Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 1

« 1 2 3 4 6 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 1

Skrzyżowała ramiona, jakby chciała sama siebie objąć i stała tak długą chwilę, bezmyślnie wpatrując się w najeżony wysokościowcami krajobraz. Nie wyczuła obecności Yody, dopóki nie znalazł się tuż przy niej. Stary Jedi, kiedy chciał, umiał poruszać się bezszelestnie.
Schowała ręce za plecy i wyprostowała się, przybierając postawę pełną szacunku. Yoda spojrzał na nią z dołu wielkimi, przenikliwymi oczami.
– Na dobre jeszcze twój mistrz nie odleciał, a ty już tęsknić zaczynasz, hmm?
– Mam złe przeczucia co do tej misji – powiedziała śmiało, choć wiedziała dobrze, że nie spotka się ze zrozumieniem. Yoda ostro stuknął laseczką w podłogę.
– Na rzeczywistości się skup, nie na swoich przeczuciach! Teraźniejszość dla Jedi ważna jest.
– Tak, mistrzu.
Czekała przez chwilę, czy jeszcze czegoś jej nie powie; milczał z dezaprobatą, pożegnała go więc ukłonem i poszła kwatery, którą dzieliła z Qui-Gonem.
Wszystkie pomieszczenia mieszkalne w Świątyni wyglądały tak samo: nieduży salonik z kuchenką, po prawej stronie sypialnia mistrza, po lewej padawana. Holowid i stanowisko komputerowe, skromne umeblowanie. Mimo zakazu przywiązywania się do własności, niektórzy stawiali sobie lub wieszali jakieś drobne pamiątki czy obrazki. Nessie miała dwuwymiarowe zdjęcie alderaańskiego oceanu, skalny kwiat z Ryloth i barwną muszlę, którą dostała w prezencie od zaprzyjaźnionego z Qui-Gonem pilota. Trochę płyt z muzyką i książek – to było dozwolone. Przed łóżkiem kolorowy dywanik, który kupiła sobie za zaoszczędzone kieszonkowe.
Bez Qui-Gona mieszkanie wydawało się bardzo puste. Nessie usiadła przy komputerze, odrobiła zadane lekcje z astronomii i ksenobiologii. Potem przyszedł czas na obiad. Pokręciła się po kuchni, ale dla jednej osoby nie chciało jej się gotować, postanowiła więc skorzystać ze świątynnej stołówki. Zjechała windą na sam dół, zbiegła z szerokich schodów w holu, pozdrawiając po drodze znajomych Jedi.
Usiadła z tacą przy pierwszym wolnym stoliku i zabrała się do jedzenia. Po chwili ktoś stanął nad nią.
– Mogę się przysiąść? – Nessie podniosła głowę i zobaczyła brązową, rybią twarz i pomarańczowe oczy Kalamarianina. – Nazywam się Kridd. A ty jesteś Nessie, uczennica Qui-Gona, prawda? Widziałem was razem.
Postawił na blacie talerz pełen czegoś wyglądającego jak wodorosty. Usiadł.
– Czyim jesteś padawanem? – zagadnęła go.
– Ru Sem’heriego – odparł i Nes zrozumiała, czemu zjawił się w jadalni sam. Mistrz Sem’heri przed kilkoma tygodniami zginął w walce z żołnierzami mafii Czarnego Słońca. Cały zakon Jedi pogrążył się w żałobie, a Kridd musiał czekać, aż przydzielą mu nowego mistrza. Mogło to trwać dość długo.
W porównaniu z nim, Nessie naprawdę miała szczęście.

Po obiedzie poszli na zbiorowy trening. Prowadząca go zielonoskóra Lin Tekku, młoda mistrzyni z rasy Twi’lek, sprawnie podzieliła kilkunastoosobową grupę padawanów w pary według wzrostu, masy ciała i siły mięśni, i klasnęła w dłonie.
– Obrona przed atakiem ostrym narzędziem. Pamiętacie podstawowy układ, mam nadzieję? No to raz, dwa! Jedno naciera, drugie się broni, potem zmiana. Start!
Partnerką Nessie była Rodianka Zeena – w przełożeniu na ludzką miarę lat nieco starsza, ale dorównująca jej siłą i rozmiarami. Rodianie byli niżsi i chudsi od ludzi i większości innych ras, za to prawie wszystkich przewyższali zwinnością. Teraz też Zeena zaatakowała jak błyskawica, zręcznie uniknęła pozorowanego ciosu, zanurkowała pod wyciągniętym ramieniem Nessie i już przykładała jej do gardła pięść, w której na niby trzymała śmiertelnie groźne ostrze.
– Lk’harai! Wygrałam. Teraz ty.
Nessie ugięła nieco kolana i przygarbiła się, przyjmując pozę gotowego do skoku domniemanego zabójcy z nożem w ręku. Przez chwilę stała bez ruchu, zastanawiając się, jaką taktykę wybrać. Nagle zmrużyła oczy i zrobiła wypad, jakby chciała zaatakować od lewej – Zeena dała się nabrać i półobrotem zeszła z drogi spodziewanego ciosu. Nessie już była za nią, złapała za łokieć, drugą ręką otoczyła szyję Rodianki i wbiła jej wyimaginowany sztylet w gardło.
Znowu zamieniły się rolami, a potem jeszcze raz. Lin Tekku klasnęła w ręce.
– Dobrze! Wszyscy świetnie sobie radzą. Teraz przećwiczymy atak od tyłu z rzutem na ziemię. Proszę ustawić się w rzędach. Rwlworro, pamiętaj, że to tylko trening – nie masz wyrywać Bakkiemu rąk, tylko je wykręcać. Start!

Po dwóch godzinach Nessie opuściła salę gimnastyczną zgrzana i obolała, ale w znacznie lepszym humorze. Miał rację Obi-Wan, który zawsze powtarzał, że na różne smutki nie ma to, jak porządny trening.
Wróciła do kwatery. Kontrolka holocomu mrugała zielono: ktoś zostawił wiadomość. Nessie włączyła odtwarzanie. To Qui-Gon korzystał z tego, że na krótko wyszli z nadprzestrzeni nad Ukio, które stanowiło jeden z przystanków po drodze. Czekało go jeszcze kilkanaście godzin lotu… a potem nie wiadomo ile tygodni żmudnego śledztwa. Nessie westchnęła w duchu. Prawdopodobnie to ostatnia wiadomość od mistrza na bardzo długi czas. Kiedy zajmie się misją, nie będzie mógł zawracać sobie głowy wysyłaniem pozdrowień swojej uczennicy.
Qui-Gon skończył mówić i uśmiechnął się, spoglądając prosto w soczewkę niewidzialnej kamery, co dawało taki efekt, jakby patrzył Nessie w oczy.
– Niech Moc będzie z tobą, padawanko.
– I z tobą, mistrzu – odpowiedziała cicho. Wcisnęła przycisk „pauza”, aby dłużej nacieszyć się tym uśmiechem. Gdy zgasiwszy światła kładła się spać, niebieskawy poblask hologramu oświetlał ciemny salon i wpadał przez otwarte drzwi do sypialni.
Nagranie wyłączyło się automatycznie, kiedy zasnęła.

Następne dni potoczyły się zwykłym trybem. Treningi indywidualne i zbiorowe, obiady w stołówce, lekcje odrabiane przy komputerze zgodnie z dopasowanym do jej wieku i umiejętności programem nauczania. Samotne medytacje. Spacery w świątynnym ogrodzie i wypady do miasta z Kriddem, Ne’drą i innymi przyjaciółmi, gdy pozwalał na to opiekun ich grupy. Słowem – zwyczajne, codzienne życie przeciętnego padawana. Wypełnione pracą i spokojne.
Przynajmniej do czasu.
Początkowo nie zapamiętywała tych snów. Budziła się nad ranem zlana potem i z bijącym gwałtownie sercem, ale nie potrafiła sobie nic przypomnieć. Żadnych szczegółów, poza tym, że śniło jej się coś bardzo złego.
Starała się to ignorować – Jedi nie miewają koszmarów. Zresztą z psychologii ogólnej wiedziała już dostatecznie dużo, żeby potraktować to jako normalną reakcję organizmu na stres. Próbowała radzić sobie medytacjami i zwiększoną dawką ćwiczeń fizycznych, tak, aby wieczorem nie mieć już siły na nic poza padnięciem na łóżko.
Po raz pierwszy zapamiętała coś więcej ze snu, kiedy któregoś razu przebudziła się z krzykiem: „Mistrzu!!…”, prawie siadając na pościeli.
Sypialnia tonęła w szarawym mroku – nad Coruscantem zaczynało świtać. Nessie odgarnęła z czoła posklejane od potu włosy i usiłowała uspokoić oddech i rozdygotane nerwy. Jej mistrz… w tym śnie coś się działo z Qui-Gonem, coś strasznego… jakieś… Starała się chwytać strzępki snu, ale rozpływały się w pamięci jak topniejący szybko śnieg. Im bardziej wysilała pamięć, tym bardziej umykały, zresztą, tak naprawdę bała się przypomnieć sobie, co ją w tym śnie tak przeraziło.
Usiadła skulona na łóżku, obejmując kolana ramionami. W gardle czuła wielką kulę. To był tylko sen, powtarzała sobie. Zwykły, głupi sen. Czternastoletni Jedi nie mają jeszcze prawdziwych wizji. I bardzo dobrze. To był tylko sen.
Uspokajała się powoli. Udało jej się z powrotem zasnąć na pół godziny przed sygnałem budzika.
• • •
– Koniec rozgrzewki, proszę włączyć zdalniaki. Raz, dwa! Pamiętajcie o zachowaniu odległości. Start!
Sala gimnastyczna wypełniła się brzęczeniem latających kul i trzaskiem ładunków odbijających się od ostrzy mieczy świetlnych. Na zbiorowym treningu to dość proste – jak dla Jedi – ćwiczenie było dużo trudniejsze, bo każdy z padawanów musiał uważać, aby nie odbijać promieni w swoich kolegów, jak również, by przypadkowo odbitym promieniem nie oberwać. Przypominało to trochę trening z kilkunastoma zdalniakami naraz i wymagało dużej koncentracji.
– Nessie, obudź się! – glos Lin Tekku zabrzmiał nieoczekiwanie surowo. – Zaliczyłaś cztery trafienia. Co się z tobą dzieje?
– Przepraszam – bąknęła zawstydzona dziewczynka, opuszczając miecz.
– Nie przepraszaj, tylko skup się! I nie opuszczaj zasłony… o, widzisz, co się dzieje?
Nessie uskoczyła przed strzałem zdalniaka, ale za późno – promień porażający musnął jej udo. Z sykiem bólu złapała się za nogę. Lin Tekku podeszła do niej.
– No, mała, co się dzieje? – zapytała łagodniej, kładąc jej dłoń na ramieniu. Machnięciem dłoni przełączyła zdalniaka w stan oczekiwania. – To poniżej twoich możliwości. Źle się czujesz?
« 1 2 3 4 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.