Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena „Majik Czar” Czarnecka, Piotr Zawada
‹Tuaranga›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena „Majik Czar” Czarnecka, Piotr Zawada
TytułTuaranga
OpisMagdalena „Majik Czar” Czarnecka: Pierwszy raz zaobserwowane latem 1987 roku. Obszar występowania na terenie Polski: Lubelszczyzna i Śląsk, ale migruje też na Półwysep Apeniński. Żeruje na literaturze fantastycznej i kryminałach noir. Preferowany habitat: bagna. Przyjazne gatunki: kot domowy i żagnica zielona.
Piotr Zawada: Choć nad pisanie historii właściwych przedkłada tworzenie map i postaci, to jednak sporadycznie kończy też krótkie teksty. Ma również wielką frajdę z tłumaczenia opowiadań do NF.
Gatunekfantasy

Tuaranga

Piotr Zawada, Magdalena „Majik Czar” Czarnecka
1 2 3 6 »
Ostrzeżenie: opowiadanie tylko dla czytelników dorosłych!

Piotr Zawada, Magdalena „Majik Czar” Czarnecka

Tuaranga

Ostrzeżenie: opowiadanie tylko dla czytelników dorosłych!

Magdalena „Majik Czar” Czarnecka, Piotr Zawada
‹Tuaranga›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena „Majik Czar” Czarnecka, Piotr Zawada
TytułTuaranga
OpisMagdalena „Majik Czar” Czarnecka: Pierwszy raz zaobserwowane latem 1987 roku. Obszar występowania na terenie Polski: Lubelszczyzna i Śląsk, ale migruje też na Półwysep Apeniński. Żeruje na literaturze fantastycznej i kryminałach noir. Preferowany habitat: bagna. Przyjazne gatunki: kot domowy i żagnica zielona.
Piotr Zawada: Choć nad pisanie historii właściwych przedkłada tworzenie map i postaci, to jednak sporadycznie kończy też krótkie teksty. Ma również wielką frajdę z tłumaczenia opowiadań do NF.
Gatunekfantasy
Anhun klęka pomiędzy rozchylonymi udami mężczyzny.
Gdy przybyli, wydawali się niemal bezbronni i zagubieni.
Jest jej znacznie łatwiej, od kiedy nauczyła się nie istnieć na tę krótką chwilę.
Poruszali się dziwnymi pojazdami, które huczały niczym górski wodospad.
Być może do wszystkiego można się przyzwyczaić.
A co najgorsze – byli podobni do ludu Anhun. Niepokojąco podobni. Wykrzywione odbicie we wzburzonym lustrze wody.
Oddech klienta staje się coraz szybszy. Z jego ust wydobywa się gardłowy jęk. Kiedyś wydawał się jej odrażający i zwierzęcy. Dopiero z czasem doszła do przerażającego odkrycia – tak naprawdę brzmi zupełnie ludzko.
Ich wodzowie nie cuchnęli potem, a roztaczali woń drogich perfum. Pachnieli jak kwiaty, które kapłanki hodowały w świątynnym ogrodzie, by później poświęcić je Bogini.
Niełatwo było się przemóc. Nauczyć się żyć od nowa.
Byli znacznie niżsi, fizycznie słabsi i podatni na choroby. W pierwszym roku najazdu zostali zdziesiątkowani przez cieplarkę, na którą przecież prawie nikt nie umierał.
Zachować resztki nadziei. Z tym jest najciężej.
I mimo to – zwyciężyli.
Ciepły wytrysk zalewa jej język i spływa do gardła. Już dawno nauczyła się zwalczać odruch wymiotny. Przełyka. Oblizuje się i uśmiecha. To zawsze im się podoba, tak bardzo, że nie zwracają uwagi na pustkę czającą się w oczach.
Żołnierz opada na łóżko. W takich momentach wszyscy mężczyźni wydają się bezbronni. Wystarczyłoby podkraść z kuchni nóż do krojenia owoców i jednym sprawnym ruchem odciąć ów narząd podboju, zniewolenia i władzy. A później, czerpiąc siłę i satysfakcję z dzikiego przerażenia, przejechać ostrzem po gardle. Co by tym jednak osiągnęła? Nie mogła nawet liczyć na czystą śmierć, w grę wchodziła jedynie pokazowa kara. Zdaje sobie sprawę, że koneserów okaleczonych kobiet pewnie nie brakuje. Podejrzewa też, że zbuntowanych niewolników sprzedaje się na licytacjach lub zsyła do obozów pracy. Oczywiście nie jest pewna, bo co taka jak ona może wiedzieć o świecie zewnętrznym?
Wstaje z kolan i wpełza na miękkie, skrzypiące łoże. Kładzie się obok klienta i gładzi go po podbrzuszu, przy okazji z ulgą spoglądając na zwiotczałego członka. Zadanie zostało wykonane.
– Odejdź – rzuca oschle mężczyzna, na co ona bez słowa wstaje, zbiera porozrzucane ubrania i opuszcza pokój.
Od razu kieruje się w stronę umywalni. Zanim wchodzi pod natrysk, wsuwa dwa palce do gardła i zmusza się do wymiotów. Wcale nie musi tego robić, bo jest w stanie pokonać wstręt. Jednak robi to niemal za każdym razem – to jedyna forma buntu, na jaką może sobie pozwolić.
Ustawia wodę na możliwie najgorętszą i daje się bombardować milionom parzących, oczyszczających kropel.
Myje się długo i starannie. To moment wytchnienia, gdy może być naprawdę sama. Ciało, które przechodziło z rąk do rąk, na powrót należy do niej i tylko do niej. Szum wody zagłusza bełkotliwe, poszarpane zdania, wypowiadane w zakazanym języku. Jak mantra przewijają się krótkie słowa: ja, mną, moje. Anhun staje się na powrót sobą. Chociaż nie do końca. Drży, obejmując się ramionami. Tak bardzo pragnie znowu poczuć pełnię, na chwałę własną i Bogini.
Stara się nie myśleć o tym, że może cieszyć się luksusem z racji swej pozycji. Niewolnikom pozwala się korzystać z wody tylko, jeśli pracują w domach publicznych albo są czyimiś osobistymi zabawkami. Reszta po prostu się nie myje. Wszystko przez to, że najeźdźcy w pierwszej kolejności dbają o siebie i krewniaków pozostawionych w kolebce ich cywilizacji – nieprzyjaznym oraz suchym świecie. A przynajmniej tak słyszała. Myśli o obcych raczących się wodą ze świętych rzek, jezior i strumieni. Dla nich wszelkie błogosławieństwo, a dla Karmoanów nic oprócz pyłu, potu i łez.
Anhun przeciera zaparowane zwierciadło i przygląda się swej twarzy. Patrzy na nią ładna, zadbana dama, która pomału przechodzi w wiek juni – mądrej, doświadczonej, dostojnej. Właściwie trudno przetłumaczyć to słowo na język okupanta. Długie włosy przylegające do pleców i karku kobiety wciąż pozostają jasne pomimo wiążącej je wilgoci. Napis wytatuowany na wysokości mostka w znanym jej, lecz ciągle obcym języku, bezwzględnie przypomina, że dla właściciela burdelu, zarządcy, służącej, klientów i całej rzeszy ich pobratymców jest niemal rzeczą.
Niczym.
Wyciera się, owija włosy ręcznikiem i przywdziewa szlafrok. Wraca do alkowy i przysiada na parapecie, wyglądając na zatłoczoną uliczkę. Przed skokiem z trzeciego piętra powstrzymuje ją myśl o dalszym życiu w paraliżu. Zresztą samobójstwo zesłałoby ją do zadrun – świata wiecznej udręki; i choć podobnym mianem określiłaby swe obecne życie, wie, że nie zdecyduje się na taki krok. W głębi serca wciąż jest kapłanką.
Jej wzrok pada na zacieniony, zdominowany przez obcych zaułek. Wszystko potoczyło się niesamowicie szybko. Pierwsze kontakty, potem ożywiony handel – a wreszcie początek wielkiej wojny.
Obawia się przyszłości, jeszcze bardziej niż przeżywa przeszłość. Zdaje sobie sprawę, że już wkrótce może zostać zastąpiona przez młodszą, chociaż na jej korzyść wciąż działa uroda. Klienci tacy jak ten sprzed chwili domagają się egzotycznych piękności o długich, zielonkawych włosach i wąskich taliach. A czy można znaleźć większe dziwadło niż jedna z niewielu ocalonych kapłanek Bogini? Tak właśnie na nią patrzą – jak na wyjątkowy okaz, który należy okiełznać i trzymać w klatce. Okaleczone kuriozum.
Anhun zaciska zęby. Bezgłośnie przeklina całą okolicę w swym wymierającym języku. Jeden z szybko mknących pojazdów wzbija tumany piachu. Słońce niknie na chwilę za chmurą szarego kurzu, zupełnie jakby klątwa przesłoniła miasto całunem utkanym z żalu i czystej nienawiści.
• • •
Drzwi do pokoju otwierają się. Ukazuje się w nich Arzu, zarządca.
– Przygotuj się. Masz gościa.
Przecież ledwo co skończyłam z tamtym – myśli. Wie jednak, że nie ma sensu się wykłócać. Energicznie kiwa głową – jakby odległe echo modłów, które odprawiała, kołysząc się nad brzegiem rzeki.
Anhun zakłada wyzywający strój; uwydatniające kobiecość szaty od dawna traktuje jako nieodłączny symbol ucisku i niewoli. Zawsze niezmienna. Taka, jaką chcą widzieć ją obcy.
Układa się na satynowych poduszkach i uśmiecha w wyuczony sposób. Kiedyś buzowały w niej emocje, jednak teraz jest nieporuszona – już chyba nic nie może jej zaskoczyć. A przynajmniej ma nadzieję, że to prawda.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to jego wzrost. Mężczyzna jest znacznie wyższy od tych, którzy zwykle ją odwiedzają. Przy wejściu musi się pochylić.
– Nie patrz na mnie – rzuca cicho.
Anhun posłusznie odwraca wzrok.
Jednak tak naprawdę zerka na niego kątem oka. Jest w nim coś znajomego, chociaż trudnego do określenia. Czy kogoś jej przypomina?
Słyszy, jak powolne kroki klienta odbijają się głuchym echem na kamiennej posadzce, podczas gdy jej umysł wraca do czasów tak dawnych, że aż nierealnych. Anhun przywołuje wspomnienia i uczepia się nich, niczym pająk tkający sieć. Słowa, dźwięki, zapachy. Nieskończony kobierzec pamięci.
Rozluźnia się, bo musi. Jeśli tego nie zrobi, to będzie bolało. Próbuje skupić się na mieszance woni specjałów, wpadającej przez okno z pobliskiego targowiska: czuć słodką kukurydzę, pikantne papryczki, korzenny anhemon i kwaśną migruzdę.
Mężczyzna stoi teraz w odległość wyciągniętej ręki, ale Anhun wyczuwa jego wahanie.
– Mówiłem, żebyś nie patrzyła! – karci ją. Kobieta spodziewa się ciosu, ten jednak nie pada. Lęk zaczyna ustępować zaintrygowaniu.
Słyszy brzęk klamry odpinanego paska.
– Odwróć się! – żąda klient. Próbuje być władczy, ale głos mu się załamuje.
Anhun wykonuje polecenie. Opiera się na łokciach, wypina pośladki, twarz wciska w poduszkę.
Jednak klient wcale nie podchodzi bliżej. Czy jest z rodzaju takich, którzy wolą patrzeć? Anhun ukradkiem na niego spogląda – chłopak sam się zaspokaja. Na szczęście wszystko szybko się kończy, tylko kilka perłowych kropli spada na szaty niewolnicy. Właściwie nic w tym dziwnego, to prawie dziecko, a do tego zdenerwowane. Prawiczek.
Chłopak klnie – chyba z zawstydzenia.
Anhun chce ściągnąć brudną suknię, lecz noga zaplątuje jej się w prześcieradło. Kiedy próbuje się uwolnić, ich oczy spotykają się na moment.
1 2 3 6 »

Komentarze

04 VII 2020   21:34:15

I po co te pornograficzne wstawki?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.