Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

U2
‹No Line on the Horizon›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNo Line on the Horizon
Wykonawca / KompozytorU2
Data wydania27 lutego 2009
Wydawca Universal
NośnikCD
Czas trwania53:44
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) No Line on the Horizon4:12
2) Magnificent5:24
3) Moment of Surrender7:24
4) Unknown Caller6:03
5) I’ll Go Crazy If I Don’t Go Crazy Tonight4:14
6) Get on Your Boots3:25
7) Stand Up Comedy3:50
8) Fez – Being Born5:17
9) White as Snow4:41
10) Breathe5:00
11) Cedars of Lebanon4:13
Wyszukaj / Kup

Zmiany… ale niewielkie
[U2 „No Line on the Horizon” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po takiej burzy promocyjnej, jaka miała miejsce przed wydaniem nowej płyty U2 „No Line on the Horizon”, nawet jeśli okazałaby się ona arcydziełem, i tak wszyscy kręciliby nosami. Do tego stopnia urosły oczekiwania. Pisząc te słowa po miesiącu osłuchiwania się z materiałem, już wiem, że album jednak nie jest genialny – ale nie jest też słaby.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zmiany… ale niewielkie
[U2 „No Line on the Horizon” - recenzja]

Po takiej burzy promocyjnej, jaka miała miejsce przed wydaniem nowej płyty U2 „No Line on the Horizon”, nawet jeśli okazałaby się ona arcydziełem, i tak wszyscy kręciliby nosami. Do tego stopnia urosły oczekiwania. Pisząc te słowa po miesiącu osłuchiwania się z materiałem, już wiem, że album jednak nie jest genialny – ale nie jest też słaby.

U2
‹No Line on the Horizon›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNo Line on the Horizon
Wykonawca / KompozytorU2
Data wydania27 lutego 2009
Wydawca Universal
NośnikCD
Czas trwania53:44
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) No Line on the Horizon4:12
2) Magnificent5:24
3) Moment of Surrender7:24
4) Unknown Caller6:03
5) I’ll Go Crazy If I Don’t Go Crazy Tonight4:14
6) Get on Your Boots3:25
7) Stand Up Comedy3:50
8) Fez – Being Born5:17
9) White as Snow4:41
10) Breathe5:00
11) Cedars of Lebanon4:13
Wyszukaj / Kup
Podstawowym pytaniem, jakie należy sobie zadać, zanim wrzuci się „No Line on the Horizon” do odtwarzacza, jest to, czy U2 stać jeszcze na tak drastyczną zmianę stylu, jaka miała miejsce na „Achtung Baby” czy „Pop”. Ich najnowsze dzieło pokazuje, że nie. Choć Bono z kolegami wprowadzili sporo świeżych pomysłów, to jednak całość wydaje się dość zachowawcza. Trudno powiedzieć, czemu nie poszli na całość. Może bali się, że zmiany nie zostaną zaakceptowane, a może po prostu panowie się starzeją i nie w głowach im rewolucja. Jakkolwiek by nie było, zaryzykuję stwierdzenie, że w tym wypadku o wiele ciekawiej wypadła część bardziej nowatorska, niż granie na starych patentach.
Pierwszy singiel w postaci „Get on Your Boots” zapowiadał spore zmiany, ale był to tylko fałszywy alarm (coś jak „Vertigo” na poprzednim krążku). Większość kawałków to U2, jakie znamy i kochamy. Takie numery jak „Moment of Surrender”, „I’ll Go Crazy If I Don’t Go Crazy Tonight”, czy „Unknown Caller”, spokojnie mogłyby znaleźć się na którejś z ostatnich płyt grupy. Oczywiście nie są to kiepskie piosenki, ale to już słyszeliśmy. W kategorii powtórek najlepiej wypada „Magnificent”, który choć poprzedzony jest mrocznym intro, w dalszej części się rozkręca i zyskuje siłę najlepszych przebojów U2.
A co ze zmianami? Ich pierwszą jaskółkę stanowi otwierający całość utwór tytułowy. Brudna gitara The Edge’a i prawie skandowane przez Bono zwrotki robią bardzo pozytywne wrażenie, nawet bardziej standardowy refren nie psuje nadziei na zapowiadaną rewolucję. Niestety, potem następuje seria kawałków zachowawczych i na kolejne nowości trzeba czekać mniej więcej do połowy, kiedy zabrzmi przesterowany bas Adama Claytona zapowiadający „Get on Your Boots”. I się zaczyna. Następny w kolejce, „Stand up Comedy” to energiczny numer ze świetnym riffem, czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Zaraz po nim następuje najbardziej magiczny moment „No Line…”: „Fez – Being Born”. Mam wrażenie, że za jego odmienność odpowiada głównie Brian Eno, który wspierał grupę jako producent – ambientowe wstawki, psychodeliczne dźwięki, ciągłe zmiany struktury utworu, wplecione w tło fragmenty innych kawałków… Szkoda, że to tylko jeden numer, bo gdyby cała płyta tak zabrzmiała, mielibyśmy nie tylko kolejne trzęsienie ziemi w karierze U2, ale być może dzieło godne „The Joshua Tree”. W podobnym nastroju pozostaje śliczna akustyczna ballada „White as Snow”. Jednak dalszy „Breathe” to powrót do tradycji: choć jest całkiem sympatyczny, to brak podtrzymania kursu wyznaczonego dwa numerki wyżej nieco rozczarowuje. Sytuację ratuje na szczęście wieńczący płytę „Cedars of Lebanon”. Jego specyficzna atmosfera wynika głównie z mówionego, a nie śpiewanego tekstu Bono.
„No Line on the Horizon” jest bez dwóch zdań albumem bardzo udanym, ale nie wybitnym. I to jego największa wada. U2 nie sprostali oczekiwaniom, jakie sami narzucili słuchaczom. Nie ma tu aż tak wyraźnej zmiany stylu, jaką zapowiadali, ani nie jest to też zbiór potencjalnych hitów (w zasadzie na to miano zasługuje tylko „Magnificent”). Krążek ten jest swego rodzaju etapem przejściowym. Schlebiającym ortodoksyjnym fanom, ale pozwalającym oswoić się z myślą, że drużyna Bono zmęczyła się trochę jednym stylem i rozgląda się za nowymi inspiracjami. Jeśli tak jest, nie mogę doczekać się kolejnego wydawnictwa. Zapowiada się przepysznie.
koniec
7 maja 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Pot i Kreff – Made in Poland: U2 w bieli i czerwieni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.