Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Wróg publiczny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułWróg publiczny
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). Finalistka konkursu Horyzonty Wyobraźni 2011.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 3

« 1 2 3 4 5 13 »
Jak tylko Windu pojawiła się w branży, Sebulba powiedział Guri, że mógłby postawić ścigacz Hekuli przeciw wierzchowemu ronto, że ta laska to były imperialny oficer. „Lekko zwichrowany, no ale cóż, nie takie rzeczy, he, he, wojna robi z ludźmi, nie, Zantara?” Wyglądało na to, że miał rację. Mniejsza o mundur, wszyscy łowcy nosili pseudowojskowe ciuchy. Tu chodziło o cały sposób zachowania Windu. Przy niej nawet Guri czuła się jak ostatni cywil.
Ale tu znów wszystko się zgadzało – Fett miał bardzo określone poglądy polityczne. Aż za bardzo, jak na łowcę.
Myślałby kto, że ty taka neutralna jesteś, Guri.
– Gdyby dowodził kto inny – mówiła tymczasem Windu – miałbyś kilkunastu martwych podwładnych i żywego mechanika u konkurencji. A teraz nam grzecznie zapłać, bo się śpieszymy.
Guri poszukała wzrokiem Fetta. Stał w grupce Dugów, zatknął kciuki za pas i przyglądał się swojej dziewczynie oraz szefowi, jakby cała ta rozmowa w ogóle go nie dotyczyła.
Dziiiwne, pomyślała Guri. To już naprawdę jest dziwne. Fett, który nie stawia na ostrzu noża kwestii zapłaty za wykonaną już przecież robotę? Pozwala, żeby ktoś mówił za niego?
Zantara skradała się pod samą ścianą tak, żeby znaleźć się w połowie drogi między Windu a Fettem. Sebulba cmokał i kalkulował coś w myślach, a zabójczyni odwróciła się minimalnie, tak, że nie stała już do Guri całkowicie tyłem.
Właśnie, zapłata…
Dlaczego oni tak się bronili przed tym zleceniem? Fett zjawił się po długiej przerwie, oczywiście jak zawsze zachowywał się, jakby spał na forsie, ale przecież wiadomo, jak to jest: do pierwszej nagrody z czegoś żyć trzeba, a statek nie lata za friko. Guri tylko utwierdziła się w swoich podejrzeniach co do fatalnej sytuacji finansowej Boby po krótkiej rozmowie z zaprzyjaźnionymi Rodianami z obsługi naziemnej portu. Za paliwo do „Slave” płaciła Windu.
No właśnie – też nikt nie wmówi Zantarze, że przylecieli jednym statkiem, bo tacy są na siebie napaleni, że nie mogą się rozstać na kilka dni. Piromanka uciekła z obławy, takie chodziły słuchy. Czyli nie ma statku, nie ma nic.
Tym bardziej powinno jej bardzo zależeć, żeby się odkuć. No, w sumie w końcu wzięli to zlecenie…
Ale tak jakby, bo ja wiem, mimochodem. Mając jakieś o wiele poważniejsze plany na widoku.
Sebulba podjął wreszcie decyzję:
– Mogę wam ostatecznie dać połowę. Nadal nie mam gwarancji, że wygramy wyścig.
W tym momencie do Guri dotarło, jak bardzo dała się nabrać. Usłyszała szczęk odbezpieczanej broni. Fett leniwym gestem sięgnął w kierunku stojącego tuż obok Hekuli i złapał go za skórzaną kamizelę. Przystawił Dugowi miotacz do głowy i odciągnął go do tyłu, zanim pozostali zorientowali się, co się dzieje.
– Żeby wystawić ścigacz do Boonta, trzeba mieć pilota – powiedział cicho i bardzo spokojnie.
Sebulba zamarł, ale Zantara nie straciła zimnej krwi.
Bierzemy zakładników, Bobaa?
Skoczyła w stronę Windu z miotaczem w jednej dłoni, a drugą spróbowała chwycić dziewczynę Fetta za włosy. Bardzo się przeliczyła. Zabójczyni odwróciła się tak błyskawicznie, że Guri nawet tego nie zarejestrowała. Poczuła tylko zapierające dech w piersi uderzenie i poleciała jak kukła pod ścianę. Przymroczyło ją na ułamek sekundy. Kiedy oprzytomniała, uświadomiła sobie, że jej miotacz leży na posadzce, a Windu właśnie przydeptuje go butem. Sięgnęła powoli do cholewki, ale tamta nie patrząc w jej stronę, wycedziła:
– Nawet nie próbuj, Zantara.
W prawej ręce Windu miała miotacz, a lewą dłoń w czarnej rękawicy podniosła na tyle wysoko, żeby wszyscy widzieli, że trzyma kciuk na zapalniku granatu termicznego.
– Porozmawiajmy wreszcie, Sebulba, jak kulturalni – uśmiechnęła się złośliwie – jak kulturalni… ludzie. Bo widzę, że z manierami to jednak w tej waszej bandzie krucho. Wołaj księgowego, ale już.
Sebulba włączył komunikator i wydał polecenia.
A Guri patrzyła na Windu, nie mogąc oderwać od niej zafascynowanego wzroku.
Aleś się wkopała… Aleś się głupio wsypała… „Nigdy. Mnie. Nie. Dotykaj”, tak? Aż tak się mnie brzydzisz, że nie chcesz mnie tknąć nawet przez rękawicę? Tylko zapomniałaś, że zazwyczaj, jak się ludzi bije, to TRZEBA ICH DOTKNĄĆ! Nie wystarczy gest, choćby bardzo przekonujący!
W sali panowała cisza, przerywana tylko nerwowym cmokaniem wpatrzonego w jedynaka Sebulby i szuraniem buta Windu, która przesuwała miotacz Zantary w wygodniejszą dla siebie pozycję.
Guri oparła się o mur i nie myśląc zupełnie o tym, w jak niebezpiecznej znaleźli się sytuacji, pozwoliła, żeby wszystkie elementy układanki wskakiwały na swoje miejsce. Dopiero teraz sobie uświadomiła, co jej cały czas nie grało.
Windu pokazująca Fettowi na palcach, ile osób stoi za zamkniętymi drzwiami. Rozkaz „Ognia!”, zanim pojawił się po temu powód. I trzeci raz taka sama sytuacja – po pobiciu Dezza, kiedy odwróciła się do Sebulby, którego jeszcze nie widziała.
I ten gest w stronę holoprojektora. Taki sam, jaki Guri widziała nieraz u Jedi Nessie w bazie Echo.
Milion kredytów rządowej nagrody za piromankę? Sprawa bez precedensu. Rząd Galaktyczny nie jest od ścigania psychopatycznych morderców.
Przyleciała z Fettem, bo go wynajęła. Nic osobistego. Wybacz, Boba, że podejrzewałam cię o jakieś ludzkie odruchy.
Guri uśmiechnęła się drwiąco i rozsiadła jeszcze swobodniej. Na szczęście nikt na nią nie zwracał uwagi, bo było to zachowanie co najmniej nietypowe w tych okolicznościach. Ale ona po prostu kontemplowała swoją układankę.
Choćby teraz – miotacz w prawej dłoni, kabura na lewym udzie. Bo zazwyczaj po prawej stronie nosiłaś inną broń, co? I dziwnym trafem wypłynęłaś akurat tuż po Ord Mantell. Witaj wśród żywych, Darth Beyre.
Teraz powstaje tylko pytanie, jak cię znowu zabić. Tym razem skutecznie.
Boczne drzwi rozsunęły się i stanął w nich księgowy. Widząc, co się dzieje, zbladł nieco, co nadało jego skórze paskudny, prawie przezroczysty kolorek, ale wszedł do środka i pozornie naturalnie spytał:
– Tak, szefie?
– Szykuj dla nich przelewy – powiedział Sebulba.
Nie trzeba było tłumaczyć, dla kogo mianowicie. Twi’lek usiadł na kanapie i odpalił swój elektroniczny notes. Windu…
Beyre! – poprawiła się w myślach Guri.
Beyre schowała granat z powrotem do kieszeni, miotacz do kabury i powiedziała:
– Myślę, że możemy już przestać się zabawiać w zadziornych łowców nagród i przejść do interesów?
Równocześnie spojrzała w stronę Fetta i prawie niezauważalnie pokręciła głową, on potwierdził i poprawił uchwyt na karku Hekuli, nie zabierając lufy z jego skroni.
– Zapłacisz mi za to! – syknął wściekle pilot.
– Cicho tam – usadził go Sebulba. – Jak nie umiesz w porę wyciągnąć maczety, to teraz sobie postoisz chwilę w niewygodnej pozycji. A ty, Windu, siadaj. Napijemy się?
Skinął stopą na kulącą się za barem Rodiankę. Trzęsącymi się rękami nalała do dwóch szklanek koreliańską whisky, postawiła na stoliku przed Dugiem i czym prędzej wycofała się za swoją osłonę.
– Dawaj trzecią dla Fetta, przecież kiedyś wreszcie Windu pozwoli mu puścić mojego dzieciaka. – Bawił się obrączką na wąsie, niby niedbale, ale z takim efektem, że ozdoba pękła mu w palcach.
– Jak przejdą przelewy – powiedziała Beyre.
Siadła w fotelu tak, że miała nadal widok i na Sebulbę, i na Fetta. Stuknęła się ze zleceniodawcą szklankami i łyknęła alkoholu.
Guri już od dłuższego czasu, nie wstając z podłogi, przesuwała się bardzo powoli w kierunku drzwi.
– A właśnie, Zantara – Beyre odwróciła się w jej stronę, a najemniczka zamarła. – Zabieraj miotacz i zejdź mi z oczu. A na przyszłość trzymaj te swoje lepkie łapki z dala ode mnie, bo ci je poucinam.
Ciekawe, czym je poucinasz, Windu, wibronożem? A może jednak czym innym? Ty masz nas wszystkich za idiotów, co?
Guri była nadal zbyt zszokowana i do tego teraz zbyt wściekła, żeby się bać. Mimo to starała się sprawiać wrażenie mocno przestraszonej, kiedy zrobiła kilka kroków w przód, wzięła z posadzki broń, schowała ją do kabury i tyłem wycofała się do drzwi. Potem, spięta i skoncentrowana, wyszła bez pośpiechu na dziedziniec, wsiadła do śmigacza i przeleciała przez bramę. Dopiero w pewnej odległości od twierdzy nacisnęła dźwignię napędu do oporu. Przemknęła jak wicher przez pustynny odcinek trasy do portu. Zbliżając się do celu, zwolniła i sięgnęła po komunikator.
« 1 2 3 4 5 13 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.