Tymczasem kapitan skierował spojrzenie w najbardziej hałaśliwy i zatłoczony kąt, w którym rozparci w fotelach Sebastian i Piotrek wiedli gorący spór. Nad nimi lewitowało w znudzonych pozach kilkanaście prostytutek. Piotrek nagle poderwał się ze swego miejsca, chwycił jedną i rzucił w swego adwersarza. Sebastian uchylił się zręcznie, a lecąca po krzywej balistycznej panienka omal nie trafiła w Marcina.
Tymczasem kapitan skierował spojrzenie w najbardziej hałaśliwy i zatłoczony kąt, w którym rozparci w fotelach Sebastian i Piotrek wiedli gorący spór. Nad nimi lewitowało w znudzonych pozach kilkanaście prostytutek. Piotrek nagle poderwał się ze swego miejsca, chwycił jedną i rzucił w swego adwersarza. Sebastian uchylił się zręcznie, a lecąca po krzywej balistycznej panienka omal nie trafiła w Marcina.
Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Odyseja ko(s)miczna›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Autor | Agnieszka ‘Achika’ Szady |
Tytuł | Odyseja ko(s)miczna |
Opis | Wszelkie podobieństwo do realnie istniejących członków Esensji jest całkowicie nieprzypadkowe. Uprzejmie uprasza się o nieobrażanie się oraz wybaczenie ewentualnych faux pas wynikających z niedostatecznej znajomości większości osób. |
Gatunek | humor / satyra, SF |
Kapitan statku kosmicznego S/S “Esensja” gwałtownie usiadł na posłaniu, obudzony nagłym hałasem. Światła w kajucie były przyćmione, a czerwone cyferki na wyświetlaczu zegara oznajmiały jakąś drastycznie wczesną godzinę, jednak dochodzące zza plastostalowych ścian wrzaski, tupot i łomoty świadczyły o tym, że załoga rozpoczęła już normalne funkcjonowanie. Kapitan posłuchał chwilę, pokiwał głową, po czym udał się do kabiny prysznicowej.
Kiedy umyty i ogolony wyszedł na główny korytarz, omal nie został przewrócony przez pędzącego przed siebie Eryka. Tylko nabyty w długich bojach ze sponsorami, niesolidnymi redaktorami i grymaśnymi autorami refleks sprawił, że błyskawicznie przycisnął się do ściany, chroniąc swoje ciało przed zderzeniem z ogromną postacią pierwszego oficera, od którego kroków drżała podłoga.
– Co się stało? – kapitan zmarszczył swe wyraziste brwi, zaniepokojony zachowaniem swojego zwykle stoicko opanowanego podwładnego.
– Jak to, nie pamiętasz? – rzucił przez ramię Eryk, hamując na moment. – Przecież wkrótce będziemy świętowali sto lat świetlnych naszej podróży! Musimy naszym pasażerom przygotować coś ekstra!
– A gdzie jest… – zaczął kapitan S/S “Esensja”, ale jego pytanie odbiło się od szerokich pleców oddalającego się Eryka, który z głośnym “Bong!!” otworzył przesuwane drzwi sektora łączności i zniknął w środku.
Kapitan z westchnieniem skierował się w stronę sterowni, z której dochodził największy hałas. Zanim zdążył dojść do pomieszczenia, wypadł z niego komendant Wini z potarganym włosem i lekko błędnym spojrzeniem. Zrobił ruch, jakby chciał zatrzasnąć za sobą drzwi i oprzeć się o nie plecami, ale zdał sobie sprawę, że z rozsuwanymi drzwiami na statku kosmicznym ten numer nie przejdzie.
– Dobrze, że jesteś, Konradzie – wydyszał, patrząc z nadzieją na kapitana. – Sebastian i Piotrek znowu pokłócili się o recenzję filmu. Kurwy latają gęsto…
Otarł pot z czoła i chwiejnym krokiem udał się w kierunku jednostki medycznej. Kapitan wziął głęboki oddech, zebrał się w sobie i przekroczył próg sterowni. Buchnął w niego gwar rozmów, mieszające się okrzyki i popiskiwanie rozlicznych przyrządów, przy których miotali się pokładowi technicy – Tomek i Jo’Asia. Migoczące kontrolki przyrządów nadawały pomieszczeniu atmosferę dyskoteki z lat 70-tych. Na ścianie nad podwyższeniem pysznił się ogromny ekran, ukazujący czerń kosmicznej pustki. Dookoła jego górnej krawędzi upięta była girlanda z żółtych i pomarańczowych baloników, a jeszcze wyżej Wojtek i Artur, wspomagani przez Achikę, zawieszali ogromny transparent z napisem “ZROBILIŚMY 100!!!”.

– O, szef przyszedł! – wykrzyknęła Achika, odwracając się w stronę Konrada. Przydeptała sobie przy tym skraj płaszcza Jedi i omal nie spadła z drabiny. Złapała równowagę, wypuściła z rąk brzeg transparentu, który, łagodnie falując, opadł na głowy Artura i Wojtka, po czym wsunęła ręce w rękawy brązowej szaty i złożyła kapitanowi dżedajowski ukłon.
– Sie masz, Konrad – uprzejmie powiedział Artur.
– Nie mówi się “się masz”, tylko “masz się” – Kaja odwróciła się od komputera pokładowego z surową miną.
– Dopóki nie zacznie mówić jak Yoda, nie masz się czego czepiać – wtrąciła się Achika.
– Muszę. Mam taką pracę na tym statku i zamierzam ją dobrze wykonywać! – odparła z godnością naczelna korektorka. Rzuciła okiem na licznik cytatów, kiwnęła głową z zadowoleniem i wróciła do swoich zajęć. Tymczasem kapitan skierował spojrzenie w najbardziej hałaśliwy i zatłoczony kąt, w którym rozparci w fotelach Sebastian i Piotrek wiedli gorący spór. Nad nimi lewitowało w znudzonych pozach kilkanaście prostytutek. Piotrek nagle poderwał się ze swego miejsca, chwycił jedną i rzucił w swego adwersarza. Sebastian uchylił się zręcznie, a lecąca po krzywej balistycznej panienka omal nie trafiła w Marcina.
– Mówiłem ci, żebyś nie rzucał kurwami! – zdenerwował się ów. – Konrad, zrób coś z nimi!
– Chłopaki, spokój – powiedział mechanicznie kapitan. Jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając swego zastępcy. – Gdzie jest Arti?
Nikt nie zdążył mu odpowiedzieć, bo w tej samej chwili w pomieszczeniu rozległo się przenikliwe wycie systemów alarmowych. Nad kilkoma pulpitami zaczęły nerwowo migać czerwone światełka.
– Co się dzieje?! – Ula, najmłodsza stażem członkini załogi, poderwała się z przestrachem ze swego stanowiska, przy którym pilnie obliczała zużycie przecinków na metr bieżący tekstu.
– Nic, to tylko alarm zatorowy – odpowiedział jej najbliżej siedzący Łukasz.
– Tylko?! – Jo’Asia, zamiatając długą spódnicą, odwróciła się i spiorunowała go spojrzeniem. – W dziale książek pięć tekstów czeka na opinię, w dziale filmów trzy, a połowa z was nie odniosła się jeszcze do uwag korekty! Kapitanie…?
Konrad odchrząknął, przygładził mundur i podszedł do najbliższego stanowiska, wciskając klawisz interkomu.
– Mówi wasz kapitan. Ogłaszam alarm zatorowy trzeciego stopnia. Wszystkie ręce na pokład! Przy okazji przypominam o opiniach do “Top 100” i naszym wewnątrzzałogowym głosowaniu…
Artur, Wojtek i Achika porzucili wieszanie transparentu i usiedli przy najbliższych wolnych komputerach. Z jednostki medycznej wrócił Wini i bez słowa również zajął się stukaniem w klawisze. Zapalające się kontrolki zwiastowały, że załoga zgromadzona w innych sektorach również podjęła swoje obowiązki. Nawet Sebastian i Piotrek przycichli i w sterowni zapanowała atmosfera niezwykłego skupienia.
Kapitan przeszedł przez całe pomieszczenie, kierując się do swojego miejsca na podwyższeniu przed ogromnym ekranem. Obrotowy fotel o kanciastych poręczach zdradzał wprawdzie pewne podobieństwo do siedziska Imperatora, ale wyglądał o wiele bardziej przyjaźnie. Rozbrykana załoga czasami, w ramach niewinnych dowcipów, podmieniała mu go na fotel dentystyczny, łóżko wodne lub nadmuchiwane plażowe krzesło w kształcie foki, tym razem jednak wszystko było w porządku. Konrad zagłębił się w owalne siedzisko i przysunął sobie końcówkę komputera.
– Czy ktoś wie, jaki był tytuł tego filmu o krótkofalowcu, który się porozumiewa ze swoim nieżyjącym ojcem? – zapytała nagle Achika, odrywając się na chwilę od pisania.
– Już ci wrzucam dane, poczekaj chwilę – Jo’Asia zdjęła czapkę z godłem Barrayarskiej Floty Kosmicznej. Spod puszystej, rudej grzywki błysnęło gniazdo cyberłącza. Naczelna technik S/S “Esensja” z wdziękiem wetknęła do niego wtyczkę. – Szybsze niż Googiel – uśmiechnęła się.
– Jo’Asia jest cyborgiem?! – zszokowany Jale nachylił się do siedzącego obok Łukasza.
– Teraz już wiemy, dlaczego wygrywa tyle konkursów na konwentach – mruknęła cicho Achika.
W tej samej chwili jeden z ekranów zaświecił na niebiesko i ukazała się na nim lekko rozpikselowana twarz dziwnej istoty.
– Halo? Chciałbym nawiązać dialog… – powiedział alien. Kapitan podniósł wzrok znad swojego monitora i machnął ręką w stronę gdzieś pomiędzy Tomkiem a Marcinem.
– Przełączcie go do Piotrka. A tak przy okazji – przysunął sobie mikrofon interkomu – jaka prognoza meteo?
– Nu, wiatr kak zwykle ze wschodu, wsio normalno – rozległ się lekko zniekształcony przez zakłócenia głos Pawła.
– Na co komu prognoza pogody w kosmosie? – zdziwiła się Ula, ale nikt jej nie odpowiedział.
Tu zapis z cyfrowej kroniki pokładowej urywa się. Trwają poszukiwania kodu dostępu…
