WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Anna ‘Cranberry’ Nieznaj |
Tytuł | Wróg publiczny |
Opis | Anna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). Finalistka konkursu Horyzonty Wyobraźni 2011. |
Gatunek | space opera |
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7Anna ‘Cranberry’ NieznajGwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7Epilog „For the death of those we don’t know Wraz z zapadającym zmrokiem ustał deszcz i teraz na ciemnym niebie nad głównym portem planety Tiss’sharl świeciły gwiazdy. Nessie podeszła do stosu i zapaliła go pochodnią. Potem cofnęła się kilka kroków i znów stanęła u boku Luke’a. Byli tu zupełnie sami, na obrzeżach miasta, między ostatnią linią zabudowań a dżunglą, pełną nocnych odgłosów, nawoływań zwierząt, tchnącą spokojem pulsującej Mocy. Stos zapłonął szybko, ogarniając płomieniami postać w czarnym sithowskim płaszczu. • • • Na przeciwnym krańcu Galaktyki, na Sullust, Guri Zantara sięgnęła po pochodnię i podeszła z nią do złożonego na pogrzebowym stosie mandaloriańskiego łowcy nagród. Odbłyski płomieni zatańczyły na jego zbroi i hełmie. • • • Na Cato Neimoidia strażnik więzienny włączył komunikator, a wtedy pojawił się nad nim hologram kobiety z włosami związanymi w kitkę, ubranej w strój Jedi. Odsłuchawszy wiadomość, Trandoshanin podszedł do kraty, za którą na pryczy siedział nad konsolą do gry młody Bothańczyk z burzą ozdobionych koralikami warkoczyków. Strażnik otworzył celę, a wtedy Gar’lyagh z hardą miną zażądał zwrotu swoich rzeczy z depozytu. Kiedy już je odzyskał, jaszczur zdał obowiązki koledze, który przyszedł na następną zmianę. Trandoshanin powiedział coś do Dezza, a ten najpierw się żachnął, by następnie po namyśle skinąć głową. • • • Aya-Ke Veers zwana Sessil Aglarą skłoniła się nisko, ceremonialnie. – Mój vigo… Xist podszedł do niej, masywny i potężny. Wyciągnął pazurzastą, pokrytą zieloną łuską rękę i pomógł dziewczynie wstać. – Przykro mi z powodu twojej matki. Ojca również, oczywiście. Spuściła wzrok, poprawiając fałdy białej, żałobnej szaty. Przed oczami znów przewinęły jej się wydarzenia ostatnich dni. Wiedziała, że matka kocha ją na swój sposób, ale dla pani Veers życie skończyło się, gdy zginął jej mąż, a wraz ze zdradą admirała Tarkina i śmiercią Darth Beyre nastąpił ostateczny upadek Imperium. Generałowa zawsze nosiła sztylet ukryty w rękawie sukni, ale nie okazał się potrzebny. Aya-Ke znalazła ją leżącą na macie. W zimnych dłoniach tuliła jak pisklę złocistego droida, który teraz zapiszczał do Sessil, oczekując pochwały za sprawnie wykonane zadanie. W końcu do tego go zaprogramowała – żeby umiał wstrzyknąć truciznę. Potem był stos pogrzebowy i wielki most spinający wyspy archipelagu, z którego panna Veers rozsypała nad srebrzystym oceanem prochy matki. Falleeńscy ochroniarze czekali przy śmigaczu, a kiedy wróciła do nich, przypilnowali, żeby nie potknęła się, wspinając po stopniach do pojazdu, zgaszeni i mniej po gangstersku zadziorni niż zwykle. – Pani, musisz być wyczerpana – odezwał się jedyny człowiek pośród osób obecnych w gabinecie lorda Xista. Elegancki, a przy tym nie tyle mało atrakcyjny, ile wręcz fascynująco brzydki, z leciutko wyłupiastymi, ale piekielnie inteligentnymi oczami. Mimo że jedną rękę miał na temblaku, a całą jego dłoń pokrywał regenerujący poparzoną skórę symbiont, mężczyzna podsunął Aya-Ke antygrawitacyjny fotel, obniżając go, żeby mogła łatwo usiąść. Najwyraźniej rzeczywiście wyglądała fatalnie, mimo całego kunsztu, jaki włożyła w dzisiejszy oficjalny makijaż. – To jest ta hakerka, która cię dla mnie znalazła – rzucił Xist. – Sessil?! – zainteresował się nagle mężczyzna. – Chemik… – stwierdziła cicho, patrząc na jego twarz, którą do tej pory znała tylko ze zdjęć. Chłodny, analityczny umysł panny Veers odnotował, że oto właśnie spotkała mężczyznę swojego życia. • • • Gar’lyagh i strażnik więzienny siedzieli w portowej knajpie nad koreliańską whisky. Na monitorze nad barem migał serwis informacyjny. Porozumienie z Sullust – traktat w duchu pojednania, kończący wojnę domową. Porwanie liniowca pasażerskiego, kilka ofiar. Sprawcy zginęli w starciu z siłami porządkowymi. Zwycięzcą tegorocznego Boonta Eve został Hekula z Tatooine. • • • Naprawiony wreszcie „Sokół Millenium” opuścił hangar niszczyciela i skoczył w nadświetlną z kursem na stolicę. Roboty starały się namówić Chewiego na partyjkę holograficznych szachów, ale on udawał, że się wzbrania po to tylko, by móc szczerzyć w uśmiechu kły przy każdej kolejnej próbie C3PO, który nie chciał się niegrzecznie narzucać, więc osiągał wyżyny swoich dyplomatycznych możliwości. Han i Leia śmiali się z czegoś, pochyleni ku sobie, czoło do czoła, promieniejący i szczęśliwi. Pirat i jego księżniczka. • • • Nessie patrzyła na płonący stos, ale przed oczami miała twarz Qui-Gona. Jego łagodne spojrzenie, kiedy żegnali się po raz ostatni. Luke myślał o ojcu. Przypominał sobie walkę w komnacie Imperatora, torturę niebieskiego światła i to, jak półprzytomny z bólu usiłował dowlec umierającego Vadera do promu, żeby zabrać go z Drugiej Gwiazdy Śmierci, która w każdej chwili mogła zostać zniszczona. • • • Guri stała w półmroku w pewnej odległości od dogasającego stosu. Po jej policzkach płynęły łzy. Sięgnęła do kieszeni po metalowe pudełeczko i sztachnęła się szczyptą białego proszku. Ale i tak cały czas nie mogła pozbyć się wspomnienia radosnego, zawsze wesołego Zerrika. Czarnowłosego koreliańskiego chłopca, któremu nie udało się przeżyć tych kilku pierwszych, najtrudniejszych dla łowcy nagród lat. • • • Nessie objęła Luke’a ramieniem. • • • Guri szła do statku przez puste, nieoświetlone lądowisko. Nad jej włączonym na wizję komunikatorem migotał hologram Dezza. KONIEC |
Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.
więcej »Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.
więcej »Jedi włączyła urządzenie i pozostali uczestnicy narady zobaczyli najpierw ogólne ujęcie trybuny honorowej. Potem operator zrobił zbliżenie na przemawiającego gubernatora Tarkina i dalej na osoby stojące za nim, w pierwszej kolejności na Beyre, która w tym momencie spojrzała wprost w kamerę. Oczy uczennicy Imperatora zwęziły się nagle, ale po ułamku sekundy opanowała się i jej twarz znów przypominała lodowatą maskę.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Druga szansa
— Magdalena Stawniak
Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj