Siostry wyruszyły więc w daleką drogę. Najstarsza niosła zapas jedzenia i leki na wszelki wypadek. Średnia zabrała ze sobą lusterko, grzebień i barwiczkę do twarzy, zaś najmłodsza – dwa zakrzywione miecze, z którymi nigdy się nie rozstawała. Po wielu dniach marszu dotarły do Białej Góry…
Baśń o trzech siostrach
Siostry wyruszyły więc w daleką drogę. Najstarsza niosła zapas jedzenia i leki na wszelki wypadek. Średnia zabrała ze sobą lusterko, grzebień i barwiczkę do twarzy, zaś najmłodsza – dwa zakrzywione miecze, z którymi nigdy się nie rozstawała. Po wielu dniach marszu dotarły do Białej Góry…
Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Baśń o trzech siostrach›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Autor | Agnieszka ‘Achika’ Szady |
Tytuł | Baśń o trzech siostrach |
Opis | Dzień Dziecka A.D. 2008 już co prawda za nami, ale poniższa piękna baśń może być czytana lub opowiadania dzieciom także na codzień… |
Gatunek | fantasy |
Dawno temu, w Kraju Tańczącego Smoka w dużej, spokojnej i zasobnej wsi położonej wśród pól ryżu i prosa żyły sobie trzy siostry.
Najstarsza, imieniem Qu-Yong, była nieco zbyt wysoka i miała nieco zbyt pociągłą twarz, by ją nazwać urodziwą, lecz słynęła z mądrości – jeszcze zanim skończyła siedemnaście lat, przybywali do niej po radę ludzie ze wszystkich okolicznych wiosek. Ubierała się w zielone szaty uzdrowicieli i marzyła o tym, by wyjechać na naukę do stolicy cesarstwa, była jednak nieśmiała i myśl o znalezieniu się samotnie wśród obcych przerażała ją.
Średnia siostra, Ai-Wong, była tak piękna, że jeszcze zanim skończyła piętnaście lat, przybywali do niej w konkury młodzieńcy ze wszystkich okolicznych wiosek. Ona jednak nie wybrała żadnego z nich, gdyż uważała, że brakuje jej roztropności i może nierozważnie poślubić zupełnie nieodpowiedniego mężczyznę.
Najmłodsza siostra nazywała się Liu. Ubierała się jak chłopiec i często słyszała opinię, że powinna była urodzić się chłopcem – jeszcze zanim skończyła dwanaście lat, umiała pokonać w walce wręcz każdego swego rówieśnika ze wszystkich okolicznych wiosek, zaś w jeździe konnej i strzelaniu z łuku nie mogli jej dorównać nawet dorośli.
Kiedy najmłodsza z sióstr skończyła piętnaście lat, zaś najstarsza dziewiętnaście, rodzice zawołali je do siebie i rzekli:
– Najdroższe córki, choć pozwalamy wam żyć zgodnie z waszymi upodobaniami, nie wyglądacie na całkiem szczęśliwe. Czy czegoś wam brakuje?
– Chciałabym być choć w połowie tak piękna jak Ai-Wong – odparła Liu.
– A ja chciałabym być choć w połowie tak mądra jak Qu-Yong – przyznała Ai-Wong.
– A ja… a ja chciałabym być choć w trzech ósmych tak odważna jak Liu – wyjąkała Qu-Yong, czerwieniąc się. Pozostałe siostry spojrzały na nią ze zdumieniem, gdyż nie znały się na ułamkach.
Rodzice zamyślili się. Wreszcie przemówił ojciec:
– Choć bardzo was kochamy, nie jest w naszej mocy zmienić wasz wygląd, rozum ani charakter. Musicie pogodzić się z tym, że takie jesteście.
– Próbowałam przez dziewiętnaście lat i nie udało się – powiedziała Qu-Yong.
– A ja przez siedemnaście – dodała Ai-Wong.
– A ja przez ostatni rok – oznajmiła Liu. Widząc zdziwione miny sióstr dodała: – Wcześniej mi to nie przeszkadzało.
– Zatem udajcie się na Białą Górę do mędrca Tien Chung Laia – odezwała się matka. – Jest bardzo mądrym pustelnikiem, więc zapewne udzieli wam jakiejś rady.
Siostry wyruszyły więc w daleką drogę. Najstarsza niosła zapas jedzenia i leki na wszelki wypadek. Średnia zabrała ze sobą lusterko, grzebień i barwiczkę do twarzy, zaś najmłodsza – dwa zakrzywione miecze, z którymi nigdy się nie rozstawała. Po wielu dniach marszu dotarły do Białej Góry; jej nazwa pochodziła od śniegu pokrywającego stoki nawet w najgorętsze lato. Na szczyt wiodła kręta dróżka, ledwie widoczna wśród sosnowego lasu. Liu, której w męskim stroju łatwiej było się poruszać, szła przodem, torując drogę. Na szczęście, kiedy weszły wyżej, warstwa śniegu stała się cieńsza, a droga na tyle szeroka, że mogły iść obok siebie.
Nagle za jednym z kolejnych zakrętów siostry ujrzały siedzącą na środku drogi grzywiastą małpę. Była wielkości dużego psa i obnażała groźnie kły, wykrzywiając się i skrzecząc.
– Uwaga! – krzyknęła Liu, dobywając mieczy. Qu-Yong zamarła z przerażenia z dłońmi przyciśniętymi do ust. Natomiast Ai-Wong, która właśnie przeglądała się w lusterku, by sprawdzić, czy wysiłek wspinaczki nie zaszkodził jej cerze, popatrzyła na małpę, a potem jeszcze raz w lusterko.
– Zaczekaj, Liu! – zawołała do młodszej siostry, już szykującej się do ataku. – Ta małpa wcale nie złości się na nas. Obejrzyj się!
Liu spojrzała do tyłu i zobaczyła, że na drzewie za nimi siedzi druga małpa, wypinając jaskrawo ubarwiony zadek i strojąc złośliwe miny. Dziewczyna roześmiała się i rzuciła w nią śnieżką. Obie małpy uciekły, a siostry ruszyły w dalszą drogę.
Im bliżej szczytu, tym teren stawał się bardziej skalisty. Nagle Qu-Yong przystanęła, nasłuchując.
– Chyba jakieś dziecko płacze…
– Dla mnie to brzmi jak miauczenie kota – odparła Liu. – Zaczekaj, gdzie ty idziesz! – krzyknęła, bo najstarsza siostra zeszła ze ścieżki i ruszyła w las, ślizgając się na wystających z ziemi głazach.
Kawałek dalej na niewielkiej skałce siedziała przepiękna pantera śnieżna o futrze pokrytym pierścieniowatymi cętkami i długim, puszystym ogonie.
– Nie idź tam! – zawołała Liu, lecz Qu-Yong nie zatrzymała się. Na szczęście pantera na ich widok odeszła kawałek dalej między sosny, groźnie marszcząc pysk. Qu-Yong zbliżyła się do skały, skąd dochodziły żałosne odgłosy i zobaczyła, że kocię pantery wpadło w niezbyt głęboką, ale wąską szczelinę skalną, skąd nie mogło się wydostać o własnych siłach. Dziewczyna przyklękła, sięgnęła w głąb rozpadliny i wyciągnęła panterzątko za skórę na karku. Postawione na ziemi natychmiast umknęło do czekającej za drzewami matki.
Siostry wróciły na ścieżkę i kontynuowały marsz. Do szczytu było już niedaleko. Nagle śnieg skończył się jak nożem uciął i dziewczyny weszły między kwitnące drzewa morelowe. Po zielonej trawie skakały ptaki, w głębi sadu widniała pochylona do ziemi chatynka z omszałym dachem, a przed nią siedział staruszek w stożkowatym kapeluszu z łyka. Qu-Yong, Ai-Wong i Liu zbliżyły się i złożyły mu pokłon.
– Witaj, mistrzu Tien Chung Lai.
– Skąd wiecie, że nim jestem? – zachichotał staruszek, wyjmując z ust źdźbło trawy, które ssał.
Siostry na chwilę straciły rezon, jednak odezwała się Ai-Wong:
– Powiedziano nam, że mistrz Tien Chung Lai jest pustelnikiem mieszkającym na Białej Górze, a skoro to jest Biała Góra, ty musisz być Tien Chung Laiem, ponieważ gdyby mieszkał tu jeszcze ktoś inny, to Tien Chung Lai nie byłby pustelnikiem.
– Racja – przyznał staruszek, uśmiechając się od ucha do ucha aż oczy zniknęły mu w sieci zmarszczek. – Usiądźcie zatem i powiedzcie, co was sprowadza.
Siostry usiadły na zbitej z desek ławeczce i opowiedziały o przyczynach swojej wędrówki.
– A zatem uważasz, że nie jesteś dość odważna – zwrócił się Tien Chung Lai do najstarszej. – Jednak słysząc w lesie czyjś płacz bez namysłu pospieszyłaś na ratunek i nie ulękłaś się nawet śnieżnej pantery.
Speszona Qu-Yong splatała i rozplatała palce, nie wiedząc, co ma powiedzieć.
– A ty – powiedział mędrzec do Ai-Wong – masz się za osobę mało bystrą, jednak najpierw jako jedyna zauważyłaś, że małpa wcale nie chce was zaatakować, a potem prawidłowo odpowiedziałaś na moje pytanie.
Średnia siostra z zakłopotaniem poprawiła włosy.
– A ja? – spytała najmłodsza. – Nie miałam jakoś okazji wykazać się urodą w trakcie naszej wędrówki tutaj.
– A ty, moja córko… powiedz, kiedy ostatnio oglądałaś własną twarz odbitą w czymś innym niż klinga twojego miecza?
– Już nie pamiętam – przyznała Liu.
– Pewnego dnia ujrzysz ją odbitą w oczach kogoś, kto ofiaruje ci swą miłość – oznajmił Tien Chung Lai. – Wtedy zrozumiesz, że dla niego jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie.
Liu zaczerwieniła się z radości i spuściła wzrok. Mędrzec zaś mówił dalej:
– Ai-Wong, uznałaś się za niemądrą, gdyż większość ludzi uważa, że każda piękna dziewczyna jest głupia. Gdybyś im nie wierzyła, zauważyłabyś, że masz wystarczająco dużo rozumu, by wybrać odpowiedniego kandydata na męża. A ty, Qu-Yong, większość życia spędziłaś wśród ksiąg i dlatego przywykłaś obawiać się ludzi. Jednak droga tutaj udowodniła, że potrafisz zdobyć się na odwagę, zwłaszcza jeśli nie myślisz przy tym o sobie. Od tej pory, kiedy ogarnie cię nieśmiałość, pomyślisz: “A co tam, przecież nie zlękłam się śnieżnej pantery to i z tym sobie poradzę”.
Siostry skłoniły się i odeszły z powrotem do swojej wsi. W jakiś czas później Qu-Yong wyjechała do stolicy cesarstwa i po kilku latach stała się słynną z mądrości i dobroci uzdrowicielką. Ai-Wong wyszła za pewnego miłego młodzieńca i dochowała się gromadki dzieci. Liu natomiast zaciągnęła się do wojska, gdyż doszła do wniosku, że właściwie uroda nie jest dla niej najważniejsza. Szybko awansowała na stanowisko setnika i wkrótce stała się dowódcą, za którym żołnierze gotowi byli wskoczyć w ogień, choć wcześniej wielu z nich twierdziło, że to nie honor walczyć pod rozkazami kobiety. Szczególną chwałą jej oddział okrył się w bitwie o Dolinę Siedmiu Strumieni. Ale to już zupełnie inna historia…
