Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 3

1 2 3 8 »
Przypomniało jej się coś, co lubił powtarzać Bai-Tr, jej kolega z treningów: „Kiedy uczeń przejdzie na Ciemną Stronę, ostatnim obowiązkiem mistrza jest zabić ucznia”. Żołądek skręcił się jej boleśnie. Nie, nie, to niemożliwe. Nie tak! Przecież nigdy nie słyszała o takim przypadku!

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 3

Przypomniało jej się coś, co lubił powtarzać Bai-Tr, jej kolega z treningów: „Kiedy uczeń przejdzie na Ciemną Stronę, ostatnim obowiązkiem mistrza jest zabić ucznia”. Żołądek skręcił się jej boleśnie. Nie, nie, to niemożliwe. Nie tak! Przecież nigdy nie słyszała o takim przypadku!

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera
Nessie obudziła się w pozycji półleżącej, niezbyt wygodnie oparta bokiem o wielki korzeń. Nie miała pojęcia, kiedy zasnęła, choć była pewna, że doskonale pamięta całą naradę.
Był wczesny ranek, wschodzące słońce oświetlało najwyższe gałęzie drzew, hałasowały ptaki. Obozowisko także powoli budziło się do życia. Kilka osób myło się w źródełku, młoda Twi’lek próbowała doprowadzić do porządku swoją elegancką szatę, która teraz, poszarpana przez krzaki i wytarzana w błocie, przedstawiała raczej żałosny widok. Tehawaru obchodził obóz, budząc maruderów i zatrzymując się przy rannych z pytaniem, czy wszystko w porządku. Nessie wiedziała, że przez całą noc nie zmrużył oka, stojąc na warcie, ale nie było po nim tego widać.
– O, cześć, Nessie – pod sąsiednim krzakiem zaszeleściło i Britte Linn podniosła się do pozycji siedzącej, mrugając oczami i wytrzepując patyki z włosów. – Jejku, jak mi się niewygodnie spało!…
– Uaaa… dzień dobry – ziewnął Ruvik, również siadając, i przeciągnął się.
– Jak się ziewa, to się zasłania usta – zwróciła mu natychmiast uwagę siostra. Zignorował ją.
– Głodny jestem. Czy upolujecie coś na śniadanie? – zwrócił się do Nessie. Roześmiała się.
– Jeśli w zasięgu wzroku pojawi się jakaś zwierzyna, natychmiast rzucę w nią moim mieczem. Ale obawiam się, że nasza gromada skutecznie przepłoszyła wszystko z okolicy. Poza tym, nie mamy czasu na polowanie: zaraz wyruszamy.
– To nic nie będziemy jedli? – spytał Ruvik markotnie.
– Mamy to – Nessie wyciągnęła ze schowka przy pasie baton proteinowy i starannie przełamała go na trzy kawałki.
– To jedzenie Jedi? – chłopiec z namaszczeniem wziął do ręki swoją porcję.
– No, w sytuacjach awaryjnych. Ale nie chciałabym się tym żywić na co dzień.
– Czemu?
– Skosztuj, to zrozumiesz.

Tehawaru w końcu podszedł i do nich. Uśmiechnął się, Nessie jednak wyczuwała, że jest spięty i jakby przygnębiony.
– Wszystko w porządku? – omiótł przyjaznym spojrzeniem Ruvika i Brittelin, która poczerwieniała i omal nie zakrztusiła się swoim kawałkiem koncentratu. – Zbierajcie się, za chwilę wyruszamy.
Nessie podniosła się z ziemi i podeszła do źródła, ochlapać się z grubsza w wodzie. Britte poszła w jej ślady, za to Ruvve wyraźnie był zadowolony z możliwości niemycia się.
– Nessie… – Tehawaru skinął na nią, odwołując ją nieco na bok. Podeszła, wycierając twarz rękawem tuniki.
– Dasz sobie radę ze statkiem w razie… w razie, gdyby coś się stało?
Już miała zapytać: „Dlaczego coś miałoby się stać?”, ale na widok jego poważnego spojrzenia odparła tylko:
– Oczywiście.
Kiwnął głową i uśmiechnął się z wyraźnym przymusem – nawet bez wyczuwania aury Mocy widać było, że jest mu ciężko. Nessie patrzyła na niego nieruchomo, nie pojmując przyczyn jego udręki. Zrozumiała, kiedy Tehawaru obejrzał się na gromadzących się z wolna wokoło pasażerów.
On się czuje za nich odpowiedzialny. A ja… ja tylko stoję z boku i czekam, aż on coś wymyśli. Ogarnął ją wstyd.
– Tehawaru… – dotknęła jego nadgarstka, pospiesznie zastanawiając się, co powiedzieć. Pasowałoby jakieś „Moc jest z tobą”, ale kimże ona była: Yodą, żeby udzielać takich zapewnień? Podniosła głowę, spoglądając mu w twarz. – Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Uda nam się.
Położył jej dłoń na ramieniu braterskim gestem odwzajemniła go, czując w sercu ciepłe, krzepiące poczucie wspólnoty. Uśmiech rozjaśnił jej twarz. W tej chwili gotowa była uwierzyć, że we dwójkę są w stanie rozprawić się ze wszystkimi gangsterami Republiki.

Szli przez dżunglę luźną gromadą: dwójkami, trójkami, jak popadło. Tehawaru tym razem zatrzymał Nessie w pierwszym szeregu, zostawiając w tylnej straży Bothan i Devorian. Wypoczęci pasażerowie mimo ran i głodu z początku maszerowali dość raźno, ale po czterdziestu minutach rozległy się prośby o postój.
Usiedli w trawie, na wystających korzeniach, gdzie kto mógł. Tehawaru nie siadał: stał wyprostowany jak struna, czujnie wpatrując się w dżunglę. Nessie nie wiedziała, czy wyczuwa coś złego, czy po prostu stara się być jak najbardziej ostrożny, mając pod opieką tylu ludzi.
Brittelin przysiadła się do niej, również przyglądając się młodemu rycerzowi, choć z zupełnie innych powodów.
– Ale ci fajnie – wyszeptała z przejęciem.
– Czemu? – zdziwiła się Nessie. Britte nachyliła się bliżej do jej ucha.
– No bo pewnie będziecie dalej podróżować razem, nie? Ty jesteś Jedi i on jest Jedi… – westchnęła tęsknie.
– …ja mam swoją misję, on ma swoją – Nessie gładko weszła w jej ton. – Niby dlaczego mielibyśmy razem gdzieś lecieć?
– Ale pewnie spotkacie się na Coruscant, prawda?
– Może kiedyś. W Świątyni są setki Jedi, trudno jest kogoś spotkać przypadkiem, a Tehawaru chyba cały czas jest w terenie.
Ruvik, który uważnie śledził tę rozmowę, przyjrzał się kierunkowi spojrzeń Britte Linn, zachichotał i aż podskoczył z radości.
– Moja głupia siostra znów się za-ko-cha… – zanucił i urwał gwałtownie, kiedy czerwona jak flaga sygnałowa Britte zepchnęła go z korzenia na ziemię.
– Opowiem to w szkole! Ale się ucieszą!
– Zamknij się, głupku!!
Nessie przysłuchiwała się ich sprzeczce z mieszanymi uczuciami. Nagle zdała sobie sprawę, że chyba im trochę zazdrości tej beztroski. Britte i Ruvik nie musieli się o nic martwić. Nie bali się tego, co ich czeka po dojściu do bazy, nie myśleli o tym, że wszyscy mogą zginąć. Chociaż nie, w zasadzie to nie wszyscy. Śmierć groziła tylko Tehawaru i jej – i może jeszcze temu rudemu Bothaninowi albo jakimś innym pasażerom, którzy będą stawiać opór. Cała reszta jest dla gangsterów cennym towarem: będą się starali raczej wziąć ich żywcem.

Ruszyli w dalszą drogę, przedzierając się przez zarośla. Tehawaru prowadził, przeczesując Mocą dżunglę przed nimi w poszukiwaniu istot inteligentnych. Nessie starała się robić to samo, choć dręczyła ją myśl, co zrobią, wyczuwszy zasadzkę. Nie zawrócą przecież – będzie więc musiało dojść do bitwy. Bo na zaskoczenie nie mają co liczyć. Tamci się z pewnością dobrze przygotowali…
Byli już prawie na skraju lasu: spomiędzy drzew prześwitywały wysokie, kamienne mury. Żeby dojść do samej bazy, będą musieli przebiec kawałek po odsłoniętym terenie. Pomysł Tehawaru polegał na wycięciu mieczem otworu w metalowych drzwiach bocznego wyjścia. Mogli osłaniać się wzajemnie przy tej czynności, ale nie miała pojęcia, jak sobie w razie ataku poradzą z gromadą nieuzbrojonych, panikujących cywilów.
– Uwaga! – Nessie nie wiedziała, co było wcześniej: okrzyk Tehawaru czy alarmująca napięte nerwy obecność zbliżających się do nich osobników. Wyglądało na to, że wpadli prosto na patrol, który Esquel wysłał w charakterze komitetu powitalnego. W jednej chwili dżungla zamieniła się w piekło krzyżowego ognia. Wystrzały odbite od mieczy świetlnych ginęły wśród drzew na szczęście roślinność była zbyt świeża, by mógł powstać pożar.
– Wszyscy padnij!!! – młody Jedi skoczył do przodu, starając się jednocześnie odciągnąć ogień od ludzi i nie dać strzelającym czasu na przegrupowanie się i otoczenie ich. Nessie sprawnie odbijała strzały, ale nie mogła przełamać się na tyle, by atakować i zabijać.
Z tyłu za sobą usłyszała rozpaczliwy krzyk: któryś z pasażerów dostał ładunkiem z miotacza. Broń nie była nastawiona na ogłuszanie.
Zacisnęła zęby i odbiła kolejną salwę pod takim kątem, że trafiła Malastarczyka, który ją wystrzelił. Zwinął się z bólu, nurkując w leśne poszycie. Odwróciła się błyskawicznie, aby osłonić się przed kolejnym strzałem. Odbiła go niecelnie, ale gangster, w którym rozpoznała Zvega, uciekł.
Kawałek dalej Tehawaru walczył z kilkoma naraz napastnikami – jednego udało mu się zabić, drugiego ciężko ranić, ale zostało jeszcze trzech – nawet refleks i sprawność Jedi nie zapewniały mu łatwego zwycięstwa.
Co powinniśmy zrobić?? Próbować się przedostać do bazy? Nie damy rady osłonić wszystkich…
Y’lear’heyr zadecydował sam.
– Za mną!! – wrzasnął, wymachując miotaczem. Jego towarzysze rzucili się naprzód, jeden zatrzymał się na chwilę, by podnieść broń zabitego gangstera.
– Nie, czekajcie… – wydyszał Tehawaru, ale już było za późno: spora część ludzi czy to pod wpływem okrzyku czy narastającej paniki i oszołomienia poderwała się i pobiegła za nimi.
Nessie nie wiedziała dokładnie, co się działo w ciągu następnych kilku minut. Dookoła zaroiło się nagle od biegnących ludzi, bandyci wciąż strzelali, padło kilku rannych i zabitych. Wypadli na otwartą przestrzeń – przed nimi wznosił się mur bazy, przypominającej istną fortecę. W załomie, który kiedyś zapewne był starannie zamaskowany, znajdowały się małe, nieco pordzewiałe drzwi.
1 2 3 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.