Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Drapieżnik›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułDrapieżnik
OpisFanfik gwiezdnowojenny z cyklu o Darth Beyre (m. i. „Szczeniaki”, „Przed burzą”, „Obława”), rozgrywający się około trzy lata po „Zemście Sithów”.
Gatunekfanfiction

Gwiezdne wojny: Drapieżnik

« 1 2
Facet był dziwny. Ale równocześnie bardzo przystojny, a jego emanacja Mocy intrygująca, elektryzująca. Z kimś jej się kojarzył, ale nie mogła sobie uświadomić z kim. Ten chłód, a pod nim coś, co budziło niepokój.
– Mogłaś podać mi jakiś powód, dla którego zajmujesz się rzeczami, do których kobiety nie zostały stworzone.
– Masz szalenie konserwatywne poglądy. Należysz do jakiejś sekty religijnej? Czy to kwestia narodowej tradycji twojej planety?
– To kwestia szacunku dla kobiet… Powiedz mi, jak masz na imię, chcę móc się do ciebie swobodniej zwracać.
– Już ci tłumaczyłam: to wymaga bliskiej zażyłości. Nie jestem z tobą w bliskiej zażyłości.
– To może poznajmy się lepiej? Moglibyśmy spędzić razem wieczór. Kolacja…
– Nie udawaj, że chodzi ci o jedzenie – pokręciła głową, uśmiechając się kpiąco. – Mógłbyś wymyślić jakiś bardziej oryginalny tekst.
– Skoro już jesteś z natury taka obcesowa – w spojrzeniu mężczyzny było coś, co sprawiło, że nie zabrzmiało to jak żart – to niech ci będzie: kolacja miała być… potem.
Ciemna Strona? Przecież to tylko zwykły człowiek.
– No, nie unoś się tak – parsknęła.
– Wcale się nie unoszę. Możesz zdjąć rękawice?
Jesteś ciężko pokręcony, Takhi. Ale skoro cię to bawi.
Zdjęła rękawice, a mężczyzna ujął jej dłonie i przyjrzał się im.
– Są drobne, delikatne, podobają mi się. I masz taką niewinną, subtelną urodę, chyba sama wiesz, jak wyglądasz, jeszcze z tymi jasnymi włosami. Nie nosisz się wyzywająco, jak niektóre. Zabiłaś kiedyś człowieka?
– Nawet kilku. Ludzi, nieludzi. Jestem łowcą nagród!
– I chcesz nim pozostać?
– Ależ z ciebie fanatyk! – nie mogła już powstrzymać śmiechu. – Masz zamiar mnie tu nawracać czy coś w tym stylu?
– Nie, widzę, że masz własne poglądy na życie. Nie da się zmienić kogoś, kto tego nie chce.
– O, świetnie, że zauważyłeś!
– Ale zawsze trzeba się upewnić.
– Upewniłeś się już?
– Tak. To pójdziemy na tę… kolację?
Podniósł jej dłoń do ust i myślała, że pocałuje, ale on ugryzł ją delikatnie w kostki palców.
– Możemy pójść.
Kazała dolać sobie kolejną porcję alkoholu i wypiła go duszkiem. Nareszcie poczuła rozpływające się po ciele ciepło.
• • •
Lekko oszołomiona szła z Takhim przez parną noc. Przygryzła usta i jeszcze raz zmierzyła go wzrokiem.
Podobasz mi się. Cholernie mi się podobasz.
Kiedy wynajmował pokój w hotelu, porządnym, ale na szczęście jednym z tych, w których nikt nie pyta o dokumenty, pomyślała, że w zasadzie może sobie wyrobić papiery na nazwisko Windu. Kartę łowcy na przykład. Może się przyda, zresztą niekoniecznie w tak niepoważnych okolicznościach.
Potem, gdy już wjechali windą na jedno z ostatnich pięter budynku i zasunęli za sobą drzwi pokoju, konstruktywne rozważania szybko wyparowały Beyre z głowy. Mężczyzna oparł ją o ścianę i zaczął całować. Równocześnie chwycił mocno za nadgarstki. Poddała mu się, czując, jak uginają się pod nią kolana.
Kręciło jej się w głowie, trochę od alkoholu, trochę z przyjemności, a trochę od pulsowania Ciemnej Strony.
Niebezpieczny sukinsyn. Ładna zdobycz.
Nie zdjął jej jeszcze nawet płaszcza, zwolnił uchwyt na nadgarstku i przejechał opuszkiem palca po linii szczęki i szyi, tam, gdzie przebiega tętnica.
– Jesteś taka… angeliczna – szepnął.
Schylił się, żeby ją znów pocałować, i wtedy Ciemna Strona eksplodowała jej w głowie z siłą supernowej. Beyre wytrzeźwiała w ułamku sekundy. Kątem oka złowiła błysk metalu w jego prawej dłoni. Odepchnęła mężczyznę od siebie, kopnięciem podcięła mu nogi, a kiedy upadł, wyrwała mu trzymany w ręku przedmiot.
Igłę. Jednorazowy dozownik do zastrzyku.
Reagując całkowicie instynktownie, przygniotła mu kolanem dłoń, którą sięgał już po coś do kieszeni kurtki, szarpnęła rękaw i mimo jego rozpaczliwych wysiłków, żeby do tego nie dopuścić, wbiła igłę w przedramię.
Uderzyła ją fala oślepiającego strachu, pierwsze uczucie Takhiego, które udało jej się jednoznacznie odczytać. Przez chwilę szarpał się jeszcze, próbując ją z siebie zrzucić, aż nagle, po przerażająco krótkim czasie, znieruchomiał całkowicie. Tylko jego oczy żyły, wpatrując się w Beyre rozszerzonymi z paniki źrenicami.
Odskoczyła od niego, przysiadając czujnie na piętach na puszystym dywanie, zwarta, gotowa do walki. Dopiero teraz poczuła uderzenie adrenaliny.
Już wiedziała, z kim jej się kojarzyła cały czas aura Takhiego. Z ostatnią osobą, która przyszłaby jej do głowy, a już na pewno ostatnią, o której pomyślałaby w kontekście erotycznym. Z Lordem Sidiousem…
Ten nienaturalny chłód. Brak emocji.
Przyjrzała się nożowi, który w czasie szamotaniny wypadł mężczyźnie z kieszeni. To był… chirurgiczny skalpel. Starego typu, nie laserowy, ale stalowy, jakich już praktycznie nie używano, chyba że w jakichś zupełnie zapadłych rejonach Galaktyki.
„Kolacja miała być… potem.”
Poczuła, że żołądek podjeżdża jej do gardła.
Pieprzony psychopata…
Sparaliżowany mężczyzna cały czas wpatrywał się w nią ciemnymi oczami. Uświadomiła sobie z obrzydzeniem, jak bardzo jej się podobał, jak było jej z nim przez tę chwilę przyjemnie.
Lekko rozprostowała palce dłoni w czarnej rękawicy. Czuła, jak całe tamto podniecenie zamienia się teraz w czystą, skondensowaną Ciemną Stronę.
Podniosła rękę tak, żeby ofiara mogła ją widzieć.
– Źle trafiłeś. Powiem więcej, gorzej trafić nie mogłeś – wysyczała.
Powoli, smakując to uczucie i rozkoszując się nim, zacisnęła pięść. A potem na chwilę zwolniła uścisk, żeby mężczyzna miał okazję zrozumieć, co się z nim dzieje, i że to nie wstrzyknięty lek zaczyna paraliżować mu mięśnie używane do oddychania.
– Tak, kochanie, to jest to, co myślisz. To ja ci tak robię – uśmiechnęła się, mrużąc oczy. – Podoba ci się?
Tym razem nie mogła się już powstrzymać, chciała, żeby umarł i rozprostowała palce dopiero, kiedy była całkowicie pewna, że osiągnęła swój cel.
Wtedy wstała i bezszelestnie wymknęła się z pokoju, zasuwając za sobą drzwi. Zjechała windą na parter i bez pośpiechu przeszła przez główny hall na ulicę, a potem dalej, w dół, w stronę centrum.
Dopiero kiedy przecinała ciemny park, idąc na skróty do portu, nagle nie mogła zrobić ani kroku dalej. Usiadła tam, gdzie stała, na chodniku pod baldachimem tropikalnego drzewa.
Złapała się na tym, że odruchowo wyciera rękawicę o spodnie.
A w głowie brzmiało jej wspomnienie rozmowy. Kontur postaci w czarnym kapturze na tle okna z widokiem na nocne, rozświetlone miasto i spokojny głos płynący z mroku.
„Kiedyś się odważysz, moja mała padawanko. Zobaczysz, jaka to rozkosz. Nic nie da się z tym porównać.”
Czuła napływającą falę mdłości.
XI 2008
koniec
« 1 2
17 grudnia 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.