Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Grzegorz Wiśniewski
‹Obca Opowieść Wigilijna›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorGrzegorz Wiśniewski
TytułObca Opowieść Wigilijna
Opis„Obca Opowieść Wigilijna” to trzeci z cyklu świątecznych tekstów Grega Wiśniewskiego. Tym razem niespodziewany atak Świąt czeka załogę statku „Baron Wrangl”.
Gatunekhumor / satyra, SF

Obca opowieść wigilijna

Grzegorz Wiśniewski
« 1 2 3 »

Grzegorz Wiśniewski

Obca opowieść wigilijna

– Czy kiedy mnie nie było obniżył się drastycznie poziom inteligencji? – Powtórka najeżyła się. – To nie było coś co kiedykolwiek doręczaliśmy. To był jakiś zupełnie nowy prezent.
– Tak więc odkryłaś coś czego nie udało się znaleźć pod żadną z trzystu narodowych wersji choinki – odezwała się znów ruda jędza. Przekartkowała notatki i zaciągnęła się papierosem. – Prezent, który nie potrzebuje nosiciela, sam się przemieszcza i sam rozpakowuje – tak powiedziałaś. I wzbudza skoncentrowaną, absolutnie niemoralną radość, która samym swoim istnieniem godzi w zdrowe, prawe i moralnie zjednoczone społeczeństwo.
– Tak, dokładnie tak! – śnieżynka złożyła dłonie, jak do modlitwy. – Słuchajcie, wiem jak to wygląda, ale te prezenty naprawdę istnieją…
WAN Leon miał dość.
– To chyba byłoby wszystko.
– Posłuchajcie, Kane… – kontynuowała śnieżynka – jeden z dobrotliwych gnomów. Kane był w piwnicy domku Świętego Mikołaja. Powiedział, że są tam tysiące prezentów. Tysiące.
– To by było wszystko, śnieżynko…
– Do diabła, to wcale nie wszystko! – zerwała się na nogi. – Jeśli choć jeden z tych prezentów dostanie się tutaj, te wszystkie bzdury – chwyciła garść reklamówek z uśmiechniętym Świętym Mikołajem, – będziecie mogli pocałować na do widzenia.
Nie odezwali się. Uśmiechali się tylko jak na reklamówkach.
Zakończył to WAN Leon.
– Śnieżynka Powtórka, numer licencji 14472, nie spełnia wymagań stawianych śnieżynkom. Jej licencja zostaje zawieszona bezterminowo. Tym razem nie zostaną do sądu wniesione żadne zarzuty. Śnieżynka podda się comiesięcznym testom, przeprowadzanym przez technika psychiatrycznego Kompanii. Zebranie uważam za zakończone.
Zbierali się do wyjścia. Do zamyślonej Powtórki podszedł Berek, pracownik kompanii w stopniu dziadka mroza. Miał występować jako jej obrońca, ale jakoś słabo się starał.
– Przepraszam, ale myślę, że to mogło wypaść lepiej…
Zignorowała go. Ruszyła do drzwi i zablokowała przejście.
– WAN Leon, – odezwała się do usiłującego minąć ją prezesa. – dlaczego nie sprawdzisz Dalekiej Północy?
– Bo nie muszę. Ludzie żyją tam od dawna i nigdy nie meldowali o żadnych kłopotach.
– Chwileczkę – jacy ludzie?
– Lapończycy. Hodowcy renów. Nazywamy ich wędrownymi kolonistami.
– Ilu ich jest? Tych Lapończyków?
– Nie wiem. Sześćdziesiąt, siedemdziesiąt rodzin. Przepuści mnie pani?
Przepuściła.
– Rodzin? – powtórzyła z rozpaczą. – O rany…
III.
Szli korytarzem ponurego blokowiska. W kątach walały się stosy śmieci, na ścianach kwitło mrowie grafitti. Wreszcie za zakrętem korytarza dostrzegli właściwe drzwi. Berek spojrzał po sobie, czy jego czerwony kubrak nie jest zanadto wygnieciony. Machinalnie rozczesał niewielką, służbową brodę. Towarzyszący mu ojciec dyrektor zdjął z głowy piuskę o wojskowym kroju i przejechał dłonią po ogolonych do skóry włosach.
Berek nacisnął guzik dzwonka. Drzwi uchyliły się, wyjrzała zza nich zmęczona twarz.
– Cześć, Powtórka – zaczął Berek. – To ojciec dyrektor Gourmand, reprezentuje Niepokalanych Rycerzy Moralności.
Śnieżynka bez słowa zatrzasnęła drzwi.
– Powtórka, musimy pogadać – Berek oparł się o futrynę. – Straciliśmy kontakt z Daleką Północą…
Otworzyła drzwi i wyjrzała zza nich przerażona.
Wpuściła ich. Jej mieszkanie miało rozmiary sporego kontenera. Berek usiadł w kącie, a Gourmand stanął wyprężony pod ścianą. Sutanna w woodland camo gustownie opinała jego obszerne kształty. Powtórka zrobiła im kawę.
– Nie mogę w to uwierzyć – odezwała się do Berka – Najpierw rzucasz mnie na pożarcie, a teraz chcesz, abym się tam wybrała? Nic z tego. To nie mój problem.
– Mogę dokończyć? – zapytał Berek.
– Mogę dostać ciastko? – zapytał Gourmand.
– Nie. Nie ma mowy.
Gourmand skrzywił się.
– Może być bez kremu.
Powtórka wygrzebała coś w lodówce i podała mu. Berek upił kawy.
– Powtórka, byłabyś tam z nami – powiedział Gourmand mlaskając. – Możemy zagwarantować ci moralne bezpieczeństwo.
– Ci Niepokalani Rycerze – przytaknął Berek – to prawdziwi, twardzi hombres. Nie ma moralnego problemu, z którym nie mogliby sobie poradzić. Ojcze dyrektorze, mam rację?
– To prawda – przytaknął Gourmand. Wylizał talerzyk. – Szkolono nas do sytuacji takich jak ta. Mogę coś na ciepło?
– Więc nie potrzebujecie mnie – oświadczyła Powtórka. – Nie jestem rycerzem czystości moralnej.
– Tak, ale nie wiemy dokładnie co tam się stało – Berek rozłożył ręce. – Może to tylko protestacyjna głodówka reniferów. Ale jeżeli nie – chciałbym cię tam mieć jako doradcę. Jak pewnie wiesz, niedługo jest Wigilia – i wszelkie problemy przy tej okazji będą bardzo niemile widziane. Zwłaszcza problemy z prezentami.
– Nie mam na to czasu. Pracuję.
Gourmand sam obsłużył się z lodówki w rogu pomieszczenia. Zamlaskał. Berek upił kawy.
– Tak, słyszałem. Pracujesz w promocji kawy w Geancie.
– Czy to źle?
– Skąd, w porządku – Berek pokiwał głową. – Ale ja mógłbym ci pomóc wrócić do asystowania pod choinką. Kompania zgadza się reaktywować twoją licencję.
– Jeżeli pojadę?
– Jeżeli pojedziesz.
– Gdzie musztarda? – zawanturował się Gourmand zza drzwi lodówki.
– To niesamowita szansa, dziewczyno – Berek spojrzał Powtórce w oczy. – Musisz tylko z niej skorzystać.
Śnieżynka spuściła głowę.
– Nie mogę. Mam jeszcze te testy psychiatryczne…
– Wiem – przytaknął Berek. – Czytałem o nich. Boisz się odebrać paczkę z poczty. Boisz się otworzyć pudełko z butami. Boisz się otworzyć konserwę… ale musisz stawić temu czoło!
Podniosła głos.
– Powiedziałam nie i nie zmienię zdania!
Berek złagodniał.
– Dobrze, już dobrze – pogładził ją po ramieniu. – Gdybyś zmieniła zdanie daj znać.
Ruszył do drzwi. Gourmand podążył za nim, z dłońmi obejmującymi grubą kanapkę z całego bochenka chleba.
– Dzięki za kawę – rzucił na odchodnym pełnymi ustami.
Nawet się za nimi nie obejrzała.
Wieczorem przyśniło jej się, że dostała w prezencie bombonierkę. I że ją otworzyła…
Nad ranem zadzwoniła do Berka i zgodziła się na jego propozycję.
IV.
Podróżowali śnieżnym pojazdem dalekiego zasięgu. Obszernym, dość komfortowym. Z własną malutką choinką zwieńczoną logiem kompanii. Było ich dwanaścioro – moralnie najtwardszych, gniewnych inspektorów przyzwoitości, jakich posiadał cały korpus Niepokalanych Rycerzy, o czym zaświadczyć może poniższa lista:
Ilustracja: Michał Romanowski
Ilustracja: Michał Romanowski
Gourmand
Opona
Czkawek
Żelazna
Walizkez
Drąg
Marlena
Mróz
Willowman
Kruke
Syndisplaja
Dwusklep
W tym towarzystwie Powtórka i Berek pełnili jedynie role pomocniczą. Chociaż nie wiadomo w jakim celu, bo moralni zwycięzcy nigdy żadnej nie potrzebowali.
Dotarli pod domek Świętego Mikołaja zgodnie z planem. Żelazna grzała przez puste białe połacie Dalekiej Północy nie zwalniając nawet na chwilę – najwyżej po to, aby zdrapać foki z gąsienic.
Domek dostrzegli z dużej odległości. Był stosunkowo skromny, drewniany, z ceglanym kominem i grubą warstwą śniegu na dachu. Nie dali się zwieść niewinnemu wyglądowi. Przygotowali się zawczasu, wyjmując z miękko wyłożonych pokrowców najgroźniejszą broń światowego obozu moralności – straszliwe, wielokalibrowe pieczątki moralnej cenzury opartej na prawie naturalnym.
Żelazna z poślizgiem podprowadziła śniegochód pod drzwi domku i jego pasażerowie rozsypali się czujną, rzadką tyralierą naprzeciw wejścia. Powtórka, Berek, Gourmand, Dwusklep i Żelazna pozostali w pojeździe, dzięki cudom nowoczesnej techniki utrzymując łączność z resztą.
Opona gestem kazał wyważyć drzwi. Czkawek poradził sobie z tym w mgnieniu oka, otwierając pozostałym widok na gustownie urządzony pokoik z kominkiem, w którym wesoło trzaskał ogień.
– Wchodzimy – oznajmił Opona.
Weszli. Od razu rzuciła im się w oczy drabina, wstawiona w wycementowaną sztolnię prowadzącą w dół, do jaskiń. Zeszli nią, trafiając do właściwego kompleksu znanego jako domek Świętego Mikołaja.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiedźmińska Opowieść Wigilijna
— Grzegorz Wiśniewski

Tolkienowska opowieść wigilijna
— Grzegorz Wiśniewski

Matriksowa Opowieść Wigilijna
— Grzegorz Wiśniewski

Imperialna Opowieść Wigilijna
— Grzegorz Wiśniewski

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Listopad 2014
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Paweł Micnas, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Chwała ogrodów, błoto i morze
— Michał R. Wiśniewski

Kategoria A
— Michał R. Wiśniewski

Niewielka wojna
— Michał Kubalski

Noel Profesjonał
— Grzegorz Wiśniewski

Tygrys! Tygrys! Tygrys!
— Grzegorz Wiśniewski

Pies, czyli kot
— Grzegorz Wiśniewski

Dobrzy, źli ludzie
— Grzegorz Wiśniewski

Płomień Tiergarten
— Grzegorz Wiśniewski

Mój brat, Kain
— Grzegorz Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.