Bez pamięci – fragment IRyszard DziewulskiBez pamięci – fragment IRozważania nad prawdopodobieństwem zaistnienia sytuacji, w jakiej się obecnie znalazł, mógł sobie darować. A to był właśnie jej najsłabszy punkt. Teraz wypadałoby się zastanowić… Nad czym tu się, do cholery, zastanawiać?! Odpowiedź na to pytanie zmartwiła go najbardziej. Uświadomiła mu bowiem jego położenie. Przez całe życie unikał sytuacji, w których musiałby zajmować z góry przegraną pozycję. Nie ulegało wątpliwości, że z taką właśnie sytuacją miał obecnie do czynienia. Ale dlaczego? Na czym polega i w czym tkwi negatywny aspekt jego położenia? Co w tym wszystkim nie gra? Podszedł do stołu i sięgnął po dokument. Tam znajdzie wyjaśnienie… Przeczytał umowę trzykrotnie. Nie wynikało z niej prawie nic. Po namyśle Jonatan doszedł do wniosku, że chyba właśnie tego obawiał się najbardziej. Teoretycznie wszystko wyglądało tak niewinnie… Zbyt niewinnie. Za co ten milion? Co, nie podoba ci się milion EURO? Ano, nie podoba… Krach potrzebuje królika… Chce mu dać marchewkę… I za jej zjedzenie obiecuje drugą… Od tego może rozboleć brzuch. Najbardziej śmierdzi przynęta? O co tu chodzi? Z pewnością chodzi o to, czego w umowie po prostu nie ma. Czy to jest powód, żeby jej nie podpisać? Z pewnością – tak. Ale kogo na to stać? Jedno jest pewne. Adams nie zna reguł gry, do której jest wciągany. Chcąc brać w niej udział, musi stać się pionkiem na szachownicy. Najprostsze rozwiązanie, jakie zapewniłoby zachowanie twarzy, jest jednoznaczne z poddaniem całej partii nie tyle bez walki, co raczej bez spojrzenia przeciwnikowi w oczy. Jeśli powie „nie” i po prostu wróci do normalnego życia – nigdy nie dowie się co stracił… Stawką w tej zabawie jest nie byle co, lecz wielka niewiadoma, ukryta gdzieś pod olbrzymią górą pieniędzy. Na domiar złego nie ma czasu na myślenie, odpowiedź trzeba dać natychmiast. Boże… Dlaczego Krach nie wybrał kogoś innego? Dlaczego Jonatan Adams musi przez całe życie stawać przed problemami, o których nie chciałby nawet słyszeć? I dlaczego zawsze popełnia błąd? Nad oszklonym sufitem znikła ostatnia gwiazdka. Chmurzyło się. Boże… Obiecuję, że to już ostatni raz. Szeroki korytarz, wyłożony w całości jasnoszarą, miękką wykładziną kilkanaście metrów przed idącymi delikatnie zakręcał w lewo. Nie widać było jego końca, gdyż okazał się wielkim okręgiem – gdyby szli jakiś czas bez przerwy, znaleźliby się w tym samym miejscu. Po prawej stronie korytarza znajdowały się miękko obite drzwi szeregu gabinetów, a po lewej – okna wychodzące na położoną w dole oranżerię. Okna okalały ją ze wszystkich stron. Znajdowała się piętro niżej, prowadziły do niej szerokie schody. Oprócz ogromnych i bujnych roślin był tam też niewielki basen, fotele, mini-atlas i barek. Białe ściany wyposażone w wielką ilość luster, lśniąca posadzka i przestrzenne wizje wściekłego artysty. To, co początkowo wydawało się czarnym, półkolistym sufitem, było w rzeczywistości przezroczystą kopułą, za którą czaiło się zachmurzone nocne niebo. Spadające na nią pierwsze krople deszczu przepełniły ogromne wnętrze złowróżbnym szumem. Jonatan szedł w milczeniu obok rozentuzjazmowanego profesora. – Parapsychologia przez dziesięciolecia określana była mianem magii, a psychotronikę traktowano jako naukową szarlatanerię. Dzięki Dream Corporation przydatność tych nauk przestano mierzyć ilością sprzedanych książek traktujących o tajemnych zjawiskach. Mamy dużo czasu, więc opowiem panu moją historię. Niewiele osób zna ją z moich ust, ale pan musi ją usłyszeć, gdyż eksperyment, w którym pan uczestniczy, jest jej zwieńczeniem, a jego powodzenie udowodni światu, iż rozpoczęła się nowa era w dziejach psychocybernetyki. Z przyjemnością również postaram się naświetlić panu schemat metody, którą się posługujemy. Nie będę wdawał się w szczegóły, gdyż ich zgłębienie wymaga rzetelnej wiedzy z zakresu co najmniej kilku dziedzin, której to wiedzy pan niestety nie posiada. Myślę jednak, że przekonam pana, iż wyniki naszych testów są efektem wypracowanej przez nas zdolności odczytu realnego profilu badanej osobowości, nie zaś bezpodstawnie snutymi przypuszczeniami, opartymi o skojarzenia patrzącego na rozduszony kleksik pacjenta. Ostatnie słowa wypowiedział stojąc już na szczycie schodów prowadzących do oranżerii. Wyglądało to na mowę pomyślaną akurat na ten odcinek korytarza. – Jak się to panu podoba? – ruchem głowy wskazał rozciągającą się poniżej namiastkę raju. Uśmiechnął się z zadowoleniem i nie czekając na odpowiedź, ruszył w dół. – Jest z pewnością wiele pytań, które chciałby mi pan zadać – mówił, prowadząc Jonatana labiryntem bluszczów. – Na niektóre z nich postaram się odpowiedzieć już teraz, gdyż są oczywiste. Na pewno interesuje pana, dlaczego właśnie panu proponuję udział w eksperymencie. Tu zamilkł na dłuższą chwilę, która miała podnieść napięcie, wzmóc ciekawość, podkreślić wagę tematu lub wszystko po trosze. Krach wykorzystał ją na przyrządzenie drinków, a Adams zajął wskazany fotel. Profesor podał mu kryształowe naczynie z błękitnym płynem i zajął miejsce naprzeciw. – Otóż dokładnie dwudziestego czwartego marca zgłosił się pan do badania zgodności charakterologicznej, delegowany przez dział zatrudnienia QuicKomu. Jak pan pamięta badanie trwało ponad cztery godziny. Nie ma pan pojęcia, ile można dowiedzieć się o człowieku w ciągu tego czasu. Tak właśnie stało się w pańskim przypadku. Oczywiście nie jest pan wyjątkiem. W analogiczny sposób prześwietliliśmy już mózgi kilkudziesięciu tysięcy innych osób. Robimy to od lat. Uzyskane w ten sposób informacje przechowujemy w naszym centrum komputerowym, które znajduje się w podziemiach tego budynku. Dyskrecja jest naszą mocną stroną, nie ma więc obaw, że dane te wpadną w niepowołane ręce. Ścieżka dostępu do nich jest chroniona lepiej, niż rezerwy budżetowe niejednego banku. Parę dni temu United Union Parlament zaakceptował proponowany przez Dream Corporation projekt badań nad parapsychologiczną metodą doboru osobowości. Jeśli w przeciągu dwóch lat uda nam się udowodnić, że stworzona przez nas metoda doboru małżeństw nie jest jedynie teorią, Parlament z pewnością dostrzeże zalety, jakie musi pociągać za sobą jej masowe stosowanie. Ale wcześniej metoda sama musi obronić się przed zarzutami nieskuteczności. Już dawno temu przewidziałem, że do tego dojdzie, więc postanowiłem nie czekać na ten moment z założonymi rękami. Nie trudno się domyślić, że dobór osobowości dwojga osób będzie tym skuteczniejszy, im większa będzie pula, z której dokonuje się wyboru. Właśnie dlatego już od połowy stycznia przy okazji badania doboru charakterologicznego, weryfikowania nominacji na stanowiska kierownicze, opiniowania wyboru zawodu i wszystkich innych testów, jakie można wykonać w Dream Corporation, przeprowadzamy… dodatkową analizę osobowości testowanych. Krach pociągnął łyczek i uśmiechnął się chytrze. Niebezpiecznie bezceremonialny sposób, w jaki profesor przyznawał się, że nie jest aniołkiem, wydał się Jonatanowi lekko podejrzany. – Za pozwoleniem, profesorze… Nie jestem pewien czy dobrze pana rozumiem. Czyżby właśnie przyznał się pan do tego, że bez akceptacji zarówno Parlamentu jak i samych zainteresowanych łamał pan jeden z najważniejszych dogmatów Konstytucji United Union? Czyżby ingerował pan w prywatność ludzi pod kątem ich przydatności dla swoich celów? Krach, jakby nie usłyszawszy zarzutu, mówił dalej. – Dzięki temu, w obecnym momencie stopniem zaawansowania prac znacznie wyprzedzamy stan, którego można by się po nas spodziewać. Sześćdziesiąt procent z przebadanych przez nas osób nie posiada jeszcze swej drugiej połowy, a – proszę mi wierzyć – ponad połowa z pozostałych czterdziestu procent z miłą chęcią wymieniłaby ową połówkę na nową. Te dane nie są aktualne, dlatego pytałem pana, czy nadal jest pan kawalerem, ale nawet jeśli połowa naszego archiwum znalazła sobie partnera, to i tak jest się z czego cieszyć, nieprawdaż? Będziemy najdoskonalszą agencją matrymonialną na świecie, gdyż dobierając osobowości kojarzonych osób przeskakujemy dziesięcioletni okres pożycia małżeńskiego. Dopasowujemy ludzi jak puzzle dziecinnej układanki. Nie tylko na zasadzie komplementarności, ale i przeciwieństw. Przekona się pan o tym osobiście, gdy zakocha się pan bez pamięci w kobiecie, z którą pana skontaktu… – Dlaczego ja? – przerwał mu Adams i pociągnął głębszego łyka, gdyż ostatnie zdanie wzbudziło w nim niezrozumiałą irytację. – Otóż to – dlaczego właśnie pan! W dniu, w którym Dream Corporation uzyskała akceptację na rozpoczęcie badań osobiście uruchomiłem stworzony specjalnie w tym celu program kojarzenia zakodowanych w naszym archiwum osób. Kiedy komputer skończył robotę przedstawił nam listę siedemdziesięciu siedmiu par, które są dla siebie po prostu stworzone. Musieliśmy mieć jednak pewność, że para, na którą padnie nasz wybór, jest najdoskonalszą kombinacją osobowości, jaką w obecnym momencie potrafimy wyłonić. Przez parę następnych dni komputer analizował dokonany przez siebie wybór, weryfikując siłę przewidywanej więzi emocjonalnej, jaka przypuszczalnie pojawi się u każdej z par i porównywał te siły ze sobą. Kiedy skończył, przeanalizował również minimalny czas, po jakim w obrębie każdej z par mógłby zacząć się pojawiać objaw znudzenia partnerem. W przypadku pary, której jest pan połową, okres ten z pewnością nie będzie krótszy niż siedemset pięćdziesiąt trzy lata. Lepszego wyniku, jak na razie, nie osiągnęła żadna z par. Jeśli chodzi o więź emocjonalną – również nie macie sobie równych. Przeprowadziliśmy też mnóstwo symulacji, które z pewnością nie zainteresują pana w tym stopniu co powyższe informacje, gdyż są to sprawy czysto teoretyczne i ze względów oczywistych nie potrafimy jeszcze właściwie ich interpretować. Jedno jest pewne. Po każdym z testów i symulacji, komputer porównywał wszystkie uzyskane wyniki i z uporem na szczycie listy siedemdziesięciu siedmiu analizowanych przypadków wyświetlał te same dwa nazwiska. Jak się pan słusznie domyśla – nosi pan jedno z nich. |
Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.
więcej »Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.
więcej »Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.
więcej »Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 6
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 5
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 4
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 3
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki, cz. 2
— Jadwiga Hajdo
Pod wielkim urokiem małej kropki
— Jadwiga Hajdo
Trzy lata po amnezji
— Wojciech Gołąbowski
Bez pamięci – fragment III
— Ryszard Dziewulski
Bez pamięci – fragment II
— Ryszard Dziewulski
Echa Achelonu, opowieść pierwsza: Skarb Cyrusa
— Ryszard Dziewulski
Dżin
— Ryszard Dziewulski, anonim
Pod lipą
— Ryszard Dziewulski, Ewa Dziewulska
Jak murem w głowę
— Ryszard Dziewulski
Bez pamięci – fragment III
— Ryszard Dziewulski
Bez pamięci – fragment II
— Ryszard Dziewulski