Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Wróg publiczny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułWróg publiczny
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). Finalistka konkursu Horyzonty Wyobraźni 2011.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7

« 1 2 3 4 11 »
Równocześnie jeszcze raz oceniał w myślach sytuację. Bezdyskusyjnie okazała się o wiele lepsza niż się spodziewał, widząc orbitujący wokół jego planety okręt.
Kiwał głową, słuchając wyjaśnień i rozkazów swojej rozmówczyni, która według danych podsuniętych dyskretnie przez robota protokolarnego była alderaańską księżniczką, jednym z byłych dowódców Sojuszu i szefową większościowej frakcji w Senacie.
W zasadzie nie zdziwił się, kiedy przy pożegnaniu kamera odsunęła się, pokazując również osoby towarzyszące Leii Organie na mostku „Mściciela”, i okazało się, że są nimi kobieta ubrana w strój Jedi oraz imperialny admirał w stalowoszarym mundurze.
• • •
Beyre klęczała przy panelu sterowania trapem dużego, masywnego statku bojowego. W smudze światła padającego przez otwartą bramę hangaru widać było, że osmalona warstwa izolacyjna pancerza zaczyna się miejscami łuszczyć. Lady Sith przyjrzała się jej z obawą już wcześniej, zdecydowała jednak, że zaryzykuje. Bywało, że przechodziła przez atmosferę statkami w gorszym stanie. Za to uzbrojenie spełniało z naddatkiem wszelkie oczekiwania.
Tylko trzeba wreszcie złamać zabezpieczenia trapu.
Beyre, w przytłaczającym poczuciu zagrożenia, szeptała komunikatorowi komendy, a fale elektromagnetyczne niosły nieprzerwany strumień danych z jej bransolety do wpitego w panel sterowania małego urządzenia.
I nic. Jedyne, co udało się dotychczas uzyskać, to fakt, że statek jej nie ostrzelał.
• • •
Prom klasy Lambda obniżył lot nad wybrzeżem, prawie dotykając uderzanych spienionymi falami pomarańczowych skał. Badający miejsce wypadku sullusjańscy policjanci zadarli głowy i zamarli w zdziwieniu. Kilku z nich sięgnęło odruchowo po miotacze.
Ale prom wzbił się lekko w górę, tylko słońce błysnęło na jego trójkątnych skrzydłach. Policjanci odprowadzili go wzrokiem, aż zrównał się z myśliwcami eskorty. Nie były to imperialne TIE, lecz smukłe statki lokalnej floty.
• • •
Beyre przeszedł dreszcz. Moc ostrzegała ją i mobilizowała do walki falami lodowatego przeczucia.
Lady Sith porzuciła kolejną beznadziejną próbę sforsowania zabezpieczeń, wybiegła z hangaru na płytę lądowiska i spojrzała w stronę miasta. Wiedziała, co zobaczy. Zza wzgórza wylewał się pościg. Kilkanaście ciężkich wojskowych śmigaczy, rozciągniętych w szeroki łuk. Szły prosto na port dla prywatnych statków.
Szlag.
Ruszyła pędem w stronę hali odlotów portu pasażerskiego. Zatrzymała się dopiero na placu przed głównym wejściem i obejrzała na strażnicę.
Wiedziała, że Fett już tam jest, na najwyższym piętrze, tuż pod stanowiskiem działa. Ukryty dobrze przed wzrokiem nadchodzącej pogoni, choć zapewne nie na długo.
Jakby na tę myśl, śmigacze skręciły w kierunku strażnicy. Beyre już sięgała do komunikatora, ale widząc to, opuściła rękę.
On się tu nie przebije. Nie zdąży.
Brązowe oczy, blizna w poprzek brwi, zapach skrętów.
Boba, przecież nie pójdę z mieczem i karabinem na działka fotonowe.
Czuła jego obecność, chyba nawet jego spojrzenie. A gdyby… Jeszcze raz oceniła wzrokiem nadciągające siły.
Wtedy zginiemy oboje. A tak… Boba…
Nagle drgnęła gwałtownie i spojrzała na wschód. Daleko nad horyzontem majaczył mały punkt – prom. Wiedziała, że na jego pokładzie jest Nessie. I Skywalker.
Zabrano go na pokład Gwiazdy Śmierci samotnego i w kajdankach…
Narastający strach eksplodował w Ciemną Stronę. Beyre odwróciła się na pięcie i jak wicher pobiegła w stronę hali odlotów.
• • •
Boba Fett wytarł ostrze wibronoża o mundur ostatniego ze strażników i schował broń do cholewki. Budynek czysty, działo uszkodzone, teraz trzeba będzie tylko trochę poczekać. Łowca nagród wyjrzał przez okno i zamarł.
Nadciągał pościg.
Głośnik przy jednym z pulpitów zagadał nagle po sullusjańsku. Potem drugi i trzeci raz, coraz bardziej natarczywie.
Kurwa, no to mnie mają… – pomyślał Boba.
I rzeczywiście, wojskowe śmigacze pędzące w stronę hangarów prawie natychmiast zatoczyły łuk, kierując się wprost na strażnicę.
– Poddajcie się! Wyjdźcie z rękami w górze! – rozległo się przez megafon.
Fett wycofał się gwałtownie od okna, ale wtedy kątem oka zauważył znajomą postać.
– Zbliżenie na dwa trzydzieści pięć – szepnął i kamera hełmu pokazała Beyre stojącą na placu przed portem pasażerskim. Ich spojrzenia spotkały się, choć był absolutnie pewien, że ona nie ma prawa go widzieć z takiej odległości. Nagle dziewczyna wzdrygnęła się, odwróciła i zaczęła biec do budynku.
Co ona… Boba, oprzytomniej wreszcie! To jest Sith! Ona ucieka, zwiewa jak znad Ord Mantell. Zostawiła cię jako przynętę!
Pętla wokół strażnicy właśnie się domykała.
Boba wiedział, że nie powinien tak stać prawie na widoku, ale nie mógł oderwać oczu od furkoczącego płaszcza i jasnych włosów biegnącej Beyre.
Jedna smuga laserowego ognia uderzyła w ścianę po lewej, druga po prawej stronie okna. Fett schował się pod parapetem dosłownie w ostatniej chwili. Kiedy usiadł na podłodze, obsypał go deszcz potłuczonego szkła.
Ty suko… Ty pieprzona suko!
Boba zdjął rękawice i wyciągnął ze skrytki przy pasie miniaturowy odbiornik. Włączył go i odczekał, aż zielona dioda zacznie pulsować. Gdyby teraz podpiąć urządzenie choćby do komunikatora, wskazywałoby pozycję drugiej części zestawu – nadajnika, który łowca na szczęście podrzucił swojej zleceniodawczyni, zanim zaczęło mu się wydawać, że grają po tej samej stronie.
Tatooine, jak to było dawno…
Fett zawahał się przez chwilę, aż wreszcie uświadomił sobie, że cały czas ma na szyi bezużyteczny już teraz, podobny do nieśmiertelnika magnetyczny klucz, jedyne, co zostało po „Slave”. Łowca planował zamienić strażnicę w piekło na ziemi, wiec ryzyko utraty zawieszonej na zbroi karty było duże, ale żaden lepszy pomysł nie przychodził mu do głowy.
Zaczął zaczepiać odbiornik na łańcuszku, a ręce tak mu się trzęsły z wściekłości, że zajęło to dużo więcej czasu niż powinno. Ściana, pod którą siedział, zadygotała od wybuchu.
– Mandalore! – wrzasnął Boba w odpowiedzi i rzucił przez okno pierwszy granat.
• • •
Beyre przemknęła przez halę odlotów prowadzona Mocą, a nie numerami bramek. Automatyczny strażnik próbował zastąpić jej drogę, ale zaraz odsunął się posłusznie, zdalnie sterowany przesyłanymi z komunikatora skryptami.
Lady Sith odnalazła korytarz skręcający w kierunku wybranego przez nią liniowca, kiedy nagle zmroziło ją wspomnienie.
Szuriken! Kto normalny przyjmuje prezenty od łowców nagród?!
Wyszarpnęła z kieszeni czarną gwiazdkę i rzuciła z całą siłą, hen przed siebie. Szuriken wbił się w jedną z toreb na bagażowej lotoplatformie, sunącej niespiesznie w stronę zupełnie innego statku niż ten, na który usiłowała zdążyć Beyre.
Lady Sith dopadła prowadzącego na liniowiec rękawa w momencie, kiedy droidy zaczynały go rozmontowywać. Korzystając z tego, że wszyscy pasażerowie już dawno byli w środku, a obsługę stanowiły niemal wyłącznie roboty, prawie przefrunęła nad kilkunastopiętrową przepaścią, przeskakując szeroką lukę między wyjściem z budynku a resztą nie do końca zwiniętego rękawa.
Im dalej Beyre zapuszczała się w labirynt korytarzy statku, tym więcej osób zaczynała spotykać. W pewnej chwili natknęła się na kobietę z rogatej rasy Iktotchi, próbującą jakoś zapanować nad małym dzieckiem, masą bagażu i nerwowym robotem protokolarnym.
Beyre rozejrzała się szybko, czy nikt nie patrzy, i po prostu wyjęła rozkojarzonej kobiecie bilet z ręki. Schowała kartę w dłoni i dopiero za zakrętem spojrzała na nią uważniej. Kolorowe strzałki na wyświetlaczu wskazywały, gdzie pasażer znajduje się w danym momencie i jak ma dotrzeć do swojej kabiny.
Przez podłogę korytarza przeszły wibracje – liniowiec oderwał się od ziemi.
• • •
« 1 2 3 4 11 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 4
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

7 VII 2012

Jedi włączyła urządzenie i pozostali uczestnicy narady zobaczyli najpierw ogólne ujęcie trybuny honorowej. Potem operator zrobił zbliżenie na przemawiającego gubernatora Tarkina i dalej na osoby stojące za nim, w pierwszej kolejności na Beyre, która w tym momencie spojrzała wprost w kamerę. Oczy uczennicy Imperatora zwęziły się nagle, ale po ułamku sekundy opanowała się i jej twarz znów przypominała lodowatą maskę.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.