WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Magdalena Stawniak |
Tytuł | Druga szansa |
Opis | Na co dzień archeolog, a od czasu do czasu dyrektor Orson Krennic. Wielbicielka popkulturowych archeologów i fantastyki, ale przede wszystkim Gwiezdnych wojen i Galaktycznego Imperium. Można ją spotkać (najczęściej w białej pelerynce) na konwentach, gdzie prowadzi prelekcje. Od lat recenzuje książki i komiksy, prowadzi blog Geekwoman i pisze teksty publicystyczne, które ukazały się m.in. w Nowej Fantastyce czy Żar-ptaku. Ostatnio najbardziej zajmuje ją modelarstwo i fotografia figurkowa, czego efekty można oglądać na fanpejdżu Project Stardust. Pisze gwiezdnowojenne fanfiki, ale raczej trafiają one do szuflady, z której, być może, za jakiś czas wyjdą. |
Gatunek | fanfiction, space opera |
Gwiezdne wojny: Druga szansaMagdalena Stawniak
Magdalena StawniakGwiezdne wojny: Druga szansa• • • Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady Słyszał, jak kręcą się po pokoju i komentują sytuację. Miał nadzieję, że szybko sobie pójdą. I poszli, ale jak się okazało, nie wszyscy. – Możesz już wyjść. Wzdrygnął się słysząc ten głos. Skąd facet wiedział, że ktoś tu jest? Jakby na potwierdzenie domysłów dotarły do niego kolejne słowa. – Widziałem twój plecak, więc wiem, że gdzieś tu jesteś. Oczywiście mogę z powrotem wezwać szturmowców. I tym razem dokładniej przeszukają całe mieszkanie. Albo możesz wyjść i ze mną porozmawiać. Jasne, może miał dopiero dziesięć lat, ale nie był głupi. Usłyszał, jak tamten oficer – domyślił się już, że to musiał być jeden z tych noszących białe mundury – zamyka drzwi. Głośne „klik” utwierdziło go w przekonaniu, że zamknął zamek. Ale czy wyszedł? – Czekam. Jednak nie. Ale dlaczego zamknął drzwi? Żeby nikogo nie wypuścić? Czy może jednak nie wpuścić do środka? Wiedział, że żadnym służbom nie można ufać. Ale… czy miał inne wyjście? Może warto spróbować porozmawiać? Nie miał już nic do stracenia. Wypełzł ze swojej kryjówki i niepewnie wszedł do salonu. Ominął wzrokiem oba trupy i spojrzał na funkcjonariusza Biura Bezpieczeństwa. Mężczyzna był wysoki i barczysty. Stał sztywno wyprostowany z rękami splecionymi z tyłu. Gdy zobaczył, że mały się go boi, opuścił ręce wzdłuż ciała. Chłopiec przełknął ślinę. To chyba nie był najlepszy pomysł. • • • Pterro dał dzieciakowi czas potrzebny do tego, by podjął właściwą decyzję. Nie pomylił się. Chłopak wyszedł ze swojego pokoju i patrzył na niego jak spłoszone zwierzątko. Bał się jak cholera, to było widać na pierwszy rzut oka, ale jednak sam zdecydował się wyjść. Dzieciak był bardzo chudy, a nieco za luźne ubranie wisiało na nim jak na kołku. Pterro nie dałby mu więcej niż dziesięć lat. Kasztanowe włosy miał w nieładzie, miejscami posklejane strąki wisiały smętnie, ale brązowe oczy patrzyły bystro i niemal widział, jak dzieciak intensywnie kombinuje, jak uciec. Chłopak musiał być inteligentny i zdeterminowany, skoro zabił tamtego faceta w taki sposób. – Wiesz, jaka kara grozi za morderstwo? – zapytał Pterro. Nie zamierzał bawić się z nim w subtelne gierki. Nie miał na to czasu. Dzieciak skinął głową. – Imperialne prawo jest surowe i nie patrzy na wiek. Ale… – Pterro urwał, dając młodemu czas na przetrawienie tej informacji. – Czasami jest inne wyjście z trudnej sytuacji. Jednak to zależy od ciebie i twoich odpowiedzi. Rozumiesz? Chłopak znów skinął głową. Czyżby był niemową? – Dobrze. Dlaczego go zabiłeś? Dzieciak szybko zerknął na trupa. Pterro obserwował go uważnie. Na twarzy chłopca przelotnie pojawił się grymas satysfakcji, który szybko zniknął, gdy przeniósł spojrzenie na kobietę. Dunstigowi niczego więcej nie było trzeba. Gdy na policzkach chłopca pojawiły się łzy wiedział już, że zmarła była jego matką. Szlag. • • • Dlaczego zabił to bydlę? Spojrzał na truchło Tema i niemal się uśmiechnął. Drań dostał to, na co zasłużył. Mimowolnie przeniósł wzrok na matkę. I poczuł, że coś w nim pęka. Poczuł łzy, które nabiegły do oczu i spłynęły po jego policzkach. Próbował je powstrzymać, ale bezskutecznie. Czuł rozpacz, ale też wstyd, że tak bardzo odsłonił się przed tym oficerem. – On… Znaczy Tem… za…zabił moją mamę – wydukał ocierając policzki. – Jeśli mam za to pójść do więzienia, to zrobię to z ochotą. Dostał to, na co zasłużył. Powinienem… – Wystarczy. Facet utkwił w nim badawczy wzrok, aż zrobiło mu się nieswojo. Ale dzięki temu przestał płakać. Oficer skinął dłonią zachęcając go do podejścia bliżej. Chętnie to zrobił, bo nie musiał już więcej patrzeć na zwłoki. Gdy stanął przed funkcjonariuszem IBB, musiał zadzierać głowę, by na niego spojrzeć. Ten uśmiechnął się – jeśli ten grymas można nazwać uśmiechem – i przyklęknął na jednym kolanie. To było nawet gorsze od zadzierania głowy, bo teraz ich spojrzenia znalazły się mniej więcej na tym samym poziomie. Chłopiec przełknął ślinę i spojrzał tamtemu wyzywająco w oczy. Nie na długo. Spuścił wzrok zrezygnowany. – Aresztuje mnie pan? – zapytał cicho. – Nie wiem. Jak mówiłem, są różne wyjścia z sytuacji. • • • Pterro patrzył w oczy chłopaka, zanim ten spuścił wzrok. Dzieciak bardzo różnił się od tych napotkanych wcześniej. Był bardzo bystry i choć popełnił poważne przestępstwo, Dunstig nie dziwił się mu wcale. Ten martwy facet zapewne prał jego i matkę regularnie, do tego oboje ciągle byli na haju i ewidentnie zaniedbywali małego. Gdyby go aresztował, młody trafiłby do poprawczaka. A tam prędzej czy później, jego spryt albo zostałby zdławiony przez silniejszych, albo on sam stałby się taki jak pozostali. Lub gorszy. Żadna z tych opcji nie była dla dzieciaka specjalnie szczęśliwa. I nikomu nie przyniosłaby pożytku. Chyba, że… – Ile masz lat? – Dziesięć. – Masz jeszcze jakąś rodzinę? – Nie. Istniała jeszcze jedna możliwość. I kto wie, czy w tym przypadku nie najlepsza. • • • Chłopiec czuł się lekko zdezorientowany, gdy facet oznajmił, że go nie aresztuje. Wszystko wskazywało na to, że też go nie wypuści. Co więc zamierzał? Zapytany o wiek, chłopiec poczuł się bardzo nieswojo. Słyszał różne historie o zaginionych dzieciach zabieranych prosto z ulicy nie wiadomo gdzie. Ale w nie nie wierzył. Do teraz. Jednak jego obawy rozwiały się, gdy oficer zadał następne pytanie: – Słyszałeś o Imperialnych Szkołach Wojskowych? Czy słyszał? Jasne, że tak. Utworzone dwa lata temu kształciły dzieciaki, które potem albo szły do wojskowych akademii, do armii, albo do innych służb. Matka chciała go do wysłać do jednej z nich, żeby poszedł w ślady ojca, ale… Ale poznała Tema. I nigdy więcej o tym nie wspominała. – Słyszałem – przyznał cicho. – Dobrze. Teraz posłuchaj uważnie. Masz dwie możliwości: albo cię aresztuję i odpowiesz za morderstwo – w tym przypadku trafisz do poprawczaka i nasze drogi się rozejdą – albo wstąpisz do Szkoły. Jednak nie będzie tak prosto: nie myśl, że wybierając szkołę, wymigasz się od odpowiedzialności. – Spojrzał na niego surowo. – Mam jeden warunek: po jej zakończeniu wstąpisz w szeregi Biura Bezpieczeństwa. Obawiam się, że decyzję musisz podjąć w ciągu najbliższych dwóch minut. Nie mogę poświęcić na to zbyt wiele czasu. • • • Przedstawił dzieciakowi opcje i czekał. Pomimo tego, że każdy normalny człowiek wybrałby od razu opcję numer dwa, nie był tego pewien w tym przypadku. W tej części Coruscant Biuro Bezpieczeństwa nie cieszyło się szacunkiem. Funkcjonariuszy nie dość, że się bano, to nienawidzono powszechnie obwiniając ich o wszelkie możliwe zło tego świata. Biały mundur był kojarzony bardzo źle. Nawet nie zdziwiłby się gdyby dzieciak wybrał więzienie. – Szkoła. – Pterro usłyszał odpowiedź niemal zaraz po tym, jak skończył mówić. – Jesteś pewien? – Absolutnie. Tutaj nic mnie nie trzyma. A nie chcę skończyć tak jak… oni. Pterro uśmiechnął się lekko i wstał. Dzieciak miał charakter. I potrafił myśleć logicznie nawet w ekstremalnych sytuacjach. Może będą z niego ludzie. A na pewno dobry oficer wywiadu. – W porządku. Chodź ze mną. Dzieciak chwycił plecak i nie odwracając się ruszył w stronę drzwi. Pterro wyszedł pierwszy, ale zatrzymał się na chwilę na korytarzu. – Od teraz jesteś pod moją opieką. Jestem porucznik Dunstig Pterro – wyciągnął rękę w stronę chłopaka. – A ty? – Idre Maren – przedstawił się dzieciak i z wahaniem uścisnął podaną dłoń. – Na razie tylko Idre Maren. |
— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »Upubliczniasz dostęp do swoich myśli i ludzie odnajdują w tobie własne odbicie. Nie możesz kłamać, oszukiwać. Jesteś tylko tym, czym jesteś, obrany z pozorów i kurtuazyjnych zasłon, które jedynie przysłaniają twoją zwyczajność. Rzeka to widzi i podziwia. A ty podziwiasz siebie za to, że odważyłeś się pokazać komuś prawdziwe ja. Że stałeś się przez to kimś niezwykłym.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Świetny tekst,lubię go.Idre jest wiarygodny,historia jego matki też.Pisz dalej!