Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 2

« 1 2 3 4 7 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 2

Po obiedzie poszli pograć trochę na automatach. Właśnie wychodzili z sali gier, kiedy statkiem szarpnął nagły wstrząs. Ściany i podłoga zadrżały, zewsząd rozległy się zaniepokojone okrzyki pasażerów.
W minutę później zawyły syreny.
– Uwaga. Awaria systemu chłodzenia hipernapędu – rozległ się z głośników uprzejmy damski głos. – Wszyscy pasażerowie niezwłoczne udadzą się do kapsuł ratunkowych. Prosimy zachować porządek i nie ulegać panice.
Nessie rozejrzała się szybko, usiłując odtworzyć w pamięci drogę do kapsuł, ale nie było to potrzebne: w ścianach zapaliły się czerwone strzałki, wskazujące właściwy kierunek.
Ruvve rzucił się w przeciwną stronę.
– A ty dokąd?! – siostra w ostatniej chwili złapała go za kołnierz.
– Musimy zabrać nasze rzeczy!
– Oszalałeś?! Jest alarm, mamy robić to, co każą – Britte pociągnęła go za sobą i wszyscy troje pobiegli do kapsuł. Wkrótce musieli zwolnić kroku, bo tłum współpasażerów gęstniał. Płakały jakieś dzieci, nad głowami głośnik powtarzał komunikat o awarii i ewakuacji, urywane wycie syren potęgowało atmosferę ogólnej histerii. Oficerowie pokładowi usiłowali nad tym wszystkim zapanować.
– Nie pchać się! Najpierw kobiety i dzieci – Nessie usłyszała znad głów pasażerów głos Tuaha. – Spokojnie, kapsuł starczy dla wszystkich.
– To dlaczego najpierw kobiety i dzieci? – zaburczał pod nosem jakiś starszawy Rodianin.
– Bo taka jest tradycja.
– Czy wylecimy w powietrze? – zapiszczał przenikliwy dziecięcy głosik. Ktoś z kalamariańskim akcentem zaczął mu wyjaśniać:
– Ależ skąd. Wsiadamy do kapsuł tylko na wszelki wypadek. Jeśli nie uda się opanować awarii, komputer je odpali i wylądujemy bezpiecznie na najbliższej planecie. Ale może się też zdarzyć, że za chwilę z nich wyjdziemy i wrócimy do siebie.
Ewakuacja szła w miarę sprawnie, po chwili przyszła kolej Nessie, Britte Linn i Ruvvego. Kapsuły były trzyosobowe, więc nie musieli się rozdzielać. Szybko weszli do środka, usadowili się na wbudowanych w wyściełane ściany fotelach i przypięli pasami. Siedzieli twarzami do siebie, niemal stykając się kolanami w ciasnocie. Właz zamknął się z sykiem, odcinając ich od wszystkich dźwięków z korytarza. Zrobiło się niesamowicie cicho.
Ruvve i Brittelin chwycili się za ręce. Chłopiec odezwał się pierwszy:
– Myślicie, że nas wystrzelą?
– Może nie – pocieszyła go siostra. – Słyszałeś, co mówił ten Kalamarianin. Jeśli naprawią hipernapęd, to nic się nie stanie i wysiądziemy z powrotem.
– A jeżeli nie?… Nessie, a ty przeżyłaś już kiedyś ewakuację ze statku?
– Nie.
– Boisz się?
Bała się okropnie, ale jeden rzut oka na twarze rodzeństwa uświadomił jej, że nie wolno jej się do tego przyznać. Spróbowała wziąć się w garść.
– Wszystko będzie dobrze – powiedziała swoim najbardziej przekonującym tonem. – Statek ma wszystkie możliwe zabezpieczenia i nie sądzę, żeby jakaś awaria naprawdę mogła nam zagrozić Procedury ewakuacyjne wprowadzone są tylko na wszelki wypaAAA!…
Urwała, kiedy kapsułą targnął straszliwy wstrząs. Światła zgasły – odłączyli się od statku. Britte Linn i Ruvve zaczęli przeraźliwie piszczeć. Nessie miała ochotę zrobić to samo, ale przycisnęła pięść do ust, przywołując na pomoc całą samokontrolę, jakiej nabyła w trakcie wieloletniego szkolenia.
Nic mi się nie stanie. Moc jest ze mną. To standardowa procedura, zaraz wylądujemy. Nic mi się nie stanie. Moc jest ze mną. Moc jest ze mną. Moc jest ze mną…
Nawet nie zdawała sobie sprawy, że z całych sił zaciska powieki. Wrzask rodzeństwa przycichł stopniowo – zabrakło im tchu. Kapsuła wirowała jak bąk, stopniowo jednak zaczęła stabilizować lot. Nessie ostrożnie otworzyła oczy. W mdłym, żółtawym świetle lampek awaryjnych ujrzała przerażone twarze tamtych dwojga. Wiedziała, że sama pewnie wygląda nie lepiej.
Nabrała tchu, rozpaczliwie szukając w myślach czegoś, co mogłoby dodać wszystkim otuchy. W ten samej chwili kolejne potężne szarpnięcie omal nie wyrzuciło ich z foteli. Britte Linn wrzasnęła.
– To nic, wchodzimy w atmosferę! – zawołała Nessie, mając nadzieję, że w jej głosie nie słychać paniki, jaką czuła. Powtarzała w myślach, że Moc jest z nią i że nigdy w życiu nie słyszała o przypadku rozbicia się kapsuły ratunkowej. W tym momencie jednak była skłonna uwierzyć, że to oni będą pierwszym takim przypadkiem. Kapsuła dygotała tak, że zęby im dzwoniły, nie w pełni neutralizowane przez kompensatory przyspieszenie sprawiało, że momentami głuchli, nie mówiąc już o żołądkach podjeżdżających do gardła. Nessie kurczowo zacisnęła palce na poręczach fotela.
Błagam, niech to się wreszcie skończy.
Miała wrażenie, że ten obłąkańczy lot trwa wieczność. Nagle nastąpił jeszcze jeden potworny wstrząs, gorszy niż poprzednie, i kapsuła znieruchomiała, przechylona mocno na bok.
Minęła kolejna wieczność, zanim ktokolwiek z nich odważył się otworzyć oczy. Opuścili ramiona, którymi odruchowo zasłonili głowy, popatrzyli na siebie, jakby zdumieni tym, że jeszcze żyją.
– Jeszcze żyjemy – podsumowała Britte Linn trzęsącym się głosem.
– Chcę stąd wyjść – odezwał się słabo Ruvi.
Nessie również nie marzyła o niczym innym. Odpięła pasy i z trudem stanęła na nogi, przytrzymując się zagłówka fotela. Z pewnym zdziwieniem stwierdziła, że mięśnie ma miękkie jak galareta.
Przelazła do włazu, starając się nie deptać po wyplątujących się z pasów współpasażerach, przekręciła pokrętło blokady i pociągnęła dźwignię ręcznego otwierania.
Nic się nie stało.
Strach zgęstniał w powietrzu niemal namacalnie. Na myśl, że nie uda im się stąd wydostać, oblał ją zimny pot.
Kretynka. Przecież możesz wyciąć wyjście mieczem.
Zła na siebie za głupotę, włożyła wszystkie siły w ponowne szarpnięcie wajchy i tym razem podziałało. Właz uchylił się powoli, wpuszczając do środka strumień pachnącego lasem powietrza. Nessie zwinnie wydostała się na zewnątrz, zeskoczyła na trawę. Za nią gramolił się Ruvik.
– Daj rękę, pomogę ci.
– Poradzę sobie – chłopiec oparł się o krawędź włazu i zaraz odskoczył, prawie wpadając z powrotem do środka. – Aua! Jakie gorące!
– Nie dotykaj pancerza, bo się nagrzał w trakcie lądowania.
Ruvve wspaniałym susem zeskoczył ze znajdującego się prawie dwa metry nad ziemią wyjścia z kapsuły. Za nim wyszła siostra. Wszyscy troje odeszli kawałek dalej i usiedli na trawie, bo kolana mieli jeszcze trochę miękkie.
Nessie rozejrzała się uważnie dookoła, zgodnie z wpajaną wszystkim Jedi zasadą, że w nowym miejscu należy jak najdokładniej zorientować się w otoczeniu, choćby tylko optycznie. Znajdowali się w rzadkim, niskim lesie, właściwie buszu, z którego gdzieniegdzie strzelały wysokie drzewa o parasolowatym kształcie. Połamane i lekko nadpalone krzaki znaczyły ślad ich lądowania. Od strony zachodniej teren obniżał się mocno: wyglądało na to, że jest tam jakieś urwisko, może nawet krawędź wyżyny. Na bezchmurnym niebie co jakiś czas widać było błyski kolejnych lądujących kapsuł, ale żadna nie spadła w pobliżu. Nic zresztą dziwnego, bo mogły być rozsiane na przestrzeni nawet kilkuset kilometrów.
Rodzeństwo też już wyraźnie dochodziło do siebie: oboje zaczynali z zainteresowaniem rozglądać się po okolicy.
– Co teraz? – zapytała Britte Linn. Nessie wzruszyła ramionami.
– Nic. Czekamy na pomoc. Ze statku na pewno nadali sygnał o awarii, poza tym miejscowi powinni zauważyć lądujące kapsuły. Za parę godzin powinien się ktoś zjawić.
– A gdzie my właściwie jesteśmy? Wiesz, jaka to planeta?
– Nie mam pojęcia. Zaraz – klepnęła się otwartą dłonią w czoło – przecież w kapsule powinny być podstawowe przyrządy pomiarowe. Zazwyczaj je się tam umieszcza.
Zerwała się z ziemi, wspięła do włazu i wśliznęła do środka. Istotnie, nad jednym z foteli znajdowała się instrukcja postępowania w przypadku ewakuacji, a pod nią niewielki panel, który poprzednio w pośpiechu przegapiła. W jego centralnym miejscu widniał napis „Sygnał naprowadzania – włącza się automatycznie”. Pod spodem na zielono świeciła kontrolka „aktywne”. Nessie odetchnęła z ulgą. Niżej znajdował się ekranik wielkości dłoni, pokazujący schematycznie przedstawioną planetą z zaznaczonym miejscem ich lądowania. Ze względu na nikłe rozmiary można było jedynie stwierdzić, że to gdzieś pomiędzy równikiem a północnym zwrotnikiem. Planeta podpisana była „Zhar”.
Nessie pośpiesznie wyłowiła z pamięci wyuczone dawno temu podstawowe dane na temat tej planety. Klimat umiarkowany ciepły, słabe zaludnienie, większość powierzchni pokrywają lasy. Główne miasta… dobra, nieważne. Podobnie jak ustrój polityczny i ważniejsze produkty eksportowe. Usiłowała przypomnieć sobie, czy na Zhar są jadowite lub drapieżne zwierzęta albo inne niebezpieczeństwa, ale nic specjalnego nie przychodziło jej do głowy. Z drugiej strony to przecież las, więc lepiej być ostrożnym.
« 1 2 3 4 7 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.