Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Jango i Boba›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułJango i Boba
OpisKolejna wariacja na tematy gwiezdnowojenne. Czas akcji – kilka lat przed „Atakiem klonów”.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Jango i Boba

« 1 2
– Przecież się staram! Ty też się zdecyduj, czy mówisz do mnie tak jak chłopaki czy po swojemu!
– To nie jest po mojemu. Ale ok, od teraz będę z tobą rozmawiał tylko po huttyjsku. Bo to bardzo pożyteczny język w naszym zawodzie, musisz go umieć.
– A ta ładna pani z klubu – Boba szybko zmienił temat. – to powiedziała, że ty jesteś szczęściarzem i że ona też by chciała mieć takiego synka. To czemu po prostu nie poleci na Kamino, przecież na pewno by jej zrobili, gdyby poprosiła?
Jango zakrył twarz rękami i bardzo się starał zapanować nad jej wyrazem. Wziął dwa głębokie wdechy i już tylko kąciki ust mu drgały.
– Może po kolei. Na Kamino nie robią dzieci tak za darmo, byłeś częścią mojej nagrody, przecież ci mówiłem. Poza tym ona to by raczej dziewczynkę dostała, ale to nieważne. Przede wszystkim kobieta może w znacznie łatwiejszy sposób postarać się o dziecko.
– Wiem, wiem, składa się jajka, potem trzeba je trzymać w cieple, a jak się wykluje…
– Boba!! Ja rozumiem, że starasz się uważać na zajęciach, ale czy Taun We nie uświadomiła ci tego prostego faktu, że ludzie to ssaki?
– Hmm?
– Kobiety nie składają jajek, noszą dziecko w brzuchu, a potem je rodzą.
– A kto mnie nosił w brzuchu? Zam?
– Zam nie jest ssakiem, ok, dobra, już nie komplikuję. Ciebie nikt nie urodził, bo jesteś klonem, jak reszta chłopaków z bazy szkoleniowej. Ale inne dzieci powstają właśnie tak – facet jest z dziewczyną, potem ona dziecko nosi i rodzi. Żadnych jajek! My nie jesteśmy Falleen! Choć to by mi nieźle ułatwiło życie…
– Dlaczego?
– Dlatego, że jajko można sobie wziąć na statek i fruuu odlecieć. A z ludzką kobietą trzeba się dziewięć standardowych miesięcy użerać. W dodatku jakoś się żadna nie garnęła do tej usługi.
– A tamta ładna pani mówiła, że chciałaby mieć z tobą dziecko.
– Ze mną?
– Uhm… No, takie jak ja. To z tobą miałaby takie jak ja.
– Raczej podobne. A tamta pani tylko tak mówiła. Już ja je znam od tej strony.
– Kogo?
– Takie panie z klubów ze światłami, dymami i głośną muzyką.
– One są bardzo miłe, prawda?
– Fantastyczne. Pod warunkiem, że im zapłacisz.
– Za gadanie?
– Za to też. Choć ja na przykład nie przepadam za tym, jak dziewczyna za dużo mówi.
– A Zam dużo mówi?
– Nie.
– I dlatego ją lubisz?
– A ja powiedziałem, że ją lubię?
– Zaprosiłeś ją na noc.
– Mówiłem, że tego wymagało dobre wychowanie.
– Ale wcześniej zaprosiłeś ją na kolację.
– Zam jest jednym z najlepszych cyngli huttyjskiej mafii i ma świetne nogi, czego chcieć więcej? Lubienie nie ma tu nic do rzeczy.
Jango spojrzał na Bobę, który siedział nadal na podłodze, z zapomnianym dawno miotaczem na kolanach, wpatrzony w ojca brązowymi ślepkami i chłonący każde słowo z otwartą buzią.
Święto galaktyczne! Limit pytań na dziś mu się wyczerpał! Chyba się napiję zaraz z tego szczęścia.
„DIIIIIIIING” rozległo się w sterowni.
– Uwaga, uwaga! Proszę przygotować się do wyjścia z nadprzestrzeni za trzydzieści sekund!
Boba błyskawicznie chwycił miotacz, zanurkował między fotele, zrobił ładnie przewrót w przód, nie rozwalając sobie głowy o ścianę, wrzucił miotacz do schowka i wspiął się na drugi fotel. Wprawnym ruchem zapiął się w pasach.
Jango spojrzał z rezygnacją na monitor z rozpoczętymi obliczeniami i stuknął palcem w ekran w miejscu ideogramu „Anuluj”.
– W kajutach wszystko umocowane?
– Tak jest! – odkrzyknął Boba przez narastający huk silników i założył słuchawki. – Raz, dwa, próba, słyszysz mnie, tato?
Jango poprawił swój mikrofon.
– Tak jest. Przygotuj się.
– Uwaga, uwaga! – rozległo się z głośników. – Zaczynam odliczanie. Dwadzieścia, dziewiętnaście… Hermetyzuję sterownię.
– Potwierdzam.
Za ich plecami zgrzytnęły drzwi, choć tego dźwięku już w zasadzie nie słyszeli.
– Dziesięć. Silniki główne cała naprzód.
– Potwierdzam.
Oby to było 1,8 w aphelium. Może jednak trzeba było dać margines. Tylko, że nie mam czasu, żeby lecieć potem trzy dni na podświetlnej! Ale teraz, z dzieciakiem, trzeba było dać…
– Pięć, proszę zapiąć pasy, trzy, dwa, jeden, wyjście.
Szarpnięcie zatrzęsło statkiem, popychając ich najpierw w przód, aż pasy wbiły im się boleśnie w obojczyki, potem odrzuciło na oparcie i tak już pozostali w rosnącym przyspieszeniu przez chwilę. Po jakiejś minucie zaskoczyła sztuczna grawitacja.
– Operacja zakończona poprawnie. Można odpiąć pasy. Dziękuję.
– Nie rozpinaj pasów, Boba, zaraz będziemy lądować. Na ręcznej. No, co tak na mnie patrzysz? Ja próbowałem zaprogramować autopilota, a że mi nie było dane, to już nie moja wina.
koniec
« 1 2
4 października 2008

Komentarze

24 IX 2010   09:07:03

Wróciłam do twego tekstu po latach i nadal jest słodki. :-) Znakomicie oddane zachowania dziecka.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.