O zachodzie słońca… [Cecilie Strange Quartet „Beyond” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To, co w polskim jazzie wciąż widuje się rzadko, aczkolwiek i tak nieporównywalnie częściej niż w poprzednich dekadach, w Skandynawii jest już praktycznie normą – mam na myśli zespoły, którym liderują kobiety. Ich ponadprzeciętna wrażliwość nierzadko staje się dodatkowym atutem. Dowodem na to chociażby najnowsze albumy Nany Rashid, Karin Hammar czy omawiany dzisiaj „Beyond” autorstwa duńskiej saksofonistki Cecilie Strange.
O zachodzie słońca… [Cecilie Strange Quartet „Beyond” - recenzja]To, co w polskim jazzie wciąż widuje się rzadko, aczkolwiek i tak nieporównywalnie częściej niż w poprzednich dekadach, w Skandynawii jest już praktycznie normą – mam na myśli zespoły, którym liderują kobiety. Ich ponadprzeciętna wrażliwość nierzadko staje się dodatkowym atutem. Dowodem na to chociażby najnowsze albumy Nany Rashid, Karin Hammar czy omawiany dzisiaj „Beyond” autorstwa duńskiej saksofonistki Cecilie Strange.
Cecilie Strange Quartet ‹Beyond›Utwory | | CD1 | | 1) The Alices of My Life | 07:03 | 2) Byssan Lull | 09:46 | 3) Where My Heart Lives | 06:44 | 4) Midnight Sun Upon Saltværsøya | 07:22 | 5) New Life | 07:32 | 6) The Great Grand | 06:39 |
Są pewne gatunki muzyczne, które – podobnie jak i wybrani, najwybitniejsi artyści – same w sobie stają się marką i wyznacznikiem jakości. Ja reaguję tak na hasło „jazz skandynawski” (względnie „nordic jazz”). Słysząc je, mam niemal stuprocentową pewność, że zespół bądź wykonawca, hołdujący tej charakterystycznej mieszance muzyki jazzowej z folkiem z północnej Europy, nagrał płytę, która uczyni moje życie bogatszym i bardziej wzniosłym. Tak ma się rzecz z najnowszą produkcją kwartetu duńskiej saksofonistki Cecilie Strange, trzecim krążkiem w dorobku tej grupy, który ukazuje się właśnie za sprawą wytwórni April Records. Choć gwoli ścisłości, jest to już czwarte wydawnictwo formacji, na czele której stoi ta artystka. Aczkolwiek pierwszy album zarejestrowany został z zupełnie innymi muzykami. W 2015 roku Cecilia Strange własnym sumptem opublikowała debiutancki krążek zatytułowany – adekwatnie do sytuacji – „The Beginning”. W jego nagraniu wspomogli ją gitarzysta Stian Swensson, kontrabasista Morten Christian Haxholm oraz perkusista Rasmus Schmidt; gościnnie pojawił się na nim również ceniony trębacz, o którym zresztą niedawno mogliście przeczytać w Esensji, Kasper Tranberg. Zespół niedługo potem rozpadł się. Na miejsce dawnych współpracowników Cecilia znalazła jednak nowych, z którymi współpracuje do dzisiaj. A są to: pianista Peter Rosendal, który oprócz grania modern jazzu (w Six City Stompers, Peter Rosendal Trio czy Rosendal.Earle.Templeton) chętnie angażuje się w projekty łączące jazz z folkiem nordyckim (Trio Mio, ULC Quintet), szwedzki kontrabasista Thommy Andersson (znany między innymi z Acoustic Sense, Ibis, The Dynamite Vikings i licznych produkcji solowych) oraz perkusista Jakob Høyer, który ma na koncie kooperację z polskim pianistą Arturem Tuźnikiem. Ten skład w czerwcu 2019 roku zamknął się w kopenhaskim studiu The Village Recording i w ciągu zaledwie dwóch dni zarejestrował materiał, który następnie – rok po roku – ukazał się na dwóch albumach opublikowanych przez April Records: „Blue” (2020) oraz „Blikan” (2021). Płyty spotkały się z tak ciepłym przyjęciem, że szefostwo firmy nie miało żadnych obiekcji co do przedłużenia kontraktu z utalentowaną liderką. W efekcie 22 sierpnia ubiegłego roku muzycy ponownie zawitali do tego samego studia i nagrali utwory, które trafiły na trzecie wydawnictwo Kwartetu – „Beyond”. Z tą różnicą tym razem, że do czworga instrumentalistów dołączyła jeszcze szwedzka, choć od lat mieszkająca w Kopenhadze, wokalistka Josefine Cronholm, którą usłyszeć możemy w dwóch (z sześciu) zawartych na krążku kompozycjach (zaczerpniętym ze skandynawskiej tradycji ludowej „Byssan Lull” oraz „New Life”). Biorąc pod uwagę fakt, że trzy swoje płyty Cecilia Strange nagrała, zsumowawszy czas, w trzy dni, aż trudno uwierzyć, że zalicza się ona do artystek, które nie lubią pośpiechu. W każdym razie w jej utworach nie ma go za grosz. Dunka hołduje bowiem muzyce nastrojowej, lirycznej, lubi celebrować dźwięki, odpowiednio wygrywać ciszę, powracać do tych samych motywów, ale przy okazji odkrywać je na nowo. Jeśli więc nie przeszkadza Wam w jazzie nadmiar subtelności i delikatności – będziecie zachwyceni „Beyond”. Ta eteryczna powłóczystość nie oznacza jednak, że w kompozycjach Strange dzieje się niewiele. Przeciwnie, saksofonistka nie stroni od improwizacji. Co więcej, zachęca do nich również swoich współpracowników; możecie więc liczyć zarówno na solowe popisy Petera Rosendala, jak i Thommy’ego Anderssona. Często bywa tak, że jazz skandynawski urzeka pięknem, ale jest ono podszyte smutkiem. W przypadku Cecilie bardzo często bywa inaczej – owszem, zdarzają się w jej repertuarze utwory o niemal elegijnym charakterze (na „Beyond” to głównie te, w których śpiewa Josefine Cronholm), ale większość niesie jednak ze sobą pozytywne przesłanie, zaraża optymizmem („The Alices of My Life”, „Where My Heart Lives”, zamykający całość „The Great Grand”). Otwierająca wydawnictwo kompozycja „The Alices of My Life” oparta jest przede wszystkim na nastrojowych partiach fortepianu i saksofonu, które z czasem ewoluują, nabierają intensywności, zachęcają do większej aktywności również kolegów z sekcji rytmicznej. Thommy’ego Anderssona nie trzeba zresztą do niczego specjalnie namawiać, w końcu to dzięki jego zaangażowaniu „Midnight Sun upon Saltværsøya” robi tak kolosalne wrażenie (posłuchajcie tych ciepłych akordów kontrabasu na otwarcie i duetu z fortepianem w części końcowej!). Na osobne uznanie zasługują oba utwory wokalno-instrumentalne. „Byssan Lull” to przepiękna, aczkolwiek na ludową modłę rzewna ballada, której ton nadaje Josefine Cronholm, także nie stroniąca od improwizacji. Cecilia Strange podąża za nią krok w krok. Kiedy wokalistka milknie, to saksofonistka podejmuje ten sam motyw i „przekuwa” go w nową jakość. W „New Life” współpraca obu pań wznosi się na jeszcze wyższy poziom, wokalizy Josefine współbrzmią bowiem unisono z subtelnym saksofonem Cecilie. Tu również wyraźnie słyszalne są inspiracje folklorem skandynawskim. Nie mniej pięknym i zapadającym w pamięć domknięciem wydawnictwa jest „The Great Grand” – powolny, senny, niemal magnetyczny, urzekający hipnotyczny partiami na przemian fortepianu i saksofonu, którym nader chętnie z pomocą przychodzi kontrabas. Życzę Kwartetowi Cecilie Strange jak najdłuższego żywota. Przyglądając się wszystkim trzem albumom Skandynawów, trudno bowiem pozbyć się wrażenia, że muzycy ci są wprost stworzeni dla siebie. Charakteryzuje ich podobna wrażliwość i otwarcie na inspiracje magicznym folklorem. A gdyby saksofonistka wpadła kiedyś na pomysł, by całą płytę nagrać z towarzyszeniem Josefine Cronholm – podejrzewam, że byłbym wniebowzięty.  Skład: Cecilie Strange – saksofon, muzyka Peter Rosendal – fortepian Thommy Andersson – kontrabas Jakob Høyer – perkusja
gościnnie: Josefine Cronholm – śpiew (2,5)
|