WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Anna ‘Cranberry’ Nieznaj |
Tytuł | Bliźniaki |
Opis | Autorka pisze o sobie: Rocznik 1979. Programistka, mieszka w Lublinie. Kiedyś opublikowała pod panieńskim nazwiskiem Borówko kilka opowiadań w „Filipince”, potem „Telemacha” w „Science Fiction” (28/2003). Mężatka, ma syna. „Bliźniaki” są próbą połączenia „Drugiej strony Mocy” Achiki i Cranberry z „Zemstą Sithów”. |
Gatunek | fanfiction, space opera |
Gwiezdne wojny: BliźniakiAnna ‘Cranberry’ NieznajGwiezdne wojny: BliźniakiSzpital Mertilte, a przynajmniej jego oddział noworodkowy, musiał być dosłownie tuż, bo już po chwili zobaczyli przez duże okno, jak na platformie koło statku ląduje medyczny śmigacz z migającym zielonym światłem na dachu. Przełożona przemknęła przez poczekalnię w takim tempie, że Cran nie zdążyła nawet zauważyć, czy lekarka była człowiekiem, czy bardzo podobnym do człowieka humanoidem. Oczywiście nie marnowała czasu nawet na to, żeby musnąć swoich władców spojrzeniem, nie mówiąc o powitaniu. Za nią sunął unoszący się na antygrawitatorach sprzęt. Drzwi do gabinetu ponownie otworzyły się i stanął w nich robot. – Obi-Wan? – spytał niepewnie, omiatając pomieszczenie kamerami estetycznie wbudowanym w udające oczy wypustki. – Idź! – prawie krzyknęła Cran; za głośno, za nerwowo. – Wołała cię! Potem rzeczywiście wszystko potrwało bardzo krótko. Przez dwie ściany usłyszeli stłumiony wrzask noworodka, potem drugi i po kilku minutach wyszedł do nich Obi-Wan. Wyglądał, jakby nagle opuściły go wszystkie siły. Oparł się o framugę, skinął głową i przymknął oczy. Jedi i tak wszystko wiedziały, Cranberry pochyliła się, chowając twarz w dłoniach, ale królowa Liylah spytała: – Co się dzieje? Co się stało? – Nie żyje. Padmé nie żyje – odpowiedział Obi-Wan, znajdując w sobie tyle energii, żeby oderwać się od framugi i usiąść ciężko w fotelu. – Dzieci są zdrowe, nic im nie grozi. Chłopiec i dziewczynka. Ami odzyskała na chwilę przytomność, nadała im imiona – Luke i Leia. Królewska para potrzebowała trochę czasu, żeby przyjąć do wiadomości fakt, na który Jedi byli prawie od początku przygotowani. Nagle Liylah Organa spojrzała na męża. – Bail…? – Jeżeli chcesz? Skinęła głową, a wtedy król zwrócił się do Obi-Wana: – Mistrzu Kenobi, Amidala była kuzynką mojej żony, weźmiemy dzieci. – Chociaż właściwie… – królowa bardzo się zmieszała. – Może weźmy tylko jedno. – Dlaczego? – spytał zaskoczony Organa. – Kwestia następstwa tronu. „Cóż za przebłysk rozsądku na fali macierzyńskich uczuć”, pomyślała z przekąsem Cran. Król westchnął. – Chyba masz rację. Ale dziewczynkę, dobrze? – Tak. – Ale, Wasza Wysokość – powiedziała po zastanowieniu Nessie – Palpatine wie, że Padmé była w ciąży. Nagłe pojawienie się dziecka w spokrewnionej z nią, powszechnie znanej rodzinie doprowadzi go do oczywistych wniosków. – Jedi Nessie, ja noszę taką suknię – królowa, teraz już wręcz zarumieniona z zakłopotania, wskazała na swą granatową, obszerną szatę – nie ze względu na modę. Już od dawna myśleliśmy o adoptowaniu dziecka, ale choć byłoby to jak najbardziej legalne, to jednak wśród naszych poddanych są tacy, którzy nie zaakceptowaliby na tronie kogoś niemającego w żyłach królewskiej krwi. Tak się akurat złożyło, że jeżeli ogłosimy, że dziecko urodziło się przedwcześnie i, rzekomo z przyczyn medycznych, odczekamy z miesiąc, dwa, zanim przedstawimy je światu, to będzie to wyglądać dość wiarygodnie. W końcu dzieci rosną w różnym tempie, a my możemy liczyć na pomoc kilku bardzo zaufanych osób. Zgodzili się z nią, to brzmiało rozsądnie. – Ale co z Lukiem? – spytała Cran. Liylah Organa spojrzała niepewnie na męża, ale Obi-Wan wszedł jej w słowo. – Znam jeszcze jedno małżeństwo, które od pewnego czasu stara się bezskutecznie o dziecko. – Kim oni są? – Proszę wybaczyć, Wasza Wysokość, ale nie mogę powiedzieć. Przez wzgląd na bezpieczeństwo dzieci. Obojga. Drzwi rozsunęły się i weszły lekarki; teraz Cran widziała, że pediatra była jednak po prostu człowiekiem, a sądząc ze smagłej cery oraz czarnych włosów i oczu, rodowitą mieszkanką Aldeeranu. Skłoniły się przed Bailem i Liylah w ceremonialnym dygu, ale oni szybko kazali im usiąść. – Jak sytuacja? – Dzieci całkowicie zdrowe, nie mam żadnych zastrzeżeń. – Kiedy będziemy mogli zabrać chłopca? – Najwcześniej za trzy dni. Trzeba go zaszczepić, no i przede wszystkim muszę go poddać obserwacji. Zważywszy to, co podobno spotkało ich matkę, mieli ogromne szczęście. Chociaż – przełożona spojrzała na siedzących naprzeciwko Jedi – może to wcale nie tylko szczęście. Niektórzy ludzie, w zasadzie niektóre istoty, bo to nie zależy od gatunku… Królowa Liylah przerwała jej bezceremonialnie: – Pani doktor, kiedy będę mogła zobaczyć moją córkę? – Teraz, od razu. Wasza Wysokość? Tak, Wasza Wysokość też, proszę za mną. • • • Stali na platformie, żegnani już chyba setny raz przez Terikę, korpulentną starszą panią, dawną niańkę królowej, a od kilku dni przełożoną nianiek księżniczki Lei. – Na pewno sobie poradzicie? Może jednak polecę z wami? – Sterylizacja butelek przez trzy minuty, otwarte mleko co najwyżej dwie godziny w lodówce, podtrzymywać główkę – wyrecytował Obi-Wan, przekładając do drugiej ręki nosidło ze śpiącym Lukiem. – O czymś zapomniałem? Dziewczyny uśmiechnęły się, pilnując, żeby królewska niańka tego nie zauważyła, bo to tylko spotęgowałoby jej niepokój. Skłonili się jej, one porządnie, on tylko lekko głową, bo ręce miał zajęte, i ruszyli w stronę statku. – Tak, zapomniałeś! – krzyknęła nagle za nimi, nie zważając na formy. – Synku, zapomniałeś o starcie i lądowaniu! W czasie startu i lądowania trzeba go karmić, bo inaczej będą go boleć uszy! – Ale on teraz śpi! – zauważyła przytomnie Nessie i wyraz spokojnej pewności zniknął z jej twarzy. – To nie szkodzi! Będzie jadł przez sen, tylko koniecznie pamiętajcie! – Pamiętamy, proszę się nie bać, pani Teriko – zlitowała się nad nią Cran. – Specjalnie przesunęliśmy z Obi-Wanem fotele bliżej, żeby miał małego pod ręką. Cranberry zdecydowanie pewniej czuła się w temacie przemontowywania ciężkich foteli i zwiększania precyzji silników hamujących niż w kwestii usypiania poprzez kołysanie. – Dobra – zniecierpliwił się Kenobi. – Dość tego. Nessie – do sterów, Cran – nawigujesz. Proszę się nie krzywić, Nessie lata płynniej. A jak wam się coś nie podoba, to proszę bardzo, z przyjemnością będę pilotować, a wy karmcie. Dziewczyny błyskawicznie zniknęły we wnętrzu statku. Obi-Wan raz jeszcze skinął głową Terice i poszedł za nimi. Niańka patrzyła, jak pojazd lekko odrywa się od platformy, nabiera prędkości nad zieloną doliną i niknie w chmurach. Ciężko westchnęła i nagle złapała się za głowę. – No i nie powiedziałam im – wykrzyknęła sama do siebie – żeby nie próbowali go myć w tej okropnej wodzie z odzysku, co ją mają na statku! Gdzieś spomiędzy stojących pod ścianą kontenerów rozległo się elektroniczne popiskiwanie i na lądowisko wytoczył się niewysoki, baryłkowaty robocik. – Piii pip. Pip piiiiiiiiiiiip pipip. Bip – skończył dobitnie. Terika dogadywała się co prawda świetnie z robotami sprzątającymi, które podobno wcale nie umieją komunikować się z ludźmi, ale jeszcze nigdy nie rozmawiała z częścią statku bojowego. Bo akurat wiedziała, że ma przed sobą jednostkę typu R2, widziała takie na jakimś wojennym filmie w holowizji. Jednak miała wrażenie, że rozumie, co robot miał na myśli. – Nie będzie im się chciało go myć? Będą się bali? No mam nadzieję – załamała ręce. – Jak panienka Liylah mogła go oddać tym nieodpowiedzialnym dzieciakom. On jest jeszcze taki malutki! – Biiip. Pipiiiiiiiiiip. – No może. – Tiluliiiii bibip. – Mam nadzieję. |
— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »Upubliczniasz dostęp do swoich myśli i ludzie odnajdują w tobie własne odbicie. Nie możesz kłamać, oszukiwać. Jesteś tylko tym, czym jesteś, obrany z pozorów i kurtuazyjnych zasłon, które jedynie przysłaniają twoją zwyczajność. Rzeka to widzi i podziwia. A ty podziwiasz siebie za to, że odważyłeś się pokazać komuś prawdziwe ja. Że stałeś się przez to kimś niezwykłym.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Druga szansa
— Magdalena Stawniak
Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj