Szept poleca #19W środku lata w cyklu najciekawszych wierszy internetowej grupy poetyckiej "Szept" prezentują swe poezje: Gilbert, Cyrylus, datura, Semideus, nonFelix, Vel, washi washi oraz Ania.
Szept poleca #19W środku lata w cyklu najciekawszych wierszy internetowej grupy poetyckiej "Szept" prezentują swe poezje: Gilbert, Cyrylus, datura, Semideus, nonFelix, Vel, washi washi oraz Ania. 1. na starcie - Gilbert ludzie wynikają z przypadku z mgły grzechu umykającego chyłkiem z pokoiku hyc hyc na piątym piętrze ale już wyżej jestem siedzę patrzę na grzechy umykające hyc hyc z lepszej perspektywy i obmyślam strategię jak je sprowadzić spowrotem żeby zamknąć na dole babcie mogłyby wtedy wrócić do rozmów z pieskami a uzależnieni spaliby dalej w wagonikach metra na ostatniej stacji rozumiem lecz mając wybór między złem a złym bo ściany są zbyt lańcuchy przypominają że za nimi zimne wyostrza cienie gdy wychodzi słońce zza chmur słoneczko moje nadal jestem zeszłorocznym liściem wyczekującym by wiatr posunął tak posunął mnie żebym cicho szeleścił i jęczał świat który doprawdy bezużyteczny okazał się choć "życie jest piękne" co tak często powtarzasz to gdybym miał wybór wybrałbym grabie i płomień ogień spalarni liści lecz takiego wyboru nie może nikt mi dać takiego końca więc staję cierpliwie w poczekalni bo koniec końców być może niedługo może stanie się i początkiem bez końca nieskończonym początkiem bądź zdaniem które mantrujesz cicho stań przy mnie *** [moje łóżko] - Cyrylus to już nie jest tylko moje łóżko mieszkają tu ze mną duchy wspomnień w formie twojego ciała na ścianach wiszą szkice naszych pocałunków wykresy słów diagramy spojrzeń na nadgarstkach widnieje rzeźba naszego rozstania siostra oddziałowa poprawia poduszkę co godzinę nie wie że to już nie jest tylko moje łóżko że ty dalej skoro ja dalej żyjesz *** [boję się] - datura dedykowane J. I Boję się Boję się Ciebie Boję się Ciebie samej Boję się Ciebie samej zostawić, choć na malutkie, pieprzone pięć minut. Każde okno, nóż, apap leżący na stole Przerażają mnie A ty siedzisz na parapecie Popijając wódkę, której przecież tak nie znosisz. Który to już tydzień? Czwarty? Piąty? Od razu wyjaśniam: ona nie jest w ciąży A więc który to już tydzień? Nowa formuła odliczania czasu; Wstecz To chyba była niedziela, tak na pewno Następnego dnia poszłam normalnie na zajęcia A w niedziele… Już chyba wtedy byłam bezsilna, tak na pewno Byłam bezsilna Bo przecież i tak zrobiłaś to, co chciałaś. I wiecie co? Ja nadal jestem bezsilna I powiem wam coś jeszcze: Ja ją kocham, choć sama nie wiem dlaczego. II Może dlatego, że nauczono mnie cię kochać Albo dlatego, że znam cię od zawsze Albo ot tak, z nudów. III Zastanawiam się, co zrobisz jutro Za cztery tygodnie. Za pięć. Ciekawe czy ja tyle wytrzymam. Dlaczego ty już nie jesteś ciekawa Tego, co się wydarzy? Przecież jeszcze do cholery może być normalnie Musi być jeszcze normalnie Będzie normalnie Normalnie. egzamin z rysunku - Semideus ołówek roztańczony ręką biednego kandydata zaczął pląsać i śnieżną biel grafitem kąsać papier tylko cicho jęknął przy pomocy kreski czarnej zręczne ręce narysowały domy mosty drogi skały w perspektywie linearnej gumka i ołówek sadzą teraz las aby otoczyć brył skupisko przypominające nieco wysypisko niedługo skończy się czas przyszły student zmarszczył brew i pokrył wiatru podmuchami kartkę wypełnioną koronami milczących srebrnoszarych drzew ostatnie minuty egzaminu mijają jeszcze jedno gumki maźnięcie i kandydaci idąc jak na ścięcie rysunki na pastwę komisji oddają ... nie pomogły płacze i wykręty bogatych dzieci ani pieniędzy pliki bo napis na liście gdzie były wyniki brzmiał: TYLKO podmiot liryczny przyjęty (bo w tym roku zrobiliśmy odmianę postawiliśmy na talent) behema - nonFelix drzwi i okna zamurowane na zawał śpieszmy się już śpieszmy się gdzieś ktoś mruczy przytulony do ściany wydrapał inicjały szachowych wież (w lustrzanym odbiciu inicjuje dzień) słońca budzą miarowo chmurami wiatr stop stop i wdech ciąg od sufitu do pecev podłogi płomień znaczy wosk znaczy czas znaczy cień beznadziejni bez nadziei pamiętam tę twarz pamiętam tę twarz winem obmyci i octem skropieni wycieramy absyntem ślady własnych prawd (przecieramy klamki mgłą oddechu słów) deszcz jakby spada wraz z niebem wraz z nim nasącza włosy przerzedza krew po grząskiej glinie bosymi stopy za ręce ach chodźmy zapadać w sen przeciągnięci na stronę tatarakiem stawów nie możemy się złamać kto nie może wstać zacznijmy musimy musimy zapłakać musimy krzyczymy walimy za świat (za: ból za: pieniądze za: późno za: nic) dokonano odwiedzin - Vel dokonano odwiedzin mówisz okiem nastawiasz ostrość na baczność staję uwaga! Przy pracy krzywda się dzieje znowu zabrakło herbaty fałszerstwo przewraca się bezsennie celnością zdrada uczucie godzi brawo! Krzyczy piękna pani "wózek z dzieckiem zabrano" nie masz prawa fantazjować to mylnie obrazy widzieć źle jest naginać wieczór - narkotyk w pętlę skręcać niewinny zielony listek deptać rzeczy brata chować przykrywać i oszukiwać nie wolno przede wszystkim buty przy ziemi zostawić i ręce w kieszeni nosić klucze bezpiecznie przyczepić sznurkiem włosy związać i szyję myć zawsze rano *** [żaden bóg...] - washi washi Żaden bóg nie jest potrzebny By ocalić sens świata Bo takiego sensu nie ma Rozpad tylko i nicość Pomyłka w logicznym rachunku.. Czy taka prawda może wypełniać tęsknotą serce człowieka Moje serce tęskniące za tobą? I resztę ciała, ciała i umysłu..? Jestem tak twój jak mnie kochasz, Tak twój jak pragniesz uskrzydlony układać we mnie siebie I doznawać przy mnie ziemskości Piórko na dziś aż do soboty Szorstość kory i zapach mchu A dla mnie Nieokreślenie stopnia w jakim tęsknię sam za sobą Nie za kolejnymi namowami Za sobą bez ograniczeń Za czasem pozamykanym w pocałunkach Śpiesznie mi wykradanych Chcę siebie prawdziwie poczuć Już nie - Ania zakwitasz ćmą w mojej głowie który szptem całujesz źrenice nie pytaj skąd w moich włosach księżyc nie chcę kłamać i ranić jeszcze bardziej zakwitasz ćmą w mojej głowie który szptem całujesz źrenice ku kolejnym zaćmieniom w moich oczach nowych dróg nie szukaj nie znajdziesz *** [noc ma na imię...] - nonFelix noc ma na imię Marta - skulona w psiej budzie wylizuje stygmaty Marta boi się poranka i boi się bohaterów którzy przyżekli zginąć w walce z jej smokiem Marta boi się szaleńców przyciśnięty do piersi lodowaty pieszczący podbrzusze kanister benzyny wibruje w werblach serca kiedy oboje czekają na iskrę w psiej budzie namaszczona świtem w ramionach dziewięćdziesięciopięciooktanowego boga szarfami tęczy przepięta na piersiach Marta przypala papierosa i staje w witrażach zenitem 1 lipca 2003 Więcej twórczości członków Grupy Literacko-Dyskusyjnej "Szept", jak i informacje o samej grupie znaleźć możecie na stronie "Szeptu"
|
Światowy Dzień Poezji w roku 2024 powitajmy razem z przemyśleniami o Niej pióra Teresy Paryny (Przemyśl), Waldemara Jaglińskiego (Kraków), Katarzyny Hop-Drzewieckiej (Legionowo), D’Arii Galickiej (Przemyśl).
więcej »Dygotając w przestrzeni
W polu serca człowieka
Sam człowiek się zastanawia
Co go jeszcze tu czeka?
Pojawiłaś się nie wiadomo skąd,
jak duch.
Podzieliłaś się garścią suszonych liści
i złotych myśli.
...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak