Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magdalena Stawniak
‹Druga szansa›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena Stawniak
TytułDruga szansa
OpisNa co dzień archeolog, a od czasu do czasu dyrektor Orson Krennic. Wielbicielka popkulturowych archeologów i fantastyki, ale przede wszystkim Gwiezdnych wojen i Galaktycznego Imperium. Można ją spotkać (najczęściej w białej pelerynce) na konwentach, gdzie prowadzi prelekcje. Od lat recenzuje książki i komiksy, prowadzi blog Geekwoman i pisze teksty publicystyczne, które ukazały się m.in. w Nowej Fantastyce czy Żar-ptaku. Ostatnio najbardziej zajmuje ją modelarstwo i fotografia figurkowa, czego efekty można oglądać na fanpejdżu Project Stardust. Pisze gwiezdnowojenne fanfiki, ale raczej trafiają one do szuflady, z której, być może, za jakiś czas wyjdą.
Gatunekfanfiction, space opera

Gwiezdne wojny: Druga szansa

Magdalena Stawniak
1 2 3 »
Facet utkwił w nim badawczy wzrok, aż zrobiło mu się nieswojo. Ale dzięki temu przestał płakać. Oficer skinął dłonią zachęcając go do podejścia bliżej. Chętnie to zrobił, bo nie musiał już więcej patrzeć na zwłoki.

Magdalena Stawniak

Gwiezdne wojny: Druga szansa

Facet utkwił w nim badawczy wzrok, aż zrobiło mu się nieswojo. Ale dzięki temu przestał płakać. Oficer skinął dłonią zachęcając go do podejścia bliżej. Chętnie to zrobił, bo nie musiał już więcej patrzeć na zwłoki.

Magdalena Stawniak
‹Druga szansa›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMagdalena Stawniak
TytułDruga szansa
OpisNa co dzień archeolog, a od czasu do czasu dyrektor Orson Krennic. Wielbicielka popkulturowych archeologów i fantastyki, ale przede wszystkim Gwiezdnych wojen i Galaktycznego Imperium. Można ją spotkać (najczęściej w białej pelerynce) na konwentach, gdzie prowadzi prelekcje. Od lat recenzuje książki i komiksy, prowadzi blog Geekwoman i pisze teksty publicystyczne, które ukazały się m.in. w Nowej Fantastyce czy Żar-ptaku. Ostatnio najbardziej zajmuje ją modelarstwo i fotografia figurkowa, czego efekty można oglądać na fanpejdżu Project Stardust. Pisze gwiezdnowojenne fanfiki, ale raczej trafiają one do szuflady, z której, być może, za jakiś czas wyjdą.
Gatunekfanfiction, space opera
Wojny klonów zakończyły się, a na gruzach skompromitowanej Republiki wyrosło Imperium. Na niższych poziomach Coruscant życie jednak niewiele się zmieniło. Dla niektórych koniec wojny oznaczał jeszcze większe kłopoty.
Siedział na podłodze oparty plecami o ścianę, skulony tak bardzo, jak tylko się dało. Starał się być niewidoczny, pragnął zlać się z tłem mając nadzieję, że naćpany przyprawą ojczym nie zauważy go, gdy wejdzie do pokoju. Ostatkiem sił powstrzymywał cisnące się do oczu łzy. Przez otwarte drzwi widział leżącą na kanapie matkę. Jej prawe ramię zsunęło się, a dłoń leżała dotykając starej, poprzepalanej wykładziny. Matka miała przymknięte powieki, a z kącika jej ust ciekła krew, powoli skapując na odsłonięty obojczyk. Wyglądała na martwą, ale widział unoszącą się w regularnym oddechu klatkę piersiową. Tym razem Tem tylko lekko uderzył ją na odlew, gdy zażyła narkotyk, który przygotował dla siebie. Teraz spała nafaszerowana przyprawą. Wkrótce Tem zwali się obok niej, a on będzie mógł wreszcie wyjść.
Zacisnął usta i drżącą ręką odgarnął kasztanowe włosy wchodzące do oczu.
Nie będzie płakał, obiecał sobie. Już nie.
Miał już przecież całe dziesięć lat.
• • •
Dunstig Pterro szedł na odprawę w niedawno oddanym do użytku budynku należącym do Imperialnego Biura Bezpieczeństwa. Cholerny kompleks wydawał się składać wyłącznie z ciągnących się kilometrami korytarzy i Pterro przeklinał w duchu kapitana Gava Mashera za to, że nie zarządził odprawy w hangarze. Kombinezon pilota, tak wygodny w czasie lotów, zupełnie nie nadawał się na długie spacery. Tym bardziej dla kogoś jego wzrostu i postury.
Nie rozumiał, po co była ta odprawa, a już szczególnie nie rozumiał tego, w jakim celu wezwano na nią właśnie jego. Wiedział, co należy do jego obowiązków – miał dostarczyć grupę na miejsce i czekać na ich powrót. Był pilotem, choć wcześniej, przed wojnami klonów, służył w Republikańskim Biurze Śledczym jako funkcjonariusz operacyjny. Teraz jednak formalnie nadal pełnił funkcję pilota i póki co nie zanosiło się na to, by miał dostać również inne zadania.
To mu w zupełności wystarczyło. W czasie służby w RBŚ napatrzył się dość na akcje mające na celu rozbijanie zorganizowanych grup przestępczych. Kilka razy dowodził podobnymi operacjami, ale nie tęsknił za tym. Takiej pracy miał serdecznie dość, bo widział, że po rozbiciu jednej grupy na jej miejscu powstawały nowe, a jego praca i zaangażowanie szły na marne. Republika pozwalała na to, ba, w niektórych przypadkach na tym wręcz opierał się system.
To go mierziło. Jednak wojny klonów zmieniły wszystko. Na gruzach nieudolnej, skorumpowanej Republiki wyrosło Imperium. Dunstig czuł, że tylko rządy silnej ręki są w stanie wprowadzić jako taki ład. Nie był naiwny. Nie wierzył, że stanie się to tak od razu i wszędzie się to uda. Ale od czegoś trzeba zacząć.
Gdy skończyła się wojna, czuł się zagubiony. Jako absolwent Akademii i przez pewien czas instruktor, został siłą wcielony do republikańskiej floty i wyrwany z RBŚ. Gdy wrócił na Coruscant, wszystko się zmieniło. Całe życie legło w gruzach, tak jak sama Republika. W wojnie, niemal na samym jej początku, stracił dom i rodzinę. Po wojnie okazało się, że stracił także RBŚ.
Na szczęście dla niego niemal od razu zaproponowano mu służbę w nowo utworzonym Imperialnym Biurze Bezpieczeństwa, które wchłonęło jego dawną jednostkę. Dawny kolega, Teah Sgellti, z którym pracował przy kilku operacjach, zarekomendował go w IBB. Póki co, Pterro miał tylko latać. Podejrzewał, że prześwietlano jego przeszłość i sprawdzano lojalność, zanim zaproponują mu inną funkcję czy stanowisko. I dobrze. Latanie w zupełności mu wystarczyło.
• • •
Tem wreszcie zasnął, bo z pokoju dochodziło jego regularne chrapanie.
Chłopiec podniósł się i ostrożnie wyjrzał przez drzwi. Tak, oboje spali. Cofnął się do swojego pokoju i spod łóżka wyjął przygotowany wcześniej plecak. Rozejrzał się po raz ostatni po pomieszczeniu. Zostawił wszystko to, co nie było mu potrzebne, z czym bez żalu mógł się rozstać. Zresztą, nie było tego wiele. Większość nadających się do użytku przedmiotów Tem i matka sprzedali, by spłacić długi lub mieć kredyty na przyprawę.
Przerzucił pasek plecaka przez ramię i po cichu opuścił mieszkanie. Nie dom. Domu od dawna już nie miał.
• • •
– No to lecimy – westchnął Sgellti zajmując miejsce w transportowcu.
Pterro nie odpowiadał. Był wściekły. Nie na Teaha, ale na kapitana Mashera. Czy nie mógł po prostu wezwać go wcześniej i oznajmić, że ma wziąć czynny udział w operacji? Nie, musiał czekać do ostatniej chwili i dosłownie na kilka minut przed odlotem kazał Dunstigowi wcisnąć się w biały uniform.
Poderwał maszynę, wciąż czując się nieswojo bez kombinezonu. Nie wiedział jeszcze do końca, jak odebrać zmianę uniformu. Czyżby to był ostatni test przed otrzymaniem nowego przydziału? Być może, ale nie mógł być tego pewien. W tej nowej dla niego jeszcze organizacji niczego nie mógł być pewien.
Ale rozkaz to rozkaz.
– Kabel, skieruj nas na te koordynaty – rzucił w stronę droida siedzącego na drugim fotelu pilota. – Musimy zejść poniżej trzysetnego poziomu. Zmapuj teren i wybierz najbardziej dogodne do lądowania miejsce.
– Przyjąłem. Ale muszę zaprotestować…
– Wykonaj, dobrze?
– Zrozumiałem.
Dunstig westchnął zirytowany, gdy K-1BL, zwany przez wszystkich po prostu Kablem, przejął stery. Droid za każdym razem musiał wyrazić swój protest, pomimo tego, że nikt nie używał jego fabrycznej specyfikacji.
Gdy droid zajął się pilotażem, Dunstig mógł wreszcie skupić myśli na niedawnej odprawie.
Mieli proste zadanie: oczyścić kwadrat 36.7 z podejrzanych elementów – nałogowych alkoholików, narkomanów, wieloletnich dłużników, ludzi i obcych zajmujących się szemranymi interesami. Oznaczało to masę aresztowań i mnóstwo roboty z dokumentami do wypełnienia. Nie było to przyjemne, ale konieczne. Zaczynali od płotek, ale w tym samym czasie inne zespoły zajmowały się rozbijaniem gangów. Dzięki ich wspólnej akcji mieli szansę wyłapać nie tylko przestępców, ale także odbiorców ich towarów. Przestępcy trafią do więzień lub kolonii karnych, a ich ofiary na reedukację, po której zyskają możliwość powrotu do normalnego społeczeństwa. Otrzymają drugą szansę. I tylko od nich będzie zależało, co z nią zrobią.
Pterro obserwował przez okno niebosiężne budynki, między którymi lawirował transportowiec. W pewnym momencie usłyszał charakterystyczny dźwięk składających się skrzydeł i maszyna zaczęła opadać pionowo w dół.
Transportowiec klasy gamma, mający oznaczenie T-1b, był swoistą hybrydą republikańskiej kanonierki i stosunkowo nowego projektu specjalistów ze Sienar Fleet Systems. Miał sporą ładowność – na pokład mogło wejść dwudziestu szturmowców i ich sprzęt – a przy tym niewielkie rozmiary. Dwa skrzydła, rozkładane w czasie lotu, w momencie pionowego opadania unosiły się nadając maszynie charakterystyczny drapieżny wygląd. Gamma była przystosowana do lotów planetarnych, ale również krótkich skoków nadprzestrzennych.
Maszyna była naprawdę ciekawa i z przyjemnością testował jej możliwości.
– Znowu w mundurze, co? – zagaił Sgellti.
– Znowu – przyznał Pterro. – Ale już nie szarym.
– Brakuje ci RBŚ?
– Nie – przyznał szczerze. – RBŚ było słabe. Trudno było o dobre wyniki pracy, poza tym miałem wrażenie, że kopię leżącego.
– A IBB? – zainteresował się Sgellti.
Pterro spojrzał na niego przelotnie. Czyżby Sgellti dostał zadanie pociągnięcia go za język? Jeśli tak, robił to w wyjątkowo nieumiejętny sposób.
– IBB ma możliwości – powiedział ostrożnie. – I narzędzia, o jakich RBŚ nie mogło marzyć. – Mimowolnie pogłaskał podłokietnik swojej maszyny. Swojej? Chyba Biura.
– To prawda – przyznał z zapałem Teah. – Dlatego my odniesiemy sukces tam, gdzie poległa Republika.
Oby, pomyślał Pterro. Na szczęście nie musiał odpowiadać, bo Kabel posadził maszynę na prowizorycznym lądowisku.
• • •
Szedł opustoszałą ulicą nie przejmując się tym, dokąd zmierza. Szedł gdziekolwiek mając nadzieję, że znajdzie w końcu miejsce dla siebie. Każde miejsce było lepsze od tego, w którym znajdował się Tem i będąca na wiecznym haju matka. Dzięki niej, a przede wszystkim ojczymowi, musiał szybko dorosnąć. Za szybko.
1 2 3 »

Komentarze

21 II 2021   18:25:02


Świetny tekst,lubię go.Idre jest wiarygodny,historia jego matki też.Pisz dalej!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Kształt duszy
Tomasz Jarząb

16 XII 2023

Upubliczniasz dostęp do swoich myśli i ludzie odnajdują w tobie własne odbicie. Nie możesz kłamać, oszukiwać. Jesteś tylko tym, czym jesteś, obrany z pozorów i kurtuazyjnych zasłon, które jedynie przysłaniają twoją zwyczajność. Rzeka to widzi i podziwia. A ty podziwiasz siebie za to, że odważyłeś się pokazać komuś prawdziwe ja. Że stałeś się przez to kimś niezwykłym.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.