Klucz posiadło niewielu. Pozostali musieli
przyjąć wersję o złudzeniu optycznym
przepuszczonym przez statystykę.
W przybliżeniu
Klucz posiadło niewielu. Pozostali musieli
przyjąć wersję o złudzeniu optycznym
przepuszczonym przez statystykę.
Tomasz Kowalczyk
‹W przybliżeniu›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Autor | Tomasz Kowalczyk |
Tytuł | W przybliżeniu |
Opis | Tomasz Kowalczyk - germanista (UMCS) i sorabista, dr nauk hum. w dziedzinie historii (UKSW); współtwórca i właściciel Forum literackiego „Ogród Ciszy”; członek lubelskiej Fundacji Kulturalno-Artystycznej „Testudo” oraz Wspólnoty Literackiej „Verba Orientis”. |
Gatunek | poezja |
Z jesiennych narracji przekonuje tylko Vivaldi. Nikt
nie wywołuje tylu takich samych doznań podczas
wielokrotnych powtórek. Pociągnięcia smyczkiem
zmieniają barwy jak opadające liście, gdzieś między
dojrzałymi nutami plącze się nić babiego lata,
rozcząstkowane echo wchłania ledwo wybrzmiałe
akordy w ciepłą woń wrzosów. Po zakończonym
koncercie spoglądam przez okno: każda moja jesień
jest inna – oddechy krótsze i częstsze, poplątane ścieżki
wydeptują ronda, milczenie coraz daremniej poszukuje
obrony przed spadkiem do temperatury zera absolutnego.
Czas sięgnąć po sprawdzoną pomoc: świat rozjaśnia
na chwilę twarz, po czym zapada w bełkotliwy sen.
Okres przejściowy najczęściej powinno się przesypiać.
Do tej pory ludzie o zakrytych twarzach istnieli
jedynie w przestrzeniach pozasensorycznych.
Kiedy ktoś wypuścił ich nagle na ulice, zanikł
pielęgnowany od zarania podział na miejscowych
i przybyszów. Świat powoli dowiadywał się
o nowej tożsamości; jak zwykle podczas
ewolucji nie było mowy o skutecznej obronie,
skoro wszystkim wybornie smakowało tutejsze
powietrze. Tylko wyjątki zachowywały pamięć;
reszta bezszelestnie wtapiała się w krajobraz,
zapominając o drodze powrotnej. Przez lata
nie obchodzono rocznic rozpoczęcia kolonizacji,
nie śpiewano hymnów ku czci pierwszego osadnika.
Nacisk położony na poprawne akcentowanie
przedostatniej sylaby miał zaprocentować
w przyszłym pokoleniu. Z czasem ujawniono
gen nieulegający asymilacji, której poddało się
nawet przedniojęzykowe „ł”. Widocznie sprawca
zamieszania przewidział wymianę terytoriów.
Wtedy przyda się kamień węgielny.
W przybliżeniu wszystko się zgadzało. Nikt
nikomu nie patrzył na ręce, świat określały
naprędce złożone metafory, poza którymi
brakowało jakiegokolwiek odniesienia.
Klucz posiadło niewielu. Pozostali musieli
przyjąć wersję o złudzeniu optycznym
przepuszczonym przez statystykę.
Nie było pomysłu na jedynie poprawną
interpretację. Stare zasady na razie
opierały się kompromisom.
Wkrótce umiejętność liczenia ogarnie
całą populację. Zamiast naturalnych rozterek
pojawią się projekty, plany i obliczenia.
Ze słownictwa zniknie zwrot, że jakoś to będzie.
W Ustawie Zasadniczej zapisano kolor,
którego odcienie udawały niebo i chmury
tak przekonująco, że nie można ich było
od siebie odróżnić. Zamieniały się rolami,
ilekroć istniała konieczność wyprowadzenia
w pole zbyt dociekliwych. Pewnego razu
pozostały na nie swoich miejscach. Trudno
powiedzieć, kto odmówił powrotu, ale wkrótce
przyzwyczajenie dało znać o sobie i nikt
nie miał pretensji o niechcianą przeprowadzkę.
Po kilku miesiącach zapomniano o incydencie.
Reszty dokonała ewolucja.
Jeszcze na przełomie Testamentów czuć było
różnicę w warstwie semantycznej, która zniknęła
po wymarciu języka aramejskiego.
Po odkryciu reakcji chemicznej uwalniającej
miłość zważono duszę i opisano jej właściwości
fizyczne. Naszkicowanie wzoru strukturalnego
myśli pierwotnej, pozbawionej jakiejkolwiek
treści, wydaje się być kwestią czasu. Stąd kilka
kroków do dotknięcia boskiej natury. Umiejętność
zsyntetyzowania wysoko wyspecjalizowanych białek,
które, umiejętnie poskładane, mają mieć coś wspólnego
z Wielkim Wybuchem, jest już faktem. Jeszcze tylko
drobnostka: wykrzesanie z palca wskazującego iskry
służącej za katalizator. Rozpisano konkurs na
najskuteczniejszą litanię – na tym etapie ewolucji
ciągle trzeba prosić siłę wyższą o współpracę.
To raczej pewne, że Bóg nie pozwoli na uszczknięcie
swojej istoty na rzecz własnego podobieństwa,
prędzej wskaże inne zadanie: przecież do dziś nikt
nie podjął się zapisania bicia serca na pięciolinii.
(SPOILER ATTACK)-
Całe opowiadanie położyła ostatnia linijka. Za przeproszeniem, ale już w XVII wieku chcieli oddać rytm życia za pomocą muzyki.