Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nightwish
‹Made in Hong Kong (and in Various Other Places)›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMade in Hong Kong (and in Various Other Places)
Wykonawca / KompozytorNightwish
Data wydania11 marca 2009
Wydawca Warner
NośnikCD
Czas trwania66:08
Gatunekkoncert, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Bye Bye Beautiful4:34
2) Whoever Brings the Night4:24
3) Amaranth4:17
4) The Poet and the Pendulum13:59
5) Sahara6:10
6) The Islander5:25
7) Last of the Wilds 6:31
8) 7 Days to the Wolves7:17
9) Escapist4:59
10) While Your Lips Are Still Red4:18
11) Cadence of Her Last Breath (Demo)4:14
Wyszukaj / Kup

Pot i Kreff: Sztokholm, Kraków i kilka innych miejsc
[Nightwish „Made in Hong Kong (and in Various Other Places)”, Europe „Almost Unplugged”, Happysad „Na żywo w Studio” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Płyta koncertowa prawdę ci powie – o zespole oczywiście. Bo o ile w czasie nagrywania studyjnego albumu można zamaskować pewne niedociągnięcia, na scenie tego się zrobić nie da. Zapraszam więc na spotkanie z prawdą o trzech zespołach, dzięki czemu poznacie odpowiedź na pytania: czy Anette Olzon godnie zastępuje Tarję Turunen w Nightwish, czy Europe, grając „The Final Countdown”, może odpuścić sobie słynny syntezatorowy motyw oraz co łączy występy Kultu i Happysad.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pot i Kreff: Sztokholm, Kraków i kilka innych miejsc
[Nightwish „Made in Hong Kong (and in Various Other Places)”, Europe „Almost Unplugged”, Happysad „Na żywo w Studio” - recenzja]

Płyta koncertowa prawdę ci powie – o zespole oczywiście. Bo o ile w czasie nagrywania studyjnego albumu można zamaskować pewne niedociągnięcia, na scenie tego się zrobić nie da. Zapraszam więc na spotkanie z prawdą o trzech zespołach, dzięki czemu poznacie odpowiedź na pytania: czy Anette Olzon godnie zastępuje Tarję Turunen w Nightwish, czy Europe, grając „The Final Countdown”, może odpuścić sobie słynny syntezatorowy motyw oraz co łączy występy Kultu i Happysad.

Nightwish
‹Made in Hong Kong (and in Various Other Places)›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMade in Hong Kong (and in Various Other Places)
Wykonawca / KompozytorNightwish
Data wydania11 marca 2009
Wydawca Warner
NośnikCD
Czas trwania66:08
Gatunekkoncert, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Bye Bye Beautiful4:34
2) Whoever Brings the Night4:24
3) Amaranth4:17
4) The Poet and the Pendulum13:59
5) Sahara6:10
6) The Islander5:25
7) Last of the Wilds 6:31
8) 7 Days to the Wolves7:17
9) Escapist4:59
10) While Your Lips Are Still Red4:18
11) Cadence of Her Last Breath (Demo)4:14
Wyszukaj / Kup
Nightwish „Made in Hong Kong (and in Various Other Places)”
Dziwna sprawa z tym albumem. Nie bardzo wiadomo, czy jest to pełnowymiarowe wydawnictwo, czy EP, jak zapowiada zespół. Problem stanowi również, czy jest to CD dołączone do DVD, czy odwrotnie. Ani jedno, ani drugie specjalnie wstrząsającą rzeczą nie jest. Z jednej strony mamy trzy promocyjne widea i film dokumentalny o zespole „Back in the Day… is Now”, z drugiej płytkę z zapisem koncertowych wersji utworów z ostatniego albumu grupy „Dark Passion Play”. Ale też nie do końca, bowiem ostatnie kawałki to rarytasy w postaci stron B dwóch singli („Escapist” i „While Your Lips Are Still Red”) i jednego dema („Cadence of Her Last Breath”). Niezłe zamieszanie wprowadza też sam tytuł wydawnictwa. Niby nagrania pochodzą z Hong Kongu, ale tak naprawdę również z różnych innych miejsc. Niech i tak będzie, choć na pewno fani szczerości estradowej będą narzekali na ten miszmasz produkcyjny.
Od strony muzycznej sprawa jest prostsza. Jesteśmy w erze Anette Olzon, która za mikrofonem zastąpiła nieodżałowaną Tarję Turunen. Nie oszukujmy się – nie jest to wokalistka, która powala swoim głosem, ani nie jest tak charyzmatyczną postacią jak jej poprzedniczka. Mimo to swobodnie czuje się na scenie i całkiem nieźle sobie radzi ze swoimi partiami. Zdarza jej się nawet zaczepić publiczność małą pogawędką. Jeśli więc celem wydania „Made in Hong Kong (And Other Various Places)” było zaprezentowanie umiejętności nowej wokalistki, to się udało (świetne „Amaranth”). Mimo to do mnie najbardziej przemówiły fragmenty wyłącznie instrumentalne. To w nich zespół udowodnił, że bez względu na frontmenkę wciąż jest to stary, dobry Nightwish, który potrafi dorzucić do pieca.
Ciężko jest jednoznacznie ocenić tę płytę. Posłuchać jej oczywiście można, ale tak naprawdę jest to rzecz dla zagorzałych fanów, którzy zaakceptowali Anette Olzon. Bo ci, którzy są zapatrzeni w Tarję Turunen, i tak nie przekonają się do nowego wcielenia zespołu.

Europe
‹Almost Unplugged›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAlmost Unplugged
Wykonawca / KompozytorEurope
Data wydania17 września 2008
NośnikCD
Czas trwania77:47
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Got to Have Faith 4:15
2) Forever Travelling 4:22
3) Devil Sings the Blues6:26
4) Wish You Were Here4:37
5) Dreamer4:23
6) Love to Love 7:32
7) The Final Countdown5:47
8) Yesterday's News6:30
9) Since I've Been Lovin' You7:24
10) Hero 4:27
11) Sucide 5:43
12) Memories5:51
13) Superstitious4:39
14) Rock the Night5:51
Wyszukaj / Kup
Europe „Almost Unplugged”
Nie spodziewałem się, że Europe jeszcze mnie czymś zaskoczy. A tu proszę, w ciągu ostatnich lat udało im się to podwójnie. Po raz pierwszy tym, że w ogóle powrócili i nie skompromitowali się totalnie, a po raz drugi w zeszłym roku, wydając „Almost Unplugged”. W tym miejscu przyznaję się do niedopatrzenia: nie byłem przekonany do tego przedsięwzięcia i widząc enigmatyczny tytuł albumu „Almost Unplugged”, omijałem go z daleka. Dopiero niedawno po niego sięgnąłem i odjechałem… Gdybym nie okazał się niewiernym Tomaszem i zapoznał się z tą płytą wcześniej, na pewno walczyłaby o pierwszą trójkę w zestawieniu „10 mega płyt koncertowych 2008”. Tak więc trochę poniewczasie, ale postanowiłem naprawić swój błąd i gorąco ją wszystkim polecić.
Zgodnie z tytułem mamy do czynienia z albumem nie do końca akustycznym. Choć klasyczne utwory Europe zostały odpowiednio przearanżowane, nie zabrakło dźwięków gitary elektrycznej, która mimo to nie psuje intymnej atmosfery całości. Takie utwory jak „Superstitious”, „Dreamer” czy „Rock the Night” zyskały całkiem nowy wymiar, daleki od dotychczasowego pudel metalu. Zmiany korzystnie wpłynęły również na kawałki z ostatnich dwóch albumów. Największą niespodzianką jest jednak odmieniony „The Final Countdown”. Znając czadowy oryginał z kultowym syntezatorowym wstępem, aż trudno uwierzyć, że mógł z tego wyjść tak subtelny kawałek z urokliwym podkładem wiolonczeli.
Aby nie było nudno, Europe sięgnęli po cztery cudze kompozycje: „Wish You Were Here” Pink Floyd, „Love to Love” UFO, „Suicide” Thin Lizzy i rewelacyjne „Since I’ve Been Lovin’ You” Led Zeppelin, które robi największe wrażenie. Mimo że John Noruj nie jest Jimmym Page’em, a Joey Tempest Robertem Plantem, to wycisnęli emocje, jakie się czuje, słuchając oryginału.

Happysad
‹Na żywo w Studio›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNa żywo w Studio
Wykonawca / KompozytorHappysad
Data wydania30 listopada 2008
Wydawca Mystic Production
NośnikCD
Czas trwania125:18
Gatunekkoncert, rock
EAN5903427872302
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Milowy las
2) Damy radę
3) Zanim pójdę
4) Piękna
5) Jałowiec
6) Nieprzygoda
7) Nostres
8) Styrana
9) W piwnicy u dziadka
10) Czysta jak łza
11) Noc jak każda inna
12) Armagedon
13) Długa droga w dół
14) Taka historia
15) Ostatni blok w mieście
16) Hymn
17) Bakteryja
18) Najwyżej
19) Partyzant K.
20) Jeszcze, jeszcze
21) Łydka
22) Jadociebie
23) Czołgi
24) Wszystko jedno
25) Wrócimy tu jeszcze
26)  Ludzie chcą usłyszeć złe wieści
Wyszukaj / Kup
Na „Almost Unplugged” Europe odcięli się od swojego dawnego wizerunku. Artyści udowodnili, że są w stanie grać klimatycznie i nastrojowo (choć nie brakuje tu też czadowych momentów). Krótko mówiąc: rewelacyjny album doświadczonych muzyków.
Happysad „Na żywo w Studio”
W zeszłym roku Happysad sprawił fanom niespodziankę w postaci DVD „Na żywo w Studio”. Teraz można zapoznać się z wersją audio tamtego nagrania dzięki identycznie zatytułowanemu dwupłytowemu wydawnictwu. Stanowi ono szczery zapis chwili (a konkretnie występu z 4 października 2008 roku w krakowskim klubie „Studio”). Jest spontanicznie, żywiołowo i jest rozgrzana do czerwoności publiczność, która wraz z Kubą Kawalcem wyśpiewuje wszystkie teksty. Jeśli więc spojrzeć na całość jako na kronikarski zapis, wydanie „Na żywo w Studio” ma sens. Ale tylko wtedy.
Bo tak naprawdę nie trafimy tu na żadne specjalne fajerwerki. Utwory zagrane są stosunkowo wiernie, nie uświadczymy porywających solówek i tym podobnych smaczków. Rozumiem, że siła Happysad tkwi w szczerości przekazu, ale ta płynie już z krążków studyjnych, a o wydaniu koncertówki musi decydować coś więcej niż tylko podpisany kontrakt. Tu tego właśnie zabrakło. Oczywiście fajnie się tego słucha, ale równie dobrze można sobie puścić poprzednie albumy – chyba że chce się traktować ten zapis jako swoistego rodzaju „the best of”. W końcu mamy tu w zasadzie wszystkie największe hity grupy, począwszy od „Zanim pójdę” i „Psychologii”, przez „Łydkę” i „Nostress”, po „Milowy las” i „Długą drogę w dół”. Dla fanów znajdą się dwie niespodzianki w postaci niepublikowanego utworu „W piwnicy u dziadka” oraz coveru „Najwyżej” autorstwa zespołu Mir. Choć akurat w tym drugim przypadku wykonanie wyszło dość blado, więc jakoś nie przemawia do mnie zapewnienie Quki, że Mir to „najlepsza kapela na świecie”.
Byłem na kilku występach Happysad i wiem, że są one niesamowite. Zespół gra swoje niewesołe utwory, muzycy w zasadzie nie ruszają się na scenie, za to publiczność szaleje jak opętana. Każdy zna tekst, ręce uniesione w górze, podobna atmosfera jest chyba tylko na koncertach Kultu. Niestety, słuchając „Na żywo w Studio” w zaciszu własnego pokoju, nie przeżywa się tego tak bardzo. Rzadko to piszę, ale w tym wypadku lepiej jest jednak zapoznać się z DVD.
koniec
15 czerwca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Puk… puk…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dwadzieścia sześć minut orgazmu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Jak zdobywano dziką miłość
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Strzelając z bombowca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rozmowa dwóch stołków
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 minut sacrum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Debeściaki bestii
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Made in Heaven
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2014 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Esensja słucha: Czerwiec 2012
— Sebastian Chosiński, Dawid Josz, Michał Perzyna

Wyobraźniewo
— Marcin T.P. Łuczyński

Spacer esplanadą wyobraźni
— Wojciech Gaczorek

Smutniejsze przeboje
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.