Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elżbieta Leszczyńska
‹Baśń o miłości›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorElżbieta Leszczyńska
TytułBaśń o miłości
OpisAutorka pisze o sobie:
Jestem już starszą panią. Przez większą część życia uprawiałam poezję „do szuflady”. Wydawnictwo „Skrzat” natomiast wydało moją prozę – dwie powieści dla młodych czytelników.
Gatunekdramat

Baśń o miłości

Elżbieta Leszczyńska
« 1 2 3 4 5 »

Elżbieta Leszczyńska

Baśń o miłości

V
10 lat później.
Gospoda gdzieś w świecie. Przy drewnianym stole na zydlach siedzą Konrad i dwaj mieszczanie. Piją wino. Są już lekko podpici.
MIESZCZANIN I:
Powiadasz, młody panie, że ów mąż waleczny
Który dziesięć lat temu chciał kupców uwolnić
W ojczyźnie od tyrana, na czyn niebezpieczny
Się ważył, to twój ojciec nieboszczyk?
MIESZCZANIN II:
Powoli.
Nie tak było, pamiętam, nie kupcy mu w głowie
Wtedy byli. Prywatne miał tam porachunki.
Ponoć gardła chciał podciąć królowi, królowej…
KONRAD:
Hola, Panie! Już dobrze pomieszałeś trunki.
W głowie ci pomąciły.
MIESZCZANIN I:
Spokojnie, spokojnie.
Jedni o tym, a inni o owym gadają.
Byłeś świadkiem, rozprawiaj o tej słynnej wojnie.
Karczmarzu, podaj wina i do kubków nalej!
Karczmarz podchodzi z dzbanem, nalewa wina do kubków i chce odejść. Konrad zatrzymuje go, odbiera dzban i dopiero pozwala się oddalić.
Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>
Ilustracja: Rafał Wokacz
KONRAD:
To było tak. Z stolicy wygnany za młodu
Przez króla, niegdyś brata, więcej, przyjaciela,
Mój biedny ojciec uciekł do bliskiego grodu
Wolnych mieszczan nauki z wolności pobierać.
Tam też na świat przyszedłem. Jak przez mgłę pamiętam
Mego dziada w dostojnym miejskich rajców kole.
Wspólnie kreślili przyszłość. Wspólnota rzecz święta.
Tak do mnie mawiał ojciec, gdy byłem pacholę.
Świeć Panie nad jej duszą, matka zmarła wkrótce,
A ojcu cel chwalebny przeszkodził z rozpaczy
Targnąć się na swe życie. Co dla niego znaczył
Ten cel, wnet usłyszycie. Stuknijmy się kubkiem
Panowie!
Jeden z mieszczan nalewa wina do kubków. Piją.
Tak się stało, w ojczyźnie zaraza
Wybuchła. Pochłonęła tyle dusz niewinnych,
Że ci, którzy przeżyli, jęcząc: „Bóg nas skarał”,
Zaczęli się rozglądać, poszukiwać winnych
I obrócili oczy na pałac królewski,
Zwłaszcza że król też życie od zarazy stracił.
To była szansa. Ojciec wnet wrócił i spiski
Jeden po drugim wiązał, przemawiał do braci.
MIESZCZANIN II:
Oj, niedobrze tak ludzkie i boskie pomieszać.
Bóg może się obrazić.
MIESZCZANIN I:
Cicho, cicho, kumie,
Nie przerywaj młodemu.
KONRAD:
do mieszczanina I
Coś mdły na rozumie
Ten twój kompan. Bóg środki na pewno rozgrzesza,
Gdy cel mu miły. Wierzcie, za to ręczyć mogę.
Lecz napijmy się jeszcze i na drugą nogę.
Nalewają i piją.
Słuchajcie dalej. Ojciec potrafił przeciągnąć
Na swoją stronę wiele szlachetnych postaci.
Plany przygotowano i z wolą niezłomną
Czekano na sposobność. A wtedy ktoś zdradził…
MIESZCZANIN II:
To straszne być zdradzonym, aż ciarki mi przeszły
Po całym kręgosłupie. Musimy się napić.
Nalewają i piją.
To tak jakby mnie wspólnik oszukał na wekslu
Lub jakbym cały statek z towarem utracił.
MIESZCZANIN I:
Cicho, kumie. Mów dalej nieszczęsny młodzieńcze.
Nieszczęścia ojców zawsze obciążają dzieci.
KONRAD:
do mieszczanina I
Masz prawe serce, Panie. Wypiję w podzięce
Twoje zdrowie.
Przechyla dzban i stwierdza, że jest pusty.
Co? Pusty? Karczmarzu, daj trzeci.
Na czym to ja skończyłem? Ach, zdrada. Kto zdradził
Do dzisiaj nie wiadomo. Są pewne poszlaki,
Które do bliskiej ojcu osoby prowadzą.
Myślę, że on najwięcej mógł przy zmianie stracić.
Filar królestwa, władczy, zgryźliwy staruszek.
Makroniusz się nazywa. Pewnie jest wam znane
To imię?
MIESZCZANIN I:
Tak, do wszystkich przeniknęło uszu.
Kiedyś z nami handlową omawiał wymianę.
To z niego taki lisek? Kto by się spodziewał?
MIESZCZANIN II:
Na mnie zrobił wrażenie. Grzeczny i rzeczowy.
Rozważał rzecz dokładnie, zanim coś powiedział.
Do dziś, zresztą, nie złamał zawartej umowy.
MIESZCZANIN I:
Cicho, kumie. Wiadomo, co w człowieku siedzi?
Korzystna ta umowa dla niego…
MIESZCZANIN II:
I dla nas.
Dzięki niej mamy w skrzyniach pełno złota, miedzi,
A przyszłość jeszcze lepszą nadzieję odsłania.
KONRAD:
do mieszczanina I
Nie wytrzymam, powściągnij twego kuma, Panie.
My o sprawach podniosłych, on ciągle o brzuchu.
Jeśli tak dalej pójdzie, to moje zadanie
Pozostanie w zamiarze, nie znajdzie posłuchu.
MIESZCZANIN I:
W gorącej wodzie jesteś, młodzieńcze, kąpany.
Napijmy się!
piją
Szczęśliwie ciągnij swą opowieść.
KONRAD:
Właśnie mówiłem panom, że nie można dowieść
Zdrady Makroniuszowi. Wnet byłby skazany
I sam bym wyrok śmierci wykonał już dawno.
MIESZCZANIN I:
Ty? Taki młody?
KONRAD:
Synem swego ojca jestem.
Ale wracam do sprawy. Gdy stała się jawną,
Natychmiast oddział gwardii zapanował w mieście.
Po kolei spiskowców wyciągano z domów,
A wieść o tym jak burza zatrzęsła ulicą.
Ludzie za broń chwycili… Co dalej, wiadomo.
Cały dzień trwały walki. Skończyły się nocą
Stosami trupów, blaskiem płonących kamienic.
Żebyście mogli ze mną widzieć te obrazy:
Cierpienia matek, dzieci, cierpienia baz granic.
Więcej padło od miecza niż wcześniej z zarazy.
MIESZCZANIN II:
Aj, aj, tyle zniszczenia!
MIESZCZANIN I:
Cicho, kumie. Panie,
A co się stało z ojcem, tego spisku głową?
KONRAD:
Wywleczony z mieszkania stanął przed królową.
MIESZCZANIN I:
Chodził słuch, że nie zginął, że jest na wygnaniu.
Mówiono także, że go w torturach zabito.
KONRAD:
To drugie jest pewniejsze. Okrutną kobietą
Jest królowa. Mnie serce mówi, że nie żyje.
Jak ciężko…
MIESZCZANIN II:
Biedaczysko, niechaj się napije.
Podaje Konradowi kubek z winem. Przez chwilę wszyscy milczą zamyśleni.
MIESZCZANIN I:
Co planujesz? Mówiłeś o jakimś zadaniu.
KONRAD:
Zamierzam zdrajcę dopaść, wydrzeć tajemnicę
Z gardła tej podłej żmii. Żeby w przekonaniu,
Że czas osłabił pamięć, nie cieszył się życiem.
MIESZCZANIN I:
Tu go szukasz?
KONRAD:
Królowa bez przerwy mnie ściga.
Jakby nie było dosyć, że wszystkich pieniędzy
Pozbawiła rodzinę ta podstępna strzyga.
Moja siostra jest u niej w niewoli i nędzy.
Ja zdołałem się wyrwać.
MIESZCZANIN I:
Wyjmuje sakiewkę i kładzie na stole przed Konradem.
Weź, chłopcze ode mnie
Ten skromny podarunek. To nie wstyd, weź proszę.
Daję z całego serca. Ja wiem, krzywdy brzemię
Nie będzie przez to lżejsze, ale zawsze trochę
Osłodzę twoją dolę…
MIESZCZANIN II:
Wstaje nerwowo z zydla i ciągnie swojego towarzysza.
Czas iść, panie bracie!
Późno i nasze żony już się niepokoją.
Za wino, niech tak będzie, ja dzisiaj zapłacę,
Odchodzą od stołu chwiejąc się na nogach.
Ale następnym razem pijemy za twoje.
KONRAD:
Po odejściu mieszczan szybko chowa sakiewkę.
Tak, Lukrecjo, dziś pewnie łaskawszym obliczem
Przywitasz swego sługę, drogiego Konrada,
I wpuścisz go do łoża. Nie wyjdę przed świtem.
Taka gratka nieczęsto ostatnio się zdarza.
Dopija wino, wstaje i woła karczmarza. Trochę chwieje się na nogach.
Karczmarzu, stary szelmo, znaj pańskie maniery,
Miedziaki za fatygę i wino, choć podłe.
Co, pięć monet? Za dużo, wystarczą ci cztery.
Jedną monetę chowa i wychodzi, podśpiewując.
Lukrecjo, och, Lukrecjo,
Ty masz oczy modre
I najśliczniejsze nogi,
Lecz nie dla ubogich.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Gelimer
Elżbieta Leszczyńska

25 XI 2023

Już tydzień pod Decimum czekamy na króla.
Aspar dał znać, że także stoi w pogotowiu.
Noc głęboka i księżyc pojawił się w nowiu,
A wśród cichych namiotów tylko wicher hula.

więcej »

Przed podziałem
Bartosz Wieczorek

20 I 2009

Obsada:
Kierownik – człowiek silny, zdecydowany
Kuba – psycholog; młody człowiek, spokojny
X – charyzmatyczna postać
Ksiądz – wesoły, o głosie pełnym troski

więcej »

Strzelec wyborowy
Adam Słowikowski

4 I 2008

Miejsce: Park miejski
Czas: Bliżej nieokreślony, chociaż podejrzewa się 15 kwietnia 2006 roku
Występują:
Eros jako Amor, Jan Kowalski jako Mężczyzna, Jakub Burski jako Lekarz

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Gelimer
— Elżbieta Leszczyńska

Umowa
— Elżbieta Leszczyńska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.