – tu zaledwie na chwilę, w innych utworach odgrywające znacznie istotniejszą rolę – organy. Jestem przekonany, że kiedy ten utwór trafił na biurko odpowiadającego za „muzykę młodzieżową” urzędnika z warszawskiej ulicy Mysiej (tam mieścił się Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk), ten nie miał pojęcia co myśleć. A w takiej sytuacji najłatwiej i najbezpieczniej było nie dopuścić do rozpowszechniania.
Krótkie, zaledwie trzyminutowe „Mam jedno słońce” mogło kojarzyć się z dokonaniami Krzysztofa Klenczona z zespołem Trzy Korony. Tyle że Mieczysław Żukowski śpiewał tu ostrzej, z większym zaangażowaniem niż były (współ)lider Czerwonych Gitar; z kolei Izdebski był znacznie dojrzalszym i świadomym oraz bardziej skłonnym do eksperymentów gitarzystą niż Ryszard Klenczon. „Kto wie, co przyniesie nam lato” to refleksyjny numer (z jeszcze jednym zmuszającym do przemyśleń tekstem), który gdyby muzykom przyszło funkcjonować w normalnym kraju, mógłby zostać wielkim przebojem. Czegóż bowiem w nim nie ma? Jest kapitalny chórek (vide wspomagająca Żukowskiego i Izdebskiego Barbara Fijałkowska), jest funkująca gitara, są wysmakowane soulowo-jazzowe organy. A wszystko to aż kipi od energii! Świetnie wypada również jedyny na płycie cover, którym jest przeróbka wielkiego (i w zasadzie jedynego tej miary) przeboju czarnoskórego amerykańskiego wokalisty rhythmandbluesowego Bobby’ego Hebba. „Sunny” ukazał się pierwotnie – na tak samo zatytułowanym longplayu – w 1966 roku; Sygnały 74 zarejestrowały ten numer – co warto podkreślić: z polskim tekstem – cztery lata później. Oryginalną soulowo-jazzową materię Polacy przerobili na psychodeliczny beat, okraszając piosenkę Amerykanina stylowymi partiami gitary i organów oraz żeńskim chórkiem. Broni się to do dziś.
Trzy utwory zarejestrowane w 1970 roku w Warszawie są, niestety, słabszej jakości technicznej. Prawdopodobnie nie zachowała się taśma-matka, którą można by poddać profesjonalnemu remasteringowi. Ale i tak należy się cieszyć, że trafiły one na album. Bez nich byłoby to mimo wszystko wydawnictwo uboższe. „Uzupełnienia” to rasowa psychodelia, z takim też miłosnym, jak można mniemać, wyznaniem w tekście (zaczynającym się od słów: „bądź moim słońcem…”). To, co może zaskakiwać, to zadziorna improwizacja gitarowa Izdebskiego. Kapitalne wrażenie pozostawia po sobie także inspirowany Pismem Świętym refleksyjny numer „Każda rzecz”, w którym w pewnym momencie robi się tak gęsto od dźwięków, że trzeba podziwiać osobę, która odpowiadała za jego aranżację. Druga, dłuższa o ponad dwie minuty, wersja „Kto wie, co przyniesie nam lato” urzeka głównie – wiem, to się już może zrobić nudne – improwizacją lidera oraz transową grą sekcji rytmicznej, która „zasysa” tak bardzo, że kolejne minuty upływają w mgnieniu oka.
Trzy ostatnie kompozycje to już zupełnie odmienny świat muzyczny. Nie chcę rozstrzygać, czy lepszy, ale na pewno inny, jeszcze bardziej fascynujący i na absolutnie światowym poziomie. Gdyby te kompozycje miały w tamtej epoce szansę zaistnieć w zachodnich Niemczech i Skandynawii bądź Stanach Zjednoczonych, Grupa 74 mogłaby zrobić karierę na miarę SBB. Niestety, muzykom z Pomorza szczęście nie sprzyjało (nie im jedynym zresztą). „Temat opracowany jazzowo #1” to ponad sześć minut nieskrępowanego free-jazz-rocka, który powala swoją dynamiką, ale jednocześnie zachwyca popisami instrumentalistów (wszystkich – włącznie ze Zdzisławem Pawiłojciem i nieodżałowanym Henrykiem Tomalą, który doczekał się nawet kilkudziesięciosekundowej solówki). W „Temacie opracowanym jazzowo #2” zespół eksperymentuje jeszcze bardziej; Izdebski i Andrzej Diering pozwalają sobie na bardzo konkretne „odloty”, za to basista i bębniarz starają się za wszelką cenę trzymać całość w ryzach rytmicznych.
Opus magnum płyty jest natomiast jedenastominutowy „Temat opracowany jazzowo na motywach wschodnich”, w którym Izdebski udziela się również wokalnie, choć jednak głównie skupia się na freejazzowym duecie z Dieringiem. Te niemal pół godziny muzyki – chodzi o nagrania koszalińskie z 1973 roku – to przykład muzyki, która zdecydowanie wyprzedziła swoją epokę. I chociaż w latach 70. XX wieku nie brakowało w Polsce Ludowej artystów, którzy nie stronili od eksperymentów (jak chociażby Grupa Niemen, wspomniane wcześniej Nurt oraz Romuald i Roman, ale także Grupa w Składzie i Sesja 72), na ich tle ostatnie wcielenie 74 Grupy Biednych prezentuje się jak formacja światowa, która – gdyby tylko dano jej taką szansę – zawojowałaby zachodnie festiwale jazzowe. Jak dobrze, że doczekaliśmy się w końcu tych utworów na płycie! Jerzy Izdebski może już teraz „spać” spokojnie. Choć oczywiście żal, że nie doczekał tego momentu.
koniec
10 stycznia 2023
Skład:

SYGNAŁY 74:
Jerzy Izdebski – śpiew (1,3,5-7), gitara solowa
Mieczysław Żukowski – śpiew (2-6)
Andrzej Marchutta – instrumenty klawiszowe
Kazimierz Panasiak – gitara basowa
Henryk Tomala – perkusja

gościnnie:
Barbara Fijałkowska – chórek (3)
Grażyna Walczak – chórek (4)
Mariola Młyńska – chórek (4)
Teresa Świecka – chórek (4)

GRUPA 74:
Jerzy Izdebski – gitara solowa, wokaliza (10)
Andrzej Diering – trąbka
Zdzisław Pawiłojć – gitara basowa
Henryk Tomala – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.