Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Krzysztof Bartnicki
‹Morbus Sacer›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorKrzysztof Bartnicki
TytułMorbus Sacer
OpisKrzysztof Bartnicki, rocznik ’71. Humanoid, anglista. Aerobiont, czekoladożerca, whiskyfil. Pracuje w Katowicach, ale sterem (marzeń) orientuje się na Wrocław. Rodzinnie zdyscyplinowany: jednokroć żonaty, dwakroć dzieciaty, po trzykroć szczęśliwy. Z utęsknieniem czeka krzyżówki Joyce’a z Dukajem. Póki co, sam goni własny ogon w zwodliwych kazamatach Logorei.
GatunekSF

Morbus Sacer, cz. 1

« 1 2 3 4 10 »

Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 1

– Gniew mego Ojca słusznie zwą miłosiernym, bo gdyby był ony wściekły, nic by się nie ostało w kosmosie. Ale wiedzcie o tej różnicy: u mojego Ojca najpierw była wiara a potem był gniew, zaś u człowieka pierwej gniew wściekły jest a potem nic już nie jest.
Ilustracja: anchel
Ilustracja: anchel
(„No i co z tego, że jest opętany? Gdyby opętanie mierzyć ową chorobą, to Juliusz Cezar też byłby opętany. Oraz Philip K. Dick. Dostojewski. Van Gogh. Zygmunt August. Pitagoras. Agata Christie. Karol II Angielski. Napoleon. Byron. Florence Griffith- Joyner. Ian Curtis. Berlioz. Paweł z Tarsu. Billy Idol. Piotr Wielce Rosyjski. Arystoteles. Joanna d’Arc. Da Vinci. Paganini. Bruce Lee. Beethoven. Margaux Hemingway. Lewis Carroll. Aleksander Macedoński. Pascal. Richard Burton. Czajkowski. Kierkeegard. Michał Anioł. Dickens. James Madison. Mussorgski. Swinburne. Neil Young. Truman Capote. Hannibal. Poe. Czajkowski. Flaubert. Sokrates. Boadicea Iceńska. Vachel Lindsay. Newton. Händel. Edward Lear. Danny Glover. Nobel. William Pitt. Molier. Alfred Za Wielki Dla Saksonów. De Maupassant… A może oni nie opętani? Może to ja jestem opętany? Może Galen ma rację? Sam nie wiem. Ja, wszechwiedzący?)
– Rabbi, błagamy Cię!
(„Co ja plotę tym ludziom? Dlaczego nie zwracam uwagi na ich płacz?”)
(„Płacz powinien mnie obchodzić. Ludzie płaczą zwierzęco. Jak psy wyją. Ale i Szeol płacze. I zgrzyta zębami.”)
(„Jeśli ulżę w płaczu ludzkim, ulżę Szeolowi. A nie moje to królestwo.”)
(„A właściwie dlaczego nie miałbym poskromić demona? Może i on przyszedł posłuchać radia?”)
(„Hm, który z nich lubi radio? Może Gamigin, który przesłuchuje trupy i ścierwa? Może Gomrodhomm, ślepa kobieta, ta nieszczęsna dzika śmiejka? Może Czwarty Władca? Jak to szło?… „
www.benabba.comI posłano sługi Ciemności, by spłacony był trybut per fas et nefas.
I przybył Władca Pierwszy; a koń jego był maści Marii; a bronią jego były wściekłość i wrzask. I zdano mu harfę, by snuł swą pieśń po kres pogorzelisk, i ruin, i ziem utraconych, i tych obalonych na kolana, i tych zagnanych na proscenę zemsty. I śpiewał ten długo.
A gdy skończył, posłano sługi Ciemności, by spłacony był trybut per fas et nefas.
I przybył Władca Drugi; a koń jego był maści Hioba; a zbrojny był pyłem i stumanieniem. I zdano mu skrzypce straceńca i nutę ciężką, by snuł swą pieśń aż ujrzą koniec ci wystawieni na próbę i ci dążący ku łzom drążącym miski żebrakom i ku westchnieniom rzeźbiącym kostury wędrowców. I śpiewał ten długo - a dłużej niż poprzedni.
A gdy skończył, posłano sługi Ciemności, by spłacony był trybut per fas et nefas.
I przybył Władca Trzeci; a koń jego był maści Kaina; a dzierżył księgi pełne mądrości i świętości. I zdano temu fletnię potępionych i skowyt o zmierzchu, i łaknienie zrodzone przy zaćmieniu słońca. A to po to, by snuł swoją pieśń aż wypełni się wszelkie przeznaczenie, zaciśnie się każda pętla, opadnie topór ostatniego kata, spłonie ostatnia niewinność. I śpiewał ten długo - a dłużej niż poprzedni.)
„… A może to Belet? Belet dzierży flet, a kiedy zagra - zamienia ludzi w jaszczury. Roznieca płomienie miłości. Tak, to prawdopodobnie on, jeden z dwudziestu sześciu Książąt.”
– Rabbi, o czym myślisz kiedy widzisz cierpienie człowiecze? Czy przyrównujesz je do własnego doznanego na krzyżu? Czy myślisz sobie „Ja cierpię, więc i im należy się ów udział mojej boskości"?
(„O co pyta ten mędrzec? Zresztą, nieważne. Oni rozpoznają mędrców po siwiźnie bród. Jak gdyby starość mogła dowieść czegokolwiek. Nie nauczyli się niczego po potyczce w świątyni, gdy konfundowałem ich zwoje dziecięcym szczebiotem. A zatem: nieważne… „)
(„Jaka jest inwokacja Beleta? Nie pamiętam ich tak dobrze jak kiedyś. Tyle tych demonów powstało ostatnio. Ach, Belet. Gdyby przyszedł i zagrał tym ludziom i pozamieniał ich w jaszczury, może byliby szczęśliwsi? Leżeliby w słońcu. Ogony by im odrastały. Daleka byłaby im nienawiść kamienia.”)
www.alldevils.com/index/belet.ftpPer Adonay Elaiim, Adonay Jevoovi, Adonay Sabboth, Metathron On Aglarr Adonay Metohnay, verbi pythonici, misteriae salamandrae, conventi silphori, antrae gnomaí, snaga- khan- snaga, daemonia Coeli Gaad, Gaad, Cohú, veni Belet, veni et Belet veni, vis patior, Vis!
(„Co za bzdury… Jak snobistycznie to brzmi! Zupełnie jakbym cytował adeptów rytu Cthulhu. Do kitu. Do Ktulu. Równie dobrze mógłbym rytmicznie skandować: Methan, Ethan, Prophan, Buthan, veni, veni, Karburathor. Szajs i tyle.”)
„Kto to powiedział? Głos ze mnie - ale nie mój!
Odwalcie się od mojego projektu!
(„No tak, doszło do tego, że w Sieci jesteśmy wszyscy. Nie o to mi chodziło. Nie tak miałeś łowić, Kefasie.”)
– Rabbi, a może ty się boisz pomóc ludziom? A może mówisz sobie: ja im pomogę ale oni i tak mnie udręczą? Niechaj im Barabasz pomaga, czy tak myślisz, rabbi? Albo kalkulujesz: temu pomogę a tamtemu nie, i podniesie się wrzask, że nie ma równości, że nie ma sprawiedliwości, że ten jest chory na koklusz a taki owaki zaniedbuje żonę. Myślisz, rabbi: nie, to nie dla mnie, nie mam ochoty słuchać tych wszystkich Żydków gewałtujących o zaniedbany komunizm?
Ja wam dam komunizm; poszli won!
„Wzywałeś mnie, nauczycielu?
„Kto tam?… A, to ty, Belet? Nie zagrałbyś czegoś od serca? Popatrz na tamtych biedaków.”
„Wichura ognista nie jest im potrzebna. Oni kochają swe cierpienie, bo gdyby nie cierpieli, jak mogliby zwątpić w Boga? A gdyby nie zwątpili, jak mogliby go przeklinać? A gdyby nie przeklinali, jakże On mógłby ich kochać? Nie wspominając już o tym, że mi się nie chce. Nie jestem szafą grającą. Alors, excusez le mot, adieu!”
– Rabbi, a może ty nie potrafisz? A może oceniasz: czym jest jeden opętaniec w przyrównaniu z wszechświatem? A może rozmawiasz teraz ze swoim Ojcem i negocjujesz czy nasz grzechy małe i duże warte są cudu?
„WWW. Wielka Więź Wariatów. Widowisko Wątpliwej Wspaniałości. Wojna Wszystkich Wszystkim. Wierzeje Witryn Wąskie. Wyrazy Wielu Właścicieli. Wygnańcy Wojownicy Wesołkowie. Wilki Wśród Westalek. Wino Wśród Wody.”
– Rabbi, a może ty nie wyobrażasz sobie ludzkiego bólu, tam z góry, tam z niebieś? Perspektywa zbyt odległa? Jesteśmy w stanie to zrozumieć. Kiedy jemy kury i pieczyste, też nie widzimy jak odcina się łby, jak odrywa się nogi i ogony. My także nie poznajemy ubojni i rzeźni, kiedy przełykamy kąski, mlaskamy, oblizujemy wargi, chlebkiem zbieramy tłuszcz z mich. Więc może chcesz małego przedstawienia? Stosownego pokazu cierpień człowieka? Jak się gnie, wije, wrzeszczy, przeklina stwórcę?
„Wzywałeś mnie, Ojcze?”
„Waham się. To do mnie niepodobne. Coś mi ucieka. Coś ze mnie. Coś poza Trójcą.”
– Rabbi, a może kosteczki do chusteczki? Dzieweczka do laseczka, cha- cha- cha?
„To nie ja! Kradną mi osobowość! Jaki demon może kraść osobowość? Kradniesz mi oso… !”
Kurwa, który kalafior się tu kręci?
Nieomal aliteracja. Szymek powiedział słowo na K. Bardzo brzydkie słowo na K. Powiedział: kręci.
– Niekaj młyn się nie pokręci, kaj go wiater nie zanęci - często powiada nasz Promotor. (I ma rację.)
– Nie rozumiem. - Szymek wzrusza ramionami.
Coś podobnego. A tacy z nas stachanowcy myślotoków. Tacy z nas nadmózgowcy. IQ 200 na wejściu. Nam też się zdarza nie rozumieć, najwidoczniej. A Szymek? Wściekły kopie w kosz na śmieci. Koniec pokazu na dziś. Punkty za estetykę na pewno stracił, o innych kategoriach nie wspominając. („Ty jesteś Szymon zwany Piotrem i ty zaprzesz się swojego dzieła trzy razy zanim kur zapieje. I słabości tej nie zemkniesz nawet gdybyś był na tyle silny, aby zaszlachtować wszystkie kury w państwie.”)
• • •
Z firmy wróciłem przed północą. Mama czekała. Nalałem sobie z łagwi soku jarzębinowego. Rzuciłem na stół dyskietkę. Mama pokiwała głową, natarła chusteczką na nos, przeprosiła plecy z opadłym zeń pledem. Typowa matka. Chcielibyście zapytać: jak wyobrażasz sobie mamę i zawsze słyszycie: przygarbiona, ręcznie szyty pled z frędzlami, mastektomia, nos do pociągania. A tere fere. Moja matka wcale nie taka. Niestandardowa moja. Optuje za tym, na ten przykład, aby pieniądze zarabiać w sposób uczciwy, co na język praktyki tłumaczy się tak, aby były one małe. Wycelowała palec w chip wtopiony na wierzchu dyskietki, a może celowała nieco obok, nieważne, tak czy inaczej chodziło jej o pieniądze.
« 1 2 3 4 10 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Morbus Sacer, cz. 5
— Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 4
— Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 3
— Krzysztof Bartnicki

Morbus Sacer, cz. 2
— Krzysztof Bartnicki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.