Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka bardzo ludzka

Esensja.pl
Esensja.pl
Robert Słonka
« 1 2

Robert Słonka

Muzyka bardzo ludzka

Jacek Walewski: Na album składają się różnorodne motywy. Początkowo jest dość delikatnie, pod koniec momentami ciężko i wręcz metalowo.
Robert Słonka: Wyrażona jest w ten sposób zmienność dnia – różnorodność jego odczuwania. Zaczyna się rzeczywiście bardzo delikatnie, ukazuje poszczególne etapy pracy i chwil zachwytu nad codziennością, by rozwijać się w kierunku zadumy nad przemijaniem oraz muzycznej kulminacji, jeśli chodzi o moc przekazu w utworze „Storm”. Wydawało mi się, że element taki będzie fajną przeciwwagą dla melodyjnych fragmentów płyty.
Jacek Walewski: Słuchając melodyjniejszych fragmentów można dojść do wniosku, że posiadasz spory potencjał, jeśli chodzi o pisanie spokojniejszych i bardziej komercyjnych dźwięków. Czy nie myślałeś o założeniu drugiego zespołu, gdzie grałbyś bardziej rockowe numery?
Robert Słonka: Nie, raczej tego typu myśli mnie nie nachodziły. Aby zaangażować się w tego typu projekt trzeba mu poświęcić sporo czasu, którego niestety nie mam. Muzyka jest dla mnie hobby, którą mogę tworzyć po dniu pracy, więc niestety nie wszystko da się zrealizować. Choć czas wolny staram się w miarę możliwości maksymalnie wykorzystać.
Jacek Walewski: Bogdan Kubica, twój kolega z Myopii, powiedział kiedyś, że nie jest zwolennikiem melodii w muzyce. Podejrzewam, że jesteś innego zdania…
Robert Słonka: Hmm… Na pewno w różnych stylach muzycznych odnajdujemy różne podejścia do kwestii melodii. Melodia ujmuje mnie w ładnej oprawie harmonicznej, gdy nie jest banałem i gdy utwór rozwija się ciekawie. Czasem specyficzna amelodyka jest jak najbardziej na miejscu, gdy podkreśla klimat danej muzy jak ma to miejsce, gdy słuchamy np. Meshuggah. A co do gustów Bogdana… Wiem , że bardzo lubi grupę Rush, a tam od ładnie skrojonych melodii aż iskrzy, ponadto lubi jazzik tak że będzie się musiał z tego wytłumaczyć (śmiech).
Jacek Walewski: Dopełnieniem muzyki ma być DVD z wizualizacjami. Jaką formę będzie miało to wydawnictwo?
Robert Słonka: Tak jak wspomniałem na wstępie „Ingrid Baley” będzie ilustrowane zdjęciami mego autorstwa, które będą podkreślały charakter poszczególnych utworów. Obecnie tworzony jest montaż, który finalnie ma przybrać formę DVD i rzeczą otwarta jest na ile zdolne ono będzie zainteresować szerszą publikę. Jeśli znalazłby się ktoś zainteresowany jego wydaniem jestem otwarty na propozycje, jeśli nie to, docierać będzie do osób chcących go nabyć poprzez bezpośredni kontakt ze mną. Warto myślę dodać, że jako „full-koncept” ukończony będzie w momencie, gdy powstanie dłuższa lub krótsza opowieść pod tym tytułem – jej szkic oraz fragmenty rodzą się już od dłuższego czasu.
Jacek Walewski: Czy fotografia to twoja druga, po muzyce, pasja?
Robert Słonka: Fotografia jest na pewno także jedną z moich pasji. Część swych zdjęć prezentuję na stronie http://noth11.blogspot.com/ , znajdują się tam fotki z moich górskich wycieczek . Ponadto z rzeczy już zakończonych moje przetworzone przez koleżankę Anię zdjęcia są ilustracją do tomu wierszy mego autorstwa „W co wierzysz ?” obejmujących dosyć spory, bo 20-letni okres ich pisania oraz na bazie moich zdjęć została stworzona wkładka do płyty Myopia „Biomechatronic Intervention” (plus zdjęcia z sesji wykonanej przez mego przyjaciela Artura , którego pozdrawiam). Tak więc obok muzyki interesuje się fotografią , słowem , górskimi wycieczkami i wszystkim tym co po prostu przynosi mi radość. Tam wszędzie odnajduje przyjemność z tworzenia , obcowania ze sztuką i to wszystko pozwala przyjemnie spędzić czas.
Jacek Walewski: Wspomniałeś przed chwilą o swoim tomiku wierszy. Dobrym pomysłem byłoby, moim zdaniem, dołączenie go – choćby w formie pliku pdf. – do przygotowywanego DVD. Twoje wierszę w konfrontacji z muzyką w pełni ukazują twoją dwubiegunowość. Dużo w nich gniewu, frustracji, nieakceptacji siebie samego…
Robert Słonka: Powiem szczerze, że o moich wierszach prawie nigdy nie rozmawiałem. Zawsze pisane były do szuflady i dopiero, gdy stwierdziłem, że tworzą dla mnie skończoną całość, zdecydowałem się na ich uporządkowanie i opracowanie w takiej formie w jakiej miałeś okazję je czytać. Wydaje mi się, że one wymagają komentarza i obawiam się, że samo dołączenie ich do „Ingrid Baley” nie dałoby efektu jakiego bym oczekiwał czyli właściwego ich odczytania. One są zapisem mojego dojrzewania – jeśli spojrzeć na datę pierwszych zapisów, to kreślone są przez nastolatka, ostatnie z nich zapisał trzydziestoparoletni facet. W tych wierszach jest odbicie mojego zmagania się chyba z całym światem, pewna Osoba powiedziała o nich „to jest twoje Westerplatte” i jest to najtrafniejsze określenie. Doświadczenia religijne, miłosne, zadawane pytania, szukanie właściwych dla siebie dróg tworzą rzeczywiście dosyć zagmatwaną i zawiłą perspektywę - one są jak Myopia. Rzeczywiście są mocne, wydawać by się mogło, że nawet autodestrukcyjne, lecz wyrzucenie z siebie tych pytań działało na mnie zawsze oczyszczająco. Natomiast jest jedna charakterystyczna rzecz: gdy uznałem tomik za ukończony, gdy niejako doszedłem do momentu ustalenia siebie – wtedy zaczęła powstawać Zatoka Ingrid.
Jacek Walewski: W swoich lirykach piszesz sporo o Bogu. Kim – lub czym – jest dla ciebie Bóg? W twoich tekstach ukazujesz go czasami jako istotę, która może i stworzyła ludzkość, ale w ogóle się nią nie interesuję. W niektórych momentach zauważyć można także bardziej ateistyczną postawę…
Robert Słonka: Bóg zawsze towarzyszył mi jako zagadnienie niezwykle ważne. Jako dziecko bardzo ufnie podchodziłem do zagadnień jego istnienia i czuwania nad losami ludzkimi. Później zmagałem się z tak zwanym problemem „milczenia boga”, by wreszcie, gdy zacząłem na dobre parać się na studiach filozofią, rozpatrywałem te zagadnienia w kategoriach wartości, będąc (czego nie ukrywam) pod dużym wpływem filozofii Fryderyka Nietzschego. Najważniejsze jest to, że wytłumaczyłem sobie po swojemu „boskość” - odnalazłem ją w relacjach między ludźmi, a nie w rozważaniach na temat istnienia, bądź też nieistnienia istoty wyższej. Fundamentalne ludzkie pytanie „W co wierzysz?” ma wymiar dla mnie bardzo szeroki, znaczy tyle co: jakimi wartościami się kierujesz, według czego postępujesz, co jest, a co nie jest ważne? I tego typu pytania są rozstrzygane na poziomie relacji ludzkich – tam jest bóg lub go nie ma. U mnie przybrało to wymiar relacji Kobiety i Mężczyzny i zabarwione jest wprost duchowo-seksualną więzią.
Jacek Walewski: Która z form twojej działalności jest dla ciebie bardziej intymna – muzyka czy poezja?
Robert Słonka: Zdecydowanie poezja. Ta forma sztuki jest dla mnie niezwykle intymna, ukazuje wprost wrażliwość danego człowieka. Jest dla mnie spotkaniem świata mitu, religii, filozofii, a jednocześnie czegoś bardzo bliskiego – codzienności, w której to wszystko się wydarza. Poezja ma przewagę nad innymi formami wypowiedzi, gdyż jej językiem można nazwać rzeczy, które nie mają nazw, rządzi się swoją nielogiczną logiką, która pozwala najpełniej wyrazić się człowiekowi. Przykładowe sformułowanie „odkopałem swą młodość”, wyrażające powrót myślowy do lat dzieciństwa, choć wewnętrznie sprzeczne, jest rozumiane doskonale przez wszystkich – uważam, że język poezji najlepiej dotyka naszych ludzkich tajemnic.
Jacek Walewski: Ze wszystkiego co mówisz dochodzę do wniosku, że nagrałeś swój najbardziej osobisty, wręcz ekshibicjonistyczny materiał.
Robert Słonka: „Ingrid Baley” jest bardzo osobistym materiałem. Komponując go miałem czasem wrażenie pewnej muzycznej naiwności, ale dokładnie o to chodziło. Na myśl przychodzi mi porównanie z literaturą - to tak jak czytanie w wieku dorosłym „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren. Zresztą ta książka pasuje klimatycznie i „ideowo” (!) do tej muzyki – jest pełna dobroci, wrażliwości, codzienności, wkomponowania Człowieka w porządek Natury. Myślę, że w sztuce to wlanie uznawane jest za prawdę, gdy twórca odkrywa w swym dokonaniu siebie, gdy „jest” swoim dziełem sztuki. Na pewno na tyle na ile potrafiłem pokazałem swoją wrażliwość w „Ingrid Baley” i w tym sensie jest to materiał ekshibicjonistyczny.
Jacek Walewski: Myślę, że przynajmniej częściowo wyczerpaliśmy już temat. Czy chciałbyś coś przekazać naszym czytelnikom?
Robert Słonka: Bardzo dziękuję za możliwość przybliżenia okoliczności powstania oraz zamysłu Zatoki Ingrid – życzę, aby każdy mógł odkryć to miejsce, gdzie jest sobą i rzeczywistość dookoła odczuwa jako swoje spełnienie.
koniec
« 1 2
8 lutego 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jazz cały czas mnie kształtuje
Marcin Hałat

13 X 2021

Ze skrzypkiem jazzowym i klasycznym rozmawia Sebastian Chosiński.

więcej »

Nie przegap: Październik 2019
Esensja

31 X 2019

Oto co zrecenzowaliśmy w październiku – jeśli coś ciekawego wam umknęło to akurat zdążycie nadrobić w weekend.

więcej »

Emocje są dla mnie w muzyce najważniejsze
Piotr Schmidt

19 VII 2018

Rok po nagraniu doskonałej płyty „Dark Morning” i na niespełna dwa miesiące przed publikacją – wypełnionego gwiazdami – albumu „Saxesful” postanowiliśmy dowiedzieć się od twórcy obu płyt, trębacza Piotra Schmidta, jak rozpoczęła się jego przygoda z jazzem, co dała mu współpraca z pianistą Wojciechem Niedzielą oraz czy jako pedagog widzi w swoim otoczeniu młodych artystów, którzy w przyszłości mogą wpłynąć na oblicze polskiego jazzu…

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Przewrotni i nieschematyczni
— Robert Słonka

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.