Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marianna Szygoń
‹Luka w pamięci›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarianna Szygoń
TytułLuka w pamięci
OpisNie jest zawodową pisarką. Od kilkunastu lat uprawia amatorską literaturę wieczorowo-weekendową. Pomimo okazjonalnych wycieczek w okolice kryminału i grozy, pozostaje niezmiennie wierna klasycznemu sci-fi, które darzy platonicznym, lecz nieodwzajemnionym uwielbieniem.
GatunekSF

Luka w pamięci

« 1 2 3 4 5 6 7 »

Marianna Szygoń

Luka w pamięci

– A androidy? – spytała cicho. – Wysyłałaś je tam?
Wyczuła kolejny dreszcz przenikający ciało staruszki. Długo czekała na odpowiedź. Dopiero, gdy zatrzymały się pod drzwiami kwatery Małgorzaty, usłyszała:
– Nie. Wystarczy, że straciłam tam wszystkie nasze autonomiczne sondy.
Staruszka puściła jej przedramię i pchnęła drzwi. Otworzyły się z jakby trudem, ukazując proste, niemal ascetyczne wnętrze oświetlane jedną słabą lampą nad pulpitem, na stałe przymocowanym do ściany, z szafą po jednej i wnęką sypialną po drugiej stronie. Małgorzata przekroczyła próg, podtrzymując się futryny.
– Jak to: straciłaś? – podchwyciła androidka, obawiając się, że opiekunka za chwilę zniknie we wnętrzu kwatery i pytania pozostaną bez odpowiedzi.
– Tak. Żadna nie wróciła. Zresztą, i tak by tam nic nie znalazły. Wysłałam je dla… spokoju sumienia.
Staruszka znalazła się w środku. Margaret zrobiła dwa kroki, jakby zamierzała podążyć jej śladem, ale zatrzymała się o włos od progu.
– Dlaczego nic by nie znalazły? – rzuciła.
– Bo tam nie dotarł – odparła z rozdrażnieniem Małgorzata i zamknęła androidce drzwi przed nosem.
Margaret nie zdążyła spytać, skąd wie.
• • •
Zastygła, wpatrując się w zszarzałą kompozytową płytę z ledwie już widocznym numerem „trzy” i wytartą klamką. Stała tak, aż nagle z głębin odziedziczonej pamięci przypłynęło do niej wspomnienie: stała na platformie pod sufitem hali i słyszała kroki, dudniące z dźwięcznym echem o metalowe stopnie. Kroki dwóch osób. A potem zobaczyła, jak przez płytę hali do batyskafu zmierzają dwie postacie. W jednej, po chodzie, od razu rozpoznała androida. Ta druga przystanęła, odwróciła się i pomachała jej na pożegnanie.
Ten drugi. Siwiejący, nieco już przygarbiony brodacz. Piotr! Tak, przecież batyskaf ma dwa miejsca, dla bezpieczeństwa człowiek zabierał robota. Zwłaszcza wybierając się w miejsce na granicy zasięgu łodzi. Wtedy tak naprawdę do niej dotarło, że szuka nie jednego, a dwóch naukowców. Kim był android, który zaginął wraz z nim? Dlaczego nikt o nim nie wspomniał?
Przesuń się – odebrała przekaz i odwróciła się, a potem cofnęła, robiąc miejsce dla Kazika, niosącego tacę z kolacją dla Małgorzaty.
Roboty – powiedziała opiekunka na poziomie pod lodem. Ciągle tu złażą.
Staruszka zakazała jej grzebać w bazach danych, ale nie wspomniała o archiwum, więc Margaret zapuściła się na podlodowy poziom stacji. Przegrzebywała jedno pomieszczenie po drugim, aż w końcu trafiła na stertę zapisów z dawnych wypraw batyskafów. Wpinając w port za uchem kolejne kości pamięci, skanowała ich zawartość i odkryła, że człowiek zabierał na pokład robota zawsze, nie tylko w najbardziej niebezpieczne misje. Tylko że wtedy, przed laty, te androidy nie miały imion. Na raportach z misji powtarzały się symbole: SEM-220, SEM-425, SEM-340, SEM-550… Scientific Exploration Machine i numery wersji. Było ich kilkanaście, ale na najpóźniejszych nagraniach zostały tylko cztery. Rachunek się zgadzał: Kazik, Marta, Tomasz i ten, który zaginął wraz z Piotrem. Elementy poprzedników tej czwórki wciąż zalegały w magazynach na tym poziomie. Sięgnęła po kolejne pudełko. Zawierało tylko trzy kości pamięci, opisane jako K. Dobroń, M. Lechowska, T. Mazur. Te nazwiska powtarzały się też w raportach z misji batyskafu. To ich imiona odziedziczyły roboty, dotarło do Margaret. Imiona, czy coś więcej?
Kim był ten czwarty? Uznała, że to ważne.
Hałas nadjeżdżającej windy wyrwał ją z rozmyślań. Jak człowiek, który chce zachować w tajemnicy swą obecność w zakazanym miejscu, ukryła się za niedomkniętym skrzydłem drzwi, z jedną z kości pamięci w dłoni. Wtedy znów dopadły ją obrazy z cudzej przeszłości: była już tu kiedyś, z mężczyzną innym niż Piotr. Ten ktoś objął ją, przyparł do ściany, całował. Czyje to było wspomnienie? Czy staruszka je przeoczyła, przypadkiem dołączając je do innych, które jej przekazała? A może miała w tym jakiś cel?
Z korytarza dobiegł zgrzyt towarzyszący rozsuwaniu kraty wysłużonej windy, a zaraz potem metaliczne człapanie. Tomasz? Zrozumiała, że automat jej szuka na polecenie staruszki i głębiej wcisnęła się w kąt. Kroki to cichły, to wracały, by wreszcie zadźwięczeć na schodach prowadzących do doków. Androidka ostrożnie wysunęła się z kryjówki w zasięg światła. Wyjęła kość z napisem „T. Mazur” i obróciła ją w palcach. Po chwili wahania wpięła ją w port za uchem, ale zapełniały ją potężne pliki, których nie potrafiła otworzyć. Wysunęła kość i zamierzała sięgnąć po kolejną, ale nie zdążyła.
Z oddali dobiegł przeraźliwy rumor, jakby runęła ciężka konstrukcja. Androidka bezwiednie zacisnęła kość pamięci w dłoni i zaczęła nasłuchiwać, ale wszystko ucichło, nie słyszała nawet człapania starego robota. Wyjrzała na korytarz, i, odgadując, skąd pochodził hałas, ruszyła ku schodom.
Tomasza znalazła w pustym doku. Wyglądało na to, że ślepy automat z niesprawną echolokacją spadł do nieużywanego basenu, przypadkiem trafiając w miejsce, w którym kończyła się barierka. Margaret uczepiła się drabinki i zeszła na dół, położyła dłoń na panelu kontrolnym na piersi robota, nawiązała połączenie z jego komputerem i zażądała raportu uszkodzeń.
Zabierz mnie do oceanu – nadał nagle android.
Po co? – odesłała pytanie i zagłębiła się w dane. Uznała, że będzie musiała użyć dźwigu, bo automat nie da rady opuścić doku o własnych siłach.
Nie chcę, żeby zabrała mi pamięć – nadał. Zrobi tak, gdy nie wrócisz.
Skąd wiesz, że nie wrócę?
Wtedy nie wróciłaś – odesłał odpowiedź.
To nie byłam ja.
Zaskoczona Margaret przerwała analizę danych stanu i zagłębiła się w jego plikach. Tomasz nie kłamał: w dniu zaginięcia Piotra ktoś, zapewne Małgorzata, zafundował mu sprzątanie pamięci, a w systemie plików ziały dziury. Co chciała ukryć?
Androidka przerwała połączenie, wydostała się z doku i podeszła do panelu sterowania ramieniem dźwigu, którym podnoszono i opuszczano batyskafy. Aktywowała i opuściła ramię urządzenia nad pusty dok, po czym zeszła do basenu, by podpiąć składaka do zaczepów. Gdy Tomasz zawisł w powietrzu, postanowiła, że sprawdzi pamięć innych robotów. Potem ostrożnie położyła go na podłodze i powędrowała do magazynu piętro wyżej, w którym widziała części starych maszyn, pewna, że wie, czego szukać i jak tego użyć.
Kazika znalazła w mesie. Przygotowywał jakąś breję nie obciążającą chorych jelit Małgorzaty. Udając, że myje ręce ubrudzone smarem, androidka otworzyła łącze i spytała:
Który android zaginął z Piotrem?
Brak danych w pamięci – nadał Kazik po chwili namysłu.
Spodziewała się tej odpowiedzi. Postanowiła zadać pytanie w inny sposób:
Z kim Piotr wypływał na poprzednie misje?
Android rozpoczął mozolne wyszukiwanie.
Z SEM-615 – odparł po chwili.
Margaret ledwo powstrzymała się od klaśnięcia w dłonie. Może uda jej się obejść resety Małgorzaty?
Jakie SEM-615 nosił imię? – kontynuowała.
Kazik przez długą chwilę analizował dane. Szukał, po czym nadał:
Brak danych w pamięci.
Androidka postanowiła spróbować jeszcze inaczej. Wtedy nie wróciłaś, przypomniała sobie przekaz Tomasza. A jeśli nie był tylko bełkotem?
Pamiętasz Margaret? – nadała. Długo czekała na odpowiedź:
Sprecyzuj zapytanie. Wynik wyszukiwania większy od liczby jeden.
Zaskoczenie wyrzuciło ją z sieci; nie miała odwagi zalogować się ponownie. Patrzyła jak android zdejmuje naczynie z płyty, przelewa zawartość do miski, stawia naczynie na tacy, układa łyżkę i wyciąga ręce do uchwytów. Wtedy się ożywiła i rzuciła ku tacy, ubiegając Kazika.
– Ja jej to zaniosę – powiedziała głośno.
• • •
Staruszkę zastała podczas toalety. Siedziała pochylona, półnaga, na fotelu przy łóżku, a Marta obmywała jej plecy, przyciskając delikatnie wilgotną gąbkę miejsce przy miejscu. Widząc przeraźliwie chude ciało, obleczone obwisłą, jakby o rozmiar za dużą, pomarszczoną skórą, Margaret zastygła zaskoczona, z tacą w dłoniach.
« 1 2 3 4 5 6 7 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Dobry glina
— Marianna Szygoń

Negatywy
— Marianna Szygoń

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.