Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andorra
‹Current›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCurrent
Wykonawca / KompozytorAndorra
Data wydania23 marca 2023
Wydawca April Records
NośnikCD
Czas trwania44:44
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Simon Krebs, Mads la Cour, Peter Kohlmetz Møller, Morten Jørgensen, Nikolaj Bundvig
Utwory
CD1
1) Mother Tongue08:02
2) Current06:37
3) Happy Men08:15
4) Kuriosa08:53
5) Where’s the Any Key06:33
6) Forecast06:24
Wyszukaj / Kup

Szczęśliwi ludzie z wyspy Fionii
[Andorra „Current” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Skandynawski jazz nie musi kojarzyć się jedynie z eksploracjami pokroju Bobo Stensona czy Jana Garbarka, Pallego Mikkelborga czy Terjego Rypdala (nic wymienionym mistrzom nie ujmując). Może, czerpiąc z dorobku klasyków, skrzyć się rockową werwą i elektronicznym pulsem. O czym dobitnie przekonuje drugi album duńskiego kwintetu Andorra – „Current”.

Sebastian Chosiński

Szczęśliwi ludzie z wyspy Fionii
[Andorra „Current” - recenzja]

Skandynawski jazz nie musi kojarzyć się jedynie z eksploracjami pokroju Bobo Stensona czy Jana Garbarka, Pallego Mikkelborga czy Terjego Rypdala (nic wymienionym mistrzom nie ujmując). Może, czerpiąc z dorobku klasyków, skrzyć się rockową werwą i elektronicznym pulsem. O czym dobitnie przekonuje drugi album duńskiego kwintetu Andorra – „Current”.

Andorra
‹Current›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCurrent
Wykonawca / KompozytorAndorra
Data wydania23 marca 2023
Wydawca April Records
NośnikCD
Czas trwania44:44
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Simon Krebs, Mads la Cour, Peter Kohlmetz Møller, Morten Jørgensen, Nikolaj Bundvig
Utwory
CD1
1) Mother Tongue08:02
2) Current06:37
3) Happy Men08:15
4) Kuriosa08:53
5) Where’s the Any Key06:33
6) Forecast06:24
Wyszukaj / Kup
Choć często używamy formy „jazz skandynawski” jako swoistego znacznika określającego formację artystyczną, należy pamiętać, że nie wszyscy wykonawcy rodem z Norwegii, Szwecji czy Danii chcieliby otrzymać podobną łatkę. Niektórzy robią sporo, aby od niej uciec. Czy do tego grona należy duńska Andorra? I tak, i nie. W muzyce grupy prowadzonej przez Simona Krebsa nie brakuje bowiem charakterystycznej dla jazzu z północy Europy zadumy, z drugiej jednak strony – kwintet wymyka się jednoznacznemu zaszufladkowaniu, chętnie implementując do swojej twórczości elementy rocka. Sami artyści określają swoje brzmienie jako „modern vintage”. I na pozór tylko można w tych dostrzec nielogiczność. Muzyka Andorry rzeczywiście bowiem łączy inspiracje fusion z lat 80. ubiegłego wieku (vide Pat Metheny i twórcy z jego kręgu) z jak najbardziej współczesnymi, podrasowanymi elektroniką aranżacjami.
Gitarzysta Simon Krebs ma na swoim koncie współpracę z takimi wykonawcami, jak perkusista Thomas Præstegaard („Hybris”, 2010), jazzowo-hiphopowy projekt Timur („Fuldmåne”, 2018) oraz założony przez polskiego trębacza Tomasza Dąbrowskiego FREE4ARTS („When I Come Across”, 2019). Doświadczenie klawiszowca Petera Kohlmetza Møllera jest jeszcze większe i różnorodniejsze; dał się bowiem poznać jako lider własnego kwartetu („Kohlmetz Quartet”, 1997), współtwórca etniczno-latynoamerykańskiej formacji The Ecletic Monikor („The Ecletic Monikor”, 2012; „Continents”, 2013; „Mirror Twin”, 2017) oraz szeregu kompozycji dla teatrów i radia. Na brak zajęć nie narzeka również trębacz Mads la Cour, którego można było usłyszeć na płytach grup Quartz („So ein Ding muss ich auch haben”, 2007), The Pulse („The Pulse”, 2009), Almugi („Large Ensemble”, 2014; „Duo”, 2014; „Quartet”, 2015; „Hule”, 2018) czy Kwartetu Łukasza Borowickiego („Wandering Flecks”, 2016). Do tego dochodzą jeszcze wcale nie okazjonalne występy w takich jazzowych orkiestrach, jak Danish Radio Big Band czy TipToe BigBand.
Z nieco innej bajki pochodzi basista Morten Jørgensen, który dał się poznać jako członek folkowo-rockowego Tumultu oraz popowo-rockowego Hussbandu, czyli zespołu akompaniującego wokaliście Sørenowi Hussowi. Najmniej pewnego można powiedzieć natomiast o perkusiście Nikolaju Bundvigu. Nie dlatego, że jego dorobek jest mizerny w porównaniu z kolegami, ale z tego powodu, iż – przede wszystkim – jako muzyk sesyjny zaangażowany był w wiele bardzo różnorodnych projektów. Co zatem ich połączyło? Odpowiedź jest prosta: miejsce nauki – wszyscy zdobywali bowiem wiedzę muzyczną w murach konserwatorium na wyspie Fionii. Przed dwoma laty, kiedy świat zmagał się z kolejną falą pandemii, wykorzystując zastój w życiu artystycznym, postanowili stworzyć zespół, który nazwali Andorra. Debiutancki album opublikowali w listopadzie 2021 roku, a już cztery miesiące później weszli do studia Egebjerghytten we wsi Stenstrup, by nagrać kolejny, który ukazuje się właśnie nakładem kopenhaskiej wytwórni April Records.
Na „Current” trafiło sześć kompozycji, pod którymi podpisał się cały kwintet, choć całkiem możliwe, że uczyniono tak, aby móc dzielić się po równo tantiemami. Skąd ten wniosek? Bo mimo że na płycie nie brakuje improwizacji, to jednak w poszczególnych utworach przebijają się konkretne lejtmotywy, które każą sądzić, że stał za nimi jeden autor. Owszem, nie zmienia to faktu, że pozostali muzycy mogli co nieco dorzucać od siebie, ale to raczej na zasadzie rozwiązań brzmieniowych czy aranżacyjnych. Trudno byłoby mi bowiem uwierzyć w to, że wpływ na kształt „Mother Tongue” – utworu otwierającego krążek – miało aż pięciu kompozytorów. Oczywiście w ocenie albumu to nic a nic nie zmienia. Każdy ma prawo dowolnie dysponować swoimi prawami autorskimi. A wracając do początku albumu: jest on fenomenalny. Począwszy od nostalgicznego wstępu na fortepianie elektrycznym, poprzez urzekająco piękny w swym smutku motyw przewodni, aż po energetyczniejszy dwugłos trąbki z gitarą, wreszcie pełen rozmachu rockowy wtręt w drugiej części numeru.
Po takim otwarciu chce się tylko więcej. Nawet jeżeli uzna się, że wielkość „Mother Tongue” jest tego formatu, iż nie ma możliwości, by na tym samym wydawnictwie sprokurować kolejny tej mocy utwór. Nie oznacza to jednak, że pozostałym cokolwiek brakuje. Są po prostu… inne. W leniwie snującym się „Current” Krebs udowadnia, że jego fascynacja Patem Methenym jest nieprzemijająca i że potrafi ją łączyć z nader nowoczesnymi trendami (vide syntetyczny rytm i różnego rodzaju efektu elektroniczne). Nie można jednak całej wartości Andorry sprowadzać jedynie do osoby gitarzysty; byłoby to wielce niesprawiedliwe dla pozostałych instrumentalistów, którzy z nie mniejszym zaangażowaniem włączają się w budowanie narracji. W „Current” jest to głównie Mads la Cour, w zagranym z rockową wersją „Happy Men” również Peter Kohlmetz Møller i Morten Jørgensen, który w pewnym momencie wybija się nawet ze swoim przesterowanym basem na plan pierwszy.
W czwartym w kolejności utworze „Kuriosa” pojawia się wreszcie – niektórzy mogliby być zawiedzeni, że dopiero teraz – klasyczna improwizacja, ale moc, z jaką zostaje zaprezentowana, więcej ma w sobie inklinacji rockowych niż jazzowych. Sporo też jest w tej kompozycji niepokoju, który raz sączą w nasze uszy syntezatory (we wstępie), to znów gitara, a finale nawet sekcja rytmiczna. Rozpogadza się natomiast w „Where’s the Any Key”, w którym z dialogu gitary z trąbką wybija się rockowa stricte solówka tej pierwszej. Kiedy la Cour ponownie dochodzi do głosu, to głównie po to, aby stonować nastrój. Finałowy „Forecast” skrzy się za to podskórnymi emocjami, chociaż muzycy tylko z pozoru starają się trzymać je na wodzy: raz zrywa się z nich Simon Krebs (czemu zawdzięczamy prawdziwie wirtuozerską solówkę gitarową), to znów Mads, które pełna rozmachu partia przyprawia o gęsią skórkę. Sporą niespodziankę zespół zachowuje natomiast na zakończenie, a jest nią… popis Nikolaja Bundviga, który przez poprzednie ponad czterdzieści minut starał się powściągliwie akompaniować kolegom. Tym razem niczego sobie nie pożałować!
„Current” sprawia nie mniej radości niż debiutancka „Andorra”, co musi prowadzić do jasnej konstatacji: byłoby dobrze, gdyby kwintet zachował dotychczasową regularność w organizowaniu kolejnych sesji nagraniowych. Pierwsza miała miejsce w marcu 2021, druga w marcu 2022 roku… Czy ktoś wie, czym muzycy zajmują się aktualnie?
koniec
21 marca 2023
Skład:
Simon Krebs – gitara elektryczna
Mads la Cour – trąbka, skrzydłówka
Peter Kohlmetz Møller – fortepian elektryczny, syntezator
Morten Jørgensen – gitara basowa
Nikolaj Bundvig – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.