Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jarosław Księżyk
‹Suicide Blonde›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJarosław Księżyk
TytułSuicide Blonde
OpisJarosław Księżyk – Koziorożec z chińskiego roku świni. Po ojcu – żyjący na co dzień w logicznie uporządkowanym świecie. Po matce – nieustannie ciągnie go w kierunku sztuki. Może godzinami dyskutować o historii, technologii i militariach. Nie ma kota, ale ma żonę, która podziela jego pasje i dopinguje. Lubi ludzi niebanalnych, docenia odwagę i posiadanie własnego zdania. Jako pisarz, najlepiej czuje się w tematyce science-fiction, choć jego teksty uważane są za niedające się zakwalifikować do jednego gatunku. Uważa, że dzięki stosowaniu fantastycznego sztafażu łatwiej pisać o naturze człowieka. Strona autorska: jaroslawksiezyk.pl.
Gatuneksensacja

Suicide Blonde

« 1 5 6 7

Jarosław Księżyk

Suicide Blonde

Pamiętała. Choć widziała go tylko raz w życiu. Był sanitariuszem z karetki, wyciągającym ją z wanny po próbie samobójczej. To jego posępną twarz miała przed oczami co noc.
– Oczywiście. Zostaw Patricka. To sprawa między nami – powiedziała grobowym głosem.
– Z przyjemnością.
Podduszony Patrick osunął się na ziemię i zemdlał.
– Jestem tutaj, Michaelu. Tak jak chciałeś. Czekam na koniec tej gry.
Brodacz wyszczerzył białe zęby. Patrzył na nią jak na upolowaną, bezbronną zdobycz, którą można się zabawić bez konsekwencji.
– Nic nie mówisz… – Widząc pewność siebie napastnika, zupełnie naturalnym ruchem podniosła torebkę z ziemi. Była urodzoną aktorką. – Mam się domyśleć, o co chodzi? Chciałeś żebym zwariowała? A może po prostu liczyłeś, że sobie poruchasz?
– Tak dobrze znasz śmierć. Tak pięknie ją opisujesz – odrzekł natchnionym tonem.
– Dalej nic nie rozumiem. – Pokręciła głową i włożyła ręce, jedną do kieszeni, drugą do dużej komory torebki.
– Chciałem, żebyś poznała, jakie jest umieranie.
– Trzeba było mnie zostawić w spokoju. Prędzej czy później skończyłabym ze sobą. – Smukłe palce szukały pośród szpargałów ostatniej deski ratunku. Miała mało czasu. Jeszcze minutę, góra dwie. Aż pozorne opanowanie przeciwnika ustąpi miejsca żądzy. Co do tej ostatniej nie miała wątpliwości. Widziała zbyt wiele zbrodni.
– Ale wtedy ja bym tego nie widział. No i nie byłoby tych wszystkich pięknych seansów. – Wzruszył ramionami i postąpił krok naprzód.
– To cię jara? Śmierć? Tak? – rzuciła odskakując do tyłu. Palce wymacały grzebień, pustą butelkę, szminkę. Dalej nic.
Michael podrapał się po brodzie.
– Wiesz jak to jest? Jak ciągle widzisz trupy? Szczególnie samobójców. Nieustannie wezwania do samobójców. Wyciągasz takich z wanny, bez życia i zastanawiasz się, jak do tego doszło. Po co oni to robią? Co myślą?
Coraz bardziej podnosił głos. Jeszcze chwila, a rzuci się na nią.
– Ty przeżyłaś i mogłaś mi to wszystko opowiedzieć.
– Zrobiłeś ze mnie swoją marionetkę.
– Nie mów tak! – huknął. – Tobie też się podobało. Mozolne odkrywanie zbrodni, taplanie się w bagnie smutku, depresji i nieszczęścia. Kochasz to!
Zbliżał się z każdą sekundą. Dzieliły ich nie więcej jak dwa metry. Cofając się, wpadła na ścianę. Nie miała gdzie uciekać.
– Nie masz racji, Michael! Jesteś pieprzonym zboczeńcem. Kochasz śmierć i chciałeś na własne oczy zobaczyć jak ktoś umiera. I wiesz co? – Poczuła chłód metalu w dłoni.
– Co, moja Suicide Blonde?
– Zobaczysz ją.
Była szybsza. Minimalnie szybsza niż jego długie, niedźwiedzie ręce. Stanowczym ruchem wyciągnęła z torebki rewolwer i bez zawahania wystrzeliła. Tak jak jeszcze kilka minut wcześniej, podczas seansu.
Na twarzy brodacza ukazał się grymas zdziwienia, ustępujący przerażeniu. Michael, sanitariusz, padł bez życia na ziemię.
• • •
Patrick jak zawsze nacisnął klamkę i pchnął drzwi, które jednak nie poddały się.
– Zacięte czy jak? – pomyślał.
Po chwili usłyszał odgłos przekręcanego klucza. Elizabeth, ubrana w jasną, długą spódnicę i przewiewną bluzkę, wpuściła go i wróciła na fotel, do książki. Poranne słońce wpadało przez otwarte okna i oświetlało całkiem przestronny pokój kawalerki. Jakimś cudem zniknęły zbędne meble i stare szpargały. Pozbyła się nawet archaicznego aparatu.
– Ścięłaś włosy – zauważył sucho, patrząc na krótką blond szczecinę na głowie Elizabeth.
– Tak. Denerwowały mnie już. I to ciągłe układanie. Co chcesz?
– Chciałem pogadać. Nie mieliśmy okazji… zaraz po.
– A o czym tu rozmawiać? Jesteśmy kwita. Uratowałeś mi życie. Ja tobie. – Nie odrywała wzroku od tekstu.
– Martwię się o ciebie. Że sobie coś zrobisz… wiesz.
– Patrick – spojrzała na niego. – Ze mną wszystko ok. Umierania mam dość na najbliższe parędziesiąt lat. Mam furę pomysłów na życie. Nie musisz już o mnie dbać, pomagać mi i się zamartwiać.
– Ale kiedy ja chcę.
– A ja nie chcę. Zajmij się swoim życiem, a nie sąsiadką wariatką.
Stał tam, metr od drzwi, nie chcąc zawrócić, ale też nie mając gdzie iść. Zwiesił głowę i zaczął cicho:
– Tylko że ja cię…
– Nie! Nie waż się kończyć – warknęła. – Jeśli tak bardzo chcesz, to możemy spróbować. Nic nie obiecuję, ale jedno jest pewne, nie będzie już tak jak kiedyś. Zamykam drzwi, nie będziesz tu ani sprzątał, ani podrzucał jedzenia. Jak chcesz, możesz mnie zaprosić na kolację.
– To co, u mnie o siódmej? – rozpromienił się.
– A nie gdzieś na mieście? – powiedziała z zawodem w głosie. – Chociaż, wiesz co… ja chyba nigdy u ciebie nie byłam! Niech będzie. A teraz idź, bo stracę wątek. – Ponownie wlepiła wzrok w tekst.
koniec
« 1 5 6 7
6 lutego 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Punkt przywracania
— Jarosław Księżyk

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.