Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ida Żmiejewska
‹Stokrotki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorIda Żmiejewska
TytułStokrotki
OpisSpecjalistka od zasobów ludzkich, doradczyni zawodowa, długoletnia rezydentka Forum Literackiego Mirriel, autorka „Morderstwa w Widmo Ekspresie” (Esensja, marzec 2011), Warszawianka, wiedźma, kocia własność oraz żona.
Gatunekgroza / horror, humor / satyra

Stokrotki

1 2 3 6 »
W celu dokonania wizji lokalnej udali się na cmentarz we czwórkę: Eryk, Daisy oraz jej rodzice. Wład – co prawda z ogromnym trudem – w końcu przyjął do wiadomości, że jego obecność na grobie poprzedniego męża niedoszłej żony może być pewnym nietaktem: nawet dozgonna przyjaźń nie wytrzymałaby takiej próby.

Ida Żmiejewska

Stokrotki

W celu dokonania wizji lokalnej udali się na cmentarz we czwórkę: Eryk, Daisy oraz jej rodzice. Wład – co prawda z ogromnym trudem – w końcu przyjął do wiadomości, że jego obecność na grobie poprzedniego męża niedoszłej żony może być pewnym nietaktem: nawet dozgonna przyjaźń nie wytrzymałaby takiej próby.

Ida Żmiejewska
‹Stokrotki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorIda Żmiejewska
TytułStokrotki
OpisSpecjalistka od zasobów ludzkich, doradczyni zawodowa, długoletnia rezydentka Forum Literackiego Mirriel, autorka „Morderstwa w Widmo Ekspresie” (Esensja, marzec 2011), Warszawianka, wiedźma, kocia własność oraz żona.
Gatunekgroza / horror, humor / satyra
1.
Blask księżyca z trudem przenikał przez zakurzone witrażowe okna transylwańskiego pałacu ślubów. Płomyki świec drgały niespokojnie w podmuchach mroźnego wiatru wciskającego się do komnaty wszystkimi szparami i kolejno gasły w smugach gryzącego dymu. Cienie nietoperzy tańczyły na ścianach przy dźwiękach tęsknego zawodzenia wilkołaków, a osiadłe na wieży sowy i puchacze pohukiwały złowrogo, rozrywając na strzępy coś niezwykle pierzastego: białe pióra szybowały między gotyckimi łukami, a następnie łagodnie opadały na posadzkę.
W nadgryzionych przez korniki dębowych ławkach zasiadł cały kwiat wampirzej Europy. Uroczystość zaślubin księcia Włada Transylwańskiego z młodą Daisy Hyde właśnie się rozpoczęła.
Na wysłanym aksamitem podwyższeniu, obok obwieszonego złotem urzędnika stanu cywilnego, stał pan młody. Wysoki, czarnowłosy, o chmurnym spojrzeniu. Oczywiście, jak nakazywała tradycja, towarzyszył mu drużba. Nieco niższy, nieco brzydszy i na pierwszy rzut oka zdecydowanie mniej niebezpieczny.
Niosący się echem po wnętrzu dźwięk organów przywodził na myśl pomruki nadciągającej burzy. Oczy wszystkich obecnych odruchowo kierowały się w stronę zabytkowego instrumentu, na którym dyżurny upiór – do złudzenia przypominający stare portrety Jana Sebastiana Bacha – wygrywał fugę tak zapamiętale, że z klawiszy leciały iskry.
A kiedy już przebrzmiała ostatnia nuta wspaniałego muzycznego popisu, kute wrota pałacu otworzyły się z hukiem i w progu stanęła panna młoda, otulona koronkowym welonem oraz księżycową poświatą. Nie można było oderwać wzroku od jej srebrzystej sukni, rozpuszczonych rudych włosów, eleganckiego wianka z kalii oraz najmodniejszego w tym sezonie makijażu w stylu zombie.
Dziewczyna wiedziona przez ojca kroczyła po posadzce wyłożonej kirem z lekkością pozaziemskiej istoty. Wreszcie oboje pokonali strome schody wiodące na podwyższenie. Wyraźnie wzruszony stary wampir ucałował córkę i uścisnął dłoń przyszłego zięcia, a potem dostojnym krokiem zszedł z podestu i zajął miejsce w pierwszym rzędzie, tuż obok swojej imponującej małżonki. Narzeczeni podali sobie ręce.
– Zebraliśmy się, aby połączyć pętami małżeńskimi tego wampira i tę wampirzycę – oświadczył urzędnik grobowym tonem, a wśród gości rozległy się szlochy i głośne westchnienia. Matki państwa młodych jak na komendę wyciągnęły chusteczki.
Wreszcie, kiedy Wład i Daisy w natchnieniu wyrecytowali słowa przysięgi i wymienili obrączki, wszyscy zebrani taktownie umilkli i zamarli w oczekiwaniu.
Trwali tak dziesięć sekund.
Dwadzieścia.
Trzydzieści.
Kiedy jednak minęła minuta i nadal nic się nie wydarzyło, skonsternowany urzędnik rozejrzał się niespokojnie dookoła. Nowożeńcy zrobili to samo. Pani Hyde zerwała się ze swojego miejsca i wbiła pełne wyrzutu spojrzenie w zamknięte na głucho odrzwia.
Napięcie rosło z każdą chwilą, ale w sali ślubów wciąż panowała nieznośna cisza, przerywana tylko zwykłymi odgłosami magicznej przyrody.
2.
Kilkanaście minut później w kancelarii na tyłach urzędu rozpętało się prawdziwe piekło. Wściekły jak stado czortów książę Wład nie przebierał w słowach, odsądzając od czci i wiary zarówno narzeczoną, jak i całą jej rodzinę. Roztrzęsiona Daisy nie mogła powstrzymać łez, pan Hyde na wszelkie sposoby próbował łagodzić sytuację, a jego żona porozumiewała się z kimś telepatycznie.
Eryk Potocki, pełniący zaszczytny obowiązek drużby pana młodego, ciężko oparł się o ścianę i odpędzając nogą zabłąkanego szczura, który zaplątał mu się w nogawkę, spokojnie obserwował rozgrywające się przed jego oczami przedstawienie. Szczerze mówiąc, mało z tego rozumiał, gdyż towarzystwo nie było uprzejme kłócić się w żadnym z cywilizowanych języków, a on nigdy nie przykładał się do nauki transylwańskiego.
Rzecz jasna i tak nie zamierzał zabierać głosu, gdyż wieloletnie doświadczenie nauczyło go, że mieszanie się w rodzinne spory wampirów zawsze kończy się bardzo źle. Oczywiście dla mieszającego. Najbardziej jednak irytował go fakt, że nie ma pojęcia, co tak naprawdę zaszło w komnacie ślubnej i czemu Wład zażądał jego obecności w tym – bądź co bądź – familijnym gronie.
Wreszcie pan młody nieco się uspokoił. Przestał wrzeszczeć na nieszczęsnych Hyde`ów, sapnął, przeczesał palcami gęste loki i przypomniał sobie o istnieniu świadka. Najpierw wbił w Eryka świdrujące spojrzenie, a potem oświadczył po angielsku tonem nieznoszącym sprzeciwu:
– Wyjaśnij tę sytuację! Już!
Cóż, skoro Wład rozkazywał, to jego kolega rzeczywiście musiał. Tym bardziej że podczas wspólnego przeszkolenia wojskowego naocznie poznał biegłość księcia w rzucaniu do celu osikowymi kołkami.
– W takim razie zacznijmy od początku – Potocki stłumił westchnienie i bez protestów wszedł w rolę. W sumie zawsze lubił przesłuchiwać. – Co tu zaszło?
– A kto to właściwie jest? – zainteresowała się natychmiast matka panny młodej. Przybysz z Europy Wschodniej najwyraźniej nie wzbudził jej zaufania, bo wpatrywała się w niego ze szczerą niechęcią. Eryk nie odpowiedział, tylko nerwowo wciągnął powietrze: od czasu, kiedy w dzieciństwie wujenka Anastazja przyłapała go na podkradaniu zimowych zapasów osocza, żywił ogromny respekt dla dorodnych matron z ciężką ręką. Pani Hyde wyglądała zaś na osobę, która nie ma zwyczaju patyczkować się z przeciwnikiem.
– Jakbyś jeszcze nie zauważyła, mother, to właśnie mój drużba – warknął Wład. Złość najwyraźniej wcale mu nie przeszła.
– To akurat wiem – odparła z godnością teściowa i splotła ramiona na wydatnym biuście. – Ale dlaczego ON próbuje nam rozkazywać?!
– Bo ja tak chcę! – oświecił ją natychmiast zięć.
– Dobrze, ale w czym tkwi problem? – Detektyw spróbował załagodzić sytuację, która znowu zaczynała wymykać mu się spod kontroli.
– Ślub jest nieważny – oświadczył ponuro książę i spojrzał na milczącą narzeczoną w taki sposób, że ta skuliła się i znowu podniosła chusteczkę do oczu.
– Dlaczego? – Potocki musiał ze wstydem przyznać, że nie ma bladego pojęcia także o lokalnych obrzędach.
– Drogi panie. – Ojciec panny młodej postanowił wreszcie się nad nim zlitować. – Nasza córka, aby móc poślubić miłość swego życia – tu pan Hyde spojrzał znacząco na księcia – musiała zamordować poprzedniego męża.
– Rufus był moim przyjacielem – uzupełnił niedoszły żonkoś nieco spokojniej niż do tej pory.
Eryk przez chwilę zastanawiał się, które miejsce on sam zajmuje w rankingu kumpli Włada. Z pospiesznych obliczeń wyszło mu, że raczej dość wysokie. Na szczęście od zawsze podobały się im zupełnie różne kobiety.
– Tak nakazuje tradycja – wychlipała wreszcie panna młoda. Makijaż spływał z jej twarzy wraz z potokiem łez i wampir musiał przyznać, że z każdą chwilą robiła się ładniejsza. Przekonanie o różnicy gustów zaczynało w nim niebezpiecznie słabnąć.
– Zabiła go więc – kontynuował z prawdziwie wyspiarską flegmą pan Hyde, w roztargnieniu drapiąc się po łysinie. – Posiała na nim odpowiednie ziele i takie tam. Dziś w trakcie ceremonii urząd powinien był się zapaść pod ziemię, a zmarły mąż pojawić z bukietem i pretensjami. A tymczasem ani go widu, ani słychu.
– Skoro zamek miał się dziś zawalić, to jak kolejne pary brałyby ślub? – Eryk nie mógł się powstrzymać, aby nie zbadać praktycznej strony zagadnienia.
– Urząd ma specjalną zapadkę – wyjaśnił Wład, zerkając na kumpla z politowaniem.
– Aha – przyjął do wiadomości usatysfakcjonowany Potocki, a potem zwrócił się do panny młodej. – Na pewno go pani zabiła?
– Za kogo pan mnie ma! – oburzyła się Daisy. – Czy ja dopiero drugi raz wychodzę za mąż?! Wsadziłam mu kołek między żebra. Fachowo! Jak mnie uczyła mamusia!
Pani Hyde spojrzała na swoją latorośl z nieukrywaną dumą. Musiała mieć poczucie dobrze spełnionego rodzicielskiego obowiązku.
– Jak Rufus mógł nam narobić takiego wstydu? – wysapał tymczasem jej małżonek.
– Wydaliśmy majątek na wesele… – Matka panny młodej zmarszczyła czoło. Chyba czyniła w głowie jakieś skomplikowane obliczenia. – Ale ja mu nigdy nie ufałam. Pamiętasz, co powiedziałam, kiedy go pierwszy raz przyprowadziłaś?
– Ależ mamo… – Daisy desperacko próbowała przerwać słowotok starszej damy. Bez powodzenia.
– Powiedziałam, że z oczu mu patrzy pijak, łobuz, socjopata i obibok!
1 2 3 6 »

Komentarze

08 XI 2011   19:27:20

Biedny Eryk. :) Ciekawe, jak sobie poradzi...

09 XI 2011   08:21:45

Całość cuuuudna :D
A Eryk zaiste nieszczęsny.

09 XI 2011   11:32:47

Przekleństwa używane przez wampiry są fajnie pomyślane. "Niech to Drakula wyssie" - hi hi!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Kształt duszy
Tomasz Jarząb

16 XII 2023

Upubliczniasz dostęp do swoich myśli i ludzie odnajdują w tobie własne odbicie. Nie możesz kłamać, oszukiwać. Jesteś tylko tym, czym jesteś, obrany z pozorów i kurtuazyjnych zasłon, które jedynie przysłaniają twoją zwyczajność. Rzeka to widzi i podziwia. A ty podziwiasz siebie za to, że odważyłeś się pokazać komuś prawdziwe ja. Że stałeś się przez to kimś niezwykłym.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Gucio
— Ida Żmiejewska

Morderstwo w Widmo Ekspresie
— Ida Żmiejewska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.